x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 6, słabe: 1
zobacz komentarze

Rok Legii bez Radovicia – takie tam babskie dywagacje…

23-04-2016, 00:42, Unikalnych wejść: 6685
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

 

 

 

 

TAMTA WIOSNA…

19.02.2015, Amsterdam ArenA. Pamiętam odsuniętego od składu Legii Miroslava Radovicia, siedzącego z wymowną miną na trybunach. Nie za bardzo rozumiałam i zupełnie nie godziłam się na to, żeby kluczowy piłkarz warszawskiej drużyny, oglądał poczynania swoich kolegów z perspektywy kibica… Wówczas w Holandii, Miro powinien był wspomagać kolegów na murawie i jak zwykle dałby z siebie wszystko – to pewne jak dwa razy dwa! Chociaż zaskoczył wszystkich bardzo nieprzyjemnie swoją decyzją o transferze, a tym samym popsuł doskonale działającą maszynkę do wygrywania, jaką była w owym czasie Legia – jej zwycięski marsz przez fazę grupową Ligi Europy musiał robić wrażenie chyba na każdym. Chociaż myślami był już zapewne w Chinach. Choć niektórzy kibice nagle odwrócili się od niedawnego idola i bohatera, nazywając go zdrajcą i sprzedawczykiem. I wreszcie, choć było wiadomo, że w ewentualnych kolejnych starciach w ramach LE, Legioniści będą musieli sobie radzić już bez Serba. Nie mam co do tego wątpliwości, że jego udział w dwumeczu z Ajaxem Amsterdam sprawiłby, że wynik byłby zgoła odmienny. Legia wówczas była na fali, atmosfera była wspaniała, a jej ofensywa opierała się na Radoviciu właśnie. I wszystko funkcjonowało tak dobrze, że nawet takie marki, jak Ajax, wydawały się do ogranie, były po prostu w zasięgu stołecznego klubu.

 

 

Przerwana dobra passa, zmarnowana szansa polskiej drużyny na pokazanie się z dobrej strony w Europie, a może nawet na historyczny wynik. Szkoda, naprawdę szkoda… Ale zostawmy przeszłość. Nikt przecież dziś już nie przeżywa tamtej sytuacji, kiedy to Ajax (głównie za sprawą Arkadiusza Milika, który w dwumeczu łącznie zdobył aż trzy z czterech strzelonych goli), brutalnie sprowadził Legię na ziemię. Aż przykro było patrzeć, jak zespół, który wcześniej w cuglach wygrywa grupę (jeszcze z Radoviciem w składzie), jest tak kompletnie bezradny i nieskuteczny, by w 1/16 finału LE stracić aż 4 bramki, nie zdobywając żadnej… Zostawmy już tę rozczarowującą dla kibiców Legii wiosnę. Wszak od tamtego czasu wydarzyło się naprawdę sporo, jest więc o czym dywagować.

 

 

HUŚTAWKA NASTROJÓW

Jeszcze w maju nic nie wskazywało na to, by latem humory Legionistów mógł strasznie popsuć akurat Lech Poznań. Odwieczny rywal z Poznania borykał się przecież ze swoimi problemami, a największym z nich, był chroniczny brak klasowego napastnika. I rzeczywiście, Puchar Polski, pierwsze w sezonie trofeum do zgarnięcia, trafił do Warszawy.  2 maja stołeczny klub był górą, miał mnóstwo powodów do radości i świętowania– Legioniści, w obecności 45 tysięcy kibiców przybyłych na Stadion Narodowy, sięgnęli po siedemnasty krajowy puchar w historii klubu. I to był ostatni wielki tryumf w 2015 roku. Jak to się mówi, dobre – złego początki. To powiedzonko sprawdziło się w stu procentach, bo dalsza rywalizacja w sezonie dwukrotnie rozstrzygała się na korzyść Lecha Poznań. Najpierw, dosłownie w ostatniej chwili, Poznaniacy pozbawili Legię tytułu Mistrza Polski, a następnie (10 lipca) wygrali starcie o Superpuchar.

 

 

Jednak potem lato było już całkiem przyjemne – Legia przeszła zwycięsko przez kolejne rundy eliminacyjne Ligi Europy, eliminując kolejno: FC Botosani, FK Kukesi i na koniec Zorię Ługańsk. Awans do fazy grupowej LE zapewne w pełni zrekompensował brak znaczących sukcesów na krajowym podwórku i osłodził gorycz porażek z Lechem Poznań. A nawet jeśli nie, to zastrzyk gotówki z tym związany, z pewnością się Legii przydał.

 

 

JESIENNA ZMIANA WARTY

„Czerczesow czy Berg? Hmm... Czy taki, powiedzmy,  rosyjski bat - to jest właśnie to, czego teraz Legii najbardziej potrzeba? Zamiast norweskiej oazy spokoju i niezłomnej wiary w swoje możliwości...? Zobaczymy, jak zdecydują włodarze Legii. Dla mnie osobiście najlepszy byłby Klopp, ale skoro nikt w Warszawie o nim nie pomyślał...” – tak sobie rozmyślałam na przełomie ubiegłorocznego lata i jesieni (oczywiście z tym Kloppem - to żart). Mnóstwo było medialnych spekulacji, dużo się mówiło o sytuacji Legii, więc i ja wówczas dość często zastanawiałam się nad tym, co byłoby najlepsze dla stołecznego klubu: „Legia ma przebłyski. Ma całkiem solidną kadrę. Ma potencjał. Gorzej ze stabilizacja formy... Może rzeczywiście zmiana na ławce szkoleniowca jest właśnie tym, co rozwiąże jej problemy...?”

Gdy w końcu klub oficjalnie ogłosił zakończenie współpracy z Norwegiem (5 października), nawet odczuwałam coś na kształt nostalgii i żalu, nie byłam do końca przekonana, że jego dymisja była słuszną decyzją. W każdym razie nie oceniałam jednoznacznie źle dorobku i osiągnięć Berga – zarówno na przestrzeni całego okresu, jaki spędził przy Łazienkowskiej, jak i tego, co działo się w ciągu kilku, kilkunastu tygodni poprzedzających jego zwolnienie. Myślałam sobie wówczas tak: „Owszem, był autorem kilku spektakularnych wpadek i niezbyt udanych występów swojej drużyny, ale statystyki jednak go bronią... Szkoda, że nie potrafili tego zrobić piłkarze - swoją grą i ostatnimi wynikami. Może właśnie dlatego, że sami potrzebują zmiany, nowego impulsu? Może, podobnie jak prezes, uważają, że ‘formuła współpracy się wyczerpała’...? A może wreszcie, rzeczywiście Legionistom potrzebny jest ktoś taki, jak Stanisław Czerczesow...? W każdym razie zrobili wszystko, by do zmiany trenera w końcu doszło. Więc powinni być zadowoleni i... grać już teraz jak z nut!”

Oficjalna informacja dotycząca zatrudnienia Rosjanina, pojawiła się już na drugi dzień po zakończeniu współpracy z Henningiem Bergiem, czyli 6 października.

 

 

NOWY TRENER, NOWE NADZIEJE…

Przyznaję, że w ostatnich latach, chyba na żaden polski klub nie patrzę z takim zainteresowaniem, jak na Legię – dlatego byłam strasznie ciekawa, jakie efekty przyniesie współpraca z Czerczesowem. Zastanawiałam się: „Może właśnie to jest TEN człowiek, którego potrzeba Legii? Dyscyplina, konkrety, zdecydowana postawa na boisku i poza nim. Jak to się mówi, konkretny facet, a nie "ciepłe kluchy". Jeśli piłkarze Legii też chcą być konkretni i mieć konkretne wyniki, to może receptę na sukces ma właśnie Stanisław Czerczesow? Oby tak właśnie było.”

Jesienne wieczory coraz dłuższe, czasu na kontemplowanie sytuacji przy Łazienkowskiej więcej. A że wokół osoby trenera Czerczesowa ciągle było sporo medialnego szumu, ja także często zastanawiałam się, co może z tego wyniknąć w przyszłości: „Legia ma nowego trenera z... powiedzmy, że z charyzmą. Ma też potencjał w postaci kilku ciekawych graczy. Czego więc brakuje Legii do szczęścia? Myślę, że na krajowym, ekstraklasowym podwórku, to... niczego. Stołeczny klub ma wszelkie predyspozycje by zdobyć mistrzostwo Polski. Nie powinni powtórzyć błędów z zeszłego sezonu. Lech gdzieś daleko w tyle tabeli. A obecny lider? Piast zadziwia, fakt. Ale nie wydaje mi się, żeby starczyło mu "pary" na cały sezon...

Jeśli zaś chodzi o szczęście w europejskich pucharach, to ja ciągle wierzę, że sukces jest możliwy, pod warunkiem, że władze Legii nie prześpią okienka transferowego. W sumie to zwłaszcza jeden spektakularny transfer by się przydał, a w zasadzie powrót. Nie ma już chyba ku temu przeszkód, by wściekły na Berga Radovic, mógł spokojnie wrócić na stare śmieci. Wszyscy by mogli na tym skorzystać, jak sądzę... W każdym razie, jeśli Legii udałoby się wyjść z grupy, to zimą powinni zrobić jakieś wzmocnienia, choćby na wypadek kontuzji. A potem niech polski klub, z rosyjskim trenerem, serbskim pomocnikiem i węgierskim snajperem podbijają Europę! Dlaczego nie? Ja tam niezmiennie trzymam kciuki!”

 

 

FAZA GRUPOWA LIGI EUROPY

Zmagania w fazie grupowej LE Legioniści rozpoczęli od dwóch porażek. Następny był zremisowany, słaby  w wykonaniu Legii mecz z Club Brugge (22 października), po którym na którymś z for internetowych pisałam: „Trener Czerczesow chyba nie odrobił pracy domowej…? Ośmielę się skrytykować człowieka, który już zdążył sobie zaskarbić w naszym kraju sporą sympatię i który dopiero rozpoczął pracę ze stołecznym zespołem - a zatem trochę zbyt wcześnie na ocenę jego trenerskich walorów. To prawda. Fakt, nie miał zbyt wiele czasu, by poznać wszystkich zawodników, ich możliwości, ich mocne i słabe strony. Ale - moim zdaniem - jednej rzeczy nie powinien był przeoczyć. Może się mylę, bo nie oglądam dokładnie każdego meczu Legii, jednak mam nieodparte wrażenie, że ofensywa tego zespołu najlepiej funkcjonuje, gdy prym w niej wiedzie duet Nikolić - Prijović. Widziałam kilka ich akcji i wydaje mi się, że ci dwaj świetnie się rozumieją, wzajemnie uzupełniają, widzą na boisku. Zauważam tutaj pewne podobieństwo do gry naszej reprezentacji - zaczęła ona lepiej sobie radzić, gdy Lewandowski dostał wsparcie w osobie Mlika. W Legii mamy do czynienia z analogiczną sytuacją. To było dziś doskonale widać. Bez Prijovicia, osamotniony Nikolić był bezradny po prostu... Być może na polską Ekstraklasę takie ustawienie wystarczało, na europejskie puchary - już nie. Oczywiście rosyjski szkoleniowiec ma prawo do własnej koncepcji, własnej wizji gry i preferowanego ustawienia. Ale gdyby odtworzył sobie zapis wcześniejszych spotkań Legii, to może zauważyłby, że duet Nikolic - Prijović naprawdę nieźle funkcjonował. Po co więc zmieniać coś, co jest dobre...? Rozumiem, że nowy trener chce wprowadzić swoja taktykę, wypracować własny styl. Ale czy korzystanie ze sprawdzonych rozwiązań, to jest hańba i wstyd? Zastanawia mnie jedno - czy trener Czerczesow robi to celowo, czy po prostu nie zauważa czegoś, co dla mnie jest oczywiste - a mianowicie tego, że Prijović nie powinien być zmiennikiem Nikolicia, tylko jego partnerem. Stanowią świetny duet, skuteczny ofensywny team – niemalże grzechem jest ich rozdzielać!”

Drugi z rzędu występ w fazie grupowej LE, tym razem nie można było zaliczyć do udanych. Można nawet powiedzieć, że w porównaniu z ubiegłorocznymi dokonaniami, Legia mocno rozczarowała swoich kibiców – zajmując ostatecznie czwarte miejsce w grupie, notując przy tym aż cztery porażki, jeden remis i zaledwie jedno zwycięstwo. 

 

LISTOPAD – CIERPLIWOŚĆ CZERCZESOWA SIĘ KOŃCZY…

Po kolejnym kiepskim występie, trener posyła na ławkę dotychczasowego kapitana Legii, Jakuba Rzeźniczaka. Może i Kuba miał nieco słabszy okres, ale wyglądało to jak szukanie na siłę kozła ofiarnego. A przecież gra całego zespołu wówczas nie zachwycała. Oto, co w tamtej sytuacji miałam do powiedzenia: „Bez serca i bez płuc, każdy organizm nie daje rady, Legia także. Krótko mówiąc - Legii potrzebny jest ktoś taki jak Radović (a najlepiej on sam...) Ktoś, kto napędzałby akcje, dobrze rozgrywał i dryblował kiedy trzeba. Szybki, dużo widzący i myślący na boisku. Taki, z którym defensywa przeciwnika nie byłaby sobie w stanie poradzić. Legia obecnie (od dawna w zasadzie) cierpi na chroniczny brak kogoś takiego. I nawet jeśli od czasu do czasu wychodzą jej jakieś mecze, to generalnie nie ma płynności, powtarzalności, poukładanej gry. Jest chaos i przypadkowość. I ja uważam, że problem  Legii, to nie jest kwestia słabszej formy Rzeźniczaka czy jakiegokolwiek innego piłkarza... Bo przy będącym w świetnej dyspozycji Radoviciu to zarówno Rzeźniczak wygladał dobrze, jak i cała reszta. A na tle Serba, to przeciętny skądinąd Duda, prezentował się wręcz znakomicie i został wykreowany przez media na międzynarodową gwiazdę, objawienie świata futbolu i bożyszcze Warszawy. Bez Radovicia już tak nie błyszczy. Podobnie jak cała Legia... Czerczesow robi porządki, próbuje to wszystko od nowa, po swojemu poukładać. Ma prawo. Oby mu się udało. Choć moim zdaniem, zabiera się do tego niezbyt szczęśliwie... Jednak poczekajmy, trzeba dać mu więcej czasu. Zobaczymy na wiosnę..."

W połowie listopada, Czerczesow w rozmowie ze stacją Russia 24, stwierdził między innymi:

„Skład Legii nie odpowiada ambicjom klubu. Chcę wyciągnąć z piłkarzy to, co mają najlepszego i ewentualnie podjąć decyzję o wzmocnieniu zespołu.”

Mój komentarz na takie deklaracje był wówczas następujący: „Czas na czyny - bo wypowiedzi nowego trenera Legii są cały czas całkiem sensowne. Podoba mi się jego filozofia, podejście do swojego zawodu i roli trenera. Niech jeszcze przekuje te słowa w czyny i rzeczywiście wyciśnie z piłkarzy to, co w nich najlepsze. No i niech prawda okażą się słowa o zimowych wzmocnieniach, bo jeśli w Warszawie naprawdę mają apetyty na coś więcej, niż sukcesy na krajowym podwórku, to bez porządnych transferów raczej nie ma o czym marzyć”.

 

 

GRUDZIEŃ – CZAS NA OCENĘ KADRY

Pod koniec grudnia, w wywiadzie udzielonym dla legia.com., Czerczesow powiedział:

"Gdy przyszedłem do Legii, Mateusz Szwoch był po operacji serca. Trenował z nami, dostał szansę gry w rezerwach i złapał kontuzję kolana. Jak on może grać? Najwyżej na skrzypcach. Rafał Makowski? Ból kolana, ból pleców, operacja. Robert Bartczak trenuje i grał w Pucharze Polski. Adam Ryczkowski? Częściej jest na stole do masażu niż na boisku. Czasami gra, a potem przez dwa miesiące się leczy. Nawet gdybym chciał, żeby pojawiali się na boisku częściej, to byłby problem. Po pierwsze piłkarz musi być zdrowy, potem gotowy do gry.”

Wypowiedź ta zakrawała na kpinę, żart, a może nawet szyderstwo z kadry Legii w tamtym czasie (a w zasadzie jej zaplecza). Ja jednak myślę, że po prostu trener widział jaka jest sytuacja i był najzwyczajniej sfrustrowany tym, jak bardzo oczekiwania w Legii odbiegają od ówczesnych, realnych możliwości tego klubu.

Pamiętam, co wówczas sobie o tym pomyślałam: „Nie ważne co mówi i ma na myśli Czerczesow - jak zwał, tak zwał, a prawda jest taka, że skład Legii nie gwarantuje sukcesu ani w europejskich pucharach, ani nawet... w Ekstraklasie. To znaczy jest taka możliwość oczywiście, ale nie wygląda to wszystko pewnie i solidnie. I teraz pojawia się zasadnicze pytanie - co pan trener z tymi swoimi spostrzeżeniami i celnymi uwagami zrobi? Czy poprzestanie na dzieleniu się nimi z dziennikarzami i ograniczy się tylko do medialnych popisów? Czy może przepracuje okres przygotowawczy tak, że na wiosnę rzeczywiście ujrzymy zupełnie nowe, odmienione oblicze Legii. Mentalnie, siłowo, technicznie, taktycznie. Ale także personalnie - bo Czerczesow wie doskonale, że przy aspiracjach Legii, bez konkretnych wzmocnień się nie obejdzie... A w tym miejscu pojawia się kolejne pytanie - czy wystarczy mu determinacji i siły perswazji, by transfery były takie, jakich trener potrzebuje do swej koncepcji? Wszak potencjał i możliwości finansowe stołeczny klub ma spore. Pytanie tylko - czy z nich skorzysta? Ja wciąż czekam na czyny, na konkrety. Poczekam jeszcze cierpliwie do wiosny, teraz jest zbyt wcześnie na ocenę pracy nowego trenera Legii, który... póki co lubi dużo mówić. Nikt jednak nie będzie mu miał tego za złe, jeśli będzie w stanie poprzeć to wynikami i stylem gry drużyny, którą zobowiązał się poprowadzić.”

 

 

SPEKULACJE O TRANSFERZE NIKOLICIA

Na początku stycznia norweskie media łączyły z Legią Warszawa czeskiego napastnika Tromso, Zdenka Ondráška. Wywołało to oczywiście spekulacje, że w związku z tym, zapewne włodarze warszawskiego klubu zastanawiają się nad sprzedażą swojego najlepszego snajpera – i już szukają jego następcy. Byłam wtedy niemalże zbulwersowana:

„Jeśli rzeczywiście Nikolić miałby zostać sprzedany, to wówczas nikt mi nie wmówi, że Legia to klub zarządzany przez ludzi z pasją, kochających futbol i mający na względzie dobro polskiej piłki klubowej i godne jej reprezentowania w Europie. Ludzi marzących o tym, by jubileuszowy dla nich rok był naprawdę udany i efektowny. A przecież za takich uważają się włodarze Legii… Jeśli Legia sprzeda swojego najlepszego gracza, który trafił jej się niczym znaleziona perełka w popiele, w dodatku za darmo - to wówczas będzie dla mnie zwykłym przedsiębiorstwem usługowo - handlowym, funkcjonującym na zasadzie tanio kup, sprzedaj z zyskiem. Biznes. Kalkulacja. Transakcje.. Może coś tam jeszcze. Ale raczej nie to, o czym pisałam na wstępie. Te moje dywagacje, to tak w związku z tym, że jak wielu w tym kraju, marzę o udanych występach polskiego klubu w Lidze Mistrzów. A Legia ma potencjał (finansowy przynajmniej) by tak się stało, kiedyś... Mogłaby go w końcu wykorzystać..."

 

 

 

STYCZEŃ - NA CO CZEKA LEGIA???

W pierwszych dniach nowego roku pojawiły się w mediach informacje, że ewentualny powrót Radovicia na Łazienkowską może nastąpić szybciej, niż się wszystkim początkowo mogło wydawać. Złożyło się na to wiele faktów – przedłużająca się kontuzja Serba, przesunięcie go w związku z tym do rezerw Hebei China Fortune. W końcu chiński klub przedwcześnie zakończył współpracę z Radoviciem, rozwiązując z nim kontrakt - i były gracz Legii nagle stał się wolnym zawodnikiem. Wiadomość ta bardzo mnie ucieszyła, jednak było coś, nad czym wówczas zapewne zastanawiałam się nie tylko ja: „Pozostaje jeszcze jedna, w zasadzie najważniejsza kwestia: jak ten rok w Chinach i kontuzja, którą Radović musiał bardzo długo leczyć, wpłyną na formę gracza, który w barwach Legii grał kiedyś jak z nut? Czy, gdyby ewentualnie wrócił na stare śmieci, potrafiłby znów zachwycać kibiców przy Łazienkowskiej i na nowo zawładnąć ich sercami? Czy popularny Rado, po rocznej chińskiej przygodzie, to byłaby wciąż ta sama niesamowita siła napędowa Legii, jej serce i mózg? Czy tylko marna tego imitacja...? Czas pokaże. Ja trzymam kciuki - fajnie byłoby móc znów oglądać Legię taką, jak w zeszłym sezonie prezentowała się w fazie grupowej LE. Właśnie z Radoviciem w składzie...."

Pod koniec stycznia Serb, w jednym z wywiadów, którego udzielił Super Expressowi, po raz kolejny podkreślił, że jeszcze kiedyś wróci do Legii. Następnie jednak dodał:

„ Nie rozmawiałem ani z prezesem Leśnodorskim, ani z dyrektorem Żewłakowem. Mój numer się nie zmienił. Nikomu nie muszę udowadniać, że jestem legionistą. To ten sam "Rado", który dziewięć lat grał w Legii”. 

Zdezorientowana kompletnie, zastanawiałam się wówczas: „Jeśli rzeczywiście jest tak, jak twierdzi Radović, to jest to dla mnie dziwne. Pozory i gra (mająca na celu wynegocjowanie korzystnego kontraktu), czy może rzeczywiście Legia nie jest już zainteresowana swoją byłą gwiazdą..? Tylko teraz pojawia się podstawowe pytanie: czy w Warszawie mogą sobie pozwolić na komfort "odpuszczenia" sobie zawodnika, który przez niemal dekadę był dla nich gwarantem sukcesów, symbolem waleczności i maksymalnego zaangażowania? W dodatku inteligentnie potrafił kierować grą w środku pola i był motorem napędowym ofensywy. Przy nim tak naprawdę zaczął błyszczeć Duda. Z Rado wszystkim grało się łatwiej i pewniej. On nie tylko zdobywał bramki. On przede wszystkim był doskonałym reżyserem najlepszych akcji Legii w ostatnich latach! Oczywiście przy Łazienkowskiej mogą już nie być nim zainteresowani. Ktoś powie - po co Radović, gdy udało się zakontraktować Hamalainena? Odpowiadam - od przybytku głowa nie boli! Zwłaszcza, gdy chce się na 100-lecie klubu powalczyć o najwyższe cele, zarówno w Polsce, jak i w Europie. Jeśli Legia Warszawa rzeczywiście poważnie myśli o realnej walce na trzech frontach, to zwyczajnie nie może przegapić takiej szansy, jaka spada jej z nieba, a właściwie... z Chin. Po prostu "ukaranie" Radovicia brakiem zainteresowania ze strony Legii, będzie niczym innym dla tego klubu, jak tylko strzałem w stopę... Byłoby naprawdę szkoda...”

Jest mi naprawdę szkoda. Zwłaszcza po tym, co przeczytałam w najnowszym, udzielonym zaledwie kilka dni temu wywiadzie, który kończy się taką oto konkluzją Rado:

„Jak byłem w Chinach, to się specjalnie budziłem w środku nocy, żeby oglądać mecze Legii w Internecie. Te dziewięć lat w waszej stolicy we mnie siedzi, nigdy ich nie zapomnę. (…) Nikt mi nie wmówi, że nie jestem Legionistą, bo odszedłem do Chin. Ja wrócę do Legii – jeśli nie jako piłkarz, to jako kibic.”

Cały wywiad można przeczytać tutaj:

WYWIAD Z MIROSLAVEM RADOVICIEM

 

Pomijając już umiejętności piłkarza, jego przydatność dla drużyny i aktualną formę. To na myśl przychodzi mi taka oto refleksja: dziwne jest dla mnie to, że w kadrze Legii znalazł się taki Hamalainen (skądinąd świetny piłkarz), który kiedyś ponoć w obraźliwy sposób wyrażał się o Legii, a to, co związało go ze stołecznym klubem, to z pewnością nie są sentymenty… Natomiast dla zawodnika, który przez niemal dekadę był wizytówką tego klubu, który deklaruje na każdym kroku przywiązanie i emocjonalną wieź z nim, który zostawiał zawsze na boisku serce – dla tego zawodnika zabrakło miejsca w Legii... Smutne to i niesprawiedliwe. Ale kto w dzisiejszym futbolu liczy się z uczuciami piłkarzy?”

 

 

TRANSFERY – LEGIA NIE PRZESPAŁA OKIENKA

Uczciwie trzeba przyznać, że w Warszawie solidnie przepracowano czas trwania okienka transferowego. Z jednym, wiadomym wyjątkiem… Głosy, że Legia została niekwestionowanym królem polowania, pojawiały się tak samo często, jak słowa aprobaty i podziwu dla działań włodarzy klubu. Bo przecież istotne jest nie tylko to, kogo udaje się kupić, ale także (czasem nawet bardziej) to, kogo jest się w stanie zatrzymać w drużynie. W Warszawie brano pod uwagę oba te aspekty i raczej niewiele mogą mieć sobie do zarzucenia ci, którzy publicznie deklarują, że chcą zrobić wszystko, by godnie uczcić ten, jakże ważny, bo jubileuszowy rok dla Legii. Istotne wzmocnienia, praktycznie żadnych osłabień – to się chwali, trzeba to docenić. Więcej o transferach Legii pisałam już w innym artykule (z 12 lutego), który można znaleźć tutaj:

EKSTRAKLASA SIĘ ZBROI – KTO OKAŻE SIĘ KROLEM POLOWANIA?

 

 

 

 

 

Adam Hloušek, Kasper Hamalainen, Artur Jędrzejczyk, Ariel Borysiuk – to te chyba najważniejsze nazwiska, które można znaleźć w kadrze legii po zimowym okienku transferowym. A mogło być jeszcze lepiej – prowadzono przecież negocjacje w sprawie ściągnięcia na Łazienkowską Kamila Grosickiego (z francuskiego Stade Rennais). No i jeszcze oczywiście - te nieszczęsne, nie sfinalizowane podpisaniem kontraktu, bezowocne rozmowy z Radoviciem…

 

 

NOWA WIOSNA, NOWE NADZIEJE

Co dziś można powiedzieć o Legii, jej potencjale i szansach na sukces? Tak w telegraficznym skrócie, bo przecież to temat na nowy artykuł jest – gdyby chcieć się pokusić o szczegółową analizę i prognozy poparte dotychczasowymi dokonaniami. Spróbuję zatem tak pokrótce podsumować ten ostatni rok i oszacować potencjalne szanse na to, co najbogatszy klub w Polsce może osiągnąć w ciągu najbliższych miesięcy.

Muszę przyznać, że niektóre moje opinie i wrażenia z jesieni wcale nie straciły na aktualności. Na przykład mogłabym dziś powtórzyć: „Legia ma przebłyski. Ma całkiem solidną kadrę. Ma potencjał. Gorzej ze stabilizacja formy…” No właśnie. Wystarczy zerknąć w tabelę i przeanalizwać wyniki spotkań Legionistów, którzy na przemian potrafili zachwycać, ale też – rozczarowywać i zawodzić na całej linii (jak choćby sromotna porażka 0:3 z beniaminkiem z Niecieczy). Jednak, mimo to, sytuacja warszawskiego klubu jest bardzo dobra – szybko odrobione zostały straty do rewelacji jesieni i liderującego jeszcze na początku rundy wiosennej Piasta. Obecnie, po trzech spotkaniach rundy finałowej (i oczywiście po podziale punktów), Legia Warszawa z dorobkiem 37 punktów znajduje się na szczycie ligowej tabeli. Po ostatnim (zremisowanym bezbramkowo) meczu z Ruchem Chorzów, do dzisiejszego starcia z ekipą z Grodu Kraka, Legia przystępowała raczej w niezbyt wesołych nastrojach. Oto, co przed kolejną ligową potyczką stwierdził, cytowany przez portal Legia.Net., Aleksandar Prijović:  

„Cracovia jest naszym kolejnym przeciwnikiem, ale można powiedzieć, że największym rywalem Legii jest obecnie ona sama”.

Trzeba przyznać, że dosyć celna uwaga… Nie wiadomo tylko, czy piłkarz sam doszedł do takiej konkluzji, czy tylko powtórzył za trenerem na przykład, albo kimś, kto pilnie obserwuje i analizuje ostatnie poczynania stołecznej drużyny. Tak czy inaczej, skoro najbardziej zainteresowani mają już tego świadomość, to warto by wyciągnąć z tego właściwe wnioski. Najlepiej już teraz, jeśli w Warszawie chcą uniknąć powtórki z historii, gdy mistrzostwo Polski w ostatniej chwili wymknęło się Legii z rąk…

Na szczeście dla siebie, Legioniści koncertowo rozgromili dziś Cracovię 4:0 i pewnie wrócili na ścieżkę prowadzącą do zdobycia tytułu Mistrza Polski. 

A wracając jeszcze na koniec do Radovicia… Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego teraz ten piłkarz, jakby uszyty na miarę Legii, tak idealnie do niej pasujący, związał się ze słoweńskim NK Olimpija Lublana. Zamiast bronić barw swego dawnego klubu, co mogłoby przynieść obopólne korzyści. Był przecież w styczniu już wolnym zawodnikiem, okienko otwarte, nic w zasadzie nie stało na przeszkodzie… No chyba tylko włodarze Legii, którzy podobno chcieli ściągnąć Serba z powrotem do Warszawy, ale na swoich warunkach. Tak naprawdę , to cieżko dziś jednoznacznie stwierdzić, jak rzeczywiście wyglądała sytuacja. Wbrew pozorom, ponoć dopięcie transferu nie było możliwe, nie ze względu na pieniądze. Głównym problemem miała być długość kontraktu. Niepewna formy swego niegdyś kluczowego gracza Legia, była w stanie zaoferować tylko półroczny kontrakt (miało to być coś w rodzaju testu formy, próby), Radović się na to nie zgodził. Nie bez znaczenia było też zapewne zdanie trenera Czerczesowa, który podobno wysuwał argument, że Radović nie przepracował z drużyną okresu przygotowawczego i może to stanowić problem… Życie jednak bywa przekorne i okazuje się, że bez Radovicia, a za to z imponującym (jak na polskie warunki) składem, Legia również miewa problemy. Zaś o stabilizacji formy i regularności w punktowaniu, raczej nie można mówić od bardzo dawna, a w zasadzie od… roku! Jakoś tak się przypadkiem składa, że to wówczas, gdy kończyła się przygoda Rado z Legią, zaczęły się problemy tej drużyny, która jakby złapała wtedy „zadyszkę”. I choć dziś jest ona zdecydowanie w lepszej kondycji, choć coraz wyraźniej widać już pozytywne efekty pracy Czerczesowa, to jednak wciąż jej nieco brakuje do wymarzonego rytmu, porywającej gry, skutecznego i regularnego punktowania. Brakuje gracza, który dawałby temu team'owi taką specyficzną, boiskową moc, byłby jej motorem napędowym, jej mózgiem, sercem i płucami. Brakuje Miro Radovicia po prostu…

Być może (a może z pewnością!?) wielu z Was nie zgodzi się ze mną, ale ja uważam, że jego rola była i jest nie do przecenienia. Być może przesadzam - w końcu jeden piłkarz nie powinien decydować o obliczu i kondycji całej drużyny. A jednak tak to właśnie wygląda w tym przypadku. Być może taki Radović był dla Legii kimś więcej niż tylko pomocnikiem, który potrafił rozegrać, czy mądrze przytrzymać piłkę w środku pola, wziąć na siebie odpowiedzialności - gdy trzeba było to zrobić. Chodzi mi o to, że Legia nie ma lidera. W każdym razie ja go w dalszym ciągu nie widzę…

Wszystko jednak można jeszcze naprawić w letnim okienku transferowym… 


Autor: Nikita

KOMENTARZE

paweldemon


Komentarzy: 215

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Łowca Talentów

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 00:02

Ja w ogóle mam wrażenie, że miłość Rado do Legii została wykorzystana przez włodarze, na zasadzie "Miro skoro naprawdę kochasz Legię to nie odrzucisz takiej wielomilionowej oferty". Miro stanął przed trudnym i odwiecznym wyborem, albo Legia i on sam zyskuje spory zastrzyk gotówki albo walczę jak lew, aby awansować jak najdalej w pucharach z ukochaną drużyną. Ambicja kontra pieniądz. Myślę, że nie jest zadowolony ze swojej decyzji, ba, od początku wiedział, że zaprzedaje swoją duszę diabłu. Jestem przekonany, że gdyby w grę wchodził tylko bajeczny kontrakt bez dużych pieniędzy dla Legii to Miro odrzuciłby taką ofertę. Czy jestem aż tak naiwny i za mocno wierzę w ludzi?? ;P

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 00:51

grinch123, dnia 24-04-2016, 18:01, napisał:
Nie róbcie sobie jajek i nie porównujcie Rado do CR7 .to porównanie pasuje jak pięść do nosa
A słabe daje za to własnie porównanie


Moje porównanie dotyczyło tylko i wyłącznie WIEKU obydwu zawodników (nawet tysiące "słabych", które mógłbyś mi dawać "za karę", że przytoczyłam przykład Ronaldo, nie zmieni faktu, że są z Raadoviciem niemal równolatkami - takie są fakty).
A gdzież ja bym śmiała porównywać kogokolwiek do boskiego Cristiano pod jakimkolwiek innym względem?!?
Dla Ciebie, jako kibica Realu, to pewnie nawet porównanie do Messiego, byłoby profanacją... ;) Mylę się?

Delkopcio88 - dziękuję ;)

paweldemon - do Twoich słów odniosę się jutro, bo już późno dziś, a nie da się tak w dwóch słowach...

grinch123


Komentarzy: 2291

Grupa: Moderator

Ranga: Zegarmistrz z Tarnowa

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 06:56

Nikita, dnia 25-04-2016, 00:51, napisała:
Moje porównanie dotyczyło tylko i wyłącznie WIEKU obydwu zawodników (nawet tysiące "słabych", które mógłbyś mi dawać "za karę", że przytoczyłam przykład Ronaldo, nie zmieni faktu, że są z Raadoviciem niemal równolatkami - takie są fakty).
A gdzież ja bym śmiała porównywać kogokolwiek do boskiego Cristiano pod jakimkolwiek innym względem?!?
Dla Ciebie, jako kibica Realu, to pewnie nawet porównanie do Messiego, byłoby profanacją... ;) Mylę się?

Delkopcio88 - dziękuję ;)

paweldemon - do Twoich słów odniosę się jutro, bo już późno dziś, a nie da się tak w dwóch słowach...


kto to jest ten Messi ;-)

Shrek


Komentarzy: 1511

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Das Gott

Dołączył: 2016-01-21

Poziom ostrzeżeń: -2

25-04-2016, 12:08 , ocenił powyższy materiał: mocne

Zacznę od rzeczy, które do dyskusji nic nie wniosą, ale wniosą troszkę przejrzystości do samej treści. Zmień proszę kolory hiperłączy na jaśniejsze. W obecnej chwili nic nie widać.


A sam artykuł. Brawo. Bardzo dobra analiza, dobra robota, do tego odnośniki do kobiecych przeczuć, intuicji, takiej metafizycznej wiedzy, nie p0partej faktami, a jednak sprawdzającej się. Z czystym sumieniem mogę dać mocne.

A teraz mogę odnieść się do tego co napisałaś Ty, oraz inni użytkownicy.

Radović w Legii w 2015 był … no właśnie nie wiemy w jakiej formie. Nie grał w żadnym oficjalnym meczu, sparing sparingowi nierówny, ale przez okres przygotowawczy mógł zatracić wszystkie swoje atuty z jesieni. Poza tym o ile pamiętam, Duda w jednym sparingu doznał kontuzji, więc nie można mówić o potencjalnym duecie Radović – Duda, skoro drugi i tak nie mógł wystąpić.

Czy sprzedaż Radovica była słuszna? Tak! Zarobił zawodnik, klub także zarobił na nim takie pieniądze, jakich nie mógłby dostać od innego kontrahenta. Czy sprzedaż akurat na kilka godzin przed pierwszym meczem w LE, była uzasadniona? NIE! Trener nie wiedział, że nie będzie mógł z niego korzystać, dlatego bardzo możliwe, że taktykę układał właśnie pod grę Rado.
Czy Legia lepiej by wyszła na zatrzymaniu Rado? Śmiem twierdzić, że nie. Liga Europejska to nie Liga Mistrzów, prestiż jak i pieniądze mniejsze, dlatego wydaje mi się, że zejście z kontraktu Rado + pieniądze, to więcej niż niepewna walka awans o kolejną rundę.

Zresztą czy puszczenie Nikolica byłoby błędem już teraz? Jeżeli prawdą jest, że ktoś z niego oferował 8 mln euro to głupotą jest nie skorzystanie z takiej oferty. Dlaczego – mecze w Lidze Europejskiej pokazały, że Nikolić, błyszczy na tle przeciętnych obrońców polskich zespołów, ale w starciu z obrońcami prezentujących europejski poziom już taki dobry nie jest. Wiadomo, że przy taktyce z Prijovicem, wyglądało by to zapewne lepiej, ale … pewniejsze 8 mln euro jest więcej wart, niż możliwy, ale nie 100% pewny sukces sportowy. Wydaje mi się, że skoro odnosząc sukcesy na Węgrzech nie wypłynął na szersze wody europejskie, to raczej już tego nie zrobi. A taka sprzedaż dałaby dwie rzeczy – po pierwsze gotówkę. Po drugie i ważniejsze sygnał dla zawodników i menadżerów – dobre miejsce do wybicia się do lepszego europejskiego klubu, więc spokojnie można na tym polu rywalizować z innymi zespołami podobnej klasy ( hegemoni w swoich ligach jeśli chodzi o finanse – RB Salzburg, Basel).


Sprawa ewentualnych wzmocnień – Kacpra nie chciał trener? To po co przechodził do Legii? Rozumiem, że większa kasa, ale nie pasuje trenerowi do koncepcji ( i moim zdaniem słusznie, o czym pisałem gdzieś indziej). Czyżby działacze postanowili zagrać na nosie przeciwnikom, pokazując swoją siłę - Wasz najlepszy zawodnik, nie łapie się u nas nawet na ławce? To byłoby głupie, bo przecież pieniądze i tak trzeba płacić, a zawodnik ma zmarnowany rok.

Akurat zawodników mogących grać jako ofensywni pomocnicy w Legii jest multum – Duda, Hamalainen, Gueiherme, Prijović, Ryczkowski?, to Radovica też bym nie widział. Ale Radović także grał w Legii jako pomocnik, skrzydłowy i napastnik i pod tym względem nie można zapomnieć, że taka uniwersalność jest przydatna.


@ Mahdi
Gdybyś grała w Football Managera, nie zdziwiłabyś się, że Legia nie podpisała umowy z podstarzałym, w dodatku mocno awaryjnym zawodnikiem. Po co? Ani na nim nie zarobi, ani nie ma takiej potrzeby kadrowej. A Radović pewnie za czapkę gruszek nie zgodziłby się grać, dodatkowo kręcił nosem na półroczną umowę, jak piszesz. Musisz wiedzieć, że piłkarz jego pokroju ma wymagania finansowe na poziomie minimum milion złotych brutto za sezon, plus kasa, którą bierze za podpis plus kasa dla agenta. Nie ma czego zatem żałować. Tym bardziej, że Radović zawsze był graczem formatu ligowego i nic więcej. Na powrotach kończących karierę zawodników nigdy nie zbuduje się dobrej drużyny, którą można by bez wstydu pokazać w Europie.
Zapytaj doświadczonych graczy, takich jak np. Rychooo, jakie wzmocnienia podniosłyby wartość sportową tej drużyny (i nie tylko tej)... Na pewno nie 32-latka po przejściach.

Po tym jak to przeczytałem zbierałem szczękę z podłogi z dobre 15 minut.

Dlaczego?
Wisła z końca XX wieku pokazała, że jednak można zbudować dobrą drużynę.
Po drugie gra to nie życie, a w życiu zawodnicy uczą się od innych, tych którzy mają to wiedzę, doświadczenie boiskowe. Na zachodzie, nie mają problemu, żeby angażować graczy z przedziału 32 i więcej, bo są wsparciem dla młodych, ich idolami z kontraktami na poziomie zawodnika pierwszej drużyny. Bo to co przekażą młodym ma szansę zaprocentować w przyszłości, do tego mogą pomóc w nerwowych momentach gry, uspokoić ją, pokazać jak się dać sfaulować w odpowiednim momencie. Tylko u Nas z automatu 35 lat oznacza, że nadaje się co najwyżej na ligę oldbojów. Przykład Frankowskiego Tomasza, pokazuje, że wcale tak nie jest, a Grosik na tym wyraźnie skorzystał.

W grze ten aspekt jest pominięty – zawodnicy trenując podnoszą swoje umiejętności, bez względu czy mają od kogo uczyć się nowych zagrań, czy nie.
Inna sprawa, że akurat Radovica, nie pokazywał bym jako wzór do naśladowania, czy mentora dla innych. Nie ten typ osoby.

Rozumiem, że w grze nie byłby to zbyt dobry wybór i powyższe argumenty byłyby słuszne, ale tutaj musisz oddzielić świat wirtualny od realnego. Z drugiej strony sprowadzenie gwiazdy do mniejszego klubu ma jednak wpływ na finanse ze sprzedaży koszulek, wpływ na morale i na opinie kibiców, więc to także nie jest zero – jedynkowe spojrzenie.
PS. Nie lepiej skład sprawdzać nie w FMie, a na stronach traktujących o piłce nożnej?

Ktoś tam pisał, że ostatni Fin, który coś odniósł na arenie międzynarodowej to Litmanen. Ja do niego dodam, bramkarza – legendę Boltonu Wanderers – Jussi Jaskalainena, oraz Samiego Hypię.


Ostatnia sprawa – Berg, czy Czerczesow? Obaj byli niezłymi graczami na europejskim poziomie. Berg, być może ze względu na to gdzie grał, troszkę był ponad nią. Drugą pracą Berga była Legia, z którą zdobył Puchar i wicemistrzostwo – mało? Fani Legii powiedzą, że tak, inni, że nie, a gra Legii w LE była bardzo udana i pozwoliła Legii nabić punktów do rankingu. W Europie widać było, że Legia ma swój plan taktyczny i go realizuje ( albo próbuje), więc można zauważyć jakiś efekt pracy trenera.

Czerczesow był przedstawiany jako zamordysta, zwolennik ciężkich treningów, co udowodnił w Tereku Grozny, Dynamie Moskwa, czy Amkarze Perm. Po przerwie zimowej spodziewałem się, że Legia zabiega każdego przeciwnika. A tutaj z Ruchem wyglądała słabiej fizycznie, z Lechem podobnie. O Niecieczy nie wspomnę.

Mam nadzieję, że po przerwie letniej to się zmieni i Legioa pokaże charakter Czerczesowa. Jednak na razie go nie widać.































Jaceq91


Komentarzy: 926

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-04-15

Poziom ostrzeżeń: 1

25-04-2016, 13:43

Wtrącę swoje 5 groszy tutaj, a co więcej dodam, że w pełni podpisuję się obiema rękoma pod tym co napisał Shrek!
Nawiązując do przykładu Frankowskiego, który podałeś ja chciałbym również dodać kolejny, a mianowicie Sebastiana Milę z Lechii - Nie jest on już żadnym młodzieniaszkiem, ma już 33 lata, ale wkład który daje na treningach dla młodych zawodników, plus to co potrafi zrobić na meczu pokazuje, że tacy zawodnicy również wciąż są potrzebni.

Jeżeli chodzi o poziom gry Radovicia - to był on gwiazdą na naszych boiskach. W Europie niczego wielkiego nie pokazał tak jak jego klub, chociaż miał niezwykle ciężkie zadanie, ponieważ długo mówiło się o tym, że jak Radović nie odpali, to Legia tego nie wygra - coś tu było na rzeczy. Popatrzcie na wyniki w Europie gdy w Legii był Radović w przeciągu 5 ostatnich lat:
2014/2015 rok :
Legia 6:1 St. Patrick Ath. (dwumecz) - Radović - 3 bramki
Legia 6:1 Celtic (wiadomo walkower ale na boisku był taki wynik) - Radović 2 bramki, 1 asysta
Łącznie ( 4 mecze - 5 bramek , 1 asysta ) Bilans Legii 4-0-0.
Liga Europy - 4 mecze 1 gol 1 asysta (bramka w meczu wygranym 1:0 z Lokeren)
Sezon 2013/2014 : Liga Europy bilans 6 meczy - 1 bramka 2 asysty i proszę, Legia zajmuje w grupie ostatnie miejsce, nawet niżej niż Apollon Limasol.
Sezon 2012/2013 : Legia nie dostaje się do Fazy Grupowej a Radovic notuje 6 meczy 1 bramkę 4 asysty
Sezon 2011/2012: Liga Europy - Radović łącznie : 9 meczy, 7 bramek, 1 asysta - Legia odpada w 1/16 z Sportingiem.
Te statystyki jasno pokazują, że ten europejski przeciętniak, za którego jest tutaj uważany ciągnął równie europejsko przeciętną Legię. Uważam, że Radović mógł odejść z Legi dawno temu, gdy miał wiele ofert z zachodu, wtedy pokazałby znacznie więcej, w co nie wątpie. Brak powoływania go do kadry to już kwestia selekcjonerów - nie każdy pasuje do taktyki, bądź niektórzy wolą stawiać na tych co trenują z gwiazdami w wielkich klubach, ale grzeją ławę jak m. in. Zoran Tosić (niegdyś jakże ogromny talent Serbski itp, itd) a podejrzewam, że jak ktoś to przeczyta to zapyta się " kto kurwa" ?
Nie musiałem też szukać wcale gdzieś daleko przykładów braku powołań z różnych innych powodów jak na siłę pchanie do kadry swojego pupila - Paweł Janas - Grzegorz Rasiak, czy jak wywalenie z kadry mimo, że gra bardzo dobrze Boruc, Żewłakow - Smuda, a jakoś Peszce wybaczył i myślicie, że tutaj o ten alkohol chodziło? Chociaż to jest zupełnie inna brocha.
Reasumując uważam, że Radović to piłkarz który Legii dał wiele i mógłby jeszcze jej dać nadal, podobnie jak było z Vukoviciem, którego sprzedali po czym znowu wrócił po pół rocznej nieudanej przygodzie na Grecji i znowu odpłacił się Legii dobrą grą. Kluczem do sukcesu w obecnej piłce to umiejętne połączenie doświadczenia oraz tej nonszalancji i dynamice młodych piłkarzy, dlatego osobiście uważam, że Legii powinno zależeć na tym aby go ściągnęli... Chociaż teraz to już i tak po ptakach. Pozdrawiam - kibic TKWM :)

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 17:06

@paweldemon - Być może Twój scenariusz jest bliski prawdy. Jak było i jest naprawdę? Na to pytanie mógłby najpełniej odpowiedzieć jedynie sam zainteresowany.
Ja ze swej strony mogę tylko powiedzieć, na podstawie tego, co Rado mówi w wywiadach (zwłaszcza ten najświeższy polecam, zaledwie sprzed kilku dni - jest link powyżej, w artykule), że sporo go cała ta sytuacja kosztowała, mnóstwo nerwów i tak naprawdę, to chyba ona sam nawet nie wie dziś, czy gra warta była świeczki...
Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że od strony finansowej, to zarówno dla klubu, jak i samego zawodnika, był to super korzystny deal... Nikt na tym nie stracił.
Chodzi tylko o ten fatalny moment, w którym cała sprawa ujrzała światło dzienne. I jakoś tak mi się wydaj , że nie było w tym winy Rado. On sam dyplomatycznie to określił w ten sposób, że nie "było komunikacji na linii dyrektor sportowy- trener". Wynika z tego, że Berg posadził go na trybunach w Amsterdamie, bo chyba- podobnie jak kibice - dowiedział się o wszystkim w ostatniej chwili, musiał być cholernie nieprzyjemnie zaskoczony, no i wściekły (zakładając, że wcześniej opierał na Serbie cała ofensywę)...
No cóż, cała ta sytuacja jest chyba o wiele bardziej skomplikowana, niż niektórym by się mogło wydawać - ma wiele aspektów i niejasnych szczegółów, o których pewnie nigdy się nie dowiemy. A dylematy? To chyba chleb powszedni każdego sportowca na pewnym etapie kariery.
Zresztą - czy my także ich nie mamy, czy nie zdarza nam się zastanawiać "co by było gdyby"...?

grinch123, dnia 25-04-2016, 06:56, napisał:
kto to jest ten Messi ;-)


@grinch123 - tak myślałam ;))) Podpowiem ci - taki jeden gość z jakiegoś klubu w Katalonii. Co roku można go zobaczyć na gali wręczania Złotej Piłki - kręci się zazwyczaj gdzieś w pobliżu Ronaldo. Czasem nawet udaje mu się sprzątnąć to prestiżowe trofeum sprzed nosa Crisowi... Pewnie przez przypadek, albo jakieś przekręty w głosowaniu - sam to pewnie wiesz...? ;)

@Shrek - nie spodziewałam się, że akurat tym artykułem zasłużę sobie na "mocne" od Ciebie, które chyba po raz pierwszy dajesz "z czystym sumieniem"? Przekonałam się na własnej skórze, jak trudno Cię pod tym względem usatysfakcjonować - tym bardziej doceniam i dziękuję! ;)

No i fajnie było przeczytać z kolei Twoje opinie i uwagi na temat Legii, mam dzięki temu jeszcze szersze spektrum problemów do rozważań, co może kiedyś zaowocować kolejnym artykułem na temat tego klubu... Kto wie?
A może ktoś z Wasz znajdzie tutaj inspirację na temat bloga - cały czas zachęcam i namawiam wszystkich do pisania na temat piłki realnej!
Bo nic nie ujmując FM-owi, raczej nie wywoła on w komentarzach takich emocji i takich kontrowersji, jak realne zdarzania na boiskach... (zaraz ktoś mnie ochrzani, więc już milknę! ;)

Nie zgodzę się tylko w kwestii Nikolicia - akurat uważam, że to bardzo dobrze, że Legia go nie sprzedała. Może właśnie dlatego - że kiedyś postąpiła tak w przypadku Radovicia...?
A może po prostu chodzi o ten szczególny, jubileuszowy rok, któremu wszystko jest podporządkowane i w związku z tym, nikt nie żałuje pieniędzy. Nie wiem. Ale akurat tę decyzję popieram z całych sił.
Poza tym uważam, że jego czas dopiero nadejdzie. nie wygląda mi na gościa, którego satysfakcjonuje tytuł króla strzelców polskiej ligi. Jest ambitny, w wywiadach i wypowiedziach widać po nim, że wkurza go strasznie ta europejska niemoc. Ma coś do udowodnienia, bardzo chce to zrobić - i fajnie, że został. Wierzę w niego. To, że wcześniej grał tylko na Węgrzech i nie był rozchwytywany przez potentatów, jeszcze o niczym nie świadczy. Może miał kiepskiego agenta? ;)
Zobaczysz, na Nikoliia nie mam dziś mocnych w Polsce. Jutro pokaże, że w Europie też powinni się go bać, przynajmniej niektórzy...

I jeszcze Czerczesow - myślę, że jednak można było już zauważyć wiosną efekty jego pracy. Tak, jak pisałam - Legia miewa przebłyski, ale chyba jest ich coraz więcej i latem już wszystko ładnie powinno się wyklarować. Legia powoli nabiera charakteru Czerczesowa, to już widać coraz częściej. Choć do ideału jeszcze sporo brakuje, wiadomo.

@Jaceq91 - super, że przytoczyłeś te statystyki występów Radovicia!
No i jeszcze to co napisałeś później - podpisuję pod tym!!! :

"Te statystyki jasno pokazują, że ten europejski przeciętniak, za którego jest tutaj uważany ciągnął równie europejsko przeciętną Legię. Uważam, że Radović mógł odejść z Legi dawno temu, gdy miał wiele ofert z zachodu, wtedy pokazałby znacznie więcej, w co nie wątpie. Brak powoływania go do kadry to już kwestia selekcjonerów - nie każdy pasuje do taktyki, bądź niektórzy wolą stawiać na tych co trenują z gwiazdami w wielkich klubach, ale grzeją ławę jak m. in. Zoran Tosić "

Zresztą sam Radović o tym mówi w tym wywiadzie, do którego odsyłam w artykule:
http://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/595567/miroslav-radovic-nerwy-mnie-niszcza-chcialbym-pozyc-normalnie

Z jednym się tylko nie zgadzam - "że już po ptakach". Spokojnie, latem jeszcze się wiele może wydarzyć... ;)


Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10686

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 17:26

Bądźmy poważni. Albo chcemy budować mocne drużyny, albo nie. Na pewno nie da się ich budować na podstarzałach, podatnych na urazy pół emerytach z Serbii. Pisałem już wcześniej - na co widocznie nikt nie zwrócił uwagi - że na pozycji ofensywnego pomocnika jest kłopot bogactwa. Duda, Hämäläinen, Gulherme, Masłowski czy Prijović, który też przecież bywa ustawiany za plecami Nikolicia. Pisanie, że C. Ronaldo jest niemal w tym samym wieku - nie ma nic do rzeczy. Po pierwsze - nie ten kaliber gracza. Po drugie - każdy organizm jest inny.

Shrek - nie wiem czy wiesz, ale FM to jest jedno z wielu niezwykle cennych narzędzi skautujących! I - jak wiesz - rola mentora również jest uwzględniona.

Aby nie być gołosłownym - jeżeli Legia chce kupić graczy, którzy zrobią różnicę, polecam takich dwóch - obydwaj z Ghany:

Clifford Aboagye (rocznik 1995), ofensywny pomocnik, własność Udinese, marnujący się w Granadzie B na wypożyczeniu.

Francis Narh (rocznik 1994), napastnik. Obecnie gra w Lewskim Sofia, wcześniej był graczem Banika Ostrava.

Każdy z nich jest do wyjęcia za około milion euro. Za trzy lata warci będą po pięć. I w takich piłkarzy powinno się inwestować pieniądze, a nie w Radovicia, który co miał wygrać to wygrał, a pewnego poziomu nie przeskoczy. Tym bardziej teraz.

Aha - potrzebny jest dobry, a nawet bardzo dobry rozwojowy stoper? Proszę bardzo:

David Jablonsky (rocznik 1991), Czech grający w Teplicach, do wyjęcia za około 1,5 mln euro. Za dwa-trzy lata będzie wart 6.

Jaceq91


Komentarzy: 926

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-04-15

Poziom ostrzeżeń: 1

25-04-2016, 19:10

Mahdi w wcześniejszym komentarzu poruszyłeś też temat, że Radović nigdy nie zagrał w reprezentacji i wszystko prawie opierasz o managera. Jeżeli chodzi o bazę danych zawodników to owszem zgodzę się, bo nad ta bazą pracują całe grupy researcherów (jakoś tak to się pisze w odmianie) tylko, że FM nie uwzględnia czegoś takiego jak ludzka natura - niektórym młodym odbija palma do głowy, myślą że są mistrzami po udanym sezonie czy nawet połowie sezonu. Swoją drogą nawiązując ponownie do Radovicia - sam prowadzisz wiele klubów w FM, masz swoją upatrzoną taktykę i ewidentnie jak ktoś Ci nie pasuje bo:
a) za stary,
b) nie gra na tych pozycjach,
c) uważasz po prostu, że go nie chcesz
to takich zawodników sprzedajesz.
Ja w swoich karierach grałem też reprezentacjami i miałem też to, że jak ktoś mi nie pasował do taktyki to go nie powoływałem (Proszę nie każ mi szukać przykładów bo musiałbym ściągnąć z steama starsze wersje i z chmury przejrzeć zapisane kariery). To taki przykład z FM'a, który również tłumaczy, dlaczego Rado nie zagrał w reprezentacji, bo za słaby na nią to on na pewno nie był.

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10686

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

25-04-2016, 19:22

FM to uwzględnia - ukryty atrybut: profesjonalizm.

Jaceq91


Komentarzy: 926

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-04-15

Poziom ostrzeżeń: 1

25-04-2016, 19:31

Oj, nie przesadzajmy Mahdi - skąd Ci researcherzy mogą wiedzieć o osobie dajmy na to ogromny talent 17 lat czy 18 lat, kto wie co mu jutro odwali, opinia ludzi zawsze jest względna i na podstawie tego wpiszą mu cyferkę "10" bo raczej poukładany, wiele przeszedł albo inaczej jest z dobrej rodziny, pokierują go. A nagle gdzieś znika ten jego talent bo chłopak trafia w nieodpowiednie towarzystwo i ten cały talencik i cyferka 10 idzie gdzieś w zapomnienie. Prosty przykład Kamil Grosicki, Patryk Małecki... nic więcej chyba nie trzeba przybliżać prawda?
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki