x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 5, słabe: 1
zobacz komentarze

FOOT DRAIN - chińska ofensywa transferowa

17-01-2017, 12:28, Unikalnych wejść: 2814
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

 

SZCZYPTA FUTBOLOWEJ EKONOMII NA POCZĄTEK

Termin „brain drain”, czyli po polsku „drenaż mózgów”, funkcjonuje w ekonomi już od półwiecza. Jak możemy przeczytać w Wikipedii, oznacza on zjawisko „skłaniania specjalistów wysokiej klasy do podejmowania pracy w krajach  uprzemysłowionych przez zapewnienie im lepszych warunków ekonomicznych i nowoczesnej organizacji pracy”.

Na potrzeby poniższego tekstu, pozwoliłam sobie stworzyć termin analogiczny, który z powodzeniem można by przenieść na grunt futbolowych realiów:  „Foot drain” – czyli „drenaż nóg”.

Na czym miałby polegać ów  chiński „Foot drain”?

 

 

Na tym, że także kusi się pieniędzmi tych, których chce się do siebie ściągnąć, w celu osiągnięcia konkretnych korzyści. Tylko że zamiast „tęgich głów”, Chińczycy podbierają zachodniej cywilizacji… "kopaczy”!

Chińska aktywność na piłkarskim rynku transferowym jest naprawdę imponująca i zdumiewająca. Choć z drugiej strony, jeśli ktoś zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkie pieniądze stoją za tą ofensywą ściągania do Chinese Super League  kolejnych piłkarzy z Europy, czy Ameryki Pd., to wówczas przestaje dziwić cokolwiek. Wiadomo, że pieniądz czyni cuda, a jego „właściwości magnetyczne” znane są nie od dziś!

 

 

A zatem drenaż europejskich (głównie) boisk nabiera rozmachu i zatacza coraz większe kręgi. Można powiedzieć: lawina ruszyła i raczej nic już nie będzie w stanie jej zatrzymać. Mechanizmy, w których siłą napędową, głównym paliwem, są pieniądze (wręcz niewyobrażalne),  działają na coraz wyższych obrotach, zwiększając swoje moce przerobowe . A te wydają się nieograniczone, bezkresne wręcz - jak całe wielkie Państwo Środka. Choć zamiast tego historycznego określenie najludniejszego kraju świata, bardziej pasowałby dziś termin użyty przez jedną z niemieckich gazet: „państwo środków”. Bo to jest w rzeczywistości kraj nie tylko olbrzymich możliwości, ale przede wszystkim, dysponujący już w tej chwili niewyobrażalnymi wręcz środkami, z których część przekierowywana jest na rynek piłkarski właśnie.

 

 

Z każdym rokiem Chiny w coraz większym stopniu starają się zdominować świat, zalewając rynek swoimi nie zawsze wysokiej jakości, ale za to  konkurencyjnymi cenowo, produktami. Można by z przekąsem stwierdzić, że aby równowaga w przyrodzie została zachowana, w zamian Chińczycy ściągają do siebie coraz więcej piłkarzy. Głównie są to już gracze zaawansowani wiekowo i w europejskim futbolu nie odgrywający pierwszoplanowej roli. Jednak te tendencje się zmieniają i wśród zwerbowanych, pojawiają się coraz bardziej znamienite nazwiska. Wydaje się, że kwestią czasu jest, kiedy do Azji przeniosą się ci najwięksi…

 

 

 

 

CHIŃSKIE MOTTO NA DZIŚ: SPROWADZAJMY CO SIĘ DA!

Chińskie kluby są gotowe wyłożyć praktycznie każde pieniądze na gwiazdy najpopularniejszej dyscypliny sportu. Na samych zawodnikach jednak nie poprzestają. W kraju za Wielkim Murem pracuje już wielu znanych szkoleniowców, których także udaje się skusić potężnymi gażami i atrakcyjnymi warunkami pracy.

 

 

Na świecie jest tylko trzech trenerów, których gaże za sezon przekraczają 10 mln funtów – jednym z nich jest Andre Villas-Boas. Portugalczyk, mający za sobą pracę m.in. w Chelsea, czy ostatnio w Zenicie Petersburg, w rok ma zarabiać w Shanghai Shenhua 11 mln funtów.

 

 

Piłkarze, trenerzy, ostatnio nawet pojawiła się w mediach informacja o zamiarach ściągnięcia do Chin jednego z sędziów angielskiej PL… Wydaje się, że jeszcze tylko kibice nie są kuszeni darmowym chińskim piwem i kiełbaską, by w zamian brali czynny udział w budowaniu nowej potęgi futbolu i tłumnie przeprowadzali się na wschód. Ale może już i takie projekty kiełkują w głowach decydentów budujących wizerunek Chinese Super League …?   W obliczu tylu absurdalnych (z naszego, europejskiego punktu widzenia) posunięć, jedna ekstrawagancja więcej, nie powinna już jakoś wybitnie zaskakiwać.

 

 

Zapyta ktoś – jakim cudem Chińczyków na to wszystko stać? I czy aż tak wysokie sumy transferów mają jakiekolwiek ekonomiczne uzasadnienie?

Odpowiedź wydaje się dość prosta. Tempo rozwoju gospodarczego w Chinach jest imponujące, a wielkość inwestowanych środków nie ma sobie równych w skali całego globu. Po prostu można powiedzieć, że dziś państwo z Dalekiego Wschodu wiedzie prym w światowej gospodarce. A zatem – czy w obliczu takich możliwości finansowych Chińczyków, może jeszcze kogoś dziwić wysokość rekordowych transferów, o których ostatnio zrobiło się głośno w futbolowym świecie? I wcale nie chodzi tutaj o popularne powiedzonko: „kto bogatemu zabroni?”. Można przecież domyśleć się, że skoro biznesmeni z Chin chcą płacić aż tak bajońskie sumy, to widocznie widzą w tym sens i najzwyczajniej w świecie im się  to opłaca. Zakup piłkarza, to nic innego jak inwestycja, a futbol to po prostu biznes jak każdy inny…  Wiadomo – nie brzmi to zbyt romantycznie. Raczej to brutalna prawda o bezwzględnej grze na futbolowym rynku, gdzie nie liczą się sentymenty, tylko liczone w milionach euro/funtów/dolarów zyski. I oczywiście mowa tutaj zarówno o klubach, jak i samych piłkarzach, których udało się skusić intratnymi kontraktami.

 

 

 

 

BUNT I OBURZENIE TYCH, CO SAMI NIE SĄ BEZ GRZECHU…

Tu i ówdzie słychać głosy oburzenia, a nawet sprzeciwu wobec tak agresywnej i bezwzględnej polityki transferowej praktykowanej za Wielkim Murem. Że to niby nieetyczne, niemoralne, niehonorowe…  Że takie postępowanie niszczy futbol, jest zagrożeniem dla całego piłkarskiego świata, którego głównym ośrodkiem, takim odwiecznym centrum, była Europa. Niedawno głos w sprawie zabrał manager Chelsea Londyn, Antonio Conte:

„Tego typu oferty są niewiarygodne. Nie ma się co dziwić, że zawodnikom ciężko powiedzieć nie. Jeśli mam być szczery, to wszystko nie jest w porządku. Do pieniądza trzeba mieć szacunek. Tymczasem pojawiają się takie propozycje. Nie zgadzam się z tym. Chiński rynek jest zagrożeniem dla wszystkich. Dla wszystkich drużyn na świecie, nie tylko dla Chelsea”.

 

 

Niby nie sposób się nie zgodzić z powyższymi słowami… Czy jednak przypadkiem, w takich „lamentach” nie ma odrobiny hipokryzji i zapominania o własnych, w sumie dość podobnych metodach, które najbogatsze kluby z Wysp, stosują wobec tych, których budżety nie  mają najmniejszych szans na konkurowanie z potęgami? Może i skala inna, ale zasady wydają mi się podobne…

Staremu Kontynentowi trudno się pogodzić z tym, że dziś ten środek futbolowej  ciężkości przesuwa się coraz bardziej na wschód…  Cóż może jednak dziś zrobić nasza biedna (a z pewnością biedniejsza od Chin) Europa prócz biernego przyglądania się temu, jak kolejni piłkarze wciągani są przez chiński odkurzacz transferowy? Chyba nic. Choć brzmi to okrutnie i bezdusznie, a bezradność jest frustrująca jak diabli, to nie wydaje mi się, aby istniały jakieś formalno-prawne hamulce, zdolne zatrzymać rozpędzoną machinę, która zasysa piłkarzy, a następnie stara się maksymalnie wykorzystać ich sportowy, ale także wizerunkowy potencjał. Jedynie jakieś klauzule w kontraktach zawodników mogłyby ewentualnie stanowić jakąś zaporę. Albo sami Chińczycy, a właściwie ich ustawodawstwo, które właśnie poczyniło mały kroczek w tym kierunku. Jak informują lokalne media, chińska federacja piłkarska, naciskana przez przedstawicieli chińskiego rządu, zdecydowała się na zmniejszenie limitu obcokrajowców. Konkretnie chodzi o to, że dotychczasowy limit to było 3 obcokrajowców + jeden piłkarz z Azji. Od teraz ma być tylko 3 obcokrajowców na boisku i na tym koniec! Jakby tego było mało, w chińskim światku futbolowym krążą plotki, mówiące o możliwym ograniczeniu przez rząd wydatków na transfery czy też wprowadzenie tzw. „salary cap”, czyli limitu wysokości pensji zawodników. Takie informacje podał przedwczoraj (15 stycznia) portal Transfery.info. Zwłaszcza ta ostatnia „groźba” chińskiego rządu wydaje się być najskuteczniejszym antidotum na europejski ból głowy. Problem bowiem może rozwiązać się sam, przynajmniej częściowo. Na razie to jednak tylko spekulacje…

 

 

MARKETING I REKLAMA – COŚ , CO NAPĘDZA FUTBOLOWY BIZNES

Jeśli chodzi o wspominany wcześniej wizerunek -  trzeba zaznaczyć, że reklama, sponsorzy i potencjalne korzyści ze sprzedaży wszelkiego rodzaju gadżetów sygnowanych nazwiskiem gwiazd futbolu, to obok czysto piłkarskich umiejętności, druga strona transferowego medalu. Warto o tym pamiętać, zanim zaczniemy się dziwić, dlaczego ktoś jest skłonny wyłożyć 300 mln euro za zawodnika, który już z racji wieku do perspektywicznych nie należy, a i z formą też nie zawsze u niego najlepiej… Jak więc to możliwe, ze takiemu Ronaldo (bo to o nim właśnie mowa), oferuje się 100 mln euro rocznej pensji – mniej więcej 5 razy tyle, ile jest w stanie zaoferować swoim najlepszym piłkarzom Europa? Jak wytłumaczyć fakt, że chiński klub oferuje Realowi za tego piłkarza 300 mln euro? Choć akurat tę ostatnią informację Fiorenino Perez, prezes klubu ze stolicy Hiszpanii, zdementował ostatnio. Twierdził, że do klubu nie wpłynęła żadna oficjalna oferta za zawodnika, który w minionym roku zgarnął wszystkie możliwe do zdobycia trofea. Natomiast niewątpliwie Chińczycy próbowali negocjować z samym zawodnikiem, co potwierdził agent Ronaldo.

 

 

A zatem – dlaczego Chińczycy są aż tak hojni i tak chętnie oferują tak ogromne pieniądze? Odpowiedź jest banalnie prosta i zawiera się w pięciu tylko słowach: bo to jest Cristiano Ronaldo. Nie Jan Kowalski, ale NAZWISKO, które niczym magiczna  różdżka napędza futbolową koniunkturę, zwiększa sprzedaż klubowych pamiątek, koszulek itp., jak magnez przyciąga na stadiony…

Do tego transferu jednak nie dojdzie. Przynajmniej na razie. Podobnie jak w przypadku Roberta Lewandowskiego, którego agent, Cezary Kucharski twierdził niedawno w jednym z wywiadów, że:

„Dzwonił do mnie agent zajmujący się ściąganiem gwiazd do chińskiej ligi. Nie padła nazwa klubu, poruszyliśmy tylko kwestię możliwości finansowych. Gdyby "Lewy" zdecydował się na przejście do Chin już teraz, mógłby liczyć na pensję wyższą niż otrzymał Carlos Tevez „

To wypowiedź Kucharskiego dla WP Sportowe Fakty.

Nietrudno się domyśleć, kto, prócz agentów piłkarzy, najbardziej ucieszyłby się z możliwości przeprowadzenia takich transferów. Sponsorzy. Ileż by dali, by spełnić swe marzenia o poszerzeniu swoich wpływów i wkroczyć z pompą na tak ogromny rynek, jakim bez wątpienia jest rynek chiński!

 

 

KONKRETNE LICCZBY, FAKTY, NAZWISKA

Czas już najwyższy zarzucić rozważania o tym, co nadal pozostaje w sferze spekulacji i póki co nierealnych chińskich pragnień, a p czy domysłów i przejść do konkretów, czyli transferów już „zaklepanych” .  Światowy top, jeśli chodzi o finanse piłkarzy prezentuje się dość osobliwie, sumy mogą przyprawić o zawrót Glowy…

 

 

Największe zarobki w Chinach (roczne):

  1. Carlos Tevez : 38 M€
  2. Ezequiel Lavezzi : 26 M€
  3. Oscar : 25 M€
  4. Hulk : 20 M€
  5. Gervinho/Witsel : 18 M€
  6. Graziano Pelle 16  M€ 

 

 

Wiemy już ile będzie zarabiał najlepiej opłacany piłkarz na świecie. Żeby jednak zobrazować wielkość kwoty zarobków Carlosa Teveza, dodatkowo pokusiłam się o zaprezentowanie takiego o to przelicznika (przyjmując średni kurs euro: 4,35 zł):

 

38 milionów euro/rok

3 150 tysięcy euro/miesiąc

730 tysięcy euro/tydzień

104 tysiąca euro (452,4 tys. zł)/dziennie

4,3 tysiąca euro (18,7 tys. zł.)/godzinę

 

Hmmm … 18 tys. na godzinę, ponad 450 tysięcy zł. na dzień! Tygodniówki już nawet nie próbowałam przeliczać, bo obawiam się, że moja finansowa wyobraźnia może tego nie ogarnąć… Nie mówiąc już o miesięcznych, czy rocznych zarobkach.  Już i tak te 18 tysięcy złotych, które Tevezovi będzie generować każda godzina pobytu w Państwie Środka, brzmi jak kwestia z filmu fantazy…  A jednak to nie fikcja, a realne zarobki piłkarza, który co prawda wyróżniał się pozytywnie w jednej z najsilniejszych europejskich lig, ale przecież do czołówki najlepszych piłkarzy globu nie możemy go zaliczyć…

 

 

Kolejny „smaczek”? Proszę bardzo! Ponoć gdy Ezequiel Lavezzi  przed podpisaniem kontraktu zapytał, czy na osiedlu będzie miał włoską restaurację, Chińczycy obiecali takową otworzyć. I słowa dotrzymali… Aż strach pomyśleć jakie zachcianki byliby w stanie spełnić w przypadku bardziej topowych gwiazd świata piłki?!?

 

Na koniec zestawienie kilku najbardziej spektakularnych chińskich transferów ostatnich miesięcy:

  1. Oscar z Chelsea do Shanghai SIPG (60 mln euro);
  2. Hulk z Zenitu do Szanghaj SIPG  (58 mln euro);
  3. Alex T eixeira z Szachtara Donieck do Jiangsu Suning (50 mln euro);
  4. Jackson Martinez z Atletico Madryt do Guangzhou Evergrande (42 mln euro);
  5. Ramires z Chelsea do Jiangsu Suning (28 mln euro);
  6. Giannelli Imbula z FC Porto do Stoke City (24,25 mln euro);
  7. Aksel Witsel z Zenitu do Tianjin Quanjian (20 mln euro);
  8. Elkeson z Guangzhou Evergrande do Szanghaj SIPG (18,50 mln euro);
  9. Gervinho z AS Roma do Hebei China Fortune (18 mln euro);
  10. Carlos Tevez z Boca Juniors do Shanghai Greenland Shenhua (10,5 mln euro);
  11. Ezequiel Lavezzi z PSG do Chebei China Fortune (4 mln euro);
  12. John Obi Mikel z Chelsea do Tianjin Teda (jako wolny zawodnik).

 

W sumie ciągle jeszcze daleko do europejskich rekordów. Jednak zapewne kwestią czasu jest, kiedy te zostaną pobite. W każdym razie, póki co, kwoty transferów nie robią aż takiego wrażenia, jak podane wyżej wysokości zarobków piłkarzy.

 

 

CZY GROZI NAM CZARNY SCENARIUSZ?

Czy czeka nas odwrócenie sytuacji o 180 stopni? Czy Europa z centrum światowego futbolu, stanie się jego zaściankiem? Czy Chińczycy na tyle zdominują rynek, że ewentualne przenosiny najlepszych graczy, to już nie będzie tylko kwestia finansowych korzyści, ale także prestiżu?

 

 

Czy największe gwiazdy piłki nożnej, zamiast renomowanych klubów ze Starego Kontynentu, będą wybierać te z Chin, których nazwy nie tylko ciężko spamiętać, ale i nawet wypowiedzieć? Czy to tylko chwilowy kaprys, tymczasowy trend, czy może… chiński podbój futbolowego świata powoli staje się faktem na naszych oczach?


Autor: Nikita

KOMENTARZE

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

19-01-2017, 11:35

Ja generalnie zgadzam się z @pavel w kwestii restrykcyjności chińskiego prawa odnośnie przepisów związanych z rozgrywkami piłkarskimi. Dodatkowo mają być one jeszcze dodatkowo zaostrzone.
Chcę tylko być dobrze zrozumiana - ja nie opowiadam się po żadnej ze stron. Oni po "europejskiej', ani po chińskiej. Każdy ma swoje racje, powody by postępować w danej sytuacji tak, a nie inaczej. Każdy pilnuje swoich własnych interesów i ma do tego prawo. Dla chińczyków takie transfery, to, jak twierdzi @pavel, może być niezła inwestycja na przyszłość. Ja zwróciłam uwagę na marketingowy aspekt zagadnienia.
Ogólnie rzecz biorąc, nie chciałam się wymądrzać, czy wyrokować o przyszłości, czy osądzać kogokolwiek. Sama mam mieszane uczucia i nie do końca określone zdanie w tym temacie. Ale wydał mi się on na tyle ciekawy, że postanowiłam się Wami podzielić swoimi przemyśleniami. I z uwagą czytam każdy komentarz. Twój także. @pavel! ;) Bo rzuca nieco inne światło na cały problem - a zatem wzbogaca naszą dyskusję :)

Paternoster, dnia 19-01-2017, 11:00, napisał:
Wg. mnie jak ich stać, żeby płacić gwiazdom, to niech płacą. Przynajmniej stawiają na swoich, a tamte gwiazdy mają być dla rodzimych Chińczyków wzorami i idolami oraz przyciągać kibiców.


Dokładnie. Kto bogatemu zabroni? ;)

pavel


Komentarzy: 1024

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Czasowy Ban - Czerwona kartka

Dołączył: 2016-01-24

Poziom ostrzeżeń: 4

19-01-2017, 11:41

chyba jednak nie przeczytałeś mojego artykułu zbyt uważnie... Oczywiście, masz prawo krytykować, ale zauważ, że Twój główny zarzut jest jakby bezpodstawny...


To akurat najmniej istotna sprawa, mi głównie chodziło o sam wydźwięk artykułu, który był negatywny, a ja uważam że działania podejmowane przez Chińczyków są jak najbardziej pozytywne. Powiem więcej, nawet same transfery w ich wykonaniu są w miarę sensowne, żeby podnieść atrakcyjność ligi muszą sprowadzać gwiazdy, które przyciągną tłumy na stadiony, a że sportowo konkurować z Europą nie mogą, muszą nadrabiać finansami. Mimo wszystko, w czasach niewyobrażalnych jeszcze kilkanaście lat temu, sumach transferowych, potrafili zadbać o rozwój rodzimych graczy i wprowadzić tak restrykcyjne ograniczenia. Nic nie stało nie przeszkodzi, aby stworzyli "ligę gwiazd" mając gdzieś poziom piłki w samym kraju, ale poszli inną droga, za co należy im się szacunek.

Jako wielki fan skoków narciarskich, które są sportem "elitarnym" i zamykają się w kręgu 5 reprezentacji, które zgarniają wszystko, jestem wyczulony na powstawanie nowych "potęg", które w tym sporcie są tak rzadkie. Dlatego z tak wielki zaciekawianiem przyglądam się poczynaniom Chińczyków, którzy być może zatem kilkanaście lat zagrożą hegemonii Ameryki Płd. i Europy. Także odpowiadając na zarzuty przeczytałem artykuł i dalej się z nim nie zgadzam :)


Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

19-01-2017, 23:38

pavel, dnia 19-01-2017, 11:41, napisał:
(...)
mi głównie chodziło o sam wydźwięk artykułu, który był negatywny, a ja uważam że działania podejmowane przez Chińczyków są jak najbardziej pozytywne.
(...)
Także odpowiadając na zarzuty przeczytałem artykuł i dalej się z nim nie zgadzam :)



Przyznam, że dały mi do myślenia Twoje słowa... Negatywny wydźwięk? Że niby artykuł jest "antychiński"?
Jeśli tak rzeczywiście jest, to zapewniam, że nie miałam takowego zamiaru. Jeśli nieopacznie przedstawiłam Chińczyków w złym świetle, do tego niesłusznie, to wskaż mi, proszę, stosowne fragmenty. Bo naprawdę nie wiem, o co dokładnie Ci chodzi...?

Starałam się być obiektywna i sprawiedliwie przedstawić fakty. Ocenę pozostawiam czytelnikom.

To że tekst Ci się nie podoba i dajesz "słabe" - oczywiście rozumiem. Kwestia gustu i indywidualnych zapotrzebowań ;)
Ale z czym konkretnie się nie zgadzasz i co rozumiesz, jako "negatywne" w moim tekście - nie mam pojęcia...


A tak przy okazji: dzisiejsza fotka jednego z głównych bohaterów mojego artykułu:



Tevez jakby przytłoczony popularnością... Nie zazdroszczę mu tej presji oczekiwań.

pavel


Komentarzy: 1024

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Czasowy Ban - Czerwona kartka

Dołączył: 2016-01-24

Poziom ostrzeżeń: 4

20-01-2017, 08:20

Starasz się opisać chiński futbol i tylko i wyłącznie przez pryzmat pieniądza, a na dodatek sam artykuł jest w głównej mierze o "podbieraniu" piłkarzy Europejczykom. Podczas gdy masz 16 klubów najwyższej ligi, co daje nam łącznie 80 obcokrajowców na całą ligę, jakiegoś wielkiego drenażu nie widzę. Jak pisałem wcześniej gdyby tylko była taka ich wola (a raczej partii) to mieliby każdego piłkarza świata jaki by się im zamarzył. Chcąc być obiektywnym należało dla równowagi dodać wzmianki o szeroko zakrojonej akcji szkolenia dzieci już od najmłodszych lat, akademiach jakie posiadają chińskie klubu, nierzadko dużo lepszych niż te europejskie. Tak więc jeżeli kiedyś środek ciężkości przesunie się na wschód, nie przez transfer i drenaż rynku, ale nowe chińskie pokolenie piłkarzy, oczywiście o ile starczy im zapału na te naście lat na to potrzebne.

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

20-01-2017, 09:39

@pavel - zgadza się. Skupiłam się głównie na aspekcie finansowym i marketingowym. Ale też nie zobowiązywałam się do czegokolwiek innego. Tytuł zresztą dość jasno sugeruje, o czym będzie tekst.
Jasne, że istnieje także druga strona medalu – czyli to, o czym Ty wspominasz. System szkoleń, akademie, wszystkie te ograniczenia, nakazy, przepisy, którymi tak bardzo się zachwycasz…
Jasne, że jest to zagadnienie wielowątkowe i można by przy okazji chińskich transferów, poruszyć jeszcze milion innych tematów. Ja je pominęłam, mój artykuł i tak wyszedł dość długi.
Ale Ty masz doskonałe pole do popisu! Chętnie przeczytam, co masz do powiedzenia na ten temat. Chętnie skomentuje to, co uda Ci się nam przedstawić.
I nie ma w tym, co teraz mówię, złośliwości. Jestem naprawdę ciekawa i z niecierpliwością czekam na Twojego bloga!
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki