x

 

BLOG UŻYTKOWNIKA - Football Manager


OCENA mocne: 8, słabe: 0
zobacz komentarze

Liczy się Calcio #3 / Święty numer

22-02-2017, 15:00 , Unikalnych wejść: 3330 , autor: kuboll112

Wybrany klub / reprezentacja: Juventus Turyn

Opisywany sezon: 2018/19

Poziom rozgrywkowy: Serie A

Wersja gry: Football Manager 2017

Dotychczasowa kariera:
2016/17
2017/18


Trykot z numerem "10":
Po rekordowym transferze Paula Pogby do Manchesteru United postanowiłem, że z popularną decimą na plecach biegać będzie Moise Kean, bo wakat na ten numer byłby źle przyjęty przez kibiców, szczególnie tych z najgorętszej trybuny Juventus Stadium, Curva Sud, dla których nazwisko gracza z dziesiątką na plecach ważniejsze jest od wyników zespołu. Na dwa sezony grającego najczęściej w kadrze U-20, ciemnoskórego Włocha (media ochrzciły go nowym Christianem Vierim ze względu na siłę i dobre atrybuty fizyczne), mającego korzenie iworyjskie złożyło się 13 meczów i 5 goli ligowych w zespole seniorskim. Przed sezonem 2018/19, Moise został wypożyczony do Genoi i stracił numer na rzecz nowego piłkarza, 22-letniego Adalberto Penarandy z Wenezueli, gracza o wielkiej wydolności, która charakteryzuje ludność z wspomnianego kraju macierzystego, a stylem gry przypominającego trochę Alexisa Sancheza z Arsenalu. Adalberto profilowo nie przypomina słynnych "dziesiątek" Juventusu, ale ma apetyt na gole i jest niemal pewne, że udźwignie zadanie bycia liderem zespołu. Często zadaję sobie tylko pytanie, czy Wenezuelczyk okaże lojalność wobec klubu, kiedy nie wszystko będzie szło dobrze. Najlepszym przykładem powinni być dla niego Del Piero czy Gianluigi Buffon, którzy nie uciekli z klubu po degradacji klubu wynikającej z afery calciopolii.

Nigdy nie mów nigdy:
W sprawozdaniu zeszlego sezonu nadmieniłem, że Paulo Dybala w kolejnym nie będzie już grał dla Juventusu i tak też się zdawało aż do początku letniego okienka transferowego 2018/19. Paulo wywołał bunt w szatni po odrzuceniu niekorzystnej dla klubu oferty Manchesteru United, a na dobre "zakipił" po odrzuceniu oferty z niebieskiej części Manchesteru, gdzie mógłby zarabiać większe pieniądze niż u nas. Oba angielskie kluby nie spieszyły się ze złożeniem oferty w nowym mercato, i dlatego pierwsze negocjacje przeprowadziliśmy z Borussią Dortmund, która zarobiła krocie na sprzedaży największych gwiazd, Marco Reusa (Bayern) i Pierre-Emericka Aubameyanga (PSG). Oferta, wynosząca €105 mln. po spełnieniu wszystkich klauzul wydawała się rozsądna i zaakceptowałem ją bez wahania mając na względzie morale w szatni. Kiedy Paulo miał już jechać do Westfalii na testy medyczne, rozmyślił się i postanowił zostać z zespołem na kolejny sezon. Nie ukrywam, że ta decyzja poprawiła mi humor.

Kolejny sezon za sterami Bianconerich to okres szerokopojętej stagnacji we Włoszech, w Europie za to poszliśmy z wynikami do przodu, ale doszedłem do wniosku, że zabrakło nam siły w środku pola, bo na obronę i napastników nie mamy co narzekać. Graliśmy futbol "ekonomiczny", często rotując pierwszą jedenastką. Brak klasowych piłkarzy w pomocy spowodował, że po raz drugi za mojej kadencji potrójna korona była nieosiągalna.

Kadra seniorska:

- Bramkarze:

  • Neto (Brazylijczyk, 29 lat)
  • Jan Oblak (Słoweniec, 26 lat)

- Prawi obrońcy:

  • Borja San Emeterio (Hiszpan, 22 lata)
  • Stephan Lichtsteiner (Szwajcar, 35 lat)

- Lewi obrońcy:

  • Federico Dimarco (Włoch, 21 lat)

- Środkowi obrońcy:

  • Giorgio Chiellini (Włoch, 34 lata)
  • Leonardo Bonucci (Włoch, 32 lata) ©
  • Daniele Rugani (Włoch, 24 lata)

- Prawy, boczny wysunięty obrońca:

  • Juan Cuadrado (Kolumbijczyk, 31 lat)

- Lewy, boczny wysunięty obrońca:

  • Kwadwo Asamoah (Ghańczyk, 30 lat)

- Defensywny pomocnik:

  • Sami Khedira (Niemiec, 32 lata)

- Środkowi pomocnicy:

  • Claudio Marchisio (Włoch, 33 lata)
  • Marco Grujic (Serb, 23 lata)
  • Miralem Pjanić (Bośniak, 29 lat)
  • Stefano Sturaro (Włoch, 26 lat)
  • Stefano Sensi (Włoch, 23 lata)

- Prawoskrzydłowy:

  • Domenico Berardi (Włoch, 24 lata)

- Ofensywni pomocnicy:

  • Dani Ceballos (Hiszpan, 22 lata)
  • Franco Vazquez (Włoch, 30 lat)

- Napastnicy:

  • Mario Mandzukić (Chorwat, 33 lata)
  • Paulo Dybala (Argentyńczyk, 25 lat)
  • Simone Zaza (Włoch, 27 lat)
  • Adalberto Penaranda (Wenezuelczyk, 22 lata)

Sztab szkoleniowy:

- Menedżer:

  • Jakub Sadłecki (Polak, 49 lat)

- Asystent menedżera:

  • Jorge Pautasso (Argentyńczyk, 57 lat)

- Trenerzy:

  • Gonzalo Abando (Hiszpan, 60 lat)
  • Dennis Bergkamp (Holender, 50 lat)
  • Michele Salzarulo (Włoch, 36 lat)
  • Daniele Baldini (Włoch, 55 lat)
  • Rui Jorge (Portugalczyk, 46 lat)
  • Daniel Jorge Neri Marinho (Portugalczyk, 39 lat)
  • Ezequiel Carboni (Argentyńczyk, 40 lat)
  • Bobby Mimms (Anglik, 55 lat)

- Trenerzy siłowi:

  • Juan Iribarren (Hiszpan, 52 lata)
  • Fabio Mahseredjian (Brazylijczyk, 52 lata)
  • Darlan Schneider (Brazylijczyk, 55 lat)

- Trenerzy bramkarzy:

  • Claudio Filippi (Włoch, 53 lata)
  • Alfredo Magni (Włoch, 53 lata)

- Koordynator pionu juniorskiego:

  • Stefano Braghin (Włoch, 54]] lata)

Transfery:
- Letnie mercato:
Przeszukujący rynek brytyjski, główny scout Roberto Marta trafił na Vicarage Road obejrzeć spotkanie Watfordu z West Bromwich Albion. Niezwykłe wrażenie zrobiła na nim gra młodego Wenezuelczyka - Adalberto Penarandy grającego z numerem 18, który siał spustoszenie w szeregach rywali swoimi długimi, czasami nawet 30-metrowymi rajdami. Roberto stwierdził, że ten zawodnik nie ma płuc i zaprosił na kolejny mecz Watfordu naszego innego poławiacza pereł - Stefano Pinelliego. W meczu Chelsea kontra Watford kazał mu się przyjrzeć graczowi z numerem 17 po stronie Szerszeni (Isaac Success) chociaż w domyśle miał Penarandę. Po spotkaniu zakończonym wynikiem 1-1 (żaden z wyżej wymienionych piłkarzy nie strzelił gola), Stefano stwierdził, że zawodnik z 17-stką jest dobry, ale jest pełen podziwu dla gracza z numerem 18 i chętnie widziałby go w zespole. I właśnie o to chodziło! Adalberto Penaranda, który w sezonie ligowym 2017/18 strzelił dla Watfordu 7 goli ligowych, zasilił nasze szeregi za drobne €65 mln (?). Kolejnymi nabytkami w letnim oknie byli bardzo młodzi zawodnicy, którzy w dalszej przyszłości będą pukać do seniorskiej kadry, czyli: Włoch Gabriele Tentori (eks. Milan, €7.5 mln), Portugalczyk Diogo Duarte (Braga, €17.25 mln), Nigeryjczyk Segun Njoku (Bassano, €375 tys.) oraz Argentyńczyk Adrian Malvestiti (Los Anges, €3.5 mln. Ten ostatni, obiecujący bramkarz został kupiony przez naszego dyrektora ds. sportowych Fabio Paraticiego, któremu nie wtrącałem się w negocjacje, wierząc w jego kompetencje. Jedynym zawodnikiem pierwszego składu, który opuścił klub, został Alex Sandro, a na jego przenosinach do Paris SG zarobiliśmy krocie, bo €65 mln. Dani Alves zakończył karierę.

- Zimowe mercato:
Zimowe okno było spokojne nie tylko w stolicy Piemontu, inne zespoły Serie A także oszczędzały gotówkę na letnie mercato. W obawie o przysłowiową stagnację sprowadziłem do zespołu bardzo młodego Serba z Vozdovaca Belgrad - Vlada Blazica, którego zarekomendował sam David Trezeguet, mój ulubiony scout, którego proszę zazwyczaj o raporty nt. zawodników, których sam wypatrze podczas spotkań. Wreszcie także pozbyłem się z zespołu Mame Thiama. To okrutne, ale Senegalczyk zarabiał największe pieniądze spośród zawodników rezerw (€10.5 tys. tygodniowo) i oddaliśmy go bez sentymentu do Rizesporu za €300 tys. Nowy klub opłaci mu całą pensję.

Okres przygotowawczy:
Podczas okresu przedsezonowego na tydzień zjawilismy się w Korei Południowej, znów kunsztem logistycznym popisał się Giuseppe Marotta, który zorganizował sam wyjazd i pobyt w Azji. Zaliczyliśmy tam dwa sparingi, z Gwangju FC i Jeju United (oba wygrane), które obejrzało razem 25 tys. widzów. Pewien niepokój w szatni i wśród kibiców wywołało spotkanie sparingowe na San Siro z Milanem, ktore przegraliśmy aż 0-3, jednak grając drugim garniturem. Przed sezonem bazowaliśmy przede wszystkim na pracy nad kondycją, gdyż w letnim oknie, kadrę pierwszego zespołu zasilił tylko jeden piłkarz, a więc zgranie drużyny nie powinno szfankować.


Supercoppa TIM:
Starcie w Superpucharze Włoch, czyli derby Regionu na neutralnym stadionie (Olimpico w Rzymie; 11.08.18) obejrzało 69 838 widzów, w tym tylko 12 738 kibiców Toro. Organizacja spotkań na Olimpico zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie i dlatego Włoski Związek Piłki Nożnej (FIGC) często korzysta z tego obiektu w ramach rozgrywania finałów najważniejszych rozgrywek pucharowych. Po jednostronnej grze wygrywamy z Torino, 2-0 po dwóch golach Miralema Pjanica (Bośniak po raz kolejny zapisuje się na kartach w meczu finałowym włoskich rozgrywek). Pierwszą bramkę Miralem zdobył tak, jak zwykł to czynić czyli podkręconym "rogalem" bezpośrednio z rzutu wolnego z 25. metrów przy zaskoczonym Padellim. Drugi gol, który padł trzynaście minut później to już dobitka strzału głową Mandzukica i gol z woleja ze skraju szesnastki po wykonywanym kornerze. Po raz kolejny wygrywamy Supercoppa. Zwycięstwa w tych rozgrywkach stają się dla nas rutyną, a ogranie w bezpośredniej konfrontacji lokalnego rywala na neutralnym boisku jeszcze osłodziło fakt zdobycia pierwszego trofeum w sezonie.

TIM Cup:
Wzorem trenerów innych zespołów z Serie A i nie tylko, postanowiłem, że wstępne rundy Pucharu Włoch potraktuję eksperymentalnie. Sezon i dwa wcześniej graliśmy w nich zmiennikami, teraz przyszedł za to czas na przetestowanie nowej taktyki, oferującej grę skrzydłami 4-2-3-1. Po niepowodzeniach w Lidze Mistrzow w ostatnich dwóch kampaniach stwierdziłem, że gra samymi wahadłowymi obrońcami nie zdaje egzamuniu w walce z mocnymi zespołami, nastawionymi bardzo ofensywnie, bazującymi na szybkich skrzydłach i operującymi na szerokim polu gry (tak zazwyczaj grają zespoły z Anglii, które stanowiły dla nas główną przeszkodę w LM). Po przeglądzie kadry doszedłem do wniosku, że możemy grać jak inni, wystarczy że Adalberto Penaranda pójdzie na lewą stronę jako Raumdeuter, a Domenico Berardi zagra nominalnie na prawym skrzydle jako schodzący napastnik z funkcją wsparcia. Jak w test-meczu nowej formacji poradził sobie zespół? 22 stycznia 2019 roku w 1. rundzie PW wygraliśmy z Torino 2-1 u siebie, a gole strzelali Franco Vazquez oraz Simone Zaza. Dla gości honorowego gola zdobył Josef Martinez. Nasi zawodnicy zagrali trochę inaczej niż zwykle, tj. nie stwarzali wielkiego zagrożenia pod bramką rywala strzałami z dystansu, ale operując piłką i prowadząc przemyślaną grę co przyniosło sukces. W ćwierćfinale pokonaliśmy na wyjeździe Pescarę 4-2, a w półfinale czekał na nas dwumecz z Sampdorią.

Przed spotkaniem z Sampdorią Genua na Luigi Ferraris, media przywołały statystyki według których w naszych poprzednich czterech konfrontacjach, Eder z Sampy, za każdym razem wpisywał się na listę strzelców i to właśnie upilnowanie tego zawodnika miało być najważniejszym zadaniem naszych defensorów. Czasami trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, Brazylijczyk z włoskim paszportem, 5. marca 2019 był dla nas nie do zatrzymania, zaliczając hat-tricka. Najpierw w 5. minucie gry Eder ładnym strzałem głową zdobył gola z najbliższej odległości po dośrodkowaniu Picciniego, potem w 20. minucie pokonał Neto strzałem z rzutu karnego sprokurowanym przez Daniele Ruganiego. Eder ustalił także rezultat spotkania na 4-2, w 70' minucie po raz kolejny zamieniając dośrodkowanie Picciniego na bramkę (w międzyczasie gole zdobywali, Mandi dla Sampdorii oraz Ricardo Campos, dwie dla nas). W rewanżu nie oczekiwaliśmy cudów, bo w pierwszym meczu gra się posypała i chociaż było to możliwe, trudno było sobie wyobrazić, że odrobimy dwie bramki z tak skuteczną Sampdorią.

Rewanżowe spotkanie półfinału TIM Cup obejrzał komplet tj. 41 475 kibiców na Juventus Stadium, a mecz odbył się 9. kwietnia 2019, więcej niż miesiąc po pierwszym spotkaniu. Chociaż tym razem wybiegliśmy najmocniejszym składem to i tak nie udało nam się odrobić dwóch bramek straty do Sampdoii. Mecz zakończył się naszym zwycięstwem 2-1, ale obraz gry pozostawiał wiele do życzenia, wydawało się że zmierzyły się ze sobą dwa równorzędne zespoły chociaż w tabeli ligowej dzieliło nas jakieś 25 punktów. Po raz pierwszy za mojej kadencji nie udało się awansować do finału Pucharu Włoch, ale nie było to celem zarządu, dlatego mogliśmy się zabrać za inne zadania jak liga i rozgrywki europejskie.

Puchar Włoch padł łupem naszych rywali z półfinału, czyli Sampdorii Genua, ktora wygrała 2-0 na Stadio Olimpico z Milanem. Nasze pierwsze spotkanie z Sampdorią (2-4) w oczach kibiców było najgorszym wynikiem sezonu i już ostrzymy sobie zęby na starcie w Supercoppa, które będzie rewanżem za tę wpadkę.

Serie A TIM:
Statystyki nie kłamią. Zaliczyliśmy gorszy sezon ligowy niż rok i dwa wcześniej, ciągle gonieni przez lokomotywę z Napoli, która jednak się wykoleiła i zakończyła rozgrywki na trzecim miejscu, nawet za AC Milanem. Wygrywamy ligę z 89. punktami, strzeliliśmy mniej goli niż w poprzedniej kampanii bo 96 i straciliśmy 30 bramek. Gorsze liczby zrzucam na garb nowej taktyki, która chociaż lepsza od poprzedniej, to musiała być przez nas dopracowywana w trakcie sezonu, przez co straciliśmy kilka treningów meczowych. Na szczególne wyróżnienie zasługuje postawa naszego ofensywnego pomocnika, który w razie konieczności grał na szpicy, chodzi o Franco Vazqueza. 30-letni zawodnik zaliczył najlepszy sezon w dotychczasowej karierze, strzelając 13 bramek i asystując przy trzech trafieniach i już zaczął spłacać wydane €44 mln, które były jego klauzulą odejścia z Sevilli. Franco był w przeszłości zawodnikiem Palermo tak jak nasz drugi lider, Paulo Dybala. Tych dwóch zawodników łączy także fakt, że są najczęściej faulowanymi piłkarzami rozgrywek Serie A.

- Raporty z wybranych spotkań:
Kiedy obejmowałem Juventus Turyn przed sezonem 2016/17, AS Roma była drugą siłą we Włoszech pod względem renomy. Pojedynki Juventusu z Rzymianami zawsze mają szczegółny charakter, z tego powodu, że to właśnie zawodnicy i włodarze ze stołecznego zespołu byli źródłem konfliktu, nt. tego, że "rzekomo" Juventusowi sprzyjają sędziowie. Jedna z dawnych wypowiedzi Daniele De Rossiego, który zarzucił sędziom na Półwyspie Apenińskim sędziowanie pod Juve, odbiła się szerokim echem w mediach i teraz Daniele jest zawodnikiem szczególnie znienawidzonym przez kibiców Starej Damy. Właśnie spotkania z AS Romą z kampanii 2018/19 chciałbym opisać szerzej.

To, że w dniu 15.09.18 na trybunach Juventus Stadium, na starciu z AS Romą pojawi się komplet widzów było do przewidzenia tak samo jak to, że nie będzie to spotkanie łatwe dla jednych ani dla drugich. Mimo oddanych 24. strzałów przy czterech rywali, remisujemy z Giallorossi 1-1. Bramkę na 1-0 zdobył w 15' minucie Marko Grujic, silnym uderzeniem z jakichś 40. metrów pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Alissona. Roma odpowiedziała w 69' minucie trafieniem Luuka de Jonga, który z najbliższej odległości wepchnął piłkę do bramki, wykorzystując kąśliwe dośrodkowanie Mohameda Salaha. Jeszcze wtedy nikt o zdrowym rozsądku nie sądziłby, że Roma w połowie sezonu ugrzęźne w strefie spadkowej, na 18. miejscu. Patrząc na kolejne upokorzenia stołecznego klubu już miałem w głowie sprowadzenie po sezonie któregoś z ich piłkarzy w razie spadku z ligi. Chętnie widziałbym na J-Stadium chociażby Radję Nainggolana. Przeliczyłem się jednak...

"Efekt nowej miotły" przyszedł w 20. kolejce. Dokładnie przed naszym rewanżowym, ligowym meczem z AS Romą, menedżerem Giallorossi został chilijski trener Manuel Pellegrini. 3. lutego 2019 roku Rzymianie zagrali z nami pasjonujący mecz i muszę otwarcie stwierdzić, że zasłużyli w nim na trzy punkty. W 45' minucie gry, Luuk de Jong wykorzystał podanie w uliczkę od Dzeko, z chirurgiczną precyzją z bliskiej odległości pokonał Oblaka. Skórę uratował nam w 90' minucie Simone Zaza, który wykorzystał mocnym, mierzonym strzałem długie podanie od Juana Cuadrado i mecz zakończył się remisem 1-1. Na uwagę zasługuje fakt, że Roma nie rzuciła ręcznika po czerwonej kartce Bruno Peresa z 52' minuty za wślizg na Cuadrado. Pellegrini wyciągnął Romę ze strefy spadkowej, finiszując na 10. miejscu i według mnie w przyszłym sezonie bordowi z takim menedżerem, będą groźni dla każdego.

Aby zapewnić sobie tytuł, musieliśmy wywieźć minimum punkt z wyjazdowej konfrontacji z Atalantą 11. maja 2019 roku (3 kolejki przed końcem rozgrywek). Na Stadio Atleti Azzurri d'Italia miało być o tyle ciężko, że gospodarze grali o utrzymanie w lidze, a zespoły z nożem na gardle potrafią wykrzesać z siebie 110%. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Wygraliśmy dzięki ładnemu trafieniu Franco Vazqueza z 57' minuty, który po podaniu od Sensiego obrócił się wokół własnej osi i strzelił nie do obrony obok zdezorientowanego Emiliano Martineza oraz dzięki bramce Domenico Berardiego z rzutu karnego w drugiej minucie czasu doliczonego do regulaminowych 90. W międzyczasie gola dla zespołu z Bergamo strzelił Rey Manaj. Po zwycięstwie 2-1 możemy świętować, kolejne bo 35. mistrzostwo Włoch, nasi rywale ostatecznie spadli do Serie B.

- Nagrodzeni:

  • Miglior Calciatore Assoluto AIC (Piłkarz sezonu) - Carlos Bacca (Milan)
  • Miglior Allenatore AIC (Menedżer sezonu) - Jakub Sadłecki (Juventus)
  • Capocannoniere (Król strzelców) - Eder (Sampdoria; 22 gole)

 

  • Najlepszy bramkarz ligi - Jan Oblak (Juventus)
  • Najlepszy obrońca ligi - Sebastien Corchia (Milan)
  • Najlepszy pomocnik ligi - Lorenzo Insigne (Napoli)
  • Najlepszy napastnik ligi - Paulo Dybala (Juventus)

 

  • Najlepszy Włoch w lidze wg. piłkarzy - Eder (Sampdoria)
  • Najlepszy stranieri w lidze wg. piłkarzy - Carlos Bacca (Milan)
  • Najlepszy piłkarz wg. innych zawodników - Paulo Dybala (Juventus)


Liga Mistrzów UEFA:
W drodze po paszporty na finał Ligi Mistrzów (chcieliśmy tam zagrać tym bardziej, że gospodarzem decydującego starcia był Mediolan, a fajnie byłoby zagrać na ojczystej ziemi w finale tak prestiżowych rozgrywek) trafiliśmy do grupy F z Borussią Dortmund, Olympique Lyon i Celticiem Glasgow. Grupa o tyle trudna, że wszystkie trzy rywalizujące z nami zespoły dobrze czują się w swoich "czterech ścianach", na wyjeździe miało być ciężko. W trzeciej kolejce czekało nas najcięższe spotkanie (przynajmniej takim się wydawało na papierze) z Borussią Dortmund na Signal Iduna Park, gdyż okazało się, że inni rywale grupowi nie są większym zagrożeniem (wygraliśmy z Lyonem 2-0 na wyjeździe i 4-0 u siebie, a z Celticiem 4-1 u siebie i remis 1-1 na Celtic Park).

We wtorek, 23. października 2018 roku pojechaliśmy do Westfalii na mecz trzeciej kolejki fazy grupowej LM z Borussią Dortmund. Jak już wcześniej wspomniałem, miało to być bardzo trudne spotkanie ze względu na doping kibiców Borussii, którzy potrafią zagłuszyć wszystkich innych na stadionie, a Signal Iduna Park to stadion, który co roku wygrywa w zestawieniu na arenę, na którą średnio przychodzi najwięcej kibiców w całej Europie. Ku uciesze przyjezdnych (na meczu pojawiło się 2 288 kibiców Starej Damy przy 61 554 wszystkich widzów), wygraliśmy zasłużenie aż 4-0! Borussia przed sezonem bardzo się osłabiła co widać było na boisku. Dominowaliśmy przez całe 90 minut, a gole zdobywali: Mandzukic, który prawą nogą dobił własny strzał z główki po dośrodkowaniu Lichtsteinera, Leonardo Bonucci, który dwa razy zaskoczył Timo Horna strzałami głową po dośrodkowaniu raz z rożnego i raz z wolnego oraz Paulo Dybala, który otrzymał piękną piłkę na wolne pole od Mario Mandzukica i strzelił z ostrego kąta. W rewanżowym meczu z Borussią zremisowaliśmy 2-2, ale ten punkt był na wagę złota. Zwyciężyliśmy w grupie F i w pierwszej rundzie eliminacyjnej czekało już na nas PSG, które w swojej grupie dało się wyprzedzić Manchesterowi United.

Być może dwumecz z Paris Saint-Germain zasługiwał na szerszą relację, jednak postanowiłem się skupić na kolejnych spotkaniach, gdyż aż pięciokrotnie w następnych fazach Ligi Mistrzow toczyliśmy ciężkie boje włosko-angielskie. Z PSG najpierw przegraliśmy 1-2 na Parc des Princes, żeby w rewanżu ograć Szejków 1-0 i zapewnić sobie ćwierćfinał dzięki bramkom na wyjeździe. W 1/4 finału graliśmy z Chelsea Londyn, a pierwszy mecz miał się odbyć na Stamford Bridge.

Kiedy menedżerem Chelsea Londyn był Jose Mourinho byli oni niemal nie do pokonania na własnym obiekcie. Zespół Jose wyrabiał sobie zaliczkę w meczu, potem stawiał popularny autobus w bramce i nie sposób było ich ograć. Przed sezonem 2018/19 nowym coachem The Blues został Portugalczyk Leonardo Jardim, znany z AS Monaco, ale Londyńczycy byli zmuszeni 17. kwietnia 2019 przełknąć gorzką pigułkę. Wygrywamy pierwszy ćwierćfinał na Stamford Bridge 4-0 przy wrzawie ponad 41 tys. gardeł, w tym większości kibiców gospodarzy, którzy także bili brawa zwycięzcom. W 37' minucie gry, Wyspiarzy "napoczął" Leonardo Bonucci, który strzelił gola z główki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego autorstwa Dybali i przy mijającym się w powietrzu z piłką Thibault Courtoisie. Dybala zaliczył także asystę przy drugim golu, którego strzelcem był Adalberto Penaranda. Paulo biegł prawą flanką po czym zszedł do środka i zagrał piłkę na zamykającego akcję przy lewym słupku Adalberto. Zdarzenie to miało miejsce w 48' minucie gry. Popisu gry Argentyńczyka ciąg dalszy... Dybala przeprowadził w 62' minucie bliźniaczą akcję do tej sprzed czternastu minut z tymże drugą flanką, a gola strzelił Domenico Berardi. W 87' minucie dzieła zniszczenia The Blues dokonał Miralem Pjanic, który strzelił bramkę z powietrza, ze skraju szesnastki obok Courtoisa, zasłoniętego przez jednego ze swoich defensorów. Nie przypominam sobie dwumeczu w Lidze Mistrzów, w którym zespół na terenie rywala miałby odrobić cztery bramki różnicy, pewnie sytuacja taka miała miejsce, ale nie jestem teraz w stanie dotrzeć do tych informacji. Perfekcyjna gra w naszym wydaniu!

Dokładnie tydzień po pierwszym meczu, na Juventus Stadium zawitała ekipa Chelsea Londyn. Arbitrem spotkania był znany szerszej publiczności, Niemiec Felix Brych, a jedyna bramka meczu padła 60 minut po jego pierwszym gwizdku. Gola na 1-0 zdobywa Adalberto Penaranda, po rzucie rożnym wykonywanym przez Paulo Dybalę (absolutnego bohatera dwumeczu z Chelsea mimo, że bramki nie zdobył) i odegraniu piłki główką od Leonardo Bnucciego. Dwumecz z Chelsea Londyn zakończony efektownym 5-0, a w półfinale mierzymy się z Manchesterem United, aktualnym wicemistrzem Anglii.

Według ostatnich statystyk jakie do mnie dotarły, Manchester United to najbardziej wartościowy zespół piłkarski na całym świecie na co składają się czynniki czystosportowe, marketingowe (marka, umowy sponsorskie) oraz dochody ze sprzedaży pamiątek i biletów na Old Trafford. Pierwszy półfinał z zespołem Lousa Van Gaala (dokładnie, Van Gaal zastąpił Jose Mourinho po sezonie 2017/18, mimo że leciwy Holender miał zająć się życiem osobistym) rozegrany został 08.05.19 na Old Trafford, a na stadionie zasiadło 75 635 widzów czyli jakieś 92% całej pojemności Teatru Marzeń. Po wyczerpującym boju remisujemy z Manchesterem United 1-1, dzięki trafieniu Domenico Berardiego z rzutu karnego z 57' minuty meczu. Wiadomością dnia jest kontuzja Paulo Dybali (zwichnięcie żuchwy), wykluczająca go z rewanżu, a gola dla gospodarzy zdobył Henrikh Mkhitaryan. Bez Paulo miało być znacznie ciężej w rewanżu, ale to już ostatni krok do finału na San Siro, na który Dybala byłby już w pełni sił!

Co trzymało nas przy życiu przed rewanżem z Manchesterem United w półfinale Ligi Mistrzów? Świadomość tego, że w obecnym sezonie nawet raz nie przegraliśmy na Juventus Stadium, notując same zwycięstwa i tylko dwa remisy. Frekwencja jak to zwykle, dopisała, 14. maja 2019 graliśmy z Czerwonymi Diabłami przy komplecie widzów na trybunach. Po 40.' minutach spotkania prowadzimy już 3-0! Gole zdobywają: Domenico Berardi z rzutu karnego, Miralem Pjanic z rzutu wolnego (błąd De Gei, który miał piłkę na rękach) oraz Franco Vazquez z najbliższej odległości po podaniu od Penarandy. Manchester odpowiedział w 61' minucie bramką Markusa Rashforda, ale to było wszystko na co było stać przyjezdnych. W sobotę, 8. maja 2019 roku zmierzymy się w Mediolanie z Tottenhamem Hotspur o pierwsze od 1996 roku zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a arbitrem meczu będzie Tobias Welz.

1. Jak popularne Koguty dotarły do finału Ligi Mistrzów?
To co najważniejsze, w półfinale wygrali dwumecz z Barceloną 6-5.

2. Kiedy stali się wielcy?
Wydaje się być to następstwem największego transferu lat ubiegłych, czyli dobrze ulokowanych pieniędzy za transfer Garetha Bale do Realu Madryt.

3. Dlaczego piłka angielska tak bardzo poszła do przodu?
Na Wyspy Brytyjskie zaczęli przyjeżdżać najlepsi menedżerowie świata, trenerem Tottenhamu jest utalentowany Mauricio Pochettino, a jego piłkarze walczą o trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów. W Anglii gra się praktycznie bez przerwy, ostatnio wszystkie liczące się zespoły Premier League grają bardzo szybki futbol.

Odpowiedzi na dwa z wyżej wymienionych pytań znałem przed finałem. Riposta na trzecie pytanie przyszła już podczas jego trwania. Mediolan i Turyn dzieli odległość ok 141 km. Na San Siro odbyło się spotkanie finału Ligi Mistrzów kampanii 2018/19 między Juventusem Turyn a Tottenhamem Hotspur. Stadion był wypełniony po brzegi, zjawiło się 80 008 widzów, a bilety zostały rozdzielone w miarę możliwości, po połowie dla kibiców obu zainteresowanych drużyn. Spotkanie stało na wysokim poziomie, jednak przez całe 90 minut i 30 dodatkowych to Koguty miały więcej z gry o czym świadczy liczba strzałów, z ich strony 17 (w tym 9 celnych), z naszej 13 (4 celne). Posiadanie piłki rozłożyło się po równo, ale za to Tottenham grał agresywniej notując o 9 fauli więcej od nas (razem 27), czego następstwem była czerwona kartka Delle Alliego z doliczonej do dogrywki minuty, po otrzymaniu drugiej żółtej. W 115' minucie Tobias Welz podyktował jedenastkę dla Kogutów. Stephan Lichtsteiner wykosił w polu karnym Christiana Pulisica. Mecz miał się więc zakończyć przed czasem... Ale nic z tych rzeczy. Karnego nie wykorzystał Alexandre Lacazette. O triumfie w całych rozgrywkach miał zadecydować konkurs jedenastek. Przed piątą serią karnych prowadziliśmy jednym trafieniem, byliśmy o mały włos od sukcesu, jednak kiedy Domenico Berardi wykonał swoją próbę, przypomniał mi się strzał Davida Trezegueta również z konkursu jedenastek, finału MŚ 2006, był podobny, niecelny, ostatecznie Francuzi którym kibicowałem ulegli wtedy Włochom. Nasi rywale ostatecznie wygrali 7-6. Skłamałbym, gdybym napisał teraz że nie zasłużyliśmy na tę porażkę w decydującym starciu, może postawą w poprzednich meczach zasłużyliśmy na triumf, ale w tym najważniejszym byliśmy zespołem gorszym od Anglików, nie stworzyliśmy żadnej klarownej sytuacji, coś negatywnego od początku gry wisiało w powietrzu i trofeum ze spokojem mógł odebrać kapitan Kogutów - Hugo Lloris. "W przyszłym roku wrócimy zdecydowanie mocniejsi!" To zdanie cytowały wszystkie najważniejsze media we Włoszech nazajutrz po finale (z akcentem na: ZDECYDOWANIE). Było to zdanie wypowiedzianie z moich ust. Wreszcie ten wyczerpujący sezon się skończył.

Królem strzelców Ligi Mistrzów został nasz rodak Robert Lewandowski, strzelec dziewięciu goli. W drużynie marzeń CL znalazłó się miejsce dla naszego bramkarza Jana Oblaka oraz najlepszego obrońcy, Leonardo Bonucciego, który uzbierał też najwyższą średnią ocen ze wszystkich zawodników turnieju (7.93). Dream Team uzupełniło siedmiu graczy Tottenhamu oraz Leo Messi (Barcelona) i Cristiano Ronaldo (Real Madryt). Do łask wróciła liga włoska, my zagraliśmy w finale Ligi Mistrzów, z kolei AC Milan zwyciężył z Arsenalem 3-2 w decydującym starciu Ligi Europejskiej, rozegranym na Ernst-Happel-Stadion w Wiedniu i jestem bardzo ciekaw jak Rossoneri spiszą się w meczu o Superpuchar Europy z Tottenhamem.


Juniorzy:
Zainteresowanie usługami naszego trenera druzyny do lat 20, Marcelo Gomeza zatacza coraz szersze kręgi, jednak nadal mówi się tylko o zespołach z Serie B. Ostatnio Tuttosport spekulowało, że ma on zostać zatrudniony jako menedżer seniorskiej druzyny Sassuolo, ktora spadła z ligi, sezon wcześniej spekulowano o Carpi. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy i podziwu Półwyspu Apenińskiego dla umiejętności Marcelo? Ekipa U-20 wygrała rozgrywki włoskiej grupy pierwszej, a także po raz drugi z rzędu zagrała w finale UEFA Youth League! Tym razem nasi młodzi adepci musieli uznać w decydującym meczu wyższość młodzieżówki U-19, Bayernu Monachium prowadzonej przez Holgera Seitza. Juventus radził sobie świetnie w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, a główną postacią zespołu był napastnik, Ricardo Campos. Oprócz rywali w grupie, Juventus U-20 pokonał w dalszych fazach Młodzieżowej Ligi Mistrzów takie zespoły jak: Tottenham, West Ham i Napoli, by w finale (29.04.19; Nyon) ulec mimo wszystko, znacznie lepszej drużynie Bayernu Monachium U-19, 1-3. Oprócz wyników czystosportowych, wreszcie mieliśmy pożytek z naboru do kadry juniorskiej. Skład drużyny U-18 zasilił m in. Anicet Fofana, zawodnik urodzony w Koumassi (Wybrzeże Kości Słoniowej), który jak na razie najlepiej radzi sobie w środku pomocy. Jest graczem podobnego typu co Marko Grujic. Według raportu dostarczonego przez koordynatora pionu młodzieży, Stefano Braghina, Iworyjczyk ma olbrzymi potencjał i jest dosyć uniwersalny.


Puchar Narodów Afryki 2019:
Puchar Narodów Afryki to turniej, który darzę niezwykłą sympatią, z tego względu że selekcjonerzy afrykańskich reprezentacji narodowych (najczęściej są to europejczycy) to w moim mniemaniu ludzie na wzór misjonarzy chrześcijańskich, jeżdżących z ewangelią w tereny, gdzie nikt nie słyszał o naszej wierze. Rzecz jasna, przez ekspansję ludności, sytuacja się zmieniła, najważniejsi gracze PNA z 2019 roku to zawodnicy grający w Europie, znający schematy i reguły futbolu. Jedynym przedstawicielem Juventusu na Africa Cup of Nations, którego gospodarzem był Kamerun, był Kwadwo Asamoah, zawodnik o którym w klubie zrobiło się bardzo cicho, zatracił swój niewątpliwie duży potencjał (zapłacił za swoje słabe zdrowie wyraźnym spadkiem umiejętności), rzadko miałem z niego pożytek. Niestety, bo na starcie mojej pracy trenerskiej na prawdę wierzyłem, że będzie alternatywą dla Alexa Sandro na lewej stronie obrony, ale nic z tego, po sezonie odchodzi na wolny transfer. Reprezentacja Ghany, w której grał Kwadwo, zajęła trzecie miejsce na turnieju, a wciąż jeszcze nasz zawodnik, był obsadzany w środku pola i zagrał we wszystkich spotkaniach Czarnych Gwiazd. Tytułu broniło Maroko, które tym razem nie wyszło z grupy, w której mierzyli się z Demokratyczną Republiką Konga, Republiką Zielonego Przylądka oraz Ghaną. Obowiązki klubowe nie pozwoliły mi obejrzeć turnieju na żywo (turniej rozgrywany jest co dwa lata na przełomie stycznia i lutego, a niektórzy menedżerowie nawet nie wyrażają zgody na występ w nim swoich piłkarzy, priorytetowo stawiając rozgrywki klubowe), ale w telewizji mogłem obejrzeć finał rozgrywek z udziałem drużyn Senegalu i Nigerii. 10. lutego 2019 roku, na Stadionie Miejskim w Duali przy obecności 29 300 widzów, tytuł wywalczyli gracze Senegalu, którzy wygrali decydujące starcie 3-1, a bohaterem spotkania został napastnik Moussa Sow (Al-Ahli (UAE)), strzelec dwóch bramek. Moussa jet aktualnie gwiazdą rozgrywek w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, strzela tam bramki jak na zawołanie. Królem strzelców PNA został Algierczyk, Islam Slimani (Leicester), który zdobył 5 bramek, ale jego kadra podzieliła los Maroka i także nie wyszła z grupy. Wart odnotowania jest fakt, że w finale, w drużynie zwycięskiej nie wystąpił Sadio Mane (Liverpool), niewątpliwy lider reprezentacji Les Lions de la Teranga, ale i bez niego, zawodnicy Senegalu, którego selekcjonerem jest Siny Mbaye, dali radę zdobyć pierwsze trofeum w historii rozgrywek dla swojego państwa.

Copa America 2019:
Po trzech latach od jubileuszu stulecia rozgrywek (Copa America Centenario odbyło się w Stanach Zjednoczonych celem uczczenia stuletniej tradycji rozgrywek Copa America), najważniejszy turniej reprezentacyjny Ameryki Południowej wraca do starego systemu (3 grupy po 4 zespoły). Rozgrywki odbędą się w kraju kawy, Brazylii, a mecze rozgrywane będą w Rio de Janeiro na legendarnej Maracanie oraz na stadionach, w największym mieście państwa - Sao Paulo, Belo Horizonte i sztucznej stolicy kraju - Brasili. Turniej miał być o tyle ciekawy, że cztery pierwsze miejsca w Rankingu FIFA zajmują właśnie drużyny z Ameryki Połudiowej, aktualnie są one najlepsze na globie (1. Brazylia 1 828 pkt., 2. Kolumbia 1 796 pkt., 3. Chile 1 449 pkt., 4. Urugwaj 1 449 pkt.). Trofeum broni reprezentacja Chile.

- Grupa A:

  • Brazylia
  • Kolumbia
  • Meksyk B
  • Peru

- Grupa B:

  • Boliwia
  • Honduras B
  • Paragwaj
  • Urugwaj

- Grupa C:

  • Argentyna
  • Chile
  • Ekwador
  • Wenezuela

Przed spotkaniem inauguracyjnym zmagania w grupie C, Copa America (Wenezuela - Argentyna), media doszukiwały się drugiego dna dla faktu, że postanowiłem jechać do Brazylii obserwować reprezentację Argentyny (aktualnie 8. miejsce w Rankingu FIFA), prowadzonej przez Ramona Diaza. Według lokalnych gazet główną przyczyną mojej decyzji było to, że będę mógł osobiście podbijać cenę za Paulo Dybalę, który wreszcie zyskał uznanie w oczach menedżera Albicelestes, jedzie z reprezentacją na wielki turniej i jest najgorętszym towarem na rynku od jakichś dwóch lat. Ja sam postanowiłem jechać z Albicelestes tylko dlatego, że chciałem obejrzeć grę wspomnianego lidera naszego zespołu, wyczuwając że może on być jednym z głównych aktorów całego CA.

Spotkanie Wenezuela vs. Argentyna odbyło się na Maracanie w obecności 56 937 widzów (17.06.19). W głównym składzie reprezentacji Argentyny wybiegli m in. Paulo Dybala oraz Lionel Messi (Barcelona), który gra teraz w swojej kadrze na środku pomocy, gdzie nie trzeba mieć tak dużo zwrotności, a Leo ma już swoje lata, mimo to nadal jest ważny dla drużyny. W podstawowej 11-stce Wenezueli pojawił się inny nasz napastnik, Adalberto Penaranda, jednak większego pola do popisu nie miał, gdyż Albicelestes byli faworytami i zagrali na miarę możliwości. Wynik na 1-0 dla Argentyńczyków otworzył Messi, wykorzystując w 17' minucie rzut wolny z ok. 35 metrów. Niewątpliwie Messi po meczu powinien podziękować bramkarzowi wenezuelskiemu Alainowi Baroji (Caracas), gdyż przy wspomnianym rzucie wolnym miał on piłkę na rękach mimo to, nie dał rady uchronić zespołu przed stratą gola. Drugi, ostatni gol meczu padł w drugiej połowie. W 86' minucie Leo Messi wykończył precyzyjnym strzałem, dogranie od Gonzalo Higuaina (Manchester City), który zbiegł z piłką z lewej flanki i wystawił piłkę kapitanowi Argentyny na ósmy metr.

W drugiej kolejce grupowej CA, Argentyńczycy grali z groźną reprezentacją Chile. Mecz ponownie odbyl się na Maracanie (nie musiałem ani razu wyjeżdżać z Rio de Janeiro, gdyż Albicelestes wszystkie mecze turnieju grali na tym historycznym obiekcie). Mecz obejrzało 56 935 widzów, a w porównaniu do poprzedniego obserwowanego przeze mnie meczu, ten nie był jednostronny. Wreszcie spełniło się też marzenie Paulo Dybali, który zagrał w formacji ataku obok swojego idola, Leo Messiego (w poprzednim meczu Lionel zagrał w środku pomocy). W 39' minucie niespodziewanie to Chilijczycy wyszli na prowadzenie. Akcję prawą flanką przeprowadził Alexis Sanchez (Arsenal), dobiegł do linii końcowej by zacentrować na głowę Jeissona Vargasa (Dortmund), który z najbliższej odległości pokonał Geronimo Rulliego (Sociedad). Po zmianie stron przeważała Argentyna, ale została skontrowana i straciła gola na 0-2. W 76' minucie bramkę zdobywa Felipe Gutierrez (Betis), strzałem przy bliższym słupku bramki argentyńskiej, po podaniu w uliczkę od Jeissona Vargasa. Dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, Lionel Messi wykorzystał błąd bramkarza rywali, Toselliego (Universidad Catolica), który wybił piłkę z pola bramkowego wprost pod nogi kapitana Argentyny i ten dopełnił formalności z sześciu metrow. Był to gol honorowy, mecz zakończył się niespodziewanym 2-1 dla Chile.

I na koniec fazy grupowej, Argentyna grała na Maracanie (25.06.19 przy udziale 56 935 widzów) z czerwoną latarnią grupy C, zespołem Ekwadoru. W pierwszej odsłonie meczu nie wydarzyło się nic co zasługiwało by na jakikolwiek opis. Emocje zaczęły się w drugiej połowie, najpierw w 47' minucie, Enner Valencia (West Ham) strzelił z dystansu w poprzeczke bramki Rulliego. 25 minut poźniej Paulo Dybala obił słupek po podaniu od Sergio Aguero (Manchester City). Jedyna bramka meczu padła w 82' minucie, po długim podaniu Matiasa Kranevittera (Atletico) za plecy obrońców ekwadorskich, do futbolówki dobiegł Gonzalo Higuain, przebiegł 5 metrów, znalazł się sam na sam z Maximo Banguerą (Barcelona (ECU)) i sytuacji nie zmarnował. Argentyna wyszła z grupy z pierwszego miejsca, a w ćwierćfinale czekała na nich stosunkowo łatwa przeprawa z Paragwajem.

Spotkanie Argentyny z Paragwajem miało być łatwe dla tych pierwszych, gdyż Guarani zajęli dopiero trzecie miejsce w swojej grupie, nie wygrywając żadnego z trzech spotkań fazy zasadniczej. Przywołane spotkanie odbyło się na Maracanie w obecności 78 838 widzów. Paragwajczyków najpierw zaskoczył Sergio Aguero, który w 19' minucie uderzył piłkę bez przyjęcia po wycofaniu jej przez Kranevittera, naprawdę ładny gol. Albicelestes grali bardzo kombinacyjnie na co pozwoliła im wątpliwa klasa defensorów rywala, a drugiego gola zdobył w 23' minucie gry Gonzalo Higuain po podaniu w uliczkę, autorstwa Angela Correi (Tottenham). Rywale nie poddali się przy stanie 0-2 i dwie minuty po golu Pipity, Walter Gonzalez (Basaksehir) strącił grzywą piłkę od Angela Romero (Dynamo Kijów), trafiając do siatki. W 60' minucie swoją chwilę na turnieju miał wreszcie Paulo Dybala, który zdobył gola na 3-1. Paulo nabiegał na krótki słupek po dośrodkowaniu piłki z rzutu wolnego przez Messiego i strzelił głową pod poprzeczkę przy zdezrientowanej formacji defensywnej rywali. Paragwaj zdobył jeszcze bramkę na 2-3, ale to było wszystko na co było stać ten zespół. Hector Villalba (Atlanta United) odegrał piłkę z prawej flanki do Angela Romero, znajdującego się na ósmym metrze bez asysty obrońców. Zdarzenie to miało miejsce w 71' minucie. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, a Argentyńczycy w półfinale mieli zagrać z mistrzami świata, Kolumbijczykami. Drugą parę półfinałową tworzyły reprezentacje Brazylii i Urugwaju.

Na mecz półfinałowy między Kolumbią i Argentyną, na Maracanę przyszło 78 838 widzów. Jeżeli historia futbolu miałaby odegrać kluczową rolę dla rezultatu tego spotkania to wygrać powinni Albicelestes, ale rzeczywistość to tabula rasa, wszystko tworzy się na naszych oczach, a Kolumbijczycy to aktualni mistrzowie świata. Pierwszą bramkę meczu zdobyli właśnie Kolumbijczycy. W 24' minucie Eder Alvarez Balanta (Real Sociedad) dośrodkował z lewej flanki, po ziemi w kierunku Miguela Borji (Ajax Amsterdam) a piłkę niefortunnie do własnej bramki wepchnął wślizgiem, kryjący Borję, German Conti (Boca Juniors). Cztery minuty później Argentyna odrabia straty. Znajdujący się w niezłej formie na CA, Gonzalo Higuain schodzi z lewej flanki do środka boiska i strzela z chirurgiczną precyzją w prawe okienko bramki Camilo Vargasa (Atletico Nacional) z jakichś 13. metrów. Losy spotkania rozstrzygnęły się w 64' minucie. Kolumbijczycy przeprowadzili błyskawiczną kontrę w stylu Realu Madryt, z czasów Jose Mourinho, po stracie piłki w środku pola przez Lucasa Romero (Olympique Marsylia) wymienili 3 szybkie podania i akcję, strzałem prawą nogą wykończył Dorlan Pabon (Monterrey). W finale na Kolumbię czekali gospodarze, reprezentanci Brazylii, a o trzecie miejsce na turnieju, Argentyńczycy mieli zagrać z Urugwajem.

Przed meczem finałowym Copa America 2019 wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to że trofeum zostanie u gospodarzy. Po pierwsze, Brazylia jest liderem Rankingu FIFA (Kolumbia jest wiceliderem zestawienia), po drugie: jak już wspomniałem, sprzyjają im ściany, po trzecie: zespoły spotkały się już w fazie grupowej obecnych rozgrywek i zwycięsko z tego starcia wyszli Canarinhos (20.06.19; 4-1 na stadionie Mineirao w Belo Horizonte po golach Neymara (trafił dwukrotnie), Rafinhi i Gabriela Barbosy), po czwarte: Brazylijczycy wygrywali CA ośmiokrotnie, Kolumbia tylko raz. Jedynym argumentem za Kolumbią było chyba tylko to, że mają bardziej ustabilizowaną sytuację z menedżerem (Jose Pekerman jest selekcjonerem Los Cafeteros od 2012 roku, podczas gdy Brazylię od roku 2018 prowadzi Roger Machado), ale w kompetencje jednego ani drugiego pana nie zamierzam wnikać.

Przed spotkaniem, którego start zaplanowano na szóstego lipca 2019 roku o godzinie 19.00 na Maracanie, w Sao Paulo (stadion Morumbi), Urugwaj zapewnił sobie trzecie miejsce w turnieju, wygrywając z Argentyną 6-5 w karnych. Po regulaminowym czasie gry i dogrywce mieliśmy 1-1, a więc znaliśmy już jednego wygranego turnieju (myślę, że Urugwajczycy przed rozpoczęciem CA, trzecie miejsce brali by w ciemno) i największego przegranego (Argentyna mierzyła w złoto, a zakończyła na najgorszym czwartym miejscu). Pora wrócić do meczu finałowego. Arbitrem głównym spotkania był Marco Robles, a ja znalazłem się wśród 78 838. widzów na trybunach Maracany. Pierwszego gola zobaczyliśmy już w 2' minucie gry. Po akcji dwóch piłkarzy Barcelony było 1-0 dla Canarinhos. Neymar dośrodkował kąśliwą piłkę na trzeci metr, a nogę do tego zagrania dostawił Rafinha. Kibice nie kryli entuzjazmu po tym golu, ale ich emocje ponownie zostały wystawione na próbę w 15' minucie. Po blędzie Thiago Silvy przy wybiciu piłki, do bramki z najbliższej odległości trafił Miguel Borja. W 40' minucie Canarinhos ponownie wychodzą na prowadzenie. Niewątpliwe, bohater pierwszej połowy Rafinha dośrodkował piłkę do Roberto Firmino (Bayer Leverkusen), który jednak został uprzedzony przez Jeisona Murillo (Chelsea) ale Kolumbijczyk tak niefortunnie wybijał piłkę głową, że trafił do własnej bramki. Druga połowa także należała do Canarinhos, gole dla gospodarzy dołożyli Alex Sandro (w 55' minucie strzałem głową) oraz Neymar (3 minuty później po ładnym uderzeniu w długi róg) i po ostatnim gwizdku sędziego na tablicy wyników mieliśmy rezultat 4-1. Byłem pod wielkim wrażeniem gry Canarinhos, wydaje się że z Neymarem ten zespół bardzo trudno powstrzymać. Po za tym Brazylia dysponuje bardzo szeroką ławką rezerwowych, z których każdy potrafi coś wnieść do gry i to też nie było bez znaczenia dla przebiegu turnieju, który padł łupem podopiecznych Rogera Machado. To dziewiąty triumf Canarinhos w Copa America, a pierwszy od dwunastu lat. Trofeum za zwycięstwo odebrał Neymar.

Najlepszym piłkarzem turnieju Copa America 2019 został okrzyknięty Neymar (bardzo wysoka średnia ocen 8.25) i on też zdobył Złoty But (4 gole, tyle samo co Miguel Borja, ale Neymar grał mniej minut na turnieju). Tak prezentuje się jedenastka marzeń CA 2019, turnieju rozgrywanego w Brazylii:


Autor: kuboll112

KOMENTARZE

kaminior323
Główny Sponsor Rozgrywki Mistrzów, 3. miejsce w Polsce FM 2020


Komentarzy: 2327

Grupa: Moderator

Ranga: Prawoskrzydłowy z Poznania

Ranga sponsorska: Sponsor Premium

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 17:22 , ocenił powyższy materiał: mocne

Żal Pucharu Włoch, ale w sumie przegrałeś ze zwycięzcą. Gratulacje zwłaszcza wygranej w Lidze Mistrzów, mimo karnych, ale zwycięstwo to zwycięstwo.

grinch123


Komentarzy: 2291

Grupa: Moderator

Ranga: Zegarmistrz z Tarnowa

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 17:37 , ocenił powyższy materiał: mocne

Szkoda że nie udało się z tym Pucharem Włoch .Pokaż tego co tego co ma 10 na plecach :-)

rivaldo
Typer Sezonu 2018/19 - 3. miejsce


Komentarzy: 398

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-02-27

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 17:53

@kaminior Przecież przegrał w finale.
Dobrze zrozumiałem, że Tottenham wygrał trzeci raz z rzędu?

sebik__lg


Komentarzy: 39

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2017-02-15

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 17:59

rivaldo, dnia 22-02-2017, 17:53, napisał:
@kaminior Przecież przegrał w finale.
Dobrze zrozumiałem, że Tottenham wygrał trzeci raz z rzędu?


Tak. Tottenham zaczął rządzić w Champions League. Ciekawe co oni takiego robią, że seryjnie wygrywają ten prestiżowy turniej. Szkoda, że Juve zdobyło tylko Mistrzostwo Włoch. Liczyłem na Ligę Mistrzów, a tu dupa. Oby przyszły sezon był lepszy.

kaminior323
Główny Sponsor Rozgrywki Mistrzów, 3. miejsce w Polsce FM 2020


Komentarzy: 2327

Grupa: Moderator

Ranga: Prawoskrzydłowy z Poznania

Ranga sponsorska: Sponsor Premium

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 18:06

rivaldo, dnia 22-02-2017, 17:53, napisał:
@kaminior Przecież przegrał w finale.
Dobrze zrozumiałem, że Tottenham wygrał trzeci raz z rzędu?


A racja, przepraszam, źle spojrzałem. Dobrze, że mnie poprawiłeś.

kuboll112


Komentarzy: 1213

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Chluba Mój Football Manager

Ranga sponsorska: Sponsor Premium

Dołączył: 2016-12-27

Poziom ostrzeżeń: 1

22-02-2017, 20:47

tak, przegrałem w finale, byli lepsi, gostek z 10 to Penaranda a jego profil można zobaczyć pod letnimi transferami, ma naprawdę świetne atrybuty w końcu kosztował 65mln i już był trzecim strzelcem ligi w pierwszym sezonie, nie powiem bo nie znalem go wcześniej, obejrzałem parę jego akcji na youtubie już po transferze i jest bardzo chimeryczny, chyba tak to sie mowi, ale jak wypusci sobie gałe na kilka metrów i ma wolne pole przed sobą to nie sposób go zatrzymać, braki w technice nadrabia pasją ;) wierze, że się jeszcze rozwinie

grinch123


Komentarzy: 2291

Grupa: Moderator

Ranga: Zegarmistrz z Tarnowa

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 21:23

Dzięki jeszcze jedna rzecz .Proszę następnym razem wrzuć na imgur i daj ciut większe screnny .Nawet dobrze atrybutów nie widać tego Adalberto czy jak mu już tam :-)

Delkopcio88
Nagroda Fair Play w eliminacjach 1. Edycji RM


Komentarzy: 313

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Wójt ze Szczecina

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

22-02-2017, 22:37

wyniki jakoś dupy nie urywają ale o opisie napisać że świetny to mało. Jestem pełen podziwu i czekam na więcej :)

Berth


Komentarzy: 1056

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Francuski Łącznik

Dołączył: 2016-06-20

Poziom ostrzeżeń: 0

23-02-2017, 08:32 , ocenił powyższy materiał: mocne

Blog naprawdę super, ale opisywać turnieje typu Copa i PNA to chyba lekka przesada?! Poza tym na tej stronie można naprawdę dać na tyle duży screen żeby nie trzeba było w niego klikać żeby cokolwiek zobaczyć. Szerokość 880 spokojnie można dorzucić.
@Kaminior, dałeś trochę ciała z tą LM bo to świadczy o ty, że nie czytałeś opisu XD

Fresh


Komentarzy: 127

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

23-02-2017, 08:44 , ocenił powyższy materiał: mocne

Świetny stylowo blog. Bardzo obszerne opisy i mnóstwo ciekawych informacji i danych. Jako wierny kibic Juve musze znow cos dodac :P Święty numer, jak sam napisałeś był noszony przez wybitnych graczy Juve i rzadko zmieniał właściciela Platini, Baggio, Del Piero.... Ty natomiast dałeś 10 Kean'owi, kibice zaczęli kupować koszulki z kultową 10 i nowym idolem, po czym Moise'a wypożyczasz i nr 10 przejmuje ktoś nowy w przeciągu kilku tygodni ... brak tu konsekwencji w moim przekonaniu. Mały detal, dla mnie jednak ważny i istotny, natomiast blog zasługuje na mocne :)
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki