x
Autorka artykułu zajmuje się na co dzień edukacją międzykulturową, wspieraniem rozwoju jednostek i organizacji oraz szkoleniami rozwijającymi kompetencje komunikacyjne i społeczne. Była trenerką programu „Polska Pomoc” (Wolontariat Ministerstwa Spraw Zagranicznych), trenerką „Intercultural Navigators” oraz koordynatorką i trenerką Pozaformalnej Akademii Jakości Projektu. Prowadzi zajęcia z międzynarodowymi grupami młodzieży, współpracuje także z różnymi organizacjami pozarządowymi. Może pochwalić się wieloletnim stażem w swojej pracy. Jestem zaszczycony, że zgodziła się zadebiutować na łamach portalu Mój Football Manager. Ufam, że to, co napisała, da choć kilku osobom asumpt do przemyśleń... Łukasz "Mahdi" Czyżycki, redaktor naczelny MFM |
Jest na tej stronie zakładka „zza bramki”, ja zaś piszę dziś „spoza bramki”, ze świata, który rzadko przenika się z tym, co dzieje się na piłkarskiej murawie. Nie znam się na piłce; świat różnych ustawień zespołu, rzutów karnych i wolnych to dla mnie „terra incognita”. Jestem jednak na portalu Mój Football Manager, bo mnie zaproszono, mimo że to nie moja kraina. Zdaję więc sobie sprawę z mojej tutaj „inności” (nazywanej przez niektóre osoby „dziwnością”), z tego, że mój świat „spoza bramki”, świat 45-letniej, białej kobiety zajmującej się zawodowo m.in. edukacją międzykulturową, prawdopodobnie bardzo różni się od świata obecnych na tej stronie fanów gry Football Manager. Zdarza mi się doświadczać tego, że rzeczy będące dla mnie „oczywistością”, gdzie indziej nazywane są „odrealnionym, politycznie poprawnym dziwactwem”.
W moim świecie nikt nie napisałby, że zabity przez amerykańskiego policjanta Dereka Chauvina (notabene skazanego za to, jak i dwa inne usiłowania zabójstwa na 22,5 roku więzienia) George Perry Floyd był czarnoskórym bandytą. Chyba, że piszący te słowa wierzy w to, że prawdopodobne posłużenie się w sklepie fałszywym banknotem 20-dolarowym czyni z kogoś „bandytę”, który zasługuje na „zejście z tego świata”?
W „moim świecie” nie używa się też słowa Murzyn, a tym bardziej „murzyn”. I to nawet nie dlatego, że taką rekomendację wydała Rada Języka Polskiego, której członek, prof. Marek Łaziński napisał, że „Murzyn” i „Murzynka” w latach 70. i 80. XX wieku funkcjonowały jako neutralne określenia, ale później zmieniły znaczenie i obrosły obraźliwą frazeologią, jak chociażby w wyrażeniu „100 lat za Murzynami”. Stąd też zalecenie, by nie używać tego słowa inaczej „niż na prawach historycznego cytatu”.
Ja nie używam tego słowa dlatego, że niektóre czarnoskóre osoby mieszkające w Polsce same nie chcą tak być nazywane. A jeśli ktoś czegoś nie chce, dlaczego mam to robić? Dlaczego mam używać języka, który dla drugiej strony jest nie do przyjęcia? Czy tylko dlatego, że MOGĘ? Czy fakt, że jest to przestrzeń mojej wolności oznacza, że mam z niej zawsze korzystać, nie zważając na to, że druga osoba tego nie chce?
Pisząc to widzę prawdopodobne uśmieszki i unoszenie ramion osób czytających te słowa: „Cóż to za przesada”; „kto się obraża za Murzyna?!”, a może jeszcze „Murzynek Bambo jej nie odpowiada?” „Może jeszcze powie, że to jest rasizm?!”…
Nie jestem ekspertką od rasizmu. Nie mogę nią być. Jestem biała. Mój kolor skóry mnie nie określa. Jest „oczywisty i niewidzialny” – nie mówi się o nim. Nie ma on wpływu na to, czy ktoś wynajmie mi mieszkanie czy nie, czy ktoś patrząc na mnie pomyśli, że pewnie nadaję się do biegania na długie dystanse, ale już niekoniecznie do studiowania matematyki; nikt nie założy, że pewnie nigdy nie skończę studiów, a potem nie wyrazi zdziwienia, że jednak je skończyłam; nikt nie rzuci mi w twarz, że powinnam się cieszyć, że już nie mieszkam w lepiance; że się panoszę; że mi się w głowie poprzewracało; że powinnam wracać do dżungli, gdzie moje miejsce; że przecież to moja wina, że mam kiepską pracę, bo się lenię i do porządnej pracy nie nadaję; że śmierdzę, że….
Może już wystarczy. Jestem biała. Nie usłyszę tych słów. Ty też ich zapewne nie usłyszysz. Usłyszą je za to (z dużym prawdopodobieństwem) osoby czarnoskóre. I nie tylko usłyszą, ale również doświadczą jawnej lub ukrytej dyskryminacji. Gwoli wyjaśnienia: rasizm, wbrew temu, co napisał w swoim komentarzu użytkownik o nicku tts0, to nie to samo, co dyskryminacja. Przekonanie o wyższości jednej rasy nad inną (czyli rasizm) bardzo często prowadzi jednak do dyskryminacji – czyli pozbawiania lub ograniczania praw danej jednostki ze względu na daną cechę (czyli w tym przypadku kolor skóry).
Związek między przekonaniami/stereotypami a dyskryminacją pokazuje wykres poniżej:
Jeśli traktuję daną osobę gorzej, tylko dlatego, że ma inny kolor skóry, to dyskryminuję. Jeśli traktuję ją inaczej niż w tej sytuacji potraktowałabym białą osobę, to ją dyskryminuję. Stąd też rzucanie bananami w czarnoskórych piłkarzy czy nazywanie ich małpami nie jest brakiem dobrego wychowania, a zachowaniem o podłożu rasistowskim. Nie zdarzyło się ono bowiem w stosunku do żadnego białego piłkarza i raczej trudno mi sobie wyobrazić, by ich ono kiedykolwiek w przyszłości spotkało.
Dyskryminacja jest narzędziem władzy, bo trzeba ją posiadać, by dyskryminować. Władzę realną lub choć symboliczną. Taką władzę miał policjant, który zabił George’a Floyda. Miał możliwość zastosowania środków przymusu i z niej skorzystał. Brutalnie i bez skrupułów. Zabił człowieka. Udusił go, przyciskając kolanem do ziemi. Czy George Floyd zostałby potraktowany w taki sam sposób, gdyby był biały? Amerykańskie statystyki dotyczące różnic w sposobie traktowania białych i czarnoskórych zatrzymanych, brutalności wobec tych drugich dowodzą, że gdyby George Floyd był biały, to z dużym prawdopodobieństwem nadal by żył.
Protesty w ramach założonego już wcześniej ruchu „Black Lives Matter” („Czarne życia mają znaczenie”), które rozlały się falą w po tym brutalnym zabójstwie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale w wielu innych krajach, były nie tylko wyrazem niezgody na tę śmierć, ale ruchem niezgody na nierówne traktowanie, ruchem walki o sprawiedliwość.
Co więcej, czytając 13 postulatów ruchu BLM można się przekonać, że odnosi się on nie tylko do społeczności czarnoskórych, ale w swoich założeniach ma też wspierać inne, często wykluczane i dyskryminowane grupy mniejszościowe – jak chociażby osoby nieheteronormatywne czy trans.
Wracając ze świata aktywizmu i polityki do świata piłki – akt przyklęknięcia piłkarzy przed meczem w geście solidarności dla ruchu „Black Lives Matter” ma znaczenie. Pokazuje on bowiem, że dla ludzi, którzy spotykają się i walczą ze sobą na boisku, pochodzącymi z różnych kultur, o odmiennych poglądach i często różnym kolorze skóry ważna - oprócz zwycięstw - jest również otaczająca ich pozasportowa rzeczywistość. To sposób na przekazanie, że widzą tych, którzy traktowani są niesprawiedliwie, widzą ich ból oraz ich walkę. I szanują ich. O tym dla mnie jest ten gest.
Możemy dyskutować, na ile można wymagać lub oczekiwać od drużyny z danego kraju takiego akurat gestu. Mogę sobie wyobrazić, że w różnych obszarach kulturowych, z odmiennym poziomem wrażliwości i zrozumienia tematu rasizmu szukać się będzie różnych sposobów na ekspresję swoich poglądów. Stąd też w pełni rozumiem i akceptuję to, że gest solidarności z ruchem BLM można symbolicznie pokazać też inaczej – chociażby tak, jak zrobił to Robert Lewandowski wskazując naszywkę na koszulce z napisem „Respect”. Jednak gwizdy, które rozległy się na Stadionie Narodowym w odpowiedzi na te dwa gesty: ten drużyny angielskiej (przyklęknięcie) i ten Roberta Lewandowskiego (pokazanie napisu „Respect”) pokazują, jak wiele lekcji, jako kibice, ale też jako Polacy mamy to odrobienia.
Padły tu na tej stronie komentarze, że „akurat Anglicy, czy ogólnie Anglosasi powinni - mówiąc brutalnie - zamknąć mordy w kwestiach rasizmu, bo przypomina to klasyczną akcję pt. "łapać złodzieja" wykrzyczanego przez złodzieja właśnie”.
To prawda, że wiele można zarzucić krajom, które kiedyś miały kolonie, w tym oczywiście wspomnianej wyżej Anglii (lub bardziej precyzyjnie Wielkiej Brytanii, bo o Imperium Brytyjskim jest tutaj mowa). Faktem jest jednak to, że temat rasizmu stał się tam obiektem publicznej debaty, a związane z tym akty dyskryminacji są ujawniane i piętnowane. Pokazuje to, że Brytyjczycy są gotowi na przyznanie się do tego, że rasizm był i w niektórych obszarach życia nadal jest tam, niestety, obecny. Mogą o tym świadczyć m. in. komentarze angielskich kibiców w stosunku do czarnoskórych piłkarzy reprezentacji Anglii, którzy nie strzelili rzutów karnych podczas finałowego meczu z Włochami.
A przyznać się, że ma się z czymś problem to niezbędny punkt startowy, by zacząć „coś z tym robić”. O różnych formach/doświadczeniach niejawnego rasizmu w brytyjskiej kulturze bardzo ciekawie pisze również czarnoskóra brytyjska dziennikarka i blogerka Reni-Eddo Lodge w swojej książce „Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry.”
W Polsce natomiast, o której napisano w jednym z komentarzy:, że „nigdy takich ani podobnych problemów nie było”, jesteśmy nadal przed tym pierwszym krokiem – udajemy, że problemu nie ma. Wystarczy jednak się zapoznać z raportem badań rzecznika Praw Obywatelskich i Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, by się dowiedzieć, że najczęstszym powodem dyskryminacji w naszym kraju jest pochodzenie etniczne i narodowość.
„Z analizy odpowiedzi uczestników badania wynika, że wskutek doświadczonej agresji, fizycznej lub werbalnej, lub w obawie przed dyskryminacją członkowie narażonych społeczności zmieniają swoje nawyki życia codziennego. Dotyczy to 46 proc. pokrzywdzonych wywodzących się z krajów Afryki Subsaharyjskiej, które w miejscach publicznych próbują ukrywać kolor skóry (nosząc koszule z długimi rękawami nawet latem) czy 59 proc. Ukraińców, unikających rozmawiania w swoim języku”.
Czytaj więcej na Prawo.pl
(można kliknąć w poniższy obrazek):
Nie byliśmy imperium kolonialnym. Nie mamy na kartach swojej historii setek lat gnębienia i wykorzystywania ludzi z innych kontynentów. Żadna w tym jednak nasza zasługa. Pomimo bowiem aspiracji (kazus Madagaskaru) nie mieliśmy takich zasobów ekonomicznych, politycznych, militarnych, by zdobyć i utrzymać w zależności państwo/państwa na innych kontynentach, a tym samym budować imperium kolonialne. Obawiam się jednak, że gdybyśmy takie zasoby mieli, to nie mielibyśmy litości nad mieszkańcami kolonii. Patrząc bowiem na naszą historię i różne niechlubne w niej karty (jak chociażby okres pańszczyzny), oraz na to, jak często niewiele w nas (jako Polakach) zrozumienia, tolerancji i empatii w stosunku do innego, dziękuję Bogu, losowi, historii za to, że kolonii nie mieliśmy.
Chcę zakończyć ten artykuł, w założeniu krótki, a w rzeczywistości (zbyt) długi obrazem mapy świata.
Tak wygląda świat z perspektywy jednej nie za dużej wyspy, która na mapach znanych nam z lekcji geografii znajduje się gdzieś w rogu, na obrzeżach: Nowej Zelandii. Dla mnie ta mapa jest piękną metaforą otwierania się na nowe, nieznane perspektywy. Większość osób na naszych warsztatach edukacji międzykulturowej, przekrzywia głowę, gdy pierwszy raz widzi tę mapę, szukając znanych punktów odniesienia. Część osób czuje się zmieszana, część jest poirytowana, bo „przecież świat tak nie wygląda”. Rozmawiamy potem długo o różnych mapach: tych geograficznych i tych naszych wewnętrznych: stworzonych z doświadczeń, przekonań, wartości. Rozmawiamy też o tym, że „mapa to nie jest terytorium” oraz o ciekawości i odwadze kwestionowania „jedynej właściwej mapy”.
Tak sobie myślę, że ten artykuł jest dla mnie próbą pokazania wam „mojej mapy”: tego, jak widzę pewne rzeczy, jak je dla siebie nazywam, jak je w sobie układam. Jest to z pewnością mapa niekompletna i niedoskonała, jak każda z map, będąca zawsze tylko mniej lub bardziej udaną próbą symbolicznego oddania kompleksowości świata.
Jednak, by odkrywać i zrozumieć świat potrzebujemy map. Różnych map. Potrzebujemy różnych głosów, różnych doświadczeń, różnych historii. Potrzebujemy pokazywać sobie nasze wewnętrzne mapy, rozmawiać o nich, kwestionować je, dekonstruować i tworzyć na nowo.
Ja chcę to robić. A ty?
Autor: Pequenita
Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce
Komentarzy: 10675
Grupa: Root Admin
Ranga: Ojciec Założyciel
Ranga sponsorska: Sponsor Główny
Dołączył: 2015-03-20
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 00:01 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba
Macca
Komentarzy: 207
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2019-01-12
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 10:00 , ocenił powyższy materiał: mocne - Gdyby tego nie było, strona stałaby się uboższa
Fetty
Komentarzy: 422
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2017-03-25
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 10:26 , ocenił powyższy materiał: mocne - Doceniam to, co robisz
Peter
Strażnik Galaktyki
Komentarzy: 1745
Grupa: Root Admin
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Ranga sponsorska: Sponsor
Dołączył: 2017-08-15
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 11:10 , ocenił powyższy materiał: mocne - Gdyby tego nie było, strona stałaby się uboższa
HoldTheDoor
Komentarzy: 111
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2018-07-07
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 12:26
https://i.imgur.com/npLMyPt.jpg
Wsparcie dla organizacji BLM to jest coś czego chyba nigdy nie pojmę. W dotacjach dostają miliardy dolarów, a jedyne ich działania sprowadzają się do spotów reklamowych, walki z pomnikami, walki z symbolami(flagi, herby klubowe) albo walki z serialami...
Najlepszym przykładem, że nie każdemu czarnoskóremu podoba się takie działanie są piłkarze Wilfried Zaha i Ivan Toney, którzy odmówili klękania przed meczami, bo nie chcą być wykorzystywani!
"Wystarczy jednak się zapoznać z raportem badań rzecznika Praw Obywatelskich i Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie". No właśnie nie mogę się z nim zapoznać, bo jego treść jest z jakiegoś powodu zablokowana. W podanym artykule nie ma nawet wskazanego źródła cytowanych badań, więc równie dobrze te liczby mógł ktoś sobie wymyślić...
Na końcu piszesz jeszcze jaka Polska zawsze była zła zamiast pokazać, że byliśmy kiedyś najbardziej tolerancyjnym krajem w Europie. Kiedy na zachodzie polowali i zabijali ludzi za religię, w Polsce była wolność wyznania.
tts0
Komentarzy: 488
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Chluba Mój Football Manager
Dołączył: 2015-12-23
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 14:02 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się
Chciałbym natomiast przeczytać, jeśli jeszcze cokolwiek zechcesz tu napisać, o tym, od czego jesteś ekspertem; chciałbym przeczytać o pracy edukatora międzykulturowego - co taka osoba robi na co dzień? Czy może jeździsz na misję do Izraela by walczyć o miłość między Żydami i Palestyńczykami? Albo przekonujesz Turków, że Kurdowie to w sumie fajni ludzie, czy tam Pakistańczyków o szacunku dla Hindusów? Czy może organizujesz seminaria w paryskim getcie, na których przekonujesz tamtejszych imigrantów, że warto byłoby spróbować się zasymilować choć troszkę? I ogolnie jaki jest Twój pogląd na temat kultur/cywilizacji i ich współistnienia?
Powiem jednak tak zupełnie ogólnikowo, że tego typu teksty, czy chociażby gesty(jak ten reprezentantów Anglii) wywołują z czasem, a nierzadko nawet od razu reakcję odwrtoną do zamierzonej(oczywiście przy założeniu szczerych intencji autorów). Miałem to szczęscie(albo i nie), że żyłem jeszcze we w miarę normalnych czasach, a dzięki mojemu zamiłowaniu do piłki nożnej mogłem pracować w Polsce z ludźmi czarnoskórymi - w weekendy graliśmy w klubie, a w tygodniu zapierdalaliśmy w lokalnej firmie(ja trochę mniej, bo bawiłem się wtedy w studenta). O żadnych przejawach dyskryminacji/rasizmu nie było mowy, podejrzewam, że połowa naszych kolegów w ogóle nie znała takich pojęć, a nawet jak znala, to każdy miał to w dupie, bo tak robią normalni ludzie. Dzisiaj w obliczu takiej nagonki, propagandy, świadomej lub też nie- polaryzacji społeczeństwa pewnie byłoby nieco bardziej niezręcznie. Z resztą to nie dotyczy tylko ewentualnych problemów na tle rasowym, ale również innych, chociażby na tle orientacji seksualnej. Im więcej się o tym trąbi, tym bardziej irytuje to ludzi, którzy mają poczucie, że coś wciska im się na siłę do głów. Normalny człowiek nie ma nic przeciwko normalnym homoseksualistom - oni zawsze byli, są i będą; nikogo to nie obchodzi. Natomniast jak się zacznie jakiemuś zacietrzewieńcowi "wymachiwać przed oczami gejami", to chłop od razu pobiegnie do szopy po widły i już mamy zabawę na całego. Komu może na tym zależeć? Nie wiem, choć się domyślam.
Wandal
Komentarzy: 78
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2020-03-09
Poziom ostrzeżeń: 0
12-09-2021, 20:34 , ocenił powyższy materiał: mocne - Gdyby tego nie było, strona stałaby się uboższa
Chyba nie zrozumiałeś, najważniejsze napisała pod spodem. "Jestem biała. Mój kolor skóry mnie nie określa".
Swoją drogą to głupi jest ten Twój komentarz bo przecież artykuł napisała osoba zawodowo zajmująca się tymi problemami. Więc Twoje dyletanckie popierdywanie brzmi żałośnie przy Artykule (przez duże A) napisanego przez fachowca. Jakie masz argumenty, które zbijają choć jedną tezę tego Artykułu?
Pequenita
Komentarzy: 3
Grupa: Root Admin
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączyła: 2020-04-01
Poziom ostrzeżeń: 0
13-09-2021, 00:00
"Taka osoba" na co dzień pracuje z ludźmi :). Często w grupach międzykulturowych - np. z młodzieżą, która przyjeżdża do Polski na projekty wolontariatu długoterminowego. Rozmawiamy wtedy z nimi o życiu w innej kulturze, związanych z tym wyzwaniach, procesie akulturacji, współpracy w zespole międzykulturowym, rozwiązywaniu konfliktów, ale też o Polsce: o tym, co im się tutaj podoba, a co ich irytuje lub wydaje im się dziwne.
Dużo gadamy też zwyczajnie i po ludzku "o życiu": o tym, jak to jest mieć 30 lat i nie móc się wyprowadzić od rodziców, bo wypłata nie starcza na samodzielne wynajęcie mieszkania i na życie (kazus Hiszpana z Barcelony), o roli kobiet w rodzinie w Armenii, o chęci wyrwania się ze swojego kraju, o lęku przed dorastaniem, o marzeniach, rozczarowaniach, o....
Bardzo lubię te wszystkie rozmowy. Są one dla mnie prawdziwym "spotkaniem z międzykulturowością".
Oprócz tego prowadzę też warsztaty z edukacji międzykulturowej, stereotypów, rozwijania kompetencji międzykulturowych na kierunkach pedagogicznych różnych uczelni, jak również realizuję projekty edukacyjne za granicą.
W ramach tych ostatnich pracowałam po kilka miesięcy w Finlandii, Ghanie i na Madagaskarze oraz prawie dwa lata w Luksemburgu.
Krótszych (kilkutygodniowych) prywatnych i zawodowych doświadczeń międzykulturowych nie będę tu już wymieniać, bo to przecież nie notka biograficzna, a próba odpowiedzi na Twoje pytanie.
Zastanowiła mnie jedna kwestia w Twojej wypowiedzi, o którą chciałabym dopytać. Napisałeś:
"zresztą to nie dotyczy tylko ewentualnych problemów na tle rasowym, ale również innych, chociażby na tle orientacji seksualnej. Im więcej się o tym trąbi, tym bardziej irytuje to ludzi, którzy mają poczucie, że coś wciska im się na siłę do głów".
Co dokładnie Ciebie irytuje? Kiedy czujesz, że coś na siłę wciska Ci się do głowy?
Pytam, bo z punktu widzenia mojej pracy - to może być cenna wskazówka, jakich "sytuacji edukacyjnych" unikać, bo są zwyczajnie zamiast zachęcać do dialogu powodują opór.
weche
Redaktor Naczelny. Główny Sponsor Rozgrywki Mistrzów, Mistrz Ceremonii. Szef Typera. 3. miejsce w Polsce FM 2019, Wicemistrz Polski FM 2022, Mistrz Polski FM 2023, Typer Sezonu 2019/20 - 3. miejsce
Komentarzy: 1836
Grupa: Moderator
Ranga: Korespondent Wojenny
Ranga sponsorska: Sponsor Główny
Dołączył: 2017-10-19
Poziom ostrzeżeń: 0
13-09-2021, 07:25 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się
Matik
Komentarzy: 51
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2020-08-30
Poziom ostrzeżeń: 0
13-09-2021, 10:26 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się