Wybrany klub / reprezentacja: Athletic Club
Opisywany sezon: 2027/28
Poziom rozgrywkowy: 1
Wersja gry: Football Manager 2024
Sezon piąty – Baskowie nie odpuszczają
Nowy sezon. Te same zasady. Ta sama duma. I to samo marzenie, które od czterech lat rozpala San Mamés: mistrzostwo Hiszpanii dla klubu, który nie ugina się pod presją nowoczesnego futbolu. W Bilbao nikt nie szuka skrótów – tutaj wciąż wierzy się w Lezamę, w wychowanków i w to, że z lokalnych chłopaków można zbudować zespół gotowy rzucić wyzwanie największym.
Po czterech intensywnych sezonach, pełnych wzlotów, chwil rozczarowania i ciągłego rozwoju, przyszedł czas na coś więcej. Mamy drużynę. Mamy tożsamość. Mamy doświadczenie. Teraz pora zamienić ambicję w konkret – puchar, który będzie symbolem tego, jak daleko zaszedł ten projekt.
Wchodzimy w sezon 2029/2030 z jasno postawionym celem: już nie tylko przeszkadzać, ale rozdawać karty.
Koniec jednej ery, początek drugiej – transferowe ruchy
Zanim zdążyliśmy dobrze wejść w rytm przygotowań do nowego sezonu, pożegnaliśmy kilku ważnych zawodników. Najgłośniejszym odejściem było bez wątpienia rozstanie z Unaiem Núñezem, który po latach wiernej służby w defensywie Athletic przeniósł się do Shabab Al-Ahli za 4 miliony euro. Niedługo później śladami kolegów podążyli dwaj inni obrońcy – Aitor Paredes za 8 milionów trafił do Stade de Reims, a Andoni Gorosabel zasilił saudyjski Al-Raed, również za 8 milionów.
Nie obyło się też bez osłabienia w ofensywie. Nasz utalentowany napastnik Juan Vacas, który pokazał się z bardzo dobrej strony w poprzednich rozgrywkach, przeniósł się do Newcastle United za 13,25 mln euro. To znaczący ubytek, ale też dowód na to, że nasza akademia i polityka kadrowa potrafią dostarczyć jakości nawet na poziomie Premier League.
Na szczęście okno transferowe nie było jednostronne. Na prawą stronę obrony sprowadziliśmy Jesúsa Areso (19,75 mln euro) – zawodnika doskonale znającego klub i specyfikę baskijskiej piłki. Największym transferowym hitem było jednak ściągnięcie Mikela Merino z Arsenalu za 32,5 mln – doświadczony środkowy pomocnik i reprezentant Hiszpanii, który wnosi do środka pola nie tylko jakość, ale i mentalność zwycięzcy.
Z myślą o przyszłości sięgnęliśmy też po dwóch młodych pomocników: Mikel Alonso z Lyonu (17,5 mln) oraz Daniel Arana z Barcelony, który już w młodzieżowych drużynach pokazywał, że może być kolejną gwiazdą środka pola.
Superpuchar – piekło na Civitas Metropolitano
Nowy sezon rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia – Supercopa de España i starcie z Realem Madryt na neutralnym terenie, Civitas Metropolitano. To miała być okazja, by pokazać, że jesteśmy gotowi na walkę z największymi. Przez 90 minut – byliśmy. Do ostatniego gwizdka regulaminowego czasu gry remisowaliśmy 2:2, grając z pasją, determinacją i ogromnym zaangażowaniem. Był ogień. Była wiara. Była walka.
Ale dogrywka zamieniła się w koszmar. Real wrzucił piąty bieg, a my, mimo ambicji, fizycznie nie wytrzymaliśmy tempa. Ostateczny wynik 2:6 nie oddaje do końca przebiegu spotkania, bo przez większość meczu byliśmy równorzędnym rywalem. Jednak w futbolu liczy się końcowy rezultat – a ten był brutalny.
Mimo wszystko, ten mecz dał nam cenną lekcję i pokazał, że potencjał w drużynie jest ogromny. Trzeba tylko lepiej zarządzać energią, koncentracją i – być może – szerokością kadry.
Europejska epopeja – Champions League 2029/30
Los nie był dla nas łaskawy – już na starcie Ligi Mistrzów trafiliśmy do wyjątkowo mocnego zestawu. Wśród przeciwników: Borussia Dortmund, Dinamo Zagrzeb, Atalanta, Bayern, Marseille, Maccabi Hajfa, RB Leipzig i Arsenal. Trudno o bardziej zróżnicowaną mieszankę stylów i klas. Po fazie ligowej nasz bilans to 4 zwycięstwa i 4 porażki, co dało 20. miejsce i przepustkę do baraży.
A tam – deja vu. Atalanta. Już raz się z nią mierzyliśmy, teraz znów – i znów okazaliśmy się lepsi. 3:0 w Bilbao, przegrana 1:2 w Bergamo, ale to my zameldowaliśmy się w 1/8 finału.
A tam czekał kolos – FC Bayern Monachium. Bukmacherzy już nas skreślali, ale my napisaliśmy własny scenariusz: 2:0 u siebie, a potem szalony mecz w Monachium zakończony wynikiem 5:3 – i wielki awans, który poruszył serca kibiców na całym świecie.
W ćwierćfinale czekała Benfica. W Lizbonie padł bezbramkowy remis, ale w rewanżu na San Mamés wygraliśmy 2:1, a stadion eksplodował radością. Jesteśmy w półfinale!
Tam już czekał Tottenham Hotspur. Niestety – sen zakończył się właśnie tutaj. 0:2 w Bilbao i porażka 2:3 w Londynie zakończyły naszą przygodę. Ale nie było smutku. Była duma. Bo Athletic Club dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, grając wyłącznie swoimi, na przekór piłkarskiej logice i kaprysom rynku transferowego.
To nie koniec historii. To dopiero początek legendy.
Pucharowa zemsta – Copa del Rey wraca do Bilbao!
Poprzedni sezon był gorzką lekcją – w Copa del Rey zawiedliśmy. Dlatego w tym roku presja była większa, a głód sukcesu jeszcze silniejszy. Od początku wiedzieliśmy, że tym razem nie możemy odpuścić.
Zmagania zaczęliśmy, jak zawsze, od 3. rundy – przeciwnikiem Sanse Glodkao. Bez niespodzianek: 3:1 i spokojny awans. W 4. rundzie czekał już bardziej wymagający rywal – Villarreal, który po spadku do Segunda División wciąż miał sporo jakości. Mecz okazał się szalony: dogrywka, osiem bramek, męczarnie, ale zwycięstwo 8:4 pokazało naszą siłę ofensywną.
W ćwierćfinale znów graliśmy na krawędzi. Wszystko wskazywało na dogrywkę, ale wtedy – jak zbawienie – Oihan Sancet w 87. minucie dał nam bramkę na wagę awansu. Szczęście? Może. Ale też serce, wiara i determinacja.
Półfinał to kolejne klasyczne starcie z Atlético Madryt. U siebie zagraliśmy kapitalnie – 3:1 na San Mamés ustawiło rywalizację. W rewanżu na Civitas wytrzymaliśmy presję i zremisowaliśmy 0:0. Po kilku latach przerwy wracamy do finału!
A tam – Real Madryt. Ci sami, którzy rozgromili nas w dogrywce Superpucharu. Ale my wyciągnęliśmy wnioski. To nie był ten sam Athletic. To był zespół gotowy na trofeum. W wielkim finale to my byliśmy skuteczniejsi, lepiej zorganizowani i przede wszystkim – głodni sukcesu. Najpierw samobójczy gol Édera Militão, a potem trafienie naszego wychowanka – Xabiera Santosa. 2:0, pełna kontrola, pełna euforia.
Copa del Rey wraca do Bilbao!!!
San Mamés świętowało do białego rana – a ten puchar to nie tylko trofeum. To nagroda za lata budowy, cierpliwości i trzymania się własnych zasad.
Liga – cudowna seria i... bolesna końcówka
Po sezonie, w którym zanotowaliśmy 21 meczów bez porażki, wydawało się, że trudno będzie to przebić. A jednak – ten zespół znów przekroczył granice. Aż 32 mecze z rzędu bez przegranej. To nie była seria. To był cud w czerwono-białych barwach. Graliśmy dojrzale, ofensywnie, z charakterem. I do 29 kwietnia w tabeli byliśmy liderem LaLigi.
Niestety, wtedy nadszedł zimny prysznic. Wyjazd na Santiago Bernabéu zakończył się porażką 0:3 z Realem, który wykorzystał naszą słabość jak na wicemistrzów przystało. Później, w 36. kolejce, wpadka na Camp Nou – przegrana 2:3 z Barceloną. Te dwa mecze zdecydowały o tym, że ponownie kończymy sezon na 3. miejscu, choć tym razem... z aż 98 punktami na koncie! A do mistrza zabrakło zaledwie dwóch punktów.
I choć ból pozostał, trudno nie zadawać sobie pytania: co by było, gdyby nie te remisy z Celtą na San Mamés czy z Gironą? Gdybyśmy w tych spotkaniach zrobili swoje – świętowalibyśmy mistrzostwo, o którym Bilbao marzy od dekad.
Ale to nie jest porażka. To sezon, który pokazuje, że jesteśmy o włos od sięgnięcia po szczyt. I może – naprawdę może – w kolejnym sezonie to już nie będzie „co by było”, tylko: to się wydarzyło.
Podsumowanie sezonu 2029/2030 – z dumą, z honorem, o włos od nieba
To był sezon, który na zawsze zapisze się w historii Athletic Club. Sezon pełen walki, emocji, triumfów i dramatów. Zdobyliśmy Copa del Rey, dochodząc do półfinału Ligi Mistrzów i kończąc ligę z rekordowymi 98 punktami, choć zaledwie na 3. miejscu. Przegraliśmy mistrzostwo o włos, ale zyskaliśmy coś ważniejszego – szacunek całej piłkarskiej Europy.
Graliśmy pięknie, odważnie, bez kompleksów – i co najważniejsze: wierni sobie. Z wychowankami, z tożsamością, z pasją, której nie da się kupić. Zespół pokazał, że projekt oparty na Lezamie ma nie tylko sens – on może przynieść największe sukcesy.
To nie był sezon jednej gwiazdy. To była opowieść o drużynie, o sile charakteru, o jedności i konsekwencji. Przed nami kolejne wyzwania, ale wiemy jedno: Athletic Club już nie puka do drzwi elity. My je wyważyliśmy.
I nie zamierzamy się cofać.
Lezama – serce bije mocniej niż kiedykolwiek
Choć w tym sezonie udało się wprowadzić do pierwszego zespołu tylko jednego nowego wychowanka – Javiera Etxebarrię, to Lezama wciąż tętni życiem i talentem. A największym symbolem tej pracy jest Igor Oyono – wychowanek, napastnik, król strzelców LaLigi (Pichichi) z 36 bramkami! Sezon życia, który zapewnił mu miejsce nie tylko w historii klubu, ale i... w reprezentacji Hiszpanii, gdzie zadebiutował w meczu przeciwko Słowenii, rozgrywając pełne 90 minut.
Ale to nie koniec dobrych wiadomości. Młodzież Athleticu jest fundamentem przyszłości La Roja:
U-18: Victor Blanco, Daniel Arana, Igor Karanka, Pierre Virto, Pedro Saizar
U-19: Asier Martinez, Diego Torres
U-21: Urtzi Badiola, Kike Moreno, Gonzalo Ruiz
Pierwsza reprezentacja: Unai Simón, Dani Vivian, Nico Williams i oczywiście – Igor Oyono
To dowód, że Lezama nie tylko pracuje – Lezama dostarcza. Kolejne pokolenie lwiątek już czeka w blokach, gotowe przejąć pałeczkę i pisać kolejne rozdziały tej niezwykłej opowieści.
Statystyki sezonu – liczby, które mówią same za siebie
Zespół podsumowanie sezonu
La Liga: 3 miejsce
Mecze ligowe bez porażki (od 08.08.): 32
Domowe porażki: -----
Zwycięstwa z Realem Sociedad: 2 (D: 2:0 W: 2:0)
Supercopa: półfinał
Copa del Rey: wygrana ( 2:0 z Realem Madryt)
Liga Mistrzów: 1/2 finału
Żółte kartki: 46 kartek
Najwyższa frekwencja: 7 miejsce 53,332
Zawodnicy
Najlepszy strzelec: Igor Oyono - 42 bramki
Najwięcej asyst: Jesus Areso - 17 asyst
Najwięcej występów: Unai Simon - 59 meczów
Młodzieżowiec sezonu: Igor Oyono (45 meczy, 42 goli, 3 asyst)
Żółte kartki: Borja Llorente - 9 kartek
Najwięcej strzałów: Igor Oyono - 95 strzały (2 miejsce w La Lidze)
Autor: Marian
Strażnik Galaktyki, Sponsor MFM - rok 2025
Komentarzy: 2085
Grupa: Root Admin
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Ranga sponsorska: Sponsor Premium
Dołączył: 2017-08-15
Poziom ostrzeżeń: 0
23-06-2025, 22:54 , ocenił powyższy materiał: mocne - Dla mnie jesteś Jackiem Cyganem blogowania na MFM
Redaktor Naczelny. Sponsor MFM - rok 2025, Główny Sponsor Rozgrywki Mistrzów, Mistrz Ceremonii. Szef Typera. 3. miejsce w Polsce FM 2019, Wicemistrz Polski FM 2022, Mistrz Polski FM 2023, Typer Sezonu 2019/20 - 3. miejsce, Typer EURO 2024 - 2. miejsce
Komentarzy: 2074
Grupa: Moderator
Ranga: Korespondent Wojenny
Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny
Dołączył: 2017-10-19
Poziom ostrzeżeń: 0
24-06-2025, 07:33 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się
Z-ca Redaktora Naczelnego, Sponsor MFM - rok 2025, Wicemistrz Polski FM 15, Mistrz Polski FM 17, FM 19, FM 20, FM 21 i FM 22, 3. miejsce w Polsce FM 18, Typer Sezonu 2020/21 - 2.m, Typer Sezonu 2021/22 - 3.m, Menedżer Miesiąca
Komentarzy: 11104
Grupa: Root Admin
Ranga: Ojciec Założyciel
Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny
Dołączył: 2015-03-20
Poziom ostrzeżeń: 0
24-06-2025, 12:22 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba
Komentarzy: 75
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Uzdolniony Praktyk
Dołączył: 2024-09-08
Poziom ostrzeżeń: 0
24-06-2025, 14:13 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się
Sponsor MFM - rok 2025
Komentarzy: 1876
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Koneser Football Managera
Ranga sponsorska: Sponsor Strategiczny
Dołączył: 2021-10-24
Poziom ostrzeżeń: 0
24-06-2025, 21:47 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba
Komentarzy: 243
Grupa: Wirtualny Menedżer
Ranga: Chluba Mój Football Manager
Ranga sponsorska: Sponsor Techniczny
Dołączył: 2022-08-07
Poziom ostrzeżeń: 0
25-06-2025, 19:49 , ocenił powyższy materiał: mocne - Bardzo mi się podoba