x

 

ARTYKUŁY - VARIA


OCENA mocne: 1, słabe: 0
zobacz komentarze

Wywiad: Marcin Fastyn, czyli człowiek wszechstronny

30-03-2015, 13:55, Unikalnych wejść: 6621 , autor: Mahdi
ARTYKUŁY
VARIA

 

 

 

 

Takiej postaci w polskim futbolu możecie szukać ze świecą a i tak nie znajdziecie! 31-letni doktor nauk humanistycznych w zakresie językoznawstwa (filologia słowiańska), skaut Widzewa Łódź oraz równocześnie...  pracujący dla SIGAMES Head Researcher regionu Zakaukazia i byłych radzieckich republik Azji Środkowej!


Doktora Marcina Fastyna poznałem (wirtualnie) jakieś dwa i pół roku temu - od tamtej chwili nie opuszczała mnie myśl, że powinienem przybliżyć jego sylwetkę również Wam wszystkim. Powstał więc pomysł ekskluzywnego wywiadu, którego Marcin zgodził się mi udzielić.

 

Część 1

- W edycji Football Managera z 2012 roku natknąłem się na niezwykle uzdolnionego skauta. Nazywał się Marcin Fastyn! Ty istniejesz naprawdę?


- A owszem, istnieję i mam się całkiem dobrze. Jednak nie śmiałbym nazwać samego siebie „niezwykle uzdolnionym”, dziękuję za komplement;-)


- Skromność godna pochwały, komplement jednak jak najbardziej zasłużony, o czym porozmawiamy później. Na początek  zdradź nam skąd się wziąłeś w grze?


- Sam się dodałem po podpisaniu umowy z Widzewem. Miałem taką możliwość jako researcher odpowiedzialny za Gruzję i z niej skorzystałem, zaś od kolejnego okienka moja postać znajduje się już w polskiej części bazy i nie mam na nią bezpośredniego wpływu.


- Naprawdę pracowałeś dla Widzewa Łódż? W jakich latach?


- Naprawdę, pierwsze kontakty z klubem nawiązałem wiosną 2010 roku i z większą lub mniejszą intensywnością współpraca trwa do dziś.


- Jak wygląda Twoja praca?


- Ze zrozumiałych względów nie mogę powiedzieć za dużo ;) Powiem tylko, że jednym z dość istotnych jej elementów jest nawiązywanie kontaktów z osobami ze środowiska piłkarskiego w Gruzji i regularne śledzenie informacji w gruzińskich mediach. A także weryfikowanie informacji nadsyłanych do klubu przez agentów zawodników.


- Czy miałeś coś wspólnego z transferem lub opiniowaniem transferu Niki Dzalamidze?


- Tak, opiniowałem. Ale oczywiście nie była to opinia ani jedyna, ani, jak podejrzewam, decydująca :)


- Dlaczego stosunkowo mało graczy ze Wschodu (choćby z Gruzji i Białorusi) występuje w polskiej ekstraklasie?


- Przyczyn jest kilka. Wśród nich wymieniłbym stosunkowo niski poziom rozgrywek (graczy nadających się do naszej Ekstraklasy nie jest wcale wielu), wysokie oczekiwania finansowe klubów i agentów (w przeszłości nierzadko spełniane przez kluby rosyjskie i ukraińskie).


- Jak zostałeś researcherem serii Football Manager?


- To długa historia :) Nie da się chyba pominąć w ogóle pierwszego kontaktu z tą serią, czyli gry Championship Manager 97/98. Już wtedy stworzyłem swój pierwszy update, podmieniając ligę belgijską ligą polską. Wiele można by mówić o ówczesnym edytorze i ograniczeniach gry (m.in. limit ilości piłkarzy, trenerów i klubów w bazie, w związku z czym nie tylko dodawało się zawodników z Polski, ale też usuwało, i to hurtowo, Belgów), ale update, jak na tamte czasy i moje potrzeby działał wzorowo. Nie udostępniłem go szerszej publiczności tylko dlatego, że dostęp do internetu miałem mocno ograniczony.

 

W kolejnych wersjach gry Polska już się pojawiała, więc skupiłem się na poprawianiu bazy w zakresie Gruzji, a od pewnego momentu starałem się tworzyć (również metodą podmiany) ligę gruzińską. Było to dość trudne, oprócz samej bazy musiałem zmieniać też plik EXE, a i tak ustawień ligi (ilość zespołów, zasady) nie dało się modyfikować. Pomimo tego, że nie był to update idealny, trafił na oficjalną stronę SIGAMES.

 

Jakoś w tamtym czasie napisałem też do nich, że byłbym w stanie przygotować gruzińską część bazy lepiej, niż była zrobiona. Zgodzili się, żebym to pokazał i tak rozpocząłem współpracę po raz pierwszy. To był chyba Championship Manager 01/02, ale głowy nie dam, po prostu już nie pamiętam. Współpraca trwała wtedy chyba przez 2 edycje gry, postęp polegał przede wszystkim na uzupełnieniu składów drużyn ekstraklasy i oszacowaniu z grubsza ich umiejętności.

 

Współpracę przerwał mój wyjazd do Bułgarii na pół roku, kiedy to nie miałem stałego dostępu do sieci. Po powrocie zauważyłem, że SIGAMES zdobyło nowego researchera, a ponieważ zauważyłem, że spisywał się równie dobrze, jak ja – postanowiłem się nie wtrącać. Niestety po około 2 latach zauważyłem, że składy przestały być aktualizowane, dlatego zgłosiłem się do SI po raz kolejny i od tego czasu współpracuję już bez przerwy. Najpierw jako Assistant Researcher odpowiedzialny wyłącznie za Gruzję, a od edycji FM 2015 – jako Head Researcher regionu Zakaukazia i byłych radzieckich republik Azji Środkowej.

 

Marcin Fastyn (po prawej) razem ze słynnym napastnikiem reprezentacji Gruzji oraz takich klubów jak m.in. Dinamo Tbilisi, Trabzonspor, Ajax Amsterdam czy Glasgow Rangers - Szotą Arweładze.


- Dlaczego akurat Gruzja?


- To trudne pytanie i nie mam na nie jednej prostej odpowiedzi. Kraj zainteresował mnie jeszcze w dzieciństwie, myślę, że miały na to wpływ niektóre przeczytane przeze mnie książki... a w późniejszym czasie, już ściśle piłkarsko, wystarczy wspomnieć takie nazwiska, jak bracia Arweładze, Kecbaja, Kinkładze, by wymienić tylko tych najwybitniejszych. Nie było łatwo wtedy zobaczyć, jak grają, dowiedzieć się czegoś więcej – i tak krok po kroku zaczęła się „detektywistyczna” robota, trwająca do dziś.


- Jak wygląda praca researchera? Oglądasz mecze ligowe?


- Jeśli chodzi o mecze ligowe – czasami się zdarza, choć częściej są to mecze w pucharach europejskich. Transmisje ligowe z Gruzji są niezbyt częste i nawet internet niewiele tu pomaga, na Youtube zaś są głównie fragmenty meczów. Chociaż był w przeszłości okres, że ktoś związany z jedną z drużyn (konkretnie SK Zestaponi) zamieszczał w sieci wszystkie mecze swojej drużyny i wtedy jedynym utrudnieniem była kiepska jakość i trudności z rozpoznaniem poszczególnych zawodników – nagrania były bez komentarza :-)

 

Zaś o samej pracy – ma w dużej mierze charakter falowy, są okresy (zwłaszcza tuż przed deadline'ami), kiedy się pracuje prawie że 24 godziny na dobę, a są takie (w okresie między odesłaniem jednej bazy, a przysłaniem nowej), kiedy tej pracy nie ma prawie w ogóle i ogranicza się do śledzenia na bieżąco nowości, przede wszystkim transferowych.


- Uchyl więc rąbka tajemnicy - zdradź nam na przykład Twoje sposoby pozyskiwania informacji. Czy to są tylko portale takie jak Transfermarkt?


- Nie, oczywiście, że nie tylko. Transfermarkt jest przydatnym narzędziem w wielu aspektach, zdarza mi się z niego korzystać, ale w równie wielu jest bezwartościowy. Nie podejmowałbym się, na przykład, ustalania liczby meczów w młodzieżówce na jego podstawie, bo wiem, że bardzo często uwzględniają tylko niektóre z nich. Inne przydatne źródła to np. soccerway - przynajmniej w zakresie Gruzji idealny w zakresie składów, a także wszelkiej maści strony internetowe klubów (niestety, nie wszystkie regularnie aktualizowane), profile facebookowe (do ustalenia kolorów strojów drużyn 3 ligi wręcz niezbędne), gruzińskie roczniki piłkarskie (mam już chyba większość :D) czy po prostu gruzińska prasa sportowa.

 

Swojego czasu bardzo przydatna była strona Gruzińskiego Związku Piłki Nożnej, ponieważ przechowywali informacje o rejestracji poszczególnych zawodników w latach 2000-2010 - stąd obecni zawodnicy gruzińskiej ekstraklasy mają wpisane występy juniorskie. Niestety - stara strona zniknęła, a na nowej dostępu do tych informacji już nie ma. Bardzo ważne są też strony statystyczne - zarówno zachodnioeuropejskie jak i rosyjskojęzyczne, często uzupełniają się nawzajem.  W przypadku innych krajów niż Gruzja - sporą część robią AR-zy, tam, gdzie ich nie ma, staram się ogarnąć przynajmniej transfery i ocenić z grubsza całkowity poziom umiejętności. 


- Opowiedz nam o narzędziach, jakie wykorzystujesz w swojej pracy.


- Jako Head Researcher (HR) dysponuję wycinkiem bazy w formacie MS Access, zawierającym dane dotyczące zawodników, klubów i wszystkich innych elementów związanymi z moimi krajami. Jest to narzędzie o wiele wygodniejsze (pomijając drobną garść elementów) niż te, którymi dysponowałem jako Assistant Researcher (AR).

 

AR-zy dysponują specjalnymi edytorami (osobny dla osób, osobny dla klubów), w których otwierają jedynie pliki dotyczące ich wycinka działalności (może to być cały kraj, może wyłącznie jeden lub kilka klubów). W edytorach nie ma, na przykład, możliwości dodania zawodnikowi do historii występów w klubie, którego nie ma w wyjściowej bazie. Jako HR mogę taki klub dodać i następnie dopisać odpowiedni bilans zawodnikowi. AR-zy nie mają też możliwości modyfikowania informacji o miastach, ustawiania preferencji transferowych dla kraju i jeszcze wielu innych. Interakcja między HR-ami odbywa się za pomocą specjalnej platformy, na której można zgłaszać poszczególne prośby.  


- Obok Ciebie jako researcherzy z Gruzji (myślę tu o FM-ie 2014) wymienieni są Maksim Jewtuszenko i Waża Nemsadze. Czy miałeś kiedykolwiek kontakt z tymi chłopakami?


- Bezpośredniego nie, natomiast internetowy, poprzez komunikatory, jak najbardziej. Maksim był moim bezpośrednim przełożonym, kiedy jeszcze byłem Assistant Researcherem, natomiast Waża (nawiasem mówiąc, syn Giorgiego Nemsadze i również piłkarz) pomagał mi w uzyskaniu charakterystyk zawodników kilku klubów gruzińskiej ekstraklasy i pierwszej ligi. Obecnie jako Head Researcher mam pomocników w zakresie Armenii i Kazachstanu (zwłaszcza ten ostatni wykonuje kawał znakomitej roboty), ale wciąż potrzebuję ludzi, którzy byliby w stanie wziąć pod swoją opiekę Azerbejdżan i Uzbekistan (Kirgistan, Tadżykistan i Turkmenistan mają odrobinę niższy priorytet).

 

Część 2


- Pozwól, że zadam niedyskretne pytanie, jednak pewien jestem, że ten temat zainteresuje Czytelników. Czy za swoją pracę otrzymujesz jakieś gratyfikacje finansowe?


- Nie jestem upoważniony, by podawać konkretne wartości. Jako HR krajów standardowo niegrywalnych otrzymuję określoną kwotę za każdy opracowywany kraj. Jeśli chodzi o wysokość całości.. powiedzmy, że mieści się to pomiędzy "pozycja zauważalna w całorocznym budżecie" a "nie da się wyżyć wyłącznie z tego". Assistant Researcher pracuje w zasadzie jako wolontariusz, za satysfakcję z zamieszczenia jego nazwiska wśród twórców gry, a jeśli jego wkład jest rzeczywiście zauważalny - ma prawo do darmowej kopii gry.


- Czy sam grasz w Football Managera?


- Powiedzmy. Na pewno nie tyle, co kiedyś, głównie przez to, że wciąż czekam na dodatek z ligami polskimi do IV ligi włącznie, poza tym prace zajmują mi coraz więcej czasu. Ale bynajmniej nie zerwałem definitywnie z FM jako gracz ;)


- Przeglądam Twój FM-owy profil i widzę następującą znajomość języków obcych: polski, bułgarski, rosyjski, serbski, angielski, ukraiński, macedoński (słabo), chorwacki (słabo), bośniacki (słabo), słoweński (słabo), czeski (słabo), bośniacki (słabo), czarnogórski (słabo), słowacki (słabo). Aż mi się kręci w głowie! Skąd znajomość tych wszystkich języków?


- Ze studiów – moim kierunkiem była filologia słowiańska, konkretnie bułgarystyka. Dzięki temu opanowałem bułgarski (więc jednocześnie - całkiem nieźle macedoński) i serbski/chorwacki, mieliśmy naprawdę sporo godzin lektoratów tych języków. A wszystkie pozostałe słowiańskie dzięki przedmiotowi o nazwie „gramatyka porównawcza języków słowiańskich”, gdzie poznawaliśmy różnice i podobieństwa między nimi. Nie zawsze wystarcza to, by móc się płynnie porozumiewać, ale ze zrozumieniem, zwłaszcza tekstu pisanego, problemu raczej nie ma.


- Powiedz skąd się u Ciebie wzięła fascynacja (bo tak to można chyba nazwać) dość egzotycznym z naszego punktu widzenia krajami?


- Jeśli chodzi o Gruzję, to odpowiedź padła już w dużej mierze wcześniej, natomiast Bałkany... po części dlatego, że w momencie, kiedy rozpoczynałem studia, filologia słowiańska byłą najbardziej egzotycznym kierunkiem w moim mieście. Zostałem przyjęty i w bardzo krótkim czasie przekonałem się, że znalazłem swoje miejsce i swoją drogę w życiu – ale o tym też można opowiadać w nieskończoność...


- Opowiedz więc nieco obszerniej o tej życiowej drodze, którą odnalazłeś, oczywiście jeżeli to nie tajemnica.


- Nie jest to tajemnica. Na studiach udało mi się poznać fantastycznych ludzi, poznać w praktyce nie tylko Bałkany, ale też pograniczne regiony Polski (to były wspaniałe ekspedycje!), a ostatecznie udało mi się też znaleźć taką pracę, z której jestem w pełni zadowolony i wykonuję ją z przyjemnością. I, jak na razie, w miarę skutecznie udaje mi się unikać tego, co często nazywa się "wyścigiem szczurów", choć wiem, że tak zupełnie nie da się nigdzie od tego uciec :)


- Wiem, że przez jakiś czas mieszkałeś w stolicy Bułgarii. Co możesz powiedzieć o ludziach z tego kraju?


- Bardzo ogólne i obszerne pytanie. Na pewno mogę powiedzieć, że jako Polak nie spotkałem się nigdy z przejawami jakiejś wrogości lub niechęci – choć trudno mi oceniać, na ile wpływ na to miało posługiwanie się językiem bułgarskim, a nie na przykład angielskim... Ogólnie widać, że lata demokracji ludowej wywarły swoje piętno i na tym kraju, choć to się wciąż zmienia. Bułgarię można chyba określić jako kraj kontrastów – pomijając skrajności bogactwa i nędzy, ale też na innych płaszczyznach. Z jednej strony – ludzie gościnni i chętnie widzący obcokrajowców, z drugiej – ceny w hotelach czy muzeach dla cudzoziemców, przynajmniej w tamtych czasach, nierzadko i dziesięciokrotnie wyższe niż dla Bułgarów. Z jednej strony – dużo wolności w sprawach, które dziś ściśle u nas regulują unijne dyrektywy, z drugiej – dużo urzędowej biurokracji z minionej epoki.


- Kapitalizm bardzo rozwarstwił społeczeństwo, o czym mówiłeś wcześniej. Zapytam więc, czy w Bułgarii występują - i w jakim stopniu - resentymenty socjalistyczne? 


- Wolałbym nie zagłębiać się zbytnio w politykę, tym bardziej, że już nie mieszkam w Bułgarii i mógłbym wprowadzić w błąd. Na pewno istnieją grupy silnie prawicowe, nacjonalistyczne, u których takie resentymenty występują. Ale obiektywnie trzeba też przyznać, że sporej części starszych ludzi lepiej żyło się za minionego ustroju i sytuacje, w których emeryt(ka) dostaje 200-250 lewa (ok. 500 złotych i to wcale nie są najniższe emerytury), a zimą za ogrzewanie musi płacić miesięcznie i 1000 lewa - nie należą do rzadkości. Moim zdaniem przed Bułgarią jeszcze długa droga do osiągnięcia zachodnich zarobków, jednak uważam również, że błędem byłoby ślepe naśladownictwo zachodnich wzorców. Mimo wszystko, to są Bałkany i swój bałkański charakter powinny zachować.


- Jaki jest poziom ligi bułgarskiej i dlaczego ani reprezentacja, ani kluby od wielu lat nie odnoszą sukcesów?


- Mogę mówić tylko o czasach sprzed tych 10 lat, kiedy widziałem to na własne oczy. Poziom ligi niższy od polskiej, choć wtedy na plus wybijał się Lewski, całkiem przyzwoicie radząc sobie w Europie. W zakresie infrastruktury, stadionów – myślę, że na poziomie Polski lat 90-tych, co pewne plusy mimo wszystko ma (nie było ścisłej kontroli i rejestracji danych osobowych przy wejściu na stadion, jak już się weszło na trybuny można było sobie spokojnie przejść na inne miejsce). Natomiast brak sukcesów, moim zdaniem w dużej mierze spowodowany jest intrygami i rozgrywkami wewnątrz BZPN, brakiem jednolitej, spójnej polityki związku... a już nawet oficjalnie mówi się też, że liga jest skorumpowana znacznie bardziej, niż miało to miejsce w Polsce. Między 2003 a 2013 aż 15 właścicieli klubów piłkarskich w Bułgarii zostało zamordowanych. To o czymś świadczy.


- Przeglądając Twój FM-owy profil widzimy ulubione kluby: Widzew, Barcelona, Dinamo Tbilisi, Lewski Sofia. Czy możesz kilka słów powiedzieć o każdym z nich i dlaczego właśnie im kibicujesz?


- Widzew, co tu dużo mówić. Tu po raz pierwszy byłem na meczu (3:0 z Ruchem, sezon 1996/97), tu przeżywałem pierwsze stadionowe emocje. Samego klubu przybliżać kibicom chyba nie trzeba :) Barcelona – również samej sylwetki przybliżać nie trzeba, natomiast mój podziw dla tego klubu pochodzi jeszcze sprzed ery tiki-taki, a sięga czasów Stoiczkowa, Guardioli, Bakero i finału LM przegranego 4:0 z Milanem. Dinamo Tbilisi – najbardziej utytułowany klub w Gruzji, obecnie może nie wypuszcza aż tylu talentów, co kiedyś, ale sympatia dla zawodników z lat 90 przeniosła się również na ich klub :) A Lewski Sofia – trudno to ująć w słowa, ale wśród czynników, które przechyliły szalę na stronę tego klubu, a nie jego rywala ze stolicy, była między innymi nazwa (został nazwany na cześć bohatera walk o wyzwolenie Bułgarii). A gdy już dotarłem do Bułgarii, na stadionie im. Georgiego Asparuchowa bywałem regularnie :)

 

 

Bożonarodzeniowa choinka w centrum Sofii, przystrojona przez kibiców Lewskiego w niebieskie litery "L"


- Dalej podrążę sprawę Twojego FM-owego profilu... Czy naprawdę masz - obok polskiego  - również gruziński paszport, czy to tylko taka lekka fantazja z sympatii do tego kraju?


- Nie mam. We wcześniejszych wersjach FM-a było to niejako konieczne dla realizmu, by moja postać w grze, jako skaut, miała wiedzę w zakresie Gruzji. Obecnie w FM15 daje się to, z tego co widziałem, osiągnąć innymi środkami, więc obywatelstwo zniknęło.


- Opowiedz trochę o Bułgarii w której spędziłeś trochę czasu; jakieś anegdotki, ciekawe przeżycia...

 

- Czysto piłkarsko mogę zacząć od takiej ciekawostki, że przy okazji pobytów w Sofii dwa razy miałem okazję oglądać mecz towarzyski Bułgaria-Gruzja (za drugim razem w towarzystwie gruzińskiego ambasadora) i za każdym razem wynik końcowy brzmiał 6:2 dla Bułgarów ;)

 

Druga historia poniekąd się z tym wiąże. Mianowicie jeszcze za czasów pierwszej współpracy z SI byłem dość aktywnym członkiem forum poświęconego gruzińskiej piłce nożnej. Byli tam ludzie z całego świata (w dużej mierze diaspora gruzińska, rozsypana po świecie od Kostaryki, przez Szkocję po Rosję). Forum i stronę założył zresztą autentyczny Szkot, taki sam pasjonat, jak ja. I tak się złożyło, że parę osób z tego forum miałem okazję poznać w bardzo ciekawych okolicznościach - pierwszego z nich, Tornike, odwiedziłem przy okazji pobytu na Erasmusie w Bułgarii - tak się złożyło, że akurat jego miejscem docelowym okazał się Płowdiw. Udało nam się posiedzieć w knajpie, pogadać, miło spędzić czas. 

 

                                                                          Spotkanie z Tornike w Płowdiw

 

Drugim poznanym był Sandro z Finlandii, i tu sytuacja była jeszcze śmieszniejsza, bo tym razem to on przyjechał. Do Łodzi. Do tego na ten sam kierunek, na którym i ja studiowałem :) Spędził w Polsce parę miesięcy, a spodobało mu się tak bardzo, że znów mieszka w Łodzi. 

 

No i wreszcie trzeci "muszkieter", Giorgi - ten z kolei ze Szkocji, w czasie podróży przez Europę zwiedza sobie stadiony. Więc miałem okazję oprowadzić go zarówno po stadionie Widzewa, jak też i po placu budowy w drugiej części Łodzi :)

 

A wracając do samej Bułgarii - zdarzyło się parę "szokujących" momentów - pierwsza wizyta w akademiku: walka z karaluchami i mocno zużyte spodnie poprzednich lokatorów ukryte pod jednym z materaców, w późniejszym czasie udało mi się w tym samym pokoju wyhodować w zlewie niewielkiego, ale jednak - pomidora: kiedyś przy obieraniu musiało spłynąć do środka parę ziarenek i jedno wykiełkowało :) co ciekawe, okazało się odporne na wszelkiego rodzaju środki czyszczące. Ale już owoców nie dało. 

 

Z innych przejawów bałkańskości można wspomnieć park koło uniwersytetu, w którym dość często można było spotkać pana grającego ludowe melodie na dudach, owce pasące się na trawniku pod budynkiem wydawnictwa Bułgarskiej Akademii Nauk, czy, znowu na uniwersytecie, spory zestaw prac magisterskich wylegujących się w koszu na śmieci. Co prawda, były to prace z zakresu ekonomii napisane w samym środku minionego ustroju, więc podejrzewam, że ich merytoryczna wartość była niewielka, ale mimo wszystko... głupio tak jakoś. 

 

Smutny los prac magisterskich

 

Wypas owiec w centrum miasta

 

Z weselszych przygód - podróże "wizowe". Przy pierwszym pobycie odrobinę źle wyliczyłem sobie daty pobytu i bilet miałem ważny 1 dzień dłużej, niż mogłem zostać bez wizy. Trzeba było przekroczyć granicę i wjechać ponownie. Więc wsiadłem w nocny ekspres Bukareszt-Stambuł, dojechałem do przedgranicznej stacji i już pieszo poszedłem do Grecji. A tak mi się tam "spodobało", że czekając na pociąg powrotny dotarłem prawie do najbliższego miasteczka, już greckiego, i dopiero najbliższy drogowskaz mi uświadomił, że zawędrowałem trochę "za daleko" i wypadałoby szybko wracać. Na szczęście - zdążyłem. 

 

Drugi raz taką podróż odbyłem w czasie półrocznego pobytu (jak się potem okazało, niepotrzebnie, bo i tak nic by nie dała, na szczęście pogranicznicy się nie czepiali) - pierwotnie miała to być wycieczka bożonarodzeniowa do Macedonii, niestety, o 11 wieczorem na dzień przed okazało się, że wycieczki nie będzie, bo za mało ludzi zapłaciło. Więc stanęło na parogodzinnej wyprawie do serbskiego Pirotu. Stamtąd w pamięć zapadły mi przede wszystkim pyszna biała czekolada do picia, jeszcze lepsze ćevapčići, które specjalnie dla nas przygotowano w restauracji 0-gwiazdkowej przed godzinami jej otwarcia, zabytkową twierdzę oraz teoretycznie zamknięte muzeum archeologiczne, w którym jednak "zbłąkanym owieczkom" z Polski otworzono drzwi, ugoszczono herbatą i oprowadzono po wszystkich zbiorach. 

 

Ale ja tak mógłbym jeszcze długo, i o zaprzyjaźnionym handlarzu z Afganistanu (nie, nie dżihadyście), dla którego Bułgaria stała się drugą ojczyzną, i o bułgarskiej biurokracji,  i o tym, jak w Welikim Tyrnowie włóczyłem się z walizką w ręku przez całą noc po całym prawie mieście bez najmniejszego niebezpieczeństwa, i o przewożeniu książek z nadbagażu w kieszeniach założonej na siebie kamizelki (i wysyłaniu wielkich paczek z książkami za pośrednictwem rejsowych autobusów), i o nowszych już pobytach w Macedonii (również z futbolowymi akcentami!), ale z tego wyszedłby zupełnie inny wywiad, nieFM-owy, więc może już nie będę zanudzać :P

 

- Absolutnie nie zanudzasz, myślę, że wszystkich zafascynowały Twoje bałkańskie przygody! Marcin, serdecznie Ci dziękuję za ten niezwykle interesujący wywiad. Życzę Ci wszystkiego dobrego oraz oferty pracy z Barcelony, która jest przecież jednym z Twoich ulubionych klubów:) Myślę, że nie pogardziliby skautem z takim zasobem wiedzy oraz o tak otwartym umyśle! 

 

- Dziękuję pięknie za życzenia - choć muszę przyznać, że otrzymawszy taką ofertę miałbym niemały dylemat... Barcelona to jeden z najlepszych klubów, ale z drugiej strony Widzew to Widzew i póki mam możliwość mu pomagać to jestem z tego zadowolony :)


Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce

KOMENTARZE

MadPike


Komentarzy: 166

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2017-05-26

Poziom ostrzeżeń: 0

05-01-2019, 20:38 , ocenił powyższy materiał: mocne - Niesamowita historia

Niesamowita historia. Dopiero teraz odkryłem ten wywiad :-) Super! Kto nie czytał niech szybko to nadrobi. Warto!

No i Marcin Fastyn dalej jest w bazie eFeMa :-)

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10665

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

17-09-2019, 10:39

Marcin codziennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy:



:-)
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki