x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 4, słabe: 0
zobacz komentarze

Sprzężenie zwrotne - czyli gra w klubie  a występy reprezentacyjne

15-08-2016, 23:26, Unikalnych wejść: 4046
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

 

 

TRANSFEROWE SZALEŃSTWO

Można się było spodziewać zwiększonego zainteresowania polskimi zawodnikami ze strony zachodnich klubów. Zwłaszcza teraz, po tak udanym dla nas występie na Euro. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to dobra postawa polskiej reprezentacji na francuskich boiskach, nakręciła transferową machinę do granic możliwości. Każdy wielki turniej stanowi swego rodzaju okno wystawowe i jest niczym katalizator transferowej karuzeli – to dość oczywista kwestia. Jednak w przypadku reprezentantów Polski, efekt przeszedł chyba najśmielsze oczekiwania. Bowiem jeszcze nigdy w historii polskiej piłki nie zdarzyło się,  aby zainteresowanie naszymi zawodnikami było aż tak ogromne, a kwoty tak imponujące:

 

Arkadiusz Milik z Ajaxu Amsterdam do SSC Napoli za około 32 mln euro,

Grzegorz Krychowiak z Sevilli FC do PSG za około 28 - 30 mln euro,

Piotr Zieliński z Udinese Calcio do SSC Napoli za około 12-15 mln euro

Kamil Glik z Torino do Monaco za około 11 mln

Bartosz Kapustka z Cracovii Kraków do Leicester City za 5,5 mln (rekord transferowy polskiej ekstraklasy)

Jakub Błaszczykowski z Borussi Dortmund do Wolfsburg za 5 mln euro

Karol Linetty z Lecha Poznań do UC Sampdoria za 3,2 mln euro

 

 

 

 

Niektóre kwoty transferów podaję w przybliżeniu, gdyż rzeczywiste sumy nie zawsze są ujawniane przez kluby, ponadto w grę wchodzą jeszcze tzw. bonusy, które nie zawsze da się dokładnie określić. Czasem także informacje dotyczące wysokości transferów różnią się w zależności od źródła, w sieci można spotkać się ze sprzecznymi danymi na ten temat. Niemniej jednak wyraźnie widać, jakiego rzędu są to kwoty i jak bardzo różnią się one od dotychczasowych rekordów…

 

 

 

 

Rzecz jasna, że samo Euro (i jego magiczna otoczka), nie było jedyną siłą sprawczą tego transferowego szaleństwa, którego jesteśmy świadkami w ostatnim czasie. Zadecydowało tutaj bardzo wiele czynników, a zwłaszcza dobra gra w klubach, charakter, ambicje i potencjał poszczególnych piłkarzy. No i jeszcze coś, o czym wielu z nas zapomina bądź bagatelizuje - dobry agent i... czasem skuteczna protekcja. Tak, tak - szkoleniowcy, działacze i skauci klubowi, chcąc mieć lepsze rozeznanie, często podpytują o zawodników znane i wpływowe osoby, cieszące się w futbolowym świecie autorytetem. Tak było chociażby w przypadku trenera Leicester, Ranieri’ego, który w tej sprawie dzwonił do swego dobrego znajomego, Zbigniewa Bońka. Prezes PZPN zresztą otwarcie o tym mówi w jednym z wywiadów. Nie oznacza to jednak, że przed Euro piłkarz ten był kompletnie anonimowy dla skautów zagranicznych klubów. Wręcz przeciwnie, jak można przeczytać na łamach Przeglądu Sportowego, Leicester było zainteresowane sprowadzeniem młodego gracza Cracovii już wiosną.

ARTYKUŁ PRZEGLĄDU SPORTOWEGO

 

 

 

 

Można się domyślać, że każdy z powyżej wymienionych transferów był pieczołowicie przygotowywany wcześniej, jeszcze przed mistrzostwami Europy, a piłkarze od dawna obserwowani. Jednak to Euro sprawiło, że przynajmniej niektóre sumy można było jeszcze bardziej wywindować – bo przybyło potencjalnych zainteresowanych, którzy licytowali się propozycjami oferowanych kwot. Dlatego proces zmiany klubów przez niektórych zawodników, można nie bez kozery nazwać sagą transferową. Jak choćby w przypadku Piotra Zielińskiego, który przez bardzo długi czas przymierzany był do Liverpoolu, potem do Milanu, a koniec końców znalazł się  w Napoli…

 

 

 

 

Tak wzmożonego ruchu na rynku transferowym nigdy wcześniej nie było nam dane zaobserwować, takie okienko raczej szybko się nie powtórzy. Chociaż w sumie... Gdyby do gry wszedł Robert Lewandowski, aż strach pomyśleć,  jaka kwota musiałaby pojawić się na stole. Skoro za Higuaina Napoli zgarnęło ponad 90 mln euro, a Pogba przeszedł (powrócił) do Manchesteru United za 105 mln euro, to w takim razie ile jest wart nasz kapitan?

Zostawmy jednak tego typu dywagacje i wróćmy do zasadniczej kwestii. Jak występy naszej kadry narodowej na mistrzostwach Europy, wpłynęły na zainteresowanie polskimi piłkarzami na rynku transferowym? Nikt z nas chyba nie ma wątpliwości, że był to czynnik bardzo istotny, choć raczej nie jedyny czy decydujący . Skondensowanie w tym samym czasie tak dużej liczby wielkich transferów daje jednak do myślenia. Czy więc w takiej sytuacji możemy mówić o tzw. „efekcie Euro”? Nie do końca, przynajmniej w większości przypadków. O takim efekcie chyba można by dopiero mówić w przypadku ewentualnej zmiany klubu przez Michała Pazdana, czy Krzysztofa Mączyńskiego – czyli zawodników dotychczas raczej anonimowych w Europie. Bo to udział we francuskim turnieju (zwłaszcza w przypadku Pazdana),  zaprocentował ogromnym wzrostem jego popularności („pazdomania”) i pewnie także zainteresowania ze strony zachodnich klubów.

Skoro więc nie Euro było głównym czynnikiem napędzającym transfery, to czy możemy kwestię dobrego występu reprezentacji na tym turnieju kompletnie pominąć w kontekście późniejszych zmian klubów przez kadrowiczów? Absolutnie nie! Bo chociaż najprawdopodobniej do większości tych transferów doszłoby i tak, to jednak – jak już wcześniej wspomniałam - sumy, jakie udało się wynegocjować, z pewnością nie byłyby aż tak wysokie.

 

 

PEWNOŚĆ SIEBIE,  DOŚWIADCZENIE - CZYLI BOISKOWI WYJADACZE

O niektórych piłkarzach mówi się z szacunkiem i podziwem (a niekiedy – z zaskoczeniem), że grają „po profesorsku”. Bo rzeczywiście tym, co prezentują na boisku można nie tylko się zachwycać, ale także dawać za przykład dla innych. Filmiki z zagraniami „futbolowych profesorów”, to przecież doskonały materiał edukacyjny dla młodych i tych mniej doświadczonych. No właśnie – doświadczenie… Ale też pewność siebie, spokój, opanowanie, a czasem zwykłe boiskowe wyrachowanie i cwaniactwo. Jakże boleśnie odczuwalne były braki powyższych cech u większości reprezentantów Polski, gdy jeszcze kilka lat temu załamani kolejnym kiepskim występem kadry, zastanawialiśmy się, gdzie leży przyczyna jej nieporadności i bezradności w meczach, w których stawka była naprawdę wysoka. Bo nawet jeśli wcześniej poszczególni gracze znani byli z wcale nie małych umiejętności, to jednak w konfrontacji z ogromnym stresem towarzyszącym wielkich turniejom i dużą presją oczekiwań kibiców, ci gracze wypadali bardzo przeciętnie, a nawet słabo. I wcale nie dlatego (a przynajmniej nie zawsze), że nie chcieli, albo też ich przygotowanie fizyczne, czy umiejętności techniczne w jakiś znacznym stopniu były gorsze od tego, co reprezentował sobą przeciwnik. Nierzadko problem leżał w sferze mentalnej polskich piłkarzy, którzy zaszufladkowani do kategorii „chłopcy do bicia”, nie potrafili się przez długi czas wydobyć z tej psychologicznej pułapki, która nie pozwalała im uwierzyć w siebie. Jasne, że niejednokrotnie polska reprezentacja trafiała na przeciwnika po prostu silniejszego od siebie i zasłużenie z nim przegrywała. Niemniej jednak zdarzały się mecze, w których po prostu wychodził brak międzynarodowego ogrania, brak odporności na stres, brak poczucia własnej wartości – i zawodnicy po prostu psychicznie się spalali. Stremowani i bezradni, zawodzili na całej linii…

Jeśli dochodziło na boisku do tak zwanej wojny nerwów, to my prawie nigdy nie wychodziliśmy z niej zwycięsko. Można powiedzieć, że zawodnik słaby psychicznie, nieskutecznie zmotywowany i niedoświadczony, swoje mecze przegrywa  nie z przeciwnikiem na boisku, ale już w szatni, we własnej głowie… Tak kiedyś właśnie było z naszą kadrą. Zanim kluczowej roli nie zaczęli odrywać w niej zawodnicy, broniący barw wielkich europejskich klubów.

 

 

GDZIE BIJE DOBRE ŹRÓDŁO?

Na wstępie zaznaczam, że to tylko moje prywatne, czysto subiektywne odczucie –  wedle którego, początku tego, co dobre w polskiej piłce, należy doszukiwać się w… Dortmundzie! Tak właśnie tam – w tym przemysłowym mieście niemieckiego Zagłębia Ruhry, zaczęło się dla polskiej piłki wszystko, co najlepsze. Mam świadomość, jak kontrowersyjnie, a dla niektórych może nawet niedorzecznie to brzmi, ale od dawna mam takie przekonanie, że zalążek polskiej kadry w tym nowym, lepszym wydaniu, uformował się właśnie tam.

 

 

 

 

Moim zdaniem, mnóstwo pozytywnych zmian (taki zwrot we właściwym kierunku), miało swoje źródło w Borussi Dortmund a patronował temu Jurgen Klopp. Niemieckie miasto, niemiecki klub z jednym z największych stadionów świata (mogącym pomieścić ponad 80 tysięcy widzów), niemiecki trener szkolący i szlifujący formę trzech polskich piłkarzy. I nasi reprezentanci: Błaszczykowski, Piszczek, Lewandowski – słynne dortmundzkie trio, które niejednokrotnie rozdawało karty na bundesligowych boiskach, ale także potrafiło świetnie zaprezentować się w Europie. To ci trzej piłkarze pokazali,  że można nie tylko grać w wielkim klubie, ale też odnosić z nim sukcesy. To oni przetarli szlaki, udowodnili, że każdy chłopak z Polski ma szansę konkurować z piłkarzami, którzy w młodości mieli zapewne lepsze warunki rozwoju i większe możliwości osiągnięcia sukcesu.  

 

 

 

 

Ci trzej piłkarze dali impuls innym, ich kariera stanowiła taki jakby punkt zapalny do tego, aby mogły „odpalić” również inne zagraniczne kariery polskich piłkarzy – bo stanowiła dobry przykład, inspirację, dowód na to, że marzenia mogą się spełniać. Co prawda przed naszą dortmundzką trójką byli wcześniej polscy bramkarze na Wyspach (Dudek, Boruc, Fabiański, Szczęsny), którzy również stanowią od lat świetną wizytówkę polskiego futbolu. Jednak najlepiej nawet obstawiona bramka nie zapewni sukcesów drużynie, jeśli ta nie będzie kompletna i nie będzie posiadać solidnych punktów w każdej formacji. Był tylko jeden problem – jak  przenieść klubową efektywność i efektowność na reprezentacyjny grunt? Po latach w końcu i to się udało!

 

 

QUO VADIS REPREZENTACJO?

Patrząc na dotychczasowe dokonania naszej kadry, można odnieść wrażenie, że wreszcie, po tylu latach posuchy, udało się stworzyć nie tylko całkiem dobrze funkcjonujący team na teraz, ale także drużynę dobrze rokującą na przyszłość. Mamy dość solidne podstawy ku temu, by z optymizmem spoglądać na to, co może wydarzyć się za chwilę, w najbliższych eliminacjach i w następnym ważnym turnieju. Bo reprezentacja to nie tylko doświadczeni i jednocześnie zaawansowani wiekowo piłkarze, ale także ci, którzy dopiero co o tę kadrę się otarli, bądź dopiero pukają do jej drzwi - z determinacją i coraz głośniej. Rośnie nam i pięknie się rozwija nowe pokolenie, a czujne oko selekcjonera pilnie się jemu przygląda, by w odpowiednim momencie sukcesywnie wprowadzać do kadry młodych. Tak było z Milikiem, Kapustką, Zielińskim czy Linettym. A przecież są jeszcze w odwodzie: Stępiński, Dawidowicz, Drągowski, Bielik czy inni. Bez kompleksów i dawnych zahamowań. Ambitni, pewni siebie, ale też mający bardzo nowoczesne i profesjonale podejście do swojej kariery.  Nowa futbolowa generacja przebojem wkracza na europejskie boiska i chce na nich potwierdzać swoją przydatność i wartość. I nawet jeśli nie każdemu z tych młodych graczy pisana jest wielka kariera i dalszy progres, to przecież w ich miejsce pojawią się nowi, którzy na razie jeszcze pozostają anonimowi dla większości kibiców, ale bardzo prawdopodobne, że już są obserwowani przez sztab reprezentacji.

 

 

 

 

W reprezentacji na przestrzeni ostatnich kilku lat, pojawiły się nie tylko nowe twarze, ale przede wszystkim panuje w niej nowy trend – optymistyczne myślenie, moda na zdrowy tryb życia i właściwą dietę, coraz częstsze korzystanie z pomocy trenera mentalnego, czy psychologa. To zachodnie wzorce, ale polscy piłkarze coraz chętniej je przejmują – widząc, jak dobre efekty mogą one przynieść. Talent, młodość, pasja i zaangażowanie. A do tego jeszcze jeden dodatkowy element, którego kiedyś tak dotkliwie nam brakowało - wiara w "niemożliwe ", mentalność zwycięzcy. Dawniej tak trudno przecież było uwierzyć w to, że polski zawodnik ma szansę stać się kluczową postacią jakiegoś mocnego zachodniego klubu, zaś polska reprezentacja jest w stanie walczyć z najlepszymi w Europie jak równy z równym. Dziś już nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości - a to najbardziej przekonujący dowód na to,  nasza kadra właściwie się rozwija i zmierza w dobrym kierunku.

 

 

SPRZĘŻENIE ZWROTNE

Jak sukcesy klubowe kadrowiczów przekładają się na ich grę w reprezentacji Polski? Jak dobra postawa kadry i jej osiągnięcia wpływają na to, co reprezentują sobą piłkarze na ligowych boiskach?

Odpowiedź wydaje się być oczywista. Obustronna zależność jest w tym przypadku tak ewidentna i łatwo zauważalna, że nawet futbolowy laik jest w stanie ją dostrzec. Klasyczne sprzężenie zwrotne.

 

 

 

 

Jeśli jakiś zawodnik odgrywa w swoim klubie pierwszoplanową rolę, a dodatkowo ten klub cieszy się dużą estyma na futbolowej arenie, odnosząc tam sukcesy, to bez wątpienia musi znaleźć to przełożenie na kadrę. Bo taki piłkarz przyjeżdżając na zgrupowanie, prócz podręcznej torby z rzeczami osobistymi, przywozi ze sobą bezcenny bagaż doświadczeń, ogranie i przekonanie, że jest w stanie wygrać z każdym. Spowity jest niewidoczną, ale za to łatwo wyczuwalną, „magiczną” otoczką pewności siebie i poczucia własnej wartości – co wzbudza w przeciwniku respekt. Jego partnerzy zaś mają pewność, że na kogoś takiego można na boisku liczyć i nie boją się mu zaufać. To ważne. Oczywiście nie należy tego mylić z butą i przerośniętym ego – bo to  raczej nic dobrego nie przynosi… Taki piłkarz  broniący na co dzień barw jakiegoś słynnego i potężnego klubu, nie będzie bał się starcia z najsilniejszym nawet przeciwnikiem, bo wie, że nawet mistrzowie świata, to tylko ludzie – mają swoje mocne strony, ale także słabości i mankamenty. Są do ogrania po prostu. A wie to dlatego, że obcuje z nimi na co dzień, albo przynajmniej gra przeciwko nim co jakiś czas. Nie tak jak we wcześniejszych latach bywało – że oglądał swoich idoli tylko na ekranie telewizora...

Tak więc wpływ tego, co w klubie na kadrę, wydaje się nie do podważenia. A jak to działa w drugą stronę? Myślę, że bardzo podobnie. Podbudowani sukcesem kadrowicze, wracają do klubowych kolegów już bez kompleksów i poczucia niższości. Na powitanie nie serwuje im się złośliwych żartów i kpiących uwag. Zamiast tego jest podziw, szacunek, czasem zazdrość. Dodatkowo ich agentom rozdzwaniają się telefony – co nie rzadko skutkuje przeprowadzką, a przynajmniej podpisaniem bardziej lukratywnego kontraktu. Powinno też (teoretycznie) poskutkować wejściem na wyższy poziom sportowy i poprawą jakości gry. Wyższe jest morale zawodnika, ale także w jakimś stopniu te pozytywne odczucia spływają na resztę zespołu, udzielają się tym, z którymi ten przebywa na boisku.

 

 

 

 

Korelacja pomiędzy reprezentacyjnym a klubowymi występami naszych piłkarzy, wydaje się być silna i w ostatnim czasie mamy do czynienia w zasadzie tylko z pozytywnymi jej przykładami. Silne i bogate kluby, to prestiż i walka o najwyższe trofea. Zawodnik grający w takim renomowanym klubie, to solidne ogniwo kadry, bezcenny element w reprezentacyjnej układance każdego selekcjonera. Na ogół drużyna narodowa jest tak mocna, jak mocne są kluby, w których grają jej czołowi zawodnicy (grają, nie zaś „grzeją ławę”). Jeśli kadra zaczyna odnosić sukcesy, cześć splendoru z tym związanego, spływa również na kluby, z których wywodzą się poszczególni gracze. Do tego dochodzi też nabywanie boiskowego doświadczenia, większej pewności siebie. Korzyści te da się też określić w bardziej wymierny sposób – a przejawia się to na przykład w sumach, jakie można uzyskać za zawodnika, który dobrze zaprezentował się w reprezentacji na jakimś turnieju. I jeśli taki piłkarz trafi do lepszego klubu, to skorzystają na tym wszyscy zainteresowani. Stary klub – bo na tym zarobi, nowy – bo zyska wartościowego gracza. Sam zawodnik oprócz większych zarobków, ma szansę jeszcze bardziej się rozwinąć, dzięki czemu selekcjoner i kadra będą mieć z niego większy pożytek. Na samym końcu zyskujemy my, kibice i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Kółko się zamyka, sieć wzajemnych powiązań i zależności prowadzi do „happy endu”, wszyscy są szczęśliwi i usatysfakcjonowani.  Pod warunkiem, że mamy do czynienia z optymistycznym wariantem futbolowego sprzężenia zwrotnego… Jak dotychczas wszystko na to wskazuje, że w przypadku polskiej reprezentacji i jej czołowych zawodników, tak właśnie jest. Oby więc ten stan trwał jak na dłużej!


Autor: Nikita

KOMENTARZE

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10675

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 11:36 , ocenił powyższy materiał: mocne

Bardzo dobry, niezwykle wartościowy artykuł.

Zgadzam się z Twoją tezą, że to co najlepsze rozpoczęło się w Dortmundzie. Przed reprezentacją Polski wielka przyszłość, wierzę, że z Rosji przywieziemy medal, o czym nie boję się głośno mówić (pisać) od dnia zakończenia Euro. Rutyniarze wspomagani przez młodych - a wszyscy bogatsi o doświadczenia wyniesione z francuskiego turnieju - będą groźni dla każdego.

Swoją drogą ciekawe ile wart jest Pazdan, w formie z Euro jeden z najlepszych stoperów Europy! No i czy będzie tak regularny w swej świetnej grze, jak był na francuskich boiskach...

No i na szczęście minęły już czasy, gdy - jak twierdzą wtajemniczeni - w polskim futbolu był tylko jeden psycholog. Na imię miał Johnnie a na nazwisko Walker:-)

Berth


Komentarzy: 1056

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Francuski Łącznik

Dołączył: 2016-06-20

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 15:40 , ocenił powyższy materiał: mocne

Fajny tekst, ale przyznam, że sam nie wiem dlaczego tak cenią tego Zielińskiego. Ja nie widziałem w jego wykonaniu żadnego dobrego meczu, przynajmniej w reprezentacji. Nie, sorry, kiedyś gdy debiutował to zagrał całkiem dobrze. Ale ostatnio, marnie to wyglądało. Ale w Serie A może gra dobrze, niestety ja tej ligi nie oglądam.

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 16:05

Mahdi, dnia 16-08-2016, 11:36, napisał: Bardzo dobry, niezwykle wartościowy artykuł. Zgadzam się z Twoją tezą, że to co najlepsze rozpoczęło się w Dortmundzie. Przed reprezentacją Polski wielka przyszłość, wierzę, że z Rosji przywieziemy medal, o czym nie boję się głośno mówić (pisać) od dnia zakończenia Euro. Rutyniarze wspomagani przez młodych - a wszyscy bogatsi o doświadczenia wyniesione z francuskiego turnieju - będą groźni dla każdego. Swoją drogą ciekawe ile wart jest Pazdan, w formie z Euro jeden z najlepszych stoperów Europy! No i czy będzie tak regularny w swej świetnej grze, jak był na francuskich boiskach... No i na szczęście minęły już czasy, gdy - jak twierdzą wtajemniczeni - w polskim futbolu był tylko jeden psycholog. Na imię miał Johnnie a na nazwisko Walker:-)



Medal mistrzostw świata? Jeszcze do niedawna brzmiało jak science fiction...



A dziś, jeśli reprezentacja nie zboczy z obranego kursu, wszystko jest możliwe! :) Mam nadzieję, że po tych transferach nasi kadrowicze dobrze zaaklimatyzują się w nowych klubach i będziemy z nich mieć jeszcze więcej pożytku w reprezentacji. Milik po ostatnim występie (Napoli grało towarzysko z Hertą) zebrał bardzo dobre recenzje, Zieliński również. Oby tak dalej!



Co do Pazdana - szczerze mówiąc, to wcale nie mam ochoty teraz przekonywać się o jego rynkowej wartości... Niech lepiej zostanie w Legii i niech powalczy z tym klubem w LM. W fazie grupowej potrzebny będzie solidny obrońca.



Johnnie Walker? Chyba raczej pani psycholog Czysta Wyborowa... Nie ważne - wiadomo, że nie tędy droga i każdy, kto obrał taki kierunek, raczej furory nigdy nie zrobił... Historia futbolu zna zbyt wiele smutnych przykładów złamanych przez alkohol karier :( Na szczęście dziś piłkarze nie maja już tak wielkich oporów przed udaniem się po poradę do specjalisty, choć pewnie wciąż łatwiej jest sięgnąć po coś mocniejszego niż porozmawiać z obcą osobą o swoich problemach... Dobrze, że coraz więcej klubów wychodzi naprzeciw potrzebom swoich piłkarzy i zatrudnia na etacie psychologa/trenera mentalnego, albo organizuje obligatoryjne zajęcia z nim. Wówczas jest łatwiej.


Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 16:12

Berth, dnia 16-08-2016, 15:40, napisał:
Fajny tekst, ale przyznam, że sam nie wiem dlaczego tak cenią tego Zielińskiego. Ja nie widziałem w jego wykonaniu żadnego dobrego meczu, przynajmniej w reprezentacji. Nie, sorry, kiedyś gdy debiutował to zagrał całkiem dobrze. Ale ostatnio, marnie to wyglądało. Ale w Serie A może gra dobrze, niestety ja tej ligi nie oglądam.


Na Euro Zieliński nic szczególnego nie pokazał, fakt. Można powiedzieć więcej - zawiódł...
Ale czy to go przekreśla? Absolutnie nie! Jest młody, perspektywiczny i docenili go Włosi, wybierając do najlepszej jedenastki Serie A - a to nie jest przecież liga ogórkowa, prawda? ;)

To, że skusiło się na niego Napoli, a mocno zabiegał Liverpool (za namowa Kloppa), też o czymś świadczy. Ja jestem przekonana, że jego czas w kadrze wcześniej czy później nadejdzie - a wówczas zyskamy rozgrywającego na lata. Poczekaj cierpliwie, skoro poradził sobie we Włoszech, da radę w reprezentacji!

grinch123


Komentarzy: 2291

Grupa: Moderator

Ranga: Zegarmistrz z Tarnowa

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 19:58 , ocenił powyższy materiał: mocne

Ja ze swojej strony bardzo pesymistycznej wypowiem się tak .Krychowiak dobry ruch PSG ,i na pewno paryżanie będą z niego zadowoleni .Reszta zawodników to tzw ławeczka ,nie wieże że Linnety ,Kapustka od razu wskoczą do pierwszej jedenastki .Podejrzewam że koło stycznia ta dwójka pójdzie na wypożyczenie .Zielińskiego też ławeczka czeka w Napoli,Milik może próbować rywalizować z Manuelem Gabiadinim ale raczej dużo nie pogra .Napoli będzie wystawiać Włocha a Milik musi czekać .Co do Błaszczykowskiego to też czeka go miano rezerwowego .Z tych wszystkich transferów to Krycha jest najlepszy .Tekst jak zwykle pierwsza kasa

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

16-08-2016, 21:53

Niby taki pesymistyczny scenariusz jest możliwy..
Jednak nie sądzę, aby Twoja czarna wizja przyszłości naszych kadrowiczów w nowych klubach, sprawdziła się choćby w połowie. Jasne, że pewnie niektórzy z nich będą musieli nieco poczekać, zanim wywalczą sobie miejsce w pierwszym składzie. Ale przecież nikt nie oczekuje od nich wszystkich, że z miejsca staną się kluczowymi zawodnikami, od których trener będzie zaczynał ustawienie pierwszej jedenastki.
Spokojnie, nie taki diabeł straszny - mam n myśli ławkę rezerwowych. Robert Lewandowski był z nią zaprzyjaźniony na początku swej kariery w Borussi Dortmund, czekał cierpliwie na swoją szansę. Wstał na dobre z niej dopiero, gdy kontuzji doznał Lukas Barios. Z kolei Milik nie poradził sobie w Leverkusen - i został z niego wypożyczony. No i co? Okazuje się, że nic lepszego nie mogło go spotkać.

A Błaszczykowski? Nie wydaje mi się, by Wolfsburg wydawał 5 mln euro na rezerwowego. A w każdym razie powinien dostawać więcej szans na grę, zwłaszcza po tym, co pokazał na Euro. Jeśli tylko kontuzje nie będą go nękać , jeszcze pokaże nie raz, jak wartościowym i przydatnym jest graczem!

Shrek


Komentarzy: 1505

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Das Gott

Dołączył: 2016-01-21

Poziom ostrzeżeń: -2

17-08-2016, 09:14

Nie podoba mi się ta teza - im lepiej gramy w klubach, tym lepiej gramy w reprezentacji.
Oczywistą sprawą wydaje się zależność - grasz dobrze w klubie ( a więc nie tylko regularnie, ale wybijasz się na tle przeciwników), dopiero wtedy myślisz o grze w reprezentacji. Były czasy, kiedy zawodnicy byli wyróżniającymi się zawodnikami swoich lig ( Frankowski), czy zagranicznych ( Wichniarek), a z uporem maniaka byli pomijani przy powołaniach.

Z drugiej strony sprawa Błaszczykowskiego - w klubie nie grał zbyt często, a na Euro zaprezentował się fantastycznie. Czyli w myśl zasady im gorzej w klubie, tym lepiej w reprezentacji? Akurat w przypadku Kuby, można wysnuć wniosek, że jako zawodnik szybkościowy, dużo lepiej sprawuje się gdy jest nieprzemęczony - mniejsze ryzyko kontuzji, czy większa siła w wypoczętych mięśniach.

Wróćmy do czasów wcześniejszych - za czasów Engela, grali nie Ci, którzy w obecnych czasach grali regularnie i na dobrym poziomie, ale Ci, którzy pasowali trenerowi do ogólnej koncepcji - zrobienia dobrej atmosfery w szatni. Po wynikach jakie uzyskała reprezentacja Engela, trudno mieć o selekcję pretensję ( pomijany Juskowiak i Kryger, którzy w tamtym czasie regularnie grali w VFL Wolfsburg), a branie do reprezentacji zawodników, którzy mieli problem z graniem ( Iwan, Kryszałowicz w Eintrachcie Frankfurt)

Janas - pomijał zawodników wyróżniających się w naszej lidze ( Frankowski), miał za to swoich faworytów, którzy nieważne jak grali i czy grali mieli miejsce w reprezentacji ( Mila).

Beenhaker - taka sama sytuacja. Najpierw wynalazł Matusiaka, a gdy ten usiadł na ławce w Palermo, w dalszym ciągu dostawał powołania, chociaż na Euro nie pojechał. Za to będącym w gazie Wichniarka pomijał.

Nawałka poszedł inną drogą, tak jak powiedział, będą grać Ci, którzy grają w klubach. Mączyński wyjechał do Chin - gdy grał powołania były. Klich gdy grał w Zwolle także dostawał szansę, gdy wrócił do Niemiec - usiadł na ławce i przestał dostawać powołania.
Normalność - tak! Chociaż troszkę się boję, że Nawałka przyzwyczajony do niektórych nazwisk, będzie na nie konsekwentnie stawiał - zobaczymy przy najbliższych powołaniach czy powołania dostaną Jodłowiec i Mączyński, którzy po Euro są w formie wakacyjnej.

Dobra forma reprezentacyjna, a transfery - to nie odkrycie Ameryki, tak było, jest i będzie.

Rok 92 - po Igrzyskach Olimpijskich na naszych reprezentantów nagle zrobił się boom - Juskowiaka jeszcze przed Olimpiadą skusił Sporting Lizbona, Koźmiński - Udinese, Adamczuk - Eintrachrt Frankfurt, Staniek - Osasuna Pampeluna, Piotr Świerczewski - St Etienne - chociaż ta dwójka, dopiero po roku Olimpiady.

Bierze się to stąd, że zawodnicy mogąc porównać swoje umiejętności na tle silniejszych, bardziej znanych rywali, niejednokrotnie wcale od nich nie odstają. A skoro nie są słabsi, a kilkukrotnie tańsi to czemu nie skorzystać?
Skoro tacy zawodnicy są w danej lidze, to może warto spróbować kupić jeszcze kilku, wyróżniających się ligowych zawodników - w końcu są tani, małe ryzyko.

Czy Kuba będzie rezerwowym? TAK. Cena 5 milionów jest tak wysoka, bo w końcu rywal ligowy i za mniej Borussia, nie byłaby skłonna go puścić. Ale nie będzie to zawodnik podstawowej jedenastki, raczej zawodnik budujący atmosferę w szatni, będący mentorem dla młodszych zawodników - jednym słowem WAŻNY zawodnik zespołu, zawsze gotowy wejść na 10, 15, 45 minut i dać z siebie wszystko.


Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

17-08-2016, 16:44

@Shrek - chyba za bardzo upraszczasz...?
"Nie podoba mi się ta teza - im lepiej gramy w klubach, tym lepiej gramy w reprezentacji. "
Zdaje się, że ja to bardziej rozwinęłam i wyjaśniłam - oczywiście że nie ma aż tak prostego przełożenia, tak żelaznej zależności, która sprawdzać się będzie w każdej sytuacji i dotyczyć każdego piłkarza. Wcale tak nie twierdzę. Uważam tylko, że w ostatnim czasie jakoś tak się wszystko dobrze układa, że wreszcie możemy w kadrze korzystać z tego potencjału piłkarzy grających w wielkich, zachodnich klubach, że wreszcie przynosi to fajne efekty.
Wreszcie wszystko zaczęło się układać tak, jak powinno, jak tego oczekiwaliśmy. Zafunkcjonowało i zaprocentowało to, że wielu z naszych kadrowiczów wypracowało sobie ważne pozycje w swoich klubach. A mowa tutaj o klubach naprawdę silnych, znanych i utytułowanych. Twoje przykłady z poprzednich lat raczej dotyczyły klubów mniejszej rangi, niż Bayern, Borussia, Ajax czy Sewilla...

Błaszczykowski - akurat ja Kubę cenię od zawsze i nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której trener Nawałka pomija go przy powołaniach. Może to nie kwestia sztywnych zasad, a trenerskiej intuicji? ;)
Zauważ, że w przypadku Nawałki nie ma aż tak wielkich kontrowersji przy powołaniach, w każdym razie żaden z niepowołanych nie ma publicznych pretensji, wręcz przeciwnie - jest zrozumienie (np. Mila) O czymś to świadczy.

Każdy trener ma swoją koncepcję i taktykę. Nawet najdziwniejsze trenerskie fanaberie i pomysły są do wybaczenia - pod warunkiem, że za nimi stoi sukces... ;) Nawałka też był na początku niemiłosiernie atakowany i krytykowany. Dziś już tak nie jest...

"Dobra forma reprezentacyjna, a transfery - to nie odkrycie Ameryki, tak było, jest i będzie."
Ależ ja wcale Ameryki nie zamierzałam odkrywać, zdaję sobie sprawę, że to naturalna konsekwencja. Po prostu wspomniałam o tym, ponieważ dotychczas taka sytuacja nie miała miejsca - mam na myśli zarówno kwoty transferów, ich ilość i rangę klubów.

No i raz jeszcze Błaszczykowski, w Wolfsburgu - być może będzie tak, jak piszesz, nie wiem. Zresztą, Kuba chyba wcale się nie obraża na sytuację, gdy wchodzi z ławki - tak czy inaczej zawsze daje z siebie wszystko. Wolfsburg będzie miał z niego dużo pożytku, jestem przekonana. Mam nadzieję, że jeszcze pokaże Tuchelowi, jak bardzo się mylił co do niego, nie dając mu nawet szansy...
A tak nawiasem mówiąc, to bardzo bym chciała, żeby Wolfsburgowi się powiodło w tym sezonie ( ze względu na Kubę właśnie). Podobno mają ściągnąć Mario Gomeza - w tej sytuacji, kto wie... ;)

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

19-08-2016, 20:15

Nie ukrywam, że bardzo się cieszę z tej decyzji - niby można było się spodziewać... Jednak oficjalne oświadczenie napawa spokojem w kontekście przyszłości nie tylko reprezentacji, ale całej polskiej piłki.

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

19-08-2016, 20:34

Kolejne zgrupowanie już wkrótce - selekcjoner wysłał dziś powołania zagraniczne na mecz z Kazachstanem.
Na liście brakuje m.in. Rybusa, Wszołka a także Teodorczyka. Jednak 25 sierpnia lista ma być jeszcze uzupełniona i najprawdopodobniej Rybus i Wszołek dołączą do kadry.



Raczej nie ma niespodzianek. No chyba, że ktoś za takową uzna powołanie Kamila Wilczka...
Wywiad z zawodnikiem duńskiego Brøndby, możecie przeczytać tutaj:

https://www.laczynaspilka.pl/reprezentacja/reprezentacja-a/wywiad-kamil-wilczek-mial-byc-smutny-dzien-a-bardzo-sie-ciesze1
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki