x

 

ZZA BRAMKI - REPREZENTACJA
OCENA mocne: 0, słabe: 0
zobacz komentarze

Robert Lewandowski - cieszmy się, że gra w naszych czasach!

06-10-2015, 10:16, Unikalnych wejść: 4692
ZZA BRAMKI
REPREZENTACJA

 

 

 

 

 

 

 

22 września 2015 roku doszło w Bundeslidze do wydarzenia bezprecedensowego! Robert Lewandowski - kapitan reprezentacji Polski - rozpoczął mecz Bayernu z Wolfsburgiem na ławce rezerwowych. Wilki to nie jest ekipa ogórków - wszak w zeszłym sezonie zdobyli Puchar Niemiec i wicemistrzostwo kraju, a na początku obecnego - dołożyli Superpuchar.

Gdy na tablicy pojawiła się 45 minuta, goście z Wolfsburga prowadzili 1-0 po golu Daniela Caligiuri'ego. W przerwie trener Pep Guardiola - niezadowolony z wyniku - posadził na ławce Bernata i Thiago, a wprowadził Javi Martineza i naszego Roberta.

Co się wydarzyło potem - wszyscy wiemy!

Skrót meczu Bayern-Wolfsburg (wszystkie sytuacje i gole):

Panowie - takie monstrualne show, czyli 5 goli Polaka! - zdobyte w 9 minut! - w lidze mistrzów świata! - nie powtórzy się już za naszego życia! Dlatego tak, jak powinniśmy się cieszyć, że żyjemy w epoce dwóch największych graczy w historii futbolu (Messi i Cristiano Ronaldo), tak cieszmy się i celebrujmy to, że dane nam jest oglądać w akcji Roberta Lewandowskiego. Jest on bowiem jednym z najlepszych graczy w dziejach polskiej piłki nożnej. Piszę to z pełną odpowiedzialnością ciężaru gatunkowego użytych sformułowań, ale uwierzcie - mam ku temu solidne podstawy. Światową piłką interesuję się bowiem od roku 1984 (ponad 30 lat), naprawdę sporo widziałem, lecz coś podobnego przeżyłem po raz pierwszy - i na 100% ostatni - tak jak my wszyscy....

Jako redaktor naczelny strony Mój Football Manager, nie mogłem nie skomentować tak ekstraordynaryjnego wydarzenia i nie poświęcić Lewemu artykułu, który pozostanie tu na zawsze! Wszak ten niesamowity mecz miał miejsce zaledwie dwa tygodnie temu! Długo zastanawiałem się jak mógłbym uhonorować Roberta... Myślałem o napisaniu artykułu traktującego o jego karierze, ale po namyśle zmieniłem zdanie.

Będzie spojrzenie w przeszłość, ale w nieco inny sposób!

Myślę, że z ciekawością przeczytacie wywiad, którego udzielił Robert redaktorowi Adamowi Godlewskiemu. Ukazał się on w 30 numerze tygodnika „Piłka Nożna“ z dnia 28 lipca 2009 i nosił tytuł "Inna bajka".

Jak wyglądała sytuacja? Otóż Robert od roku jest graczem Lecha Poznań, w pierwszym swoim ekstraklasowym sezonie (2008/09) rozegrał 30 spotkań i strzelił 14 goli. Do tego dołożył 6 meczów i 2 gole w Pucharze Polski, a także 12 gier i 4 trafienia w Pucharze UEFA (poprzedniku Ligi Europy).

Za sobą ma także 9 reprezentacyjnych występów i 3 gole. Debiutował 10 września 2008 roku w Serravalle przeciwko San Marino (nieudane eliminacje MŚ’2010) i uświetnił to bramką.

Nowego sezon Lech rozpoczął od meczu z Wisłą Kraków rozegranego w Lubinie (25/07/2009), a stawką był Superpuchar Polski. Ciekawy - z perspektywy czasu - jest skład Kolejorza z tamtej potyczki:

Kasprzik - Kikut, Bosacki, Arboleda, Djurdjević - Peszko, Bandrowski, Stilić, Wilk (75, Handzić) - Lewandowski, Rengifo (72, Chrapek).

Lewy już w 9 minucie zdobył pierwszą bramkę, po dobrej akcji Marcina Kikuta, lecz w 37 wyrównał strzałem głową Junior Diaz (po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Patryka Małeckiego). Jako że regulamin nie przewidywał dogrywki, od razu przystąpiono do strzelania „jedenastek“ w których lepszy okazał się Lech (Robert karnego wykonał bezbłędnie).

Dzień później udzielił wywiadu wspomnianemu powyżej Adamowi Godlewskiemu:

- Sezon jeszcze się na dobre nie rozpoczął, więc nie ma sensu podpalać się bramką, którą strzeliłem w meczu o Superpuchar - mówi Lewandowski. - Pewnie, że są powody do zadowolenia, bo napastnika zawsze rozlicza się z goli, ale znacznie bardziej byłbym zadowolony, gdyby udało się ograć Wisłę w regulaminowym czasie. Jeszcze się nie rozpędziliśmy. Lecha z pewnością stać na lepszą grę niż w sobotę w Lubinie. Pokażemy to już wkrótce, w lidze i w europejskich pucharach.

- Kolejorz trenera Jacka Zielińskiego będzie się mocno różnił od zespołu zbudowanego przez Franciszka Smudę?

- Skład został praktycznie taki sam, więc odmienne będą tylko jakieś taktyczne niuanse. Rewolucji nikt nie powinien się spodziewać.

- Odejście Rafała Murawskiego nie jest odczuwalne?

- Z pewnością jego transfer jest osłabieniem dla zespołu, ale takie są przecież koleje losu - zawodnicy przychodzą i odchodzą, musi być ruch w interesie. Kadrę mamy jednak szeroką, jest kilku kandydatów do zastąpienia Murasia, więc pewnie dziurę uda się szybko i bezboleśnie załatać. Mam przynajmniej taką nadzieję.

- Zieliński zapowiadał przejście do klasycznego ustawienia 1-4-4-2. Dotrzymał słowa?

- To wyjściowe ustawienie jest mocno umowne, na boisku bardzo często dokonujemy modyfikacji systemu. Piłka zmienia się bardzo szybko, wymienność pozycji jest dziś czymś bardzo naturalnym. Choć nie da się ukryć, że teraz mamy większe możliwości przeprowadzania akcji skrzydłami, a i ja nieco inaczej poruszam się po boisku. Jestem teraz ustawiony wyżej, jak klasyczny napastnik, nie muszę już tak często wracać po piłkę do drugiej linii, co oczywiście nie zwalnia mnie jednak z walki w destrukcji.

- Ma pan żal do właścicieli Lecha, że nie puścili pana za granicę?

- Były przynajmniej dwie konkretne oferty, więc bardzo realna była także szansa na wyjazd. Tylko że moi pracodawcy w ogóle nie byli zainteresowani podjęciem rozmów, zupełnie nic w tej kwestii ode mnie nie zależało. Chciałem wyjechać z kraju, ale teraz nie ma sensu, abym płakał nad rozlanym mlekiem. Lech gra przecież w Lidze Europejskiej i mam nadzieję, że powtórzymy wyczyn z zeszłego roku (Lech trafił wtedy do silnej grupy z CSKA Moskwa, Deportivo, Nancy i Feyenoordem. Zdołał zająć jednak 3 miejce, lecz w 1/16 finału uległ minimalnie Udinese - dopisał: Mahdi) taki jest w każdym razie jest cel minimum. (Niestety - nie udało się, gdyż w decydującym meczu o awans do fazy grupowej, lepszy okazał się FC Brugge. Dopiero rok później, już po odejściu Lewego, Lech znakomicie pokazał się w Europie; słynne mecze z Juventusem i Manchesterem City - dopisał: Mahdi). W ekstraklasie także chcemy się zresztą poprawić.

- Gdyby był pan działaczem Lecha, to sprzedałby pan Lewandowskiego do Dortmundu?

- Nie jestem dyrektorem czy prezesem Kolejorza, tylko piłkarzem. Więc nawet jeśli powiem: jasne, że sprzedałbym, niczego to już nie zmieni. Nie zaprzątam sobie tym głowy, skupiam się wyłącznie na przygotowaniu do sezonu.

- A miał pan podobne obawy jak chociażby trener Smuda, że nie poradziłby sobie jeszcze w Bundeslidze?

- Najmniejszych! Myślę, że dałbym sobie spokojnie radę, przecież w reprezentacji Polski i w Lechu w europejskich pucharach nie wypadałem gorzej niż w meczach ekstraklasy. Dlatego nikt nie powinien przywoływać podobnego argumentu. Rok mnie nie zbawi, na pewno każdy mecz rozegrany w barwach Kolejorza w nadchodzących rozgrywkach coś mi da, w Poznaniu także będę miał szansę rozwinąć się.

- To znaczy, że nie wierzy pan w ewolucję stanowiska szefów Lecha? Podobno włoski kierunek jest wciąż aktualny, może pan nadal przejść do Serie A? I to po to, żeby rozegrać co najmniej 20 meczów, a nie siedzieć na ławie.

- Nic nie wskazuje, żeby nagle zmieniło się nastawienie moich pracodawców. A nie mam czasu na gdybanie, interesuje mnie stan faktyczny. Jeżeli przez ewentualnego kontrahenta nie zostanie wyłożona niebotyczna kasa, a chyba nie ma na to szans, to zostanę przy Bułgarskiej. Nie chciałem stawiać sprawy na ostrzu noża, podobnie jak teraz nie zamierzam się dekoncentrować. Bardzo spokojnie podchodzę do tematu transferu. Na pewno jednak już w niedalekiej przyszłości i o tym pomyślę.

- A jeśli równie korzystna propozycja nie pojawi się za pół roku czy za rok, nie codziennie po polskiego piłkarza przyjeżdża klub formatu Borussi?

- Pewnie, że takie oferty nie trafiają się często i nikt w ciemno nie może zakładać, iż po obecnym sezonie moja wartość wzrośnie tak bardzo, że ustawi się kolejka chętnych. Cóż jednak mogę zrobić? Musze solidnie pracować, poprawiać poszczególne elementy i podnosić ogólne kwalifikacje. I mogę zagwarantować, iż właśnie tak będę się zachowywał.

- Dostrzega pan już efekty współpracy z Andrzejem Juskowiakiem?

- Razem pracowaliśmy właściwie tylko na obozie, dopiero w najbliższych dniach rozpoczną się właściwe treningi strzeleckie. Mam badzieję, że trener Juskowiak duzo mnie na nich nauczy, wiele sobie obiecuję po tej współpracy.

- Wyciągnęliście wnioski z poprzedniego sezonu?

- Owszem, aby uniknąć paskudnej serii sześciu remisów, musimy poprawić skuteczność. Także w obronie. Uważam jednak, że teraz jako zespół jesteśmy lepsi niż w poprzednim sezonie. Przecież dopiero latem zeszłego roku doszło kliku ważnych zawodników, ja także. Teraz jesteśmy o wiele bardziej zgrani, znacznie lepiej wzajemnie dopasowani. I to powinno zaprocentować.

- Zdradzi pan, jakie przyczyny wspomnianych wyżej remisów, przez które straciliście szansę na tytuł mistrza Polski, wykazały szczegółowe analizy?

- Nie, i to wcale nie dlatego, że nie czuję się upoważniony. Wiemy, jakie błędy popełniliśmy i głupio straciliśmy punkty w sześciu kolejnych spotkaniach, ale zwyczajnie już o tym zapomnieliśmy. Teraz liczy się wyłącznie nadchodzący sezon. Ma zakończyć się wywalczeniem miejsca gwarantującego start w Lidze Mistrzów.

- Głównym rywalami Kolejorza będą Wisła i Legia, czy krakowianie mają przetrącony kręgosłup po odpadnięciu z Champions League i nie będą się liczyć w ekstraklasie?

- Trudno mi wypowiadać się o Wiśle w sytuacji, gdy gram w Lechu, a dopiero 48 godzin po meczu o Superpuchar w krakowskim klubie miały zapaść kluczowe decyzje, dotyczące przyszłości drużyny i trenera Macieja Skorży. Uważam zresztą, że lista pretendentów do tytułu będzie dłuższa, bo GKS Bełchatów i Polonia Warszawa mają niezłe składy, a przede wszystkim wyrównane i szerokie kadry, więc mogą każdemu dać się we znaki.

- Podziela pan zdanie, że to nie Wisła wygrała ostatnie mistrzostwo, tylko Lech przegrał tytuł?

- Absolutnie nie. Miniony sezon wcale nie był zły dla Kolejorza. a już na pewno nie był przegrany. Wywalczyliśmy przecież Puchar Polski i Superpuchar, ale zajęliśmy także miejsce na podium w lidze. No i pokazaliśmy fajną piłkę w Pucharze UEFA, graliśmy na europejskim poziomie, właściwie to nie byliśmy gorsi od żadnego z zagranicznych przeciwników, z któymi rywalizowaliśmy. Brakowało nam właściwie tylko szczęścia i cwaniactwa, którego uczyliśmy się z meczu na mecz. Sezon był więc udany, co nie zmienia faktu, że nie wygraliśmy rozgrywek ekstraklasy wyłącznie na własne życzenie.

- Paweł Brożek, zapytany o największych konkurentów do snajperskiej korony, wskazał na Takesure’a Chinyamę, twierdząc, że Lewandowski jest młody, więc ma jeszcze czas na podobne zaszczyty. Co pan na to?

- Rozstrząsanie, czy mam czas, czy nie, nie ma najmniejszego sensu. W piłce wiek nie gra roli, a nie zamierzam nikomu ustępować tylko dlatego, że jest starszy. Już mówiłem, że teraz gram wreszcie jako klasyczny napastnik, więc będę miał więcej bramkowych okazji. Nie mierzę w tytuł króla strzelców, ważniejsze są dla mnie zwycięstwa Lecha, ale... jeśli przy okazji uda się ustrzelić także indywidualne trofeum, na pewno nie będę płakał. I nie wykluczam takiej sytuacji. A co do Pawła - każdy ma prawo mieć własne zdanie.

- Jest pan w stanie strzelić 20 goli w sezonie?

- Nigdy nie robię takich planów. Nie stawiam teoretycznych celów, tylko po prostu robię swoje na boisku. Dotąd dobrze wychodziłem na takim podejściu.

- Wierzy pan, że razem z Brożkiem wprowadzicie reprezentację do finałów mistrzostw świata? (Mowa o turnieju w RPA’2010 - dopisał: Mahdi)

- Jeśli wygramy trzy najbliższe mecze - powinniśmy wyjść na pierwsze miejsce w grupie. Uważam, że o bezpośredni awans powalczymy z Czechami, bo prowadzący w grupie Słowacy dotąd mieli furę szczęścia. Nie sądzę, aby dojechali na takim farcie do końca eliminacji. Nie zdziwię się, jeśli już po dwóch najbliższych meczach dogonimy ich w tabeli.

- Naprawdę pozostaje pan tak wielkim optymistą po czerwcowym zgrupowaniu w RPA?

- Nie sugerowałbym się za mocno afrykańskim tournee kadry. W kwalifikacjach będzie zupełnie inna bajka, inny skład. W czerwcu byliśmy po sezonie, niektórzy na zgrupowanie przyjechali z wakacji, a wszyscy inni myśleli wyłącznie o odpoczynku. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że potrafimy grać znacznie lepiej, niż pokazaliśmy w RPA.

- To może to zgrupowanie nie było potrzebne?

- Wydaje mi się, że jednak się przydało, zwłaszcza selekcjonerowi i sternikom PZPN. Przekonaliśmy się już, że klimat jest ciężki, a stadiony położone wyżej niż w Polsce. Prezes Grzegorz Lato i jego współpracownicy poznali natomiast logistyczne wyzwania stojące przed związkiem przy okazji udziału w afrykańskim mundialu. Wierzę, że ta wiedza okaże się przydatna za rok. Naprawdę!

- Pojawiły się głosy, że zaczyna panu grozić sodówka, tymczasem wszystko wskazuje, że bardzo mocno pan stąpa po ziemi.

- A co ja niby takiego dotąd osiągnąłem, żeby coś miało mi strzelić do głowy? Bądźmy poważni, sukcesy są dopiero przede mną.

- Czego zatem życzyć panu w przededniu inauguracji rozgrywek?

- Zdrowia, dobrej formy i szczęścia. Bez każdego z tych elementów bardzo trudno o błysk na boisku.

*******

Oto, co nastąpiło później.......................

Robert Lewandowski zdobył w sezonie 2009/10 mistrzostwo Polski wraz z Lechem Poznań, a indywidualnie - koronę króla strzelców (18 goli).

Następnie - za około 4,5 mln. euro przeszedł do Borussi Dortmund, gdzie dwukrotnie świętował mistrzostwo Niemiec, wygrywał wraz z kolegami również Puchar i Superpuchar. W sezonie 2013/14 - wiedząc już, że na zasadzie wolnego transferu odejdzie do Bayernu - wywalczył koronę króla strzelców Bundesligi.

Następnie zdobył tytuł mistrza Niemiec z bawarskim klubem (2014/15), a bieżący sezon rozpoczął wprost kosmicznie. 12 goli w 7 meczach Bundesligi, 1 gol w Pucharze Niemiec, 3 gole w Lidze Mistrzów, 3 w reprezentacji - ogółem: zaledwie 13 meczów i aż 19 trafień!

 

Rozgrywając fantastyczny mecz z Wolfsburgiem ustanowił kilka trudnych do pobicia rekordów:

- najszybszy hat-trick w historii Bundesligi: 4 minuty (51', 52', 55')

- najszybciej strzelone 4 gole w historii Bundesligi: 6 minut (51', 52', 55', 57')

- najszybciej strzelone 5 goli w historii Bundesligi: 9 minut (51', 52', 55', 57', 60')
 
- został też pierwszym zawodnikiem w historii Bundesligi, który wchodząc z ławki rezerwowych strzelił 5 goli

 

Osobny rozdział to reprezentacja Polski, w której Robertowi - mimo rozegranych 70 spotkań i zdobytych 29 goli - nie wiodło się zbyt dobrze (jeśli chodzi o dokonania drużyny). Przegrane eliminacje Mistrzostw Świata 2010 i 2014, klapa na Euro’2012...

Głęboko jednak wierzę, że Polska nie tylko wywalczy awans do Euro’2016, ale odegra tam jedną z wiodących ról, a gwiazdą imprezy zostanie właśnie Robert Lewandowski! Pewien jestem, że kończące eliminacyjne boje mecze ze Szkocją (8 października w Glasgow) i Irlandią (11 października w Warszawie) będą tylko uwerturą do tego, co czeka nas w przyszłym roku we Francji! Posiadamy bowiem w składzie piłkarza z absolutnego światowego topu. Cieszmy się nim, dopóki możemy!


Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce

KOMENTARZE
Brak komentarzy
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki