17 października minęło 50 lat od pamiętnego meczu na Wembley, który otworzył złoty okres w historii polskiego futbolu. Reprezentacja pod wodzą Kazimierza Górskiego zremisowała wówczas z Anglią 1:1 i awansowała do mistrzostw świata w 1974 roku. Na niemieckich boiskach biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce.
17.10.1973 Londyn ANGLIA - POLSKA 1-1 (0-0)
sędziował: Vital Loraux (Belgia), widzów: ok. 100 000
żółte kartki: McFarland (Anglia) - Bulzacki, Musiał (Polska)
0-1 Jan Domarski 57
1-1 Allan Clarke 63
Autor: przeminho
Zastępca Redaktora Naczelnego
przeminho
Zastępca Redaktora Naczelnego
Komentarzy: 1695
Grupa: Moderator
Ranga: Koneser Football Managera
Ranga sponsorska: Sponsor Premium
Dołączył: 2021-10-24
Poziom ostrzeżeń: 0
18-10-2023, 00:41
https://www.laczynaspilka.pl/biblioteka/mecze/anglia-polska-11-17101973
galeria zdjęć, cały mecz, skrót, ciekawe sytuacje, garść ciekawostek.
Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce, Pierwszy Kreator Gwiazd, Menedżer Miesiąca
Komentarzy: 10940
Grupa: Root Admin
Ranga: Ojciec Założyciel
Ranga sponsorska: Sponsor Główny
Dołączył: 2015-03-20
Poziom ostrzeżeń: 0
18-10-2023, 02:43 , ocenił powyższy materiał: mocne - Podoba mi się
Oto list otwarty "Orłów Górskiego" w sprawie Gmocha z 2010 roku:
Jacek Gmoch, zaproszony do współpracy przez Kazimierza Górskiego, kiedy ten był selekcjonerem reprezentacji Polski, po raz kolejny usiłuje fałszować historię naszego futbolu. Tym razem chamstwo, tupet, bezczelność i zakłamanie pana Gmocha osiągnęły pułap, wobec którego musimy zareagować tak ostro, jak nigdy wcześniej. My, zawodnicy najbardziej utytułowanej generacji polskiego futbolu - generacji 1972-1976.
Żarty się skończyły. A wobec tego, że twórca tych największych sukcesów, niezapomniany Kazimierz Górski nie żyje, tym bardziej jesteśmy zobowiązani do zajęcia stanowiska wobec chamskich wypowiedzi Jacka Gmocha.
Zostały one przedstawione w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego" z dnia 24 listopada 2010 roku. Niezorientowany Czytelnik może odnieść wrażenie, że twórcą tych sukcesów był Gmoch. Dlatego z pełną odpowiedzialnością podkreślamy, że medal mistrzostw świata z roku 1974 i medale olimpijskie z lat 1972 i 1976 to zasługa trenera Górskiego - jego harmonijnej współpracy z zespołem, dzięki czemu do maksimum potrafił wykorzystać nasze duże niewątpliwe talenty.
Tymczasem Gmoch, który z medalem z roku 1976 nie miał już nic a nic wspólnego, na łamach „Przeglądu" w swym awanturniczym zapamiętaniu twierdzi: „(...) prawda jest taka, że to ja z matematykiem oraz informatykiem stworzyłem wtedy koncepcję rozwoju polskiej piłki i to jej zawdzięczamy wszystkie sukcesy w latach 1972-1986".
Nieprawda! A skandaliczność tej samooceny polega między innymi na tym, że Gmoch, mając niespotykany u innych selekcjonerów komfort przygotowań i poparcie najwyższych władz państwowych, z teoretycznie mocniejszą kadrą zawodniczą, nie potrafił na mistrzostwach świata zdobyć tego, co w 1974 trener Kazimierz Górski i w 1982 roku Antoni Piechniczek.
Niektórzy z nas grali w reprezentacji i za kadencji Górskiego, i Gmocha, a nawet Piechniczka. I doskonale pamiętamy tę atmosferę, która na Mundialu '78 w Argentynie nie pozwoliła w pełni skupić się na celu sportowym. Atmosfery dalece odbiegającej od tej z czasów Kazimierza Górskiego, nie tworzył nikt inny tylko Jacek Gmoch!
I niech nie zaciemnia on obrazu poprzez opowieści dziwnej treści. Jak choćby o informatyku, gdyż takowego przy kadrze w latach 1972-1986 po prostu nie było. A matematyk? Pojawił się dopiero wtedy, gdy Górski odszedł, a jego miejsce zajął Gmoch, w drugim półroczu 1976. Ale Wojciech Skoczek nie wniósł do naszej kadry niczego konstruktywnego. Jego analizy wskazywały na brak umiejętności znalezienia wspólnego mianownika między matematyką a futbolem. Przygotowane przez ten mini sztab arkusze obserwacyjne na mecze ligowe nie spełniały kryteriów przejrzystości i sprawności przy wypełnianiu, przez co ostatecznie spoczęły w zakamarkach siedziby PZPN jako zbędna makulatura. Niezależnie od wydawania niebagatelnych środków na obsługę tych niby nowatorskich programów.
W ogóle nowatorstwo Gmocha jako trenera było wtedy w większości przypadków nakierowane wyłącznie na błysk, na mało eleganckie odcinanie się od renomowanych piłkarskich autorytetów, w tym Kazimierza Górskiego. Nie zapomnieliśmy, jak przed pamiętnym meczem z Anglią na Wembley, jesienią 1973 roku, na odprawie ogłosił, że rezygnuje z pracy przy kadrze. Lepszego środka demobilizacyjnego nie wymyśliliby nawet nasi rywale. Na szczęście nie rozpaczaliśmy, ponieważ Gmoch nie był nam do niczego potrzebny, a na dodatek dał jasno do zrozumienia, że nie wierzy w nasz awans do mistrzostw świata 1974. Kiedy jednak ten awans wywalczyliśmy, na chwilę spokorniał i wybłagał u Górskiego swą dalszą przynależność do sztabu. Ale naszego zaufania nie odzyskał już nigdy!
My naprawdę nieźle graliśmy w piłkę, na szczeblu reprezentacyjnym, ale i klubowym, gdzie szczytem naszych dokonań nie były kluby z Norwegii czy Grecji, lecz na ogół znacznie lepsze. A już szczytem hipokryzji w wykonaniu Jacka Gmocha jest nieustanne podkreślanie, że jego trenerski wizerunek w oczach Polaków psuli ubecy, że w ogóle jako szef kadry miał rzucane kłody pod nogi. Bo przecież w istocie dysponował on taką władzą, jakiej nie miał żaden inny selekcjoner biało-czerwonych. Był wręcz pupilem partyjnych dygnitarzy!
I jeszcze jeden bulwersujący cytat: „To ja naprawdę byłem drugim trenerem w 1974 r., bo ten formalnie drugi (Andrzej Strejlau - red.) był tam tylko fasadą".
Kolejne kłamstwo! Równie chamskie, co bezczelne i niebywałe. Andrzej Strejlau fasadą?! Ten wręcz urodzony asystent Górskiego? Człowiek, pod wodzą którego wielu z nas zrobiło z kadrą młodzieżową furorę w mistrzostwach Europy U-23? Przecież to właśnie była naturalna droga do kadry Górskiego, a nie przywoływane przez Gmocha wątki informatyczno-matematyczne!
Gmoch nie krył swej niechęci do Strejlaua, obraża go, jak widać, do dziś. To dlaczego „na pięć minut" przed wyjazdem na mistrzostwa świata do Argentyny zwrócił się z do szefów Legii Warszawa z błagalną prośbą o pozwolenie na udział jej trenera w sztabie mundialowym? A trenerem tym był właśnie Andrzej Strejlau...
Dość, bo nie zamierzamy tworzyć elaboratu. Ale zarazem mamy naprawdę dość tych obsesji i wyimaginowanych żalów wyrażanych przez Gmocha. Tych jego nie zmieniających się od lat taśm „prawdy". Serdecznie dość mamy jego obsesji, teorii spiskowych i obrzydliwych zachowań.
Jako przedstawiciele najbardziej utytułowanej generacji w dziejach polskiej drużyny narodowej i zarazem dbający o dobre imię Kazimierza Górskiego, prosimy o to, by ten mąciciel, chyba z pasji i powołania, więcej już nie przeszkadzał polskiej piłce. Dla jej dobra!
Władysław Żmuda
Andrzej Szarmach
Jan Tomaszewski
Włodzimierz Lubański
Antoni Szymanowski
Lesław Ćmikiewicz
Marek Kusto
Kazimierz Kmiecik
Jerzy Kraska
Jan Domarski
24 listopada 2010 rok