BLOG UŻYTKOWNIKA - Football Manager


OCENA mocne: 6, słabe: 0
zobacz komentarze

Unique in the World #5

23-06-2025, 13:22 , Unikalnych wejść: 211 , autor: Marian

Wybrany klub / reprezentacja: Athletic Club

Opisywany sezon: 2027/28

Poziom rozgrywkowy: 1

Wersja gry: Football Manager 2024

 

Sezon piąty – Baskowie nie odpuszczają

Nowy sezon. Te same zasady. Ta sama duma. I to samo marzenie, które od czterech lat rozpala San Mamés: mistrzostwo Hiszpanii dla klubu, który nie ugina się pod presją nowoczesnego futbolu. W Bilbao nikt nie szuka skrótów – tutaj wciąż wierzy się w Lezamę, w wychowanków i w to, że z lokalnych chłopaków można zbudować zespół gotowy rzucić wyzwanie największym.

Po czterech intensywnych sezonach, pełnych wzlotów, chwil rozczarowania i ciągłego rozwoju, przyszedł czas na coś więcej. Mamy drużynę. Mamy tożsamość. Mamy doświadczenie. Teraz pora zamienić ambicję w konkret – puchar, który będzie symbolem tego, jak daleko zaszedł ten projekt.

Wchodzimy w sezon 2029/2030 z jasno postawionym celem: już nie tylko przeszkadzać, ale rozdawać karty.

 

Koniec jednej ery, początek drugiej – transferowe ruchy

Zanim zdążyliśmy dobrze wejść w rytm przygotowań do nowego sezonu, pożegnaliśmy kilku ważnych zawodników. Najgłośniejszym odejściem było bez wątpienia rozstanie z Unaiem Núñezem, który po latach wiernej służby w defensywie Athletic przeniósł się do Shabab Al-Ahli za 4 miliony euro. Niedługo później śladami kolegów podążyli dwaj inni obrońcy – Aitor Paredes za 8 milionów trafił do Stade de Reims, a Andoni Gorosabel zasilił saudyjski Al-Raed, również za 8 milionów.

Nie obyło się też bez osłabienia w ofensywie. Nasz utalentowany napastnik Juan Vacas, który pokazał się z bardzo dobrej strony w poprzednich rozgrywkach, przeniósł się do Newcastle United za 13,25 mln euro. To znaczący ubytek, ale też dowód na to, że nasza akademia i polityka kadrowa potrafią dostarczyć jakości nawet na poziomie Premier League.

Na szczęście okno transferowe nie było jednostronne. Na prawą stronę obrony sprowadziliśmy Jesúsa Areso (19,75 mln euro) – zawodnika doskonale znającego klub i specyfikę baskijskiej piłki. Największym transferowym hitem było jednak ściągnięcie Mikela Merino z Arsenalu za 32,5 mln – doświadczony środkowy pomocnik i reprezentant Hiszpanii, który wnosi do środka pola nie tylko jakość, ale i mentalność zwycięzcy.

Z myślą o przyszłości sięgnęliśmy też po dwóch młodych pomocników: Mikel Alonso z Lyonu (17,5 mln) oraz Daniel Arana z Barcelony, który już w młodzieżowych drużynach pokazywał, że może być kolejną gwiazdą środka pola.

 

Superpuchar – piekło na Civitas Metropolitano

Nowy sezon rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia – Supercopa de España i starcie z Realem Madryt na neutralnym terenie, Civitas Metropolitano. To miała być okazja, by pokazać, że jesteśmy gotowi na walkę z największymi. Przez 90 minut – byliśmy. Do ostatniego gwizdka regulaminowego czasu gry remisowaliśmy 2:2, grając z pasją, determinacją i ogromnym zaangażowaniem. Był ogień. Była wiara. Była walka.

Ale dogrywka zamieniła się w koszmar. Real wrzucił piąty bieg, a my, mimo ambicji, fizycznie nie wytrzymaliśmy tempa. Ostateczny wynik 2:6 nie oddaje do końca przebiegu spotkania, bo przez większość meczu byliśmy równorzędnym rywalem. Jednak w futbolu liczy się końcowy rezultat – a ten był brutalny.

Mimo wszystko, ten mecz dał nam cenną lekcję i pokazał, że potencjał w drużynie jest ogromny. Trzeba tylko lepiej zarządzać energią, koncentracją i – być może – szerokością kadry.

 

Europejska epopeja – Champions League 2029/30

Los nie był dla nas łaskawy – już na starcie Ligi Mistrzów trafiliśmy do wyjątkowo mocnego zestawu. Wśród przeciwników: Borussia Dortmund, Dinamo Zagrzeb, Atalanta, Bayern, Marseille, Maccabi Hajfa, RB Leipzig i Arsenal. Trudno o bardziej zróżnicowaną mieszankę stylów i klas. Po fazie ligowej nasz bilans to 4 zwycięstwa i 4 porażki, co dało 20. miejsce i przepustkę do baraży.

A tam – deja vu. Atalanta. Już raz się z nią mierzyliśmy, teraz znów – i znów okazaliśmy się lepsi. 3:0 w Bilbao, przegrana 1:2 w Bergamo, ale to my zameldowaliśmy się w 1/8 finału.

A tam czekał kolos – FC Bayern Monachium. Bukmacherzy już nas skreślali, ale my napisaliśmy własny scenariusz: 2:0 u siebie, a potem szalony mecz w Monachium zakończony wynikiem 5:3 – i wielki awans, który poruszył serca kibiców na całym świecie.

W ćwierćfinale czekała Benfica. W Lizbonie padł bezbramkowy remis, ale w rewanżu na San Mamés wygraliśmy 2:1, a stadion eksplodował radością. Jesteśmy w półfinale!

Tam już czekał Tottenham Hotspur. Niestety – sen zakończył się właśnie tutaj. 0:2 w Bilbao i porażka 2:3 w Londynie zakończyły naszą przygodę. Ale nie było smutku. Była duma. Bo Athletic Club dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, grając wyłącznie swoimi, na przekór piłkarskiej logice i kaprysom rynku transferowego.

To nie koniec historii. To dopiero początek legendy.

 

 

Pucharowa zemsta – Copa del Rey wraca do Bilbao!

Poprzedni sezon był gorzką lekcją – w Copa del Rey zawiedliśmy. Dlatego w tym roku presja była większa, a głód sukcesu jeszcze silniejszy. Od początku wiedzieliśmy, że tym razem nie możemy odpuścić.

Zmagania zaczęliśmy, jak zawsze, od 3. rundy – przeciwnikiem Sanse Glodkao. Bez niespodzianek: 3:1 i spokojny awans. W 4. rundzie czekał już bardziej wymagający rywal – Villarreal, który po spadku do Segunda División wciąż miał sporo jakości. Mecz okazał się szalony: dogrywka, osiem bramek, męczarnie, ale zwycięstwo 8:4 pokazało naszą siłę ofensywną.

W ćwierćfinale znów graliśmy na krawędzi. Wszystko wskazywało na dogrywkę, ale wtedy – jak zbawienie – Oihan Sancet w 87. minucie dał nam bramkę na wagę awansu. Szczęście? Może. Ale też serce, wiara i determinacja.

Półfinał to kolejne klasyczne starcie z Atlético Madryt. U siebie zagraliśmy kapitalnie – 3:1 na San Mamés ustawiło rywalizację. W rewanżu na Civitas wytrzymaliśmy presję i zremisowaliśmy 0:0. Po kilku latach przerwy wracamy do finału!

A tam – Real Madryt. Ci sami, którzy rozgromili nas w dogrywce Superpucharu. Ale my wyciągnęliśmy wnioski. To nie był ten sam Athletic. To był zespół gotowy na trofeum. W wielkim finale to my byliśmy skuteczniejsi, lepiej zorganizowani i przede wszystkim – głodni sukcesu. Najpierw samobójczy gol Édera Militão, a potem trafienie naszego wychowanka – Xabiera Santosa. 2:0, pełna kontrola, pełna euforia.

Copa del Rey wraca do Bilbao!!!
San Mamés świętowało do białego rana – a ten puchar to nie tylko trofeum. To nagroda za lata budowy, cierpliwości i trzymania się własnych zasad.

 

 

Liga – cudowna seria i... bolesna końcówka

Po sezonie, w którym zanotowaliśmy 21 meczów bez porażki, wydawało się, że trudno będzie to przebić. A jednak – ten zespół znów przekroczył granice. Aż 32 mecze z rzędu bez przegranej. To nie była seria. To był cud w czerwono-białych barwach. Graliśmy dojrzale, ofensywnie, z charakterem. I do 29 kwietnia w tabeli byliśmy liderem LaLigi.

Niestety, wtedy nadszedł zimny prysznic. Wyjazd na Santiago Bernabéu zakończył się porażką 0:3 z Realem, który wykorzystał naszą słabość jak na wicemistrzów przystało. Później, w 36. kolejce, wpadka na Camp Nou – przegrana 2:3 z Barceloną. Te dwa mecze zdecydowały o tym, że ponownie kończymy sezon na 3. miejscu, choć tym razem... z aż 98 punktami na koncie! A do mistrza zabrakło zaledwie dwóch punktów.

I choć ból pozostał, trudno nie zadawać sobie pytania: co by było, gdyby nie te remisy z Celtą na San Mamés czy z Gironą? Gdybyśmy w tych spotkaniach zrobili swoje – świętowalibyśmy mistrzostwo, o którym Bilbao marzy od dekad.

Ale to nie jest porażka. To sezon, który pokazuje, że jesteśmy o włos od sięgnięcia po szczyt. I może – naprawdę może – w kolejnym sezonie to już nie będzie „co by było”, tylko: to się wydarzyło.

 

Podsumowanie sezonu 2029/2030 – z dumą, z honorem, o włos od nieba

To był sezon, który na zawsze zapisze się w historii Athletic Club. Sezon pełen walki, emocji, triumfów i dramatów. Zdobyliśmy Copa del Rey, dochodząc do półfinału Ligi Mistrzów i kończąc ligę z rekordowymi 98 punktami, choć zaledwie na 3. miejscu. Przegraliśmy mistrzostwo o włos, ale zyskaliśmy coś ważniejszego – szacunek całej piłkarskiej Europy.

Graliśmy pięknie, odważnie, bez kompleksów – i co najważniejsze: wierni sobie. Z wychowankami, z tożsamością, z pasją, której nie da się kupić. Zespół pokazał, że projekt oparty na Lezamie ma nie tylko sens – on może przynieść największe sukcesy.

To nie był sezon jednej gwiazdy. To była opowieść o drużynie, o sile charakteru, o jedności i konsekwencji. Przed nami kolejne wyzwania, ale wiemy jedno: Athletic Club już nie puka do drzwi elity. My je wyważyliśmy.

I nie zamierzamy się cofać.

 

Lezama – serce bije mocniej niż kiedykolwiek

Choć w tym sezonie udało się wprowadzić do pierwszego zespołu tylko jednego nowego wychowanka – Javiera Etxebarrię, to Lezama wciąż tętni życiem i talentem. A największym symbolem tej pracy jest Igor Oyono – wychowanek, napastnik, król strzelców LaLigi (Pichichi) z 36 bramkami! Sezon życia, który zapewnił mu miejsce nie tylko w historii klubu, ale i... w reprezentacji Hiszpanii, gdzie zadebiutował w meczu przeciwko Słowenii, rozgrywając pełne 90 minut.

Ale to nie koniec dobrych wiadomości. Młodzież Athleticu jest fundamentem przyszłości La Roja:

To dowód, że Lezama nie tylko pracuje – Lezama dostarcza. Kolejne pokolenie lwiątek już czeka w blokach, gotowe przejąć pałeczkę i pisać kolejne rozdziały tej niezwykłej opowieści.

 

Statystyki sezonu  – liczby, które mówią same za siebie

 

Zespół podsumowanie sezonu

 

  • La Liga: 3 miejsce

  • Mecze ligowe bez porażki (od 08.08.): 32

  • Domowe porażki: -----

  • Zwycięstwa z Realem Sociedad: 2 (D: 2:0 W: 2:0) 

  • Supercopa: półfinał 

  • Copa del Rey: wygrana ( 2:0 z Realem Madryt)

  • Liga Mistrzów: 1/2 finału

  • Żółte kartki: 46 kartek

  • Najwyższa frekwencja: 7 miejsce 53,332

 

Zawodnicy

​​

  • Najlepszy strzelec: Igor Oyono - 42 bramki

  • Najwięcej asyst: Jesus Areso - 17 asyst

  • Najwięcej występów: Unai Simon - 59 meczów

  • Młodzieżowiec sezonu: Igor Oyono (45 meczy, 42 goli, 3 asyst)

  • Żółte kartki: Borja Llorente - 9 kartek

  • Najwięcej strzałów: Igor Oyono - 95 strzały (2 miejsce w La Lidze)


Autor: Marian

KOMENTARZE

Peter
Strażnik Galaktyki, Sponsor MFM - rok 2025


Komentarzy: 2085

Grupa: Root Admin

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Ranga sponsorska: Sponsor Premium

Dołączył: 2017-08-15

Poziom ostrzeżeń: 0

23-06-2025, 22:54 , ocenił powyższy materiał: mocne - Dla mnie jesteś Jackiem Cyganem blogowania na MFM

Dla mnie jesteś Jackiem Cyganem blogowania na MFM

weche
Redaktor Naczelny. Sponsor MFM - rok 2025, Główny Sponsor Rozgrywki Mistrzów, Mistrz Ceremonii. Szef Typera. 3. miejsce w Polsce FM 2019, Wicemistrz Polski FM 2022, Mistrz Polski FM 2023, Typer Sezonu 2019/20 - 3. miejsce, Typer EURO 2024 - 2. miejsce


Komentarzy: 2074

Grupa: Moderator

Ranga: Korespondent Wojenny

Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny

Dołączył: 2017-10-19

Poziom ostrzeżeń: 0

24-06-2025, 07:33 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się

Podoba mi się

Mahdi
Z-ca Redaktora Naczelnego, Sponsor MFM - rok 2025, Wicemistrz Polski FM 15, Mistrz Polski FM 17, FM 19, FM 20, FM 21 i FM 22, 3. miejsce w Polsce FM 18, Typer Sezonu 2020/21 - 2.m, Typer Sezonu 2021/22 - 3.m, Menedżer Miesiąca


Komentarzy: 11104

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

24-06-2025, 12:22 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba

Duże osiągnięcia! Próbowałem obejrzeć Etxeberrię; pierwszy link nie działa (ten, gdy o nim piszesz), ale drugi już tak (gdy przedstawiasz młodzież).

leafar98


Komentarzy: 76

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2024-09-08

Poziom ostrzeżeń: 0

24-06-2025, 14:13 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się

Podoba mi się – w końcu będzie to mistrzostwo, należy Ci się :) jestem pod wrażeniem wyników, które osiągasz z Athletikiem.

przeminho
Sponsor MFM - rok 2025


Komentarzy: 1876

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Koneser Football Managera

Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny

Dołączył: 2021-10-24

Poziom ostrzeżeń: 0

24-06-2025, 21:47 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba

liga dwóch prędkości, mnie nie dziwi, że przy takiej ilości punktów tylko 3 miejsce - limity płac Tebasa zabijają LaLigę także w FMie

Pavlito


Komentarzy: 243

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Chluba Mój Football Manager

Ranga sponsorska: Sponsor Techniczny

Dołączył: 2022-08-07

Poziom ostrzeżeń: 0

25-06-2025, 19:49 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba

W tym roku zmazałeś z pamięci ten blamaż z Badajoz i udało ci się wygrać puchar. Brawo. Liga Mistrzów mimo problemów w fazie ligowej, to im dalej w las tym lepiej. Niewiele zabrakło do finału. A liga niesamowity pech. Rok temu kilka wpadek ze średniakami zabrało ci tytuł. Jak w poprzednim sezonie na Real I Barce zdobyłeś 10 oczek, tak w tym tylko 4. Wygrana z Barcą u siebie, remis w Madrycie i tytuł byłby w Bilbao. Ale i tak szacun za takie nawiązywanie walki, mimo gry tylko Baskami
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-25 by Łukasz Czyżycki