x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 0, słabe: 0
zobacz komentarze

Janusz Atlas - fan klub (vol 3: Olimpijski doping plus sprawa do załatwienia)

10-04-2015, 12:33, Unikalnych wejść: 4171
ZZA BRAMKI
VARIA
Dziś w fan clubie Janusza Atlasa dwa felietony, które są niejako erratą do sprawy dopingu przed Igrzyskami Olimpijskimi w Barcelonie, którą opisałem w poprzednim blogu:

Link - Demaskowanie kłamstw Wojciecha Kowalczyka - po pierwsze: doping

Atlas był jednym z nielicznych dziennikarzy, który nie dał się kupić i o sprawie pisał  w trakcie Olimpiady oraz po jej zakończeniu.
 

 

„Piłka Nożna“ nr 30 (997) 28/07/1992
 
Janusz Atlas
„Olimpijski Doping“

   ANI SŁOWA o hiszpańskich tańcach drużyny Janusza Wójcika! Aż boję się spoglądać w stronę telewizora i nie dlatego, że obawiam się łomotu od sprzysiężonych sił wrażych, tylko w obawie, że gdzieś przy linii autowej już czatują tajniacy w białych kitlach. Lękam się po prostu tajniaków międzynarodowej komisji antydopingowej...
   Różni krajowi eksperci od medycyny sportowej pukali się w czoła, kiedy gruchnęła wieść o tym, że ślubujący czystość olimpijską futboliści Kłak, Świerczewski (Piotr) i Koseła nie tylko łyknęli (?) testosteron, ale - znacznie za dużo. Tym samym (pośrednio) w zgodzie z logiką, łykał nie tylko dobrany tercecik, ale i wszyscy inni piłkarze przesławnej drużyny. Tyle że z pewną taką wstrzemięźliwością...
   Dalej uczeni medycy wyjaśnili, że testosteron (przypomnę, że już kiedyś podany w barszczu przez Kanadyjczyków hokeiście Morawieckiemu) używany w nadmiarze piłkarzom znacznie szkodzi, bowiem po pierwszym, pozornym ożywieniu, w drugiej połowie meczu muszą zdechnąć na oczach osłupiałej publiczności.
   Czyli wychodzi na to, że akurat w futbolu koksowanie się jest zajęciem bez sensu. Aliści, z innych pewnych źródeł wiadomo, że podejrzanej konduity medykamentami faszerowani byli w trakcie przygotowań wszyscy piłkarze olimpijscy. Profilaktycznie, jak gdyby, i dla ogólnego wzmocnienia.
   Oczywiście, wypadałoby się zastanowić, po co jakiekolwiek wspomaganie dla zespołu, skoro już znacznie wcześniej powrzechnie uznawano za doping przesadny wysokość obiecanych premii jak najbardziej pieniężnych? No więc właśnie - nie wiadomo...
   Dla mnie oczywista wpadka dopingowa piłkarzy-olimpijczyków jest obrzydliwością. To miała być drużyna bez skazy i tak ja postrzegałem od dość dawna. Aż tu nagle - klops! I nic na to nie poradzę, że w innym świetle widzę teraz mecze eliminacyjne i inaczej traktuję luz w Dundalk - na przykład. Albo - myślę sobie, że dziwna ospałość w meczu z Turkami w Łodzi spowodowana była dość przenikliwym zimnem, a do blamażu w Aalborgu doszło dlatego, że nie było zimno, lecz po prostu - mroźnie. Co to ma wspólnego z osiągniętymi rezultatami? Pewnie nic, ale znowu wredna pamięć przywołuje wspomnienie takiej imprezy, jak Wyścig Pokoju w roku 1972, kiedy to jednego mroźnego dnia stanęła na trasie cała polska drużyna, z Szurkowskim na czele. I - już było po wyścigu. Wtedy odżywki do bidonów komponował doktor Rusin (Zbigniew Rusin - przypis Mahdi), o którym powiedzieć można wszystko, tylko nie to, że dopingiem się brzydzi.
   Wiadomość o wpadce piłkarzy na kilka dni przed wyjazdem do Hiszpanii była szokująca. Lecz mnie zaszokowało coś jeszcze. Mianowicie - ordynarna kampania propagandowa, której celem jedynym i tandetnie skrywanym było zatuszowanie afery. Chcę wierzyć (ale nie mogę!), że niezłomny - w sprawie np. Krabbe (Katrin Krabbe, niemiecka sprinterka zdyskwalifikowana przed IO w Barcelonie za doping - przypis Mahdi) - „Przegląd Sportowy“ tym razem kierował się szczerym przekonaniem, a nie lizusostwem wobec Fundacji Olimpijskiej...
   Do dopingu wszyscy musimy mieć podejście „bez znieczulenia“ i piętnować bez taryfy ulgowej wszystkich „koksiarzy“, choćby to byli nasi ulubieńcy, sportowcy zasłużeni i towarzysko atrakcyjni. Bo dla dopingu nie ma wytłumaczenia!
   Podły czas nastał dla polskiej piłki. Po nokautach olimpijczyków w Danii (0:5, mecz eliminacji IO i równocześnie ME U21 rozegrany 11 marca 1992 - przypis Mahdi) i seniorów w Szwecji (0:5, mecz towarzyski rozegrany 7 maja 1992 - przypis Mahdi), ciężkie lanie dostali juniorzy w Ratyzbonie, a teraz jeszcze ten doping... I nie ma nic do rzeczy rzekoma „norma olimpijska“, która ponoć pozwala na koksowanie się, ale tylko troszeczkę... Takiej normy zwyczajnie - nie ma! Natomiast tajniacy profesora Doenicke szpiclują. Jeżeli im się nie uda przydybać naszych olimpijczyków, to raz jeszcze potwierdzi się, że „Polak potrafi!“ To znaczy - potrafi mylić pogonie...

OD REDAKCJI. (...) Wprawdzie w aktualnościach z poprzedniego numeru napisaliśmy: „Wcześniej ogłoszono wyniki kontrekspertyzy, która rozwiała wątpliwości na temat stosowania jakoby przez kilku naszych graczy niedozwolonych środków farmakologicznych“, ale istnieją przesłanki, że autorzy tego wyjaśnienia (członkowie kierownictwa drużyny) wprowadzili nas w błąd. O powadze sprawy, o tym, że nie była to plotka, którą zresztą usiłowano zbagatelizować bądź zatuszować, świadczy przede wszystkim list protestacyjny, jaki Krajowa Sekcja Kultury Fizycznej i Sportu NSZZ Solidarność skierowała do Alojzego Pietrzyka, przewodniczącego Sejmowej Komisji Młodzieży i Kultury Fizycznej.
   List podpisany przez przewodniczącego wspomnianej Sekcji - Andrzeja Bacę, zawiera żądanie wyjaśnienia sprawy badań dopingowych polskich piłkarzy i stawia konkretne pytania. Między innymi:
- Dlaczego laboratorium badań antydopingowych nie wykonało - jak wymaga „żelazna zasada“ - ekspertyzy „próbki B“, lecz ponownie pobrało mocz od trzech piłkarzy, w trzy tygodnie po pierwszej analizie?
- Czy zostaną wykonane badania znajdujących się w laboratorium „próbek B“?
- Kto jest odpowiedzialny za taką manipulację?


„Piłka Nożna“ nr 33 (1000) 18/08/1992

 
Janusz Atlas
„Sprawa do załatwienia“


   Ten tekst miał być o czymś zupełnie innym, ale nie będzie, bo powinien być o czymś ważnym!
   Zaniosło mnie na nowy terminal portu lotniczego na Okęciu, żeby uczestniczyć w uroczystości powitania olimpijczyków wracających z Barcelony. Piłkarzy - w szczególności. Zaraz powiało pozaprzeszłym reżimem. Prezesi przy tacach z szampanem, wyfraczeni i zadowoleni z siebie, bo to przecież oni „tymi ręcamy“ zdobyli na igrzyskach katalońskich kilkanaście medali. Więc prezesi stoją w saloniku dla VIP-ów i czekają. Za to lata jakiś ministerialny piesek i przegania dziennikarzy. Prasa - won! Powitanie będzie, ale we własnym, doborowym gronie.
   Zajechał autokar i pojawili się uradowani (niektórzy aż za bardzo) nasi ulubieńcy. I nowa nomenklatura, toczka w toczkę podobna do starej. Bo nomenklatura zawsze jednaka.
   No dobra! Trzeba się przywitać z bohaterami igrzysk, osobliwie z futbolistami właśnie, którzy rozegrali z Hiszpanami wspaniały bój finałowy i chociaż przegrali zasłużenie (Wałdoch, Gęsior!), to naprawdę na ich widok ręce same składały się do oklasków. A tu - niemiła niespodzianka! Trener Janusz Wójcik nie ma zamiaru dłoni uścisnąć. Nie, to nie. Mnie tam nic już nie zdziwi. Łazarek spuszczał oczy i odwracał głowę, a całkiem niedawno Andrzej Strejlau nie chciał Rogalskiemu stawić się do zdjęcia za to tylko, że ja tu panoszę się na łamach...
   Ale Wójcik gada. Że się nie spodziewał, że to ja właśnie jemu, im wytnę taki numer. I że wszyscy mnie odrzucają ze wstrętem. Oni, drużyna, ekipa, manszaft, grupa. Bo bardzo źle, niepolitycznie uczyniłem. Co uczyniłem? Entliczek-pentliczek co zdziała Wójciczek? (tytuł jednego z artykułów Janusza Atlasa - przypis Mahdi). Nie, to nie... Ale napisałem o aferze „koksowej“ której nie było...
   Ależ była, była, i - co gorsza - ta afera jest! Byłbym szczęśliwy, gdyby okazało się ponad wszelką wątpliwość, że srebrni medaliści olimpijscy Kłak, Koseła, Świerczewski nigdy, przenigdy nie mieli, nie mają i nie będą mieć z testosteronem nic do czynienia. I chciałbym mieć pewność, że wszelkie wcześniejsze podejrzenia zrodziły się w jakimś podłym, złym umyśle zawistnika, który grupie pakującej się do Barcelony podłożył świnię. Ale czy to oznacza, że nie było, że nie ma afery?!
   To hiszpańskie srebro jest nam bardzo potrzebne. Wszystkim! Polskiej piłce nożnej i „Piłce Nożnej“. Ale czyste srebro, nie zbrudzone błotem plotki, pomówienia, prowokacji.
   Dlatego trzeba tę przykrą sprawę wyjaśnić i rzucić całą dokumentację (mam nadzieję, że nigdzie się nie zapodziała!) na stół, a nie pod stół. I wcale nie chodzi o to, żeby się teraz trzej piłkarze mieli tłumaczyć albo udowadniać swoją niewinność. Niech się upajają sukcesem, który jest bezsporny.
   Rozwikłanie afery „koksowej“ to m.in. moja sprawa. To sprawa niezależnych dziennikarzy. Wielka szkoda, że Janusz Wójcik upojony srebrem zapomniał, że tylko dziennikarz niezależny, jak niezależny trener, jest coś wart. Wójcik wybrał zajęcia grupowe. Jak go grupa zczyści, pierwszy podam mu pomocną dłoń.


***

 


Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce

KOMENTARZE
Brak komentarzy
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki