ROZGRYWKA MISTRZÓW - VARIA - Football Manager


OCENA mocne: 8, słabe: 0
zobacz komentarze

Wywiad ze zwycięzcą 1. edycji Mistrzostw Polski Wirtualnych Menedżerów - Opelu

03-02-2016, 00:06 , Unikalnych wejść: 3309 , autor: Nascimento1998

Wybrany klub / reprezentacja: -

Opisywany sezon: -

Poziom rozgrywkowy: -

Wersja gry: -

Emocje po finale 1. edycji Mistrzostw Polski Wirtualnych Menedżerów nieco opadły, nastał więc idealny moment, aby jeszcze raz do tego wszystkiego wrócić. W tym celu przeprowadziłem obiecany wcześniej wywiad z triumfatorem - Opelu.

-Zacznijmy może od końca - jak czuje się mistrz kilkanaście dni po absolutnym zdominowaniu finału?

- Przeciętnie. Emocje po finale już opadły, wróciła szybko codzienność, praca i inne obowiązki. Żeby nie brzmiało dekadentycznie, nie narzekam na to co się wokół mnie dzieje, absolutnie. Czeka mnie niebawem ważny krok w życiu, coś na co czekam od dawna, ale nie chcę się tutaj rozpisywać. Zainteresowani wiedzą o co chodzi.

-Twoja przygoda z 1. edycją Mistrzostw Polski Wirtualnych Menedżerów rozpoczęła się od objęcia Romy.

- Tak, moje pierwsze podejście to Roma. Chciałem zagrać drużyną z którą nie miałem do tej pory nic wspólnego, w lidze w której dawno nie grałem i przy okazji na tyle mocną, aby coś nią ugrać. I szło mi całkiem dobrze, niewiele gorzej niż w drugim podejściu. Do przyczyn zarzucenia tej kariery naprawdę nie chcę już wracać, było, minęło. Nic strasznego się nie stało, bo czasu na zagranie od nowa miałem aż nadto.

-Po odbyciu regulaminowej kary zdecydowałeś się na Liverpool. Co sprawiło, że wybrałeś akurat tę drużynę? 

- Będę dziś całkowicie szczery - chciałem przejechać jak walec po tych eliminacjach, nie pozostawiając żadnych złudzeń. To była czysta sportowa złość skierowana przeciw tym, którzy doprowadzili do zaczęcia zabawy przeze mnie od nowa. Liverpool to mocna drużyna w bogatej lidze, wydawała się być idealnym celem i dostarczycielem punktów. Wybrałem dobrze, ale zespół który zbudowałem odebrał mi całkowicie radość z gry. Tak jak mówił kilkukrotnie Mahdi - ciągłe wygrywanie nudzi, prawdziwą zabawą w tej grze jest droga na szczyt, a nie pozostanie tam.

-Od początku byłeś pewny swoich umiejętności i miejsca w “trójce”, czy może zdarzały się chwile niepewności?

- Nie, nie mogłem być pewnym nie znając rywali. Byłem natomiast zdeterminowany by tam się znaleźć, bo bardzo mi zależało od początku na poznaniu Łukasza. To i wylot do Anglii miało być nagrodą za te 10 (w sumie to prawie 13) sezonów walki - nagroda finansowa nie miała znaczenia, w początkowym zarysie Rozgrywki zresztą nie było o niej mowy.

-Kończąc wątek eliminacji - jak to jest, kiedy odczuwa się niezadowolenie po pokonaniu Barcelony 7-0? (śmiech)

- Cóż, jeśli oddaje się 40 celnych strzałów na bramkę rywala, to można oczekiwać czegoś więcej (śmiech)

-Co czułeś, gdy Twój ulubiony piłkarz wylosował ci w finale Chelsea? Z tego co wiem, twoja opinia wydawała się raczej pozytywna - w przeciwieństwie do Dobiego.

- Mój ulubiony piłkarz? Pierwsze słyszę (śmiech). Losowanie przebiegło po mojej myśli - liczyłem na Chelsea, bo w przypadku uniknięcia kontuzji przed zimowym oknem, wydawała być się najmocniejszą drużyną w stawce.

-Kiedy poczułeś, ze stuprocentową pewnością, że Rozgrywka Mistrzów to przemyślany i poważny projekt? Miałeś takie przeświadczenie od początku, czy może jakaś sytuacja w jej trakcie umocniła twoją wiarę?

- Poczułem to w trakcie rozmów przed drugą edycją. Wprowadzenie dialogu między osobami które mają potężne pojęcie zarówno o grze, jak i o tworzeniu takich projektów wyniosło Rozgrywkę na nowy poziom, który niebawem będziemy mogli ukazać. Wcześniej było to tylko przeczucie, że z tego debiutu powstanie coś fantastycznego i cieszę się, że w jakimś małym stopniu mogłem przyłożyć do tego rękę. 

-W końcu, 13 stycznia 2016 około godziny 16.35, zjawiłeś się wraz z Dobim na Bristol International Airport.

- Tak, coś takiego miało miejsce. Cóż, lotnisko jak lotnisko... (śmiech) Wtedy raczej skupiliśmy się na staniu w widocznym miejscu, zgodnie z wcześniejszą umową. Więcej o nim dowiedziałem się po tygodniu, gdy wracaliśmy - mają wygodne ławki, naprawdę można było się wyspać (śmiech) Właśnie, autobusy do centrum miasta też są niczego sobie. W Polsce czegoś takiego nie uświadczysz.

-Co poczułeś, gdy po raz pierwszy ujrzałeś oblicze Mahdiego? (śmiech)

- Najpierw ujrzałem tył jego głowy, gdy przeszedł obok nas wcale nas nie zauważając (śmiech). Tak, to musiało się wydać, sorry Łukasz. Poczułem odrobinę tremy - "zaczęło się, co teraz, jak się zachować, jest kamera, nie bredź Piotr, nie wyjdź na idiotę". Ale minęło po chwili, może ta mżawka na parkingu pomogła.

-Jakim w ogóle człowiekiem jest założyciel myfootballmanager? Miałeś w końcu okazję spędzić z nim kilka dni.

- To całkiem fajny facet. Tak w skrócie. Mega pozytywny tatuś i mąż, nieco przewrażliwiony jeśli chodzi o to co się dzieje na scenie. Mimo różnicy wieku miło spędzało się czas, nie było czuć jakichś barier czy skrępowania. Football Manager naprawdę łączy ludzi, to fakt.

-Zdementujesz także informacje, jakoby jego pies, Budrys, powiedźmy... Jadł nieco więcej, niż przeciętny zwierzak? (śmiech)

- Budrys to całkiem miłe zwierzę, bardzo proporcjonalne i o stoickim spokoju. Nawet zabawy Martina Lee go nie wyprowadzają z równowagi, mimo iż mały Czyżycki to prawdziwe żywe srebro, wszędzie było go pełno podczas naszej wizyty (śmiech)

-W kwestii samej rozgrywki - dużo było bezpośrednich przepychanek pomiędzy Wami podczas okienek transferowych?

- Nie, zaledwie kilka i to raczej nie z moim udziałem. Przyczyna była prozaiczna - dostałem budżet miesiąc po chłopakach i nie mogłem się przyłączyć do polowania... Naprawdę miałem ochotę na Depaya czy Phila Jonesa, a musiałem obejść się smakiem.

-Jak, pod względem emocjonalnym, wyglądały Wasze bezpośrednie pojedynki?

- To były raczej szachy, przynajmniej w moich meczach. Dużo zmian, dużo reakcji na zmiany rywala, ciągłe szukanie dziur i udoskonalanie swojej gry już w trakcie meczu. Emocje były cały czas, ale raczej umiejętnie skrywane przez nas. Trochę jak w pokerze - każdy kombinuje jak może, ale nie ma zamiaru zdradzać swoich kart.

-Jechałeś do Anglii pewny zwycięstwa?

- Nie, absolutnie nie. Ja chciałem tylko się dobrze bawić, cieszyć każdym meczem rozgrywanym z innymi finalistami. Czułem cały czas ogromne wsparcie ze strony swojej dziewczyny i wiem, że byłaby ze mnie dumna niezależnie od wyniku. Chciałbym jej z tego miejsca bardzo podziękować. To że byłem z nią w ciągłym kontakcie bardzo pomagało, jestem jej niezwykle wdzięczny.

-Jak myślisz - co zdecydowało o aż takiej dysproporcji względem Was (mówię o twojej przewadzę nad Mahdim i Dobim)? Czy uczestnikom finału RM wypada polec w bataliach grupowych LM?

- Moje umiejętności, ma się rozumieć (śmiech). Tak szczerze to nie wiem. Każdy z nas, bez popadania w skromność, ma spore pojęcie o tej grze. Każdy ma swoje mocne i słabsze strony, nikt tutaj nie jest nieomylny. U mnie często leży analiza rywala i obserwacja w czasie meczu, dobrym przykładem były mecze z United czy Szachtarem - gdybym podszedł do nich jak należy, wyniki byłyby inne. Dlatego podziwiam kilku graczy z krajowego podwórka, którzy mają to lepiej ogarnięte niż ja. Mowa o Kluchmanie, Piotrze Sebastianie i tts0. Wszystkich zapewne dobrze znacie. Dobrym graczem nazwę się wtedy, gdy osiągnę ich poziom w tym aspekcie.

-Powiedźmy sobie szczerze - zwycięzca znany był niemal od początku. Dużo działo się jednak pomiędzy Dobim i Mahdim. Jak wyglądała ich walka, niemalże do końca, o tytuł wicemistrza?

- Było to pasjonujące, zarówno dla nich samych, jak i dla mnie jako obserwatora. Były dramaty, było liczenie punktów i szukanie alternatywnych zakończeń, końcówka była naprawdę pełna emocji. Każdy mecz miał wpływ na to co się może stać, różnice między nimi były minimalne i każdy mógł się znaleźć na drugim miejscu.

-Możesz w stu procentach powiedzieć, że zgłębiłeś już wszystkie tajniki FM-a 2015 i zasłużenie zdobyłeś tytuł?

- Skądże! Wiem o tej grze wystarczająco dużo, żeby się przy niej nudzić, ale do pełnego jej poznania jeszcze brakuje. Nie mam natomiast zamiaru już do niej wracać - najwyższa pora zagrać w kolejną odsłonę, która od dawna jest już u mnie na dysku.

-Jak auty? (śmiech)

- A dobrze, wszystkie zdrowe, żaden nie narzeka, dziękuję że pytasz (śmiech). 

-Kiedy o finale 1. edycji powiedzieliśmy już niemal wszystko, może czas, aby zdradzić czytelinkom choć trochę szczegółów i smaczków, jakie będą na nich czekały w 2. edycji?

- Nie, niczego nie zdradzam. Informacje pojawiają się cały czas, wystarczy uważnie śledzić to co się dzieje na stronie. Zresztą, wiele się jeszcze może wydarzyć, rozmowy cały czas trwają.

-Jak wyobrażasz sobie najbliższy rok, jako redaktor naczelny i obrońca tytułu? Zapowiada się ciężko, ale też ciekawie, nieprawdaż?

- Nie wyobrażam sobie najbliższego roku, jestem bardzo otwarty na to co przyniesie. Ciężko ale ciekawie... To bardzo celne stwierdzenie, bo zapewne tak będzie - zarówno w moim życiu prywatnym, jak i tutaj, w roli naczelnego i jednego z uczestników drugiej edycji RM. Nie wiem czym zagram, nie wiem gdzie mnie nogi poniosą, ale wiem że to będzie dobry rok. Zaczął się świetnie, oby się podobnie skończył.

-Czy uważasz, że moje (Nascimento1998) huczne zapowiedzi, dotyczące awansu do finału 2. edycji, mają szansę przerodzić się w coś więcej, niż tylko plany?

- W tym momencie kończę szczerość, a zaczynam kłamać - nie ma co ukrywać, jesteś głównym faworytem Rozgrywki Mistrzów! Przecież każdy wie, że Sevilla to drewniaki, taki artysta jak Ty nie był w stanie rzeźbić w tak podłym materiale. Finał to dla Ciebie pewnik, ba, wygrana wydaje się być oczywista! (śmiech). Pocieszę Cię na koniec - ludzie obstawiają że będziesz w finale w 2026 roku, ja myślę że już w 2023. Naprawdę na to liczę.

-Na koniec może jakieś słowo od redaktora naczelnego dla czytelników?

- Chciałbym podziękować za słowa wsparcia i miłe komentarze w miarę opisywania finału RM, za wszelkie przejawy sympatii z naszym projektem i za aktywny udział w życiu strony. Chciałbym też Wam życzyć, abyście nigdy się nie nudzili na tej stronie i aby każdy z Was znalazł na swojej drodze kogoś tak wyjątkowego, jak moja Agnieszka, kogoś kto zrozumie waszą pasję do "gry w Excela" i będzie Was jeszcze dopingować. Dzięki za wywiad, do następnego!

Dziękóweczka!


Autor: Nascimento1998

KOMENTARZE

Marian


Komentarzy: 450

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Chluba Mój Football Manager

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

03-02-2016, 22:55 , ocenił powyższy materiał: mocne

Normalnie zwykły wywiad i tyle, ale zapewne lepszy niż te w mojej karierze Boca Juniors :P hehe

Nascimento1998


Komentarzy: 1419

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

04-02-2016, 00:59

Nie zrażam się, absolutnie ;)

Karten


Komentarzy: 121

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-01-12

Poziom ostrzeżeń: 2

04-02-2016, 12:25

Mahdi trzymaj rękę na kiralovato ... Jedne z lepszych pmiejsc w internecie ... Padlo przez takiego modera, nie miej mi tego za złe ale tam wiesz czasem luz dobrze wrzucic, bogiem nie jesteś :)

Karten


Komentarzy: 121

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-01-12

Poziom ostrzeżeń: 2

04-02-2016, 14:28

No i caluski przyjacielu mam nadzieję że jednak zrozumiesz :* pozdrawiam.
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-25 by Łukasz Czyżycki