Eliminacje MŚ'2026: Polska -Malta 2:0. Minimum przyzwoitości.

Pierwsza połowa to była tragedia, wyglądała gorzej niż gra z Litwinami, nie było praktycznie środka, zero rozegrania. Ustawienie z jednym środkowym pomocnikiem i dwoma ofensywnymi kompletnie sie nie sprawdza, jest chaos a gracze się dublując z przodu.
Obejrzyjcie dokładnie skróty i zwróćcie uwagę jak się ustawialiśmy z przodu przy wyprowadzaniu piłki z obrony, Szymański z Boguszem szli bardzo wysoko, razem z napastnikami byli albo już w polu karnym, albo tuż przed. Na środku biegał samotny Moder, wokół niego nikogo do podania. Jeśli piłka szła do niego to nie miał z kim jej rozegrać, wszyscy daleko. Gdy szła prawą strona to Frankowski tak samo, miał tylko Modera a ofensywni i napastnicy juz czekają na dośrodkowanie. Kończyło się to tym, że obskakiwali go przeciwnicy i tracił piłkę. Jedynie lewa stroną potrafił szarpnąć Kamiński. Malta przechwytywała piłkę i miała autostradę na środku, i mamy sprinty i strzały dystansu. Z lepszą reprezentacja skończyłoby sie to tym, ze po pierwszej połowie grając z tak mocno przesuniętym akcentem do przodu zostalibyśmy kilka razy skutecznie skontrowani i przegrywali dwiema, trzema bramkami.

W drugiej jak wystawił Slisza kosztem Bogusza i zrobiliśmy takie schodki: defensywny Slisz, środkowy Moder, ofensywny Szymański, cofnięty napastnik Świderski, to gra od razu się poprawiła, Malta nie miała tyle miejsca.
Co za bardzo ofensywnie to nie zdrowo, na boisku potrzeba rozgrywających, walczaków, potrzeba środka. My zagraliśmy z 8 Moderem i dwoma 10. Jak dano dla Modera 6tkę to i on lepiej wyglądał. Niech gra ten jeden jaki bądź gracz od czarnej roboty, bo się sami prosimy o kłopoty. Probierz za bardzo się fiksuje na tej jego ,,ofensywnej grze". To nie okręgówka panie selekcjonerze, gra na wiwat i jak na podwórku kupa na bramkę i dzida z boku nic się nie ugra.

W następnych meczach proszę dwóch środkowo-defensywnych pomocników, nie chcę widzieć dwóch napastników i dwóch ofensywnych. Jak będzie Zieliński zdrowy to Szymański na ławę i za Zielińskim dwóch graczy, którzy choć trochę potrafią zawalczyć o piłkę a nie grają jak ministranci i wyglądają jak ministranci. Za dużo shrekowych rodzynków.

a tak na marginesie - nie ma Dawidowicza=nie ma wielbłądów.

Dwa zwycięstwa z najsłabszymi przeciwnikami w grupie to był obowiązek. I gdyby nie tragiczny pierwszy mecz to nie byłoby o czym pisać.

Klasa obu rywali była tak niska, że do osiągnięcia celu wystarczył minimalizm. To nie jest dobry prognostyk na przyszłość, bo problemy z jakimi kadra boryka się od dawna, nadal pozostają nierozwiązane.

Komplet punktów po pierwszych meczach eliminacji to tylko zasłona dymna.

Styl gry leży. Mental leży. Pomysł na grę leży, Taktyka leży. Motywacja leży. Atmosfera wewnątrz drużyny leży. Dyscyplina leży. Organizacja leży. Hart ducha leży. Wola walki leży. Spójność leży. Komunikacja leży i tak można by wymieniać bez końca.

Wątpię, żeby Probierz dał radę stworzyć zgrany kolektyw i wznieść reprezentację na wysoki poziom mentalny. Jak tak dalej pójdzie, to Holendrzy, a może nawet i Finowie przejadą po nas jak walec.
Wtedy znowu zacznie się jątrzenie, plucie kwasem itd,

To, co najgorsze, jest tymczasowo uśpione, ale najpewniej niedługo ponownie się obudzi. Pojedynki z najsilniejszymi dopiero przed nami a, kłopoty cały czas pozostają te same. Tylko cud może nas uratować od kompromitacji i obnażenia słabości, jakich nasza reprezentacja ma naprawdę wiele.