x
Powiem Wam, że jestem zniesmaczony rozdawaniem przeróżnych dobrze płatnych funkcji osobom, które w połowie lat dziewięćdziesiątych zasłynęły z zachowań niegodnych reprezentantów Polski. Większość z Was tych sytuacji nie pamięta (gdyż ma po 20 lat). Ja pamiętam doskonale i... krew mnie zalewa. Wojtek Kowalczyk - człowiek, który jest - jak słusznie zauważył Janusz Atlas w felietonie "Pod Semaforem" - półanalfabetą z sześcioma klasami podstawówki, "robi" za futbolowego eksperta i komentatora w Polsacie. Jemu akurat zamierzam poświęcić za jakiś osobny artykuł w mojej rubryce "Futbol realny", więc poczekajcie cierpliwie, a wkrótce poznacie "Kowala".... Dzisiaj natomiast weźmiemy na warsztat Tomasza Iwana, który pełni reprezentacyjną funkcję jakiegoś wozidupy (kierownik? dyrektor? asystent? człowiek od noszenia bidonów z Isostarem? nadworny błazen?) przy kadrze Nawałki. Więc ja pytam - jak można powierzyć jakąkolwiek płatną robotę człowiekowi, który prawie 20 lat temu wypiął się na barwy narodowe?! Oto co się stało
2 czerwca 1996 roku odbył się w Moskwie towarzyski mecz Rosja - Polska. Trenerem - druga kadencja - był wtedy Antoni Piechniczek. Niestety - nie miał szans na sukces. W reprezentacji "brylowała" zupełnie inna generacja piłkarzy niż ta z lat 1981-86. Zawodnicy stali się zblazowani, egocentryczni, przedkładający własny interes nad dobro reprezentacji, którą traktowali jak dojną krowę i miejsce, gdzie można sobie pochlać i wymienić z kolegami uwagi na temat swoich zarobków. Oto co czytamy w Wikipedii:
"Po dymisji Stachurskiego funkcję selekcjonera powierzono Antoniemu Piechniczkowi. Jego drugie podejście do pracy z kadrą nie było już jednak tak udane jak w latach 80. Swoją drugą selekcjonerską kadencję rozpoczął od porażki 0:2 w meczu towarzyskim z Rosją w Moskwie. Wówczas w drużynie narodowej po raz pierwszy pojawił się Jerzy Dudek, który jednak nie wszedł na boisko i na debiut musiał czekać do 1998. Po tym meczu z występów w reprezentacji zrezygnowali natomiast Tomasz Iwan, Andrzej Juskowiak i Wojciech Kowalczyk, obrażeni na selekcjonera po tym, gdy ten zdjął ich po pierwszej połowie z boiska" (...)
Wspomniany wyżej Wojtuś Kowalczyk w swojej książce "Kowal - prawdziwa historia" próbuje wcisnąć wszystkim kit i opowiada niestworzone brednie o tamtym meczu. Nie podobał mu się hotelik, kuchnia oraz metody treningowe szkoleniowca, który przecież dwukrotnie wprowadził reprezentację do turniejów finałowych mistrzostw świata! Te żenujące wywody nijak się mają do rzeczywistości! W albumie "Biało-czerwoni" opracowanym przez Andrzeja Gowarzewskiego (wydawcę prestiżowej i cenionej w świecie "Encyklopedii Fuji") czytamy na stronie 266:
"Skandaliczne zachowanie reprezentantów - Iwana, Juskowiaka i Kowalczyka, obrażonych na cały świat i trenera, który wymagał solidnego traktowania reprezentacji narodowej; niestety, ich postawa znalazła kilku medialnych "klakierów"
Do tych klakierów nie zaliczał się - na szczęście - Janusz Atlas, który w prezentowanym poniżej felietonie nie zostawił suchej nitki na jednym ze zblazowanych gwiazdorków. Gdy go przeczytacie i przemyślicie, zastanówcie się i odpowiedzcie samym sobie - czy Tomasz Iwan powinien pełnić jakiekolwiek funkcje przy reprezentacji Polski?!
***
Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce