x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 6, słabe: 1
zobacz komentarze

Rok Legii bez Radovicia – takie tam babskie dywagacje…

23-04-2016, 00:42, Unikalnych wejść: 6688
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

 

 

 

 

TAMTA WIOSNA…

19.02.2015, Amsterdam ArenA. Pamiętam odsuniętego od składu Legii Miroslava Radovicia, siedzącego z wymowną miną na trybunach. Nie za bardzo rozumiałam i zupełnie nie godziłam się na to, żeby kluczowy piłkarz warszawskiej drużyny, oglądał poczynania swoich kolegów z perspektywy kibica… Wówczas w Holandii, Miro powinien był wspomagać kolegów na murawie i jak zwykle dałby z siebie wszystko – to pewne jak dwa razy dwa! Chociaż zaskoczył wszystkich bardzo nieprzyjemnie swoją decyzją o transferze, a tym samym popsuł doskonale działającą maszynkę do wygrywania, jaką była w owym czasie Legia – jej zwycięski marsz przez fazę grupową Ligi Europy musiał robić wrażenie chyba na każdym. Chociaż myślami był już zapewne w Chinach. Choć niektórzy kibice nagle odwrócili się od niedawnego idola i bohatera, nazywając go zdrajcą i sprzedawczykiem. I wreszcie, choć było wiadomo, że w ewentualnych kolejnych starciach w ramach LE, Legioniści będą musieli sobie radzić już bez Serba. Nie mam co do tego wątpliwości, że jego udział w dwumeczu z Ajaxem Amsterdam sprawiłby, że wynik byłby zgoła odmienny. Legia wówczas była na fali, atmosfera była wspaniała, a jej ofensywa opierała się na Radoviciu właśnie. I wszystko funkcjonowało tak dobrze, że nawet takie marki, jak Ajax, wydawały się do ogranie, były po prostu w zasięgu stołecznego klubu.

 

 

Przerwana dobra passa, zmarnowana szansa polskiej drużyny na pokazanie się z dobrej strony w Europie, a może nawet na historyczny wynik. Szkoda, naprawdę szkoda… Ale zostawmy przeszłość. Nikt przecież dziś już nie przeżywa tamtej sytuacji, kiedy to Ajax (głównie za sprawą Arkadiusza Milika, który w dwumeczu łącznie zdobył aż trzy z czterech strzelonych goli), brutalnie sprowadził Legię na ziemię. Aż przykro było patrzeć, jak zespół, który wcześniej w cuglach wygrywa grupę (jeszcze z Radoviciem w składzie), jest tak kompletnie bezradny i nieskuteczny, by w 1/16 finału LE stracić aż 4 bramki, nie zdobywając żadnej… Zostawmy już tę rozczarowującą dla kibiców Legii wiosnę. Wszak od tamtego czasu wydarzyło się naprawdę sporo, jest więc o czym dywagować.

 

 

HUŚTAWKA NASTROJÓW

Jeszcze w maju nic nie wskazywało na to, by latem humory Legionistów mógł strasznie popsuć akurat Lech Poznań. Odwieczny rywal z Poznania borykał się przecież ze swoimi problemami, a największym z nich, był chroniczny brak klasowego napastnika. I rzeczywiście, Puchar Polski, pierwsze w sezonie trofeum do zgarnięcia, trafił do Warszawy.  2 maja stołeczny klub był górą, miał mnóstwo powodów do radości i świętowania– Legioniści, w obecności 45 tysięcy kibiców przybyłych na Stadion Narodowy, sięgnęli po siedemnasty krajowy puchar w historii klubu. I to był ostatni wielki tryumf w 2015 roku. Jak to się mówi, dobre – złego początki. To powiedzonko sprawdziło się w stu procentach, bo dalsza rywalizacja w sezonie dwukrotnie rozstrzygała się na korzyść Lecha Poznań. Najpierw, dosłownie w ostatniej chwili, Poznaniacy pozbawili Legię tytułu Mistrza Polski, a następnie (10 lipca) wygrali starcie o Superpuchar.

 

 

Jednak potem lato było już całkiem przyjemne – Legia przeszła zwycięsko przez kolejne rundy eliminacyjne Ligi Europy, eliminując kolejno: FC Botosani, FK Kukesi i na koniec Zorię Ługańsk. Awans do fazy grupowej LE zapewne w pełni zrekompensował brak znaczących sukcesów na krajowym podwórku i osłodził gorycz porażek z Lechem Poznań. A nawet jeśli nie, to zastrzyk gotówki z tym związany, z pewnością się Legii przydał.

 

 

JESIENNA ZMIANA WARTY

„Czerczesow czy Berg? Hmm... Czy taki, powiedzmy,  rosyjski bat - to jest właśnie to, czego teraz Legii najbardziej potrzeba? Zamiast norweskiej oazy spokoju i niezłomnej wiary w swoje możliwości...? Zobaczymy, jak zdecydują włodarze Legii. Dla mnie osobiście najlepszy byłby Klopp, ale skoro nikt w Warszawie o nim nie pomyślał...” – tak sobie rozmyślałam na przełomie ubiegłorocznego lata i jesieni (oczywiście z tym Kloppem - to żart). Mnóstwo było medialnych spekulacji, dużo się mówiło o sytuacji Legii, więc i ja wówczas dość często zastanawiałam się nad tym, co byłoby najlepsze dla stołecznego klubu: „Legia ma przebłyski. Ma całkiem solidną kadrę. Ma potencjał. Gorzej ze stabilizacja formy... Może rzeczywiście zmiana na ławce szkoleniowca jest właśnie tym, co rozwiąże jej problemy...?”

Gdy w końcu klub oficjalnie ogłosił zakończenie współpracy z Norwegiem (5 października), nawet odczuwałam coś na kształt nostalgii i żalu, nie byłam do końca przekonana, że jego dymisja była słuszną decyzją. W każdym razie nie oceniałam jednoznacznie źle dorobku i osiągnięć Berga – zarówno na przestrzeni całego okresu, jaki spędził przy Łazienkowskiej, jak i tego, co działo się w ciągu kilku, kilkunastu tygodni poprzedzających jego zwolnienie. Myślałam sobie wówczas tak: „Owszem, był autorem kilku spektakularnych wpadek i niezbyt udanych występów swojej drużyny, ale statystyki jednak go bronią... Szkoda, że nie potrafili tego zrobić piłkarze - swoją grą i ostatnimi wynikami. Może właśnie dlatego, że sami potrzebują zmiany, nowego impulsu? Może, podobnie jak prezes, uważają, że ‘formuła współpracy się wyczerpała’...? A może wreszcie, rzeczywiście Legionistom potrzebny jest ktoś taki, jak Stanisław Czerczesow...? W każdym razie zrobili wszystko, by do zmiany trenera w końcu doszło. Więc powinni być zadowoleni i... grać już teraz jak z nut!”

Oficjalna informacja dotycząca zatrudnienia Rosjanina, pojawiła się już na drugi dzień po zakończeniu współpracy z Henningiem Bergiem, czyli 6 października.

 

 

NOWY TRENER, NOWE NADZIEJE…

Przyznaję, że w ostatnich latach, chyba na żaden polski klub nie patrzę z takim zainteresowaniem, jak na Legię – dlatego byłam strasznie ciekawa, jakie efekty przyniesie współpraca z Czerczesowem. Zastanawiałam się: „Może właśnie to jest TEN człowiek, którego potrzeba Legii? Dyscyplina, konkrety, zdecydowana postawa na boisku i poza nim. Jak to się mówi, konkretny facet, a nie "ciepłe kluchy". Jeśli piłkarze Legii też chcą być konkretni i mieć konkretne wyniki, to może receptę na sukces ma właśnie Stanisław Czerczesow? Oby tak właśnie było.”

Jesienne wieczory coraz dłuższe, czasu na kontemplowanie sytuacji przy Łazienkowskiej więcej. A że wokół osoby trenera Czerczesowa ciągle było sporo medialnego szumu, ja także często zastanawiałam się, co może z tego wyniknąć w przyszłości: „Legia ma nowego trenera z... powiedzmy, że z charyzmą. Ma też potencjał w postaci kilku ciekawych graczy. Czego więc brakuje Legii do szczęścia? Myślę, że na krajowym, ekstraklasowym podwórku, to... niczego. Stołeczny klub ma wszelkie predyspozycje by zdobyć mistrzostwo Polski. Nie powinni powtórzyć błędów z zeszłego sezonu. Lech gdzieś daleko w tyle tabeli. A obecny lider? Piast zadziwia, fakt. Ale nie wydaje mi się, żeby starczyło mu "pary" na cały sezon...

Jeśli zaś chodzi o szczęście w europejskich pucharach, to ja ciągle wierzę, że sukces jest możliwy, pod warunkiem, że władze Legii nie prześpią okienka transferowego. W sumie to zwłaszcza jeden spektakularny transfer by się przydał, a w zasadzie powrót. Nie ma już chyba ku temu przeszkód, by wściekły na Berga Radovic, mógł spokojnie wrócić na stare śmieci. Wszyscy by mogli na tym skorzystać, jak sądzę... W każdym razie, jeśli Legii udałoby się wyjść z grupy, to zimą powinni zrobić jakieś wzmocnienia, choćby na wypadek kontuzji. A potem niech polski klub, z rosyjskim trenerem, serbskim pomocnikiem i węgierskim snajperem podbijają Europę! Dlaczego nie? Ja tam niezmiennie trzymam kciuki!”

 

 

FAZA GRUPOWA LIGI EUROPY

Zmagania w fazie grupowej LE Legioniści rozpoczęli od dwóch porażek. Następny był zremisowany, słaby  w wykonaniu Legii mecz z Club Brugge (22 października), po którym na którymś z for internetowych pisałam: „Trener Czerczesow chyba nie odrobił pracy domowej…? Ośmielę się skrytykować człowieka, który już zdążył sobie zaskarbić w naszym kraju sporą sympatię i który dopiero rozpoczął pracę ze stołecznym zespołem - a zatem trochę zbyt wcześnie na ocenę jego trenerskich walorów. To prawda. Fakt, nie miał zbyt wiele czasu, by poznać wszystkich zawodników, ich możliwości, ich mocne i słabe strony. Ale - moim zdaniem - jednej rzeczy nie powinien był przeoczyć. Może się mylę, bo nie oglądam dokładnie każdego meczu Legii, jednak mam nieodparte wrażenie, że ofensywa tego zespołu najlepiej funkcjonuje, gdy prym w niej wiedzie duet Nikolić - Prijović. Widziałam kilka ich akcji i wydaje mi się, że ci dwaj świetnie się rozumieją, wzajemnie uzupełniają, widzą na boisku. Zauważam tutaj pewne podobieństwo do gry naszej reprezentacji - zaczęła ona lepiej sobie radzić, gdy Lewandowski dostał wsparcie w osobie Mlika. W Legii mamy do czynienia z analogiczną sytuacją. To było dziś doskonale widać. Bez Prijovicia, osamotniony Nikolić był bezradny po prostu... Być może na polską Ekstraklasę takie ustawienie wystarczało, na europejskie puchary - już nie. Oczywiście rosyjski szkoleniowiec ma prawo do własnej koncepcji, własnej wizji gry i preferowanego ustawienia. Ale gdyby odtworzył sobie zapis wcześniejszych spotkań Legii, to może zauważyłby, że duet Nikolic - Prijović naprawdę nieźle funkcjonował. Po co więc zmieniać coś, co jest dobre...? Rozumiem, że nowy trener chce wprowadzić swoja taktykę, wypracować własny styl. Ale czy korzystanie ze sprawdzonych rozwiązań, to jest hańba i wstyd? Zastanawia mnie jedno - czy trener Czerczesow robi to celowo, czy po prostu nie zauważa czegoś, co dla mnie jest oczywiste - a mianowicie tego, że Prijović nie powinien być zmiennikiem Nikolicia, tylko jego partnerem. Stanowią świetny duet, skuteczny ofensywny team – niemalże grzechem jest ich rozdzielać!”

Drugi z rzędu występ w fazie grupowej LE, tym razem nie można było zaliczyć do udanych. Można nawet powiedzieć, że w porównaniu z ubiegłorocznymi dokonaniami, Legia mocno rozczarowała swoich kibiców – zajmując ostatecznie czwarte miejsce w grupie, notując przy tym aż cztery porażki, jeden remis i zaledwie jedno zwycięstwo. 

 

LISTOPAD – CIERPLIWOŚĆ CZERCZESOWA SIĘ KOŃCZY…

Po kolejnym kiepskim występie, trener posyła na ławkę dotychczasowego kapitana Legii, Jakuba Rzeźniczaka. Może i Kuba miał nieco słabszy okres, ale wyglądało to jak szukanie na siłę kozła ofiarnego. A przecież gra całego zespołu wówczas nie zachwycała. Oto, co w tamtej sytuacji miałam do powiedzenia: „Bez serca i bez płuc, każdy organizm nie daje rady, Legia także. Krótko mówiąc - Legii potrzebny jest ktoś taki jak Radović (a najlepiej on sam...) Ktoś, kto napędzałby akcje, dobrze rozgrywał i dryblował kiedy trzeba. Szybki, dużo widzący i myślący na boisku. Taki, z którym defensywa przeciwnika nie byłaby sobie w stanie poradzić. Legia obecnie (od dawna w zasadzie) cierpi na chroniczny brak kogoś takiego. I nawet jeśli od czasu do czasu wychodzą jej jakieś mecze, to generalnie nie ma płynności, powtarzalności, poukładanej gry. Jest chaos i przypadkowość. I ja uważam, że problem  Legii, to nie jest kwestia słabszej formy Rzeźniczaka czy jakiegokolwiek innego piłkarza... Bo przy będącym w świetnej dyspozycji Radoviciu to zarówno Rzeźniczak wygladał dobrze, jak i cała reszta. A na tle Serba, to przeciętny skądinąd Duda, prezentował się wręcz znakomicie i został wykreowany przez media na międzynarodową gwiazdę, objawienie świata futbolu i bożyszcze Warszawy. Bez Radovicia już tak nie błyszczy. Podobnie jak cała Legia... Czerczesow robi porządki, próbuje to wszystko od nowa, po swojemu poukładać. Ma prawo. Oby mu się udało. Choć moim zdaniem, zabiera się do tego niezbyt szczęśliwie... Jednak poczekajmy, trzeba dać mu więcej czasu. Zobaczymy na wiosnę..."

W połowie listopada, Czerczesow w rozmowie ze stacją Russia 24, stwierdził między innymi:

„Skład Legii nie odpowiada ambicjom klubu. Chcę wyciągnąć z piłkarzy to, co mają najlepszego i ewentualnie podjąć decyzję o wzmocnieniu zespołu.”

Mój komentarz na takie deklaracje był wówczas następujący: „Czas na czyny - bo wypowiedzi nowego trenera Legii są cały czas całkiem sensowne. Podoba mi się jego filozofia, podejście do swojego zawodu i roli trenera. Niech jeszcze przekuje te słowa w czyny i rzeczywiście wyciśnie z piłkarzy to, co w nich najlepsze. No i niech prawda okażą się słowa o zimowych wzmocnieniach, bo jeśli w Warszawie naprawdę mają apetyty na coś więcej, niż sukcesy na krajowym podwórku, to bez porządnych transferów raczej nie ma o czym marzyć”.

 

 

GRUDZIEŃ – CZAS NA OCENĘ KADRY

Pod koniec grudnia, w wywiadzie udzielonym dla legia.com., Czerczesow powiedział:

"Gdy przyszedłem do Legii, Mateusz Szwoch był po operacji serca. Trenował z nami, dostał szansę gry w rezerwach i złapał kontuzję kolana. Jak on może grać? Najwyżej na skrzypcach. Rafał Makowski? Ból kolana, ból pleców, operacja. Robert Bartczak trenuje i grał w Pucharze Polski. Adam Ryczkowski? Częściej jest na stole do masażu niż na boisku. Czasami gra, a potem przez dwa miesiące się leczy. Nawet gdybym chciał, żeby pojawiali się na boisku częściej, to byłby problem. Po pierwsze piłkarz musi być zdrowy, potem gotowy do gry.”

Wypowiedź ta zakrawała na kpinę, żart, a może nawet szyderstwo z kadry Legii w tamtym czasie (a w zasadzie jej zaplecza). Ja jednak myślę, że po prostu trener widział jaka jest sytuacja i był najzwyczajniej sfrustrowany tym, jak bardzo oczekiwania w Legii odbiegają od ówczesnych, realnych możliwości tego klubu.

Pamiętam, co wówczas sobie o tym pomyślałam: „Nie ważne co mówi i ma na myśli Czerczesow - jak zwał, tak zwał, a prawda jest taka, że skład Legii nie gwarantuje sukcesu ani w europejskich pucharach, ani nawet... w Ekstraklasie. To znaczy jest taka możliwość oczywiście, ale nie wygląda to wszystko pewnie i solidnie. I teraz pojawia się zasadnicze pytanie - co pan trener z tymi swoimi spostrzeżeniami i celnymi uwagami zrobi? Czy poprzestanie na dzieleniu się nimi z dziennikarzami i ograniczy się tylko do medialnych popisów? Czy może przepracuje okres przygotowawczy tak, że na wiosnę rzeczywiście ujrzymy zupełnie nowe, odmienione oblicze Legii. Mentalnie, siłowo, technicznie, taktycznie. Ale także personalnie - bo Czerczesow wie doskonale, że przy aspiracjach Legii, bez konkretnych wzmocnień się nie obejdzie... A w tym miejscu pojawia się kolejne pytanie - czy wystarczy mu determinacji i siły perswazji, by transfery były takie, jakich trener potrzebuje do swej koncepcji? Wszak potencjał i możliwości finansowe stołeczny klub ma spore. Pytanie tylko - czy z nich skorzysta? Ja wciąż czekam na czyny, na konkrety. Poczekam jeszcze cierpliwie do wiosny, teraz jest zbyt wcześnie na ocenę pracy nowego trenera Legii, który... póki co lubi dużo mówić. Nikt jednak nie będzie mu miał tego za złe, jeśli będzie w stanie poprzeć to wynikami i stylem gry drużyny, którą zobowiązał się poprowadzić.”

 

 

SPEKULACJE O TRANSFERZE NIKOLICIA

Na początku stycznia norweskie media łączyły z Legią Warszawa czeskiego napastnika Tromso, Zdenka Ondráška. Wywołało to oczywiście spekulacje, że w związku z tym, zapewne włodarze warszawskiego klubu zastanawiają się nad sprzedażą swojego najlepszego snajpera – i już szukają jego następcy. Byłam wtedy niemalże zbulwersowana:

„Jeśli rzeczywiście Nikolić miałby zostać sprzedany, to wówczas nikt mi nie wmówi, że Legia to klub zarządzany przez ludzi z pasją, kochających futbol i mający na względzie dobro polskiej piłki klubowej i godne jej reprezentowania w Europie. Ludzi marzących o tym, by jubileuszowy dla nich rok był naprawdę udany i efektowny. A przecież za takich uważają się włodarze Legii… Jeśli Legia sprzeda swojego najlepszego gracza, który trafił jej się niczym znaleziona perełka w popiele, w dodatku za darmo - to wówczas będzie dla mnie zwykłym przedsiębiorstwem usługowo - handlowym, funkcjonującym na zasadzie tanio kup, sprzedaj z zyskiem. Biznes. Kalkulacja. Transakcje.. Może coś tam jeszcze. Ale raczej nie to, o czym pisałam na wstępie. Te moje dywagacje, to tak w związku z tym, że jak wielu w tym kraju, marzę o udanych występach polskiego klubu w Lidze Mistrzów. A Legia ma potencjał (finansowy przynajmniej) by tak się stało, kiedyś... Mogłaby go w końcu wykorzystać..."

 

 

 

STYCZEŃ - NA CO CZEKA LEGIA???

W pierwszych dniach nowego roku pojawiły się w mediach informacje, że ewentualny powrót Radovicia na Łazienkowską może nastąpić szybciej, niż się wszystkim początkowo mogło wydawać. Złożyło się na to wiele faktów – przedłużająca się kontuzja Serba, przesunięcie go w związku z tym do rezerw Hebei China Fortune. W końcu chiński klub przedwcześnie zakończył współpracę z Radoviciem, rozwiązując z nim kontrakt - i były gracz Legii nagle stał się wolnym zawodnikiem. Wiadomość ta bardzo mnie ucieszyła, jednak było coś, nad czym wówczas zapewne zastanawiałam się nie tylko ja: „Pozostaje jeszcze jedna, w zasadzie najważniejsza kwestia: jak ten rok w Chinach i kontuzja, którą Radović musiał bardzo długo leczyć, wpłyną na formę gracza, który w barwach Legii grał kiedyś jak z nut? Czy, gdyby ewentualnie wrócił na stare śmieci, potrafiłby znów zachwycać kibiców przy Łazienkowskiej i na nowo zawładnąć ich sercami? Czy popularny Rado, po rocznej chińskiej przygodzie, to byłaby wciąż ta sama niesamowita siła napędowa Legii, jej serce i mózg? Czy tylko marna tego imitacja...? Czas pokaże. Ja trzymam kciuki - fajnie byłoby móc znów oglądać Legię taką, jak w zeszłym sezonie prezentowała się w fazie grupowej LE. Właśnie z Radoviciem w składzie...."

Pod koniec stycznia Serb, w jednym z wywiadów, którego udzielił Super Expressowi, po raz kolejny podkreślił, że jeszcze kiedyś wróci do Legii. Następnie jednak dodał:

„ Nie rozmawiałem ani z prezesem Leśnodorskim, ani z dyrektorem Żewłakowem. Mój numer się nie zmienił. Nikomu nie muszę udowadniać, że jestem legionistą. To ten sam "Rado", który dziewięć lat grał w Legii”. 

Zdezorientowana kompletnie, zastanawiałam się wówczas: „Jeśli rzeczywiście jest tak, jak twierdzi Radović, to jest to dla mnie dziwne. Pozory i gra (mająca na celu wynegocjowanie korzystnego kontraktu), czy może rzeczywiście Legia nie jest już zainteresowana swoją byłą gwiazdą..? Tylko teraz pojawia się podstawowe pytanie: czy w Warszawie mogą sobie pozwolić na komfort "odpuszczenia" sobie zawodnika, który przez niemal dekadę był dla nich gwarantem sukcesów, symbolem waleczności i maksymalnego zaangażowania? W dodatku inteligentnie potrafił kierować grą w środku pola i był motorem napędowym ofensywy. Przy nim tak naprawdę zaczął błyszczeć Duda. Z Rado wszystkim grało się łatwiej i pewniej. On nie tylko zdobywał bramki. On przede wszystkim był doskonałym reżyserem najlepszych akcji Legii w ostatnich latach! Oczywiście przy Łazienkowskiej mogą już nie być nim zainteresowani. Ktoś powie - po co Radović, gdy udało się zakontraktować Hamalainena? Odpowiadam - od przybytku głowa nie boli! Zwłaszcza, gdy chce się na 100-lecie klubu powalczyć o najwyższe cele, zarówno w Polsce, jak i w Europie. Jeśli Legia Warszawa rzeczywiście poważnie myśli o realnej walce na trzech frontach, to zwyczajnie nie może przegapić takiej szansy, jaka spada jej z nieba, a właściwie... z Chin. Po prostu "ukaranie" Radovicia brakiem zainteresowania ze strony Legii, będzie niczym innym dla tego klubu, jak tylko strzałem w stopę... Byłoby naprawdę szkoda...”

Jest mi naprawdę szkoda. Zwłaszcza po tym, co przeczytałam w najnowszym, udzielonym zaledwie kilka dni temu wywiadzie, który kończy się taką oto konkluzją Rado:

„Jak byłem w Chinach, to się specjalnie budziłem w środku nocy, żeby oglądać mecze Legii w Internecie. Te dziewięć lat w waszej stolicy we mnie siedzi, nigdy ich nie zapomnę. (…) Nikt mi nie wmówi, że nie jestem Legionistą, bo odszedłem do Chin. Ja wrócę do Legii – jeśli nie jako piłkarz, to jako kibic.”

Cały wywiad można przeczytać tutaj:

WYWIAD Z MIROSLAVEM RADOVICIEM

 

Pomijając już umiejętności piłkarza, jego przydatność dla drużyny i aktualną formę. To na myśl przychodzi mi taka oto refleksja: dziwne jest dla mnie to, że w kadrze Legii znalazł się taki Hamalainen (skądinąd świetny piłkarz), który kiedyś ponoć w obraźliwy sposób wyrażał się o Legii, a to, co związało go ze stołecznym klubem, to z pewnością nie są sentymenty… Natomiast dla zawodnika, który przez niemal dekadę był wizytówką tego klubu, który deklaruje na każdym kroku przywiązanie i emocjonalną wieź z nim, który zostawiał zawsze na boisku serce – dla tego zawodnika zabrakło miejsca w Legii... Smutne to i niesprawiedliwe. Ale kto w dzisiejszym futbolu liczy się z uczuciami piłkarzy?”

 

 

TRANSFERY – LEGIA NIE PRZESPAŁA OKIENKA

Uczciwie trzeba przyznać, że w Warszawie solidnie przepracowano czas trwania okienka transferowego. Z jednym, wiadomym wyjątkiem… Głosy, że Legia została niekwestionowanym królem polowania, pojawiały się tak samo często, jak słowa aprobaty i podziwu dla działań włodarzy klubu. Bo przecież istotne jest nie tylko to, kogo udaje się kupić, ale także (czasem nawet bardziej) to, kogo jest się w stanie zatrzymać w drużynie. W Warszawie brano pod uwagę oba te aspekty i raczej niewiele mogą mieć sobie do zarzucenia ci, którzy publicznie deklarują, że chcą zrobić wszystko, by godnie uczcić ten, jakże ważny, bo jubileuszowy rok dla Legii. Istotne wzmocnienia, praktycznie żadnych osłabień – to się chwali, trzeba to docenić. Więcej o transferach Legii pisałam już w innym artykule (z 12 lutego), który można znaleźć tutaj:

EKSTRAKLASA SIĘ ZBROI – KTO OKAŻE SIĘ KROLEM POLOWANIA?

 

 

 

 

 

Adam Hloušek, Kasper Hamalainen, Artur Jędrzejczyk, Ariel Borysiuk – to te chyba najważniejsze nazwiska, które można znaleźć w kadrze legii po zimowym okienku transferowym. A mogło być jeszcze lepiej – prowadzono przecież negocjacje w sprawie ściągnięcia na Łazienkowską Kamila Grosickiego (z francuskiego Stade Rennais). No i jeszcze oczywiście - te nieszczęsne, nie sfinalizowane podpisaniem kontraktu, bezowocne rozmowy z Radoviciem…

 

 

NOWA WIOSNA, NOWE NADZIEJE

Co dziś można powiedzieć o Legii, jej potencjale i szansach na sukces? Tak w telegraficznym skrócie, bo przecież to temat na nowy artykuł jest – gdyby chcieć się pokusić o szczegółową analizę i prognozy poparte dotychczasowymi dokonaniami. Spróbuję zatem tak pokrótce podsumować ten ostatni rok i oszacować potencjalne szanse na to, co najbogatszy klub w Polsce może osiągnąć w ciągu najbliższych miesięcy.

Muszę przyznać, że niektóre moje opinie i wrażenia z jesieni wcale nie straciły na aktualności. Na przykład mogłabym dziś powtórzyć: „Legia ma przebłyski. Ma całkiem solidną kadrę. Ma potencjał. Gorzej ze stabilizacja formy…” No właśnie. Wystarczy zerknąć w tabelę i przeanalizwać wyniki spotkań Legionistów, którzy na przemian potrafili zachwycać, ale też – rozczarowywać i zawodzić na całej linii (jak choćby sromotna porażka 0:3 z beniaminkiem z Niecieczy). Jednak, mimo to, sytuacja warszawskiego klubu jest bardzo dobra – szybko odrobione zostały straty do rewelacji jesieni i liderującego jeszcze na początku rundy wiosennej Piasta. Obecnie, po trzech spotkaniach rundy finałowej (i oczywiście po podziale punktów), Legia Warszawa z dorobkiem 37 punktów znajduje się na szczycie ligowej tabeli. Po ostatnim (zremisowanym bezbramkowo) meczu z Ruchem Chorzów, do dzisiejszego starcia z ekipą z Grodu Kraka, Legia przystępowała raczej w niezbyt wesołych nastrojach. Oto, co przed kolejną ligową potyczką stwierdził, cytowany przez portal Legia.Net., Aleksandar Prijović:  

„Cracovia jest naszym kolejnym przeciwnikiem, ale można powiedzieć, że największym rywalem Legii jest obecnie ona sama”.

Trzeba przyznać, że dosyć celna uwaga… Nie wiadomo tylko, czy piłkarz sam doszedł do takiej konkluzji, czy tylko powtórzył za trenerem na przykład, albo kimś, kto pilnie obserwuje i analizuje ostatnie poczynania stołecznej drużyny. Tak czy inaczej, skoro najbardziej zainteresowani mają już tego świadomość, to warto by wyciągnąć z tego właściwe wnioski. Najlepiej już teraz, jeśli w Warszawie chcą uniknąć powtórki z historii, gdy mistrzostwo Polski w ostatniej chwili wymknęło się Legii z rąk…

Na szczeście dla siebie, Legioniści koncertowo rozgromili dziś Cracovię 4:0 i pewnie wrócili na ścieżkę prowadzącą do zdobycia tytułu Mistrza Polski. 

A wracając jeszcze na koniec do Radovicia… Wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego teraz ten piłkarz, jakby uszyty na miarę Legii, tak idealnie do niej pasujący, związał się ze słoweńskim NK Olimpija Lublana. Zamiast bronić barw swego dawnego klubu, co mogłoby przynieść obopólne korzyści. Był przecież w styczniu już wolnym zawodnikiem, okienko otwarte, nic w zasadzie nie stało na przeszkodzie… No chyba tylko włodarze Legii, którzy podobno chcieli ściągnąć Serba z powrotem do Warszawy, ale na swoich warunkach. Tak naprawdę , to cieżko dziś jednoznacznie stwierdzić, jak rzeczywiście wyglądała sytuacja. Wbrew pozorom, ponoć dopięcie transferu nie było możliwe, nie ze względu na pieniądze. Głównym problemem miała być długość kontraktu. Niepewna formy swego niegdyś kluczowego gracza Legia, była w stanie zaoferować tylko półroczny kontrakt (miało to być coś w rodzaju testu formy, próby), Radović się na to nie zgodził. Nie bez znaczenia było też zapewne zdanie trenera Czerczesowa, który podobno wysuwał argument, że Radović nie przepracował z drużyną okresu przygotowawczego i może to stanowić problem… Życie jednak bywa przekorne i okazuje się, że bez Radovicia, a za to z imponującym (jak na polskie warunki) składem, Legia również miewa problemy. Zaś o stabilizacji formy i regularności w punktowaniu, raczej nie można mówić od bardzo dawna, a w zasadzie od… roku! Jakoś tak się przypadkiem składa, że to wówczas, gdy kończyła się przygoda Rado z Legią, zaczęły się problemy tej drużyny, która jakby złapała wtedy „zadyszkę”. I choć dziś jest ona zdecydowanie w lepszej kondycji, choć coraz wyraźniej widać już pozytywne efekty pracy Czerczesowa, to jednak wciąż jej nieco brakuje do wymarzonego rytmu, porywającej gry, skutecznego i regularnego punktowania. Brakuje gracza, który dawałby temu team'owi taką specyficzną, boiskową moc, byłby jej motorem napędowym, jej mózgiem, sercem i płucami. Brakuje Miro Radovicia po prostu…

Być może (a może z pewnością!?) wielu z Was nie zgodzi się ze mną, ale ja uważam, że jego rola była i jest nie do przecenienia. Być może przesadzam - w końcu jeden piłkarz nie powinien decydować o obliczu i kondycji całej drużyny. A jednak tak to właśnie wygląda w tym przypadku. Być może taki Radović był dla Legii kimś więcej niż tylko pomocnikiem, który potrafił rozegrać, czy mądrze przytrzymać piłkę w środku pola, wziąć na siebie odpowiedzialności - gdy trzeba było to zrobić. Chodzi mi o to, że Legia nie ma lidera. W każdym razie ja go w dalszym ciągu nie widzę…

Wszystko jednak można jeszcze naprawić w letnim okienku transferowym… 


Autor: Nikita

KOMENTARZE

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10686

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

26-04-2016, 10:44

@Shrek - czytaj uważnie co piszę, co dalej nie zrozumiałeś. A więc w skrócie:

- stawianie na 32-latka po przejściach (na dodatek podatnego na urazy) jest bezsensowne
- finansowy aspekt ewentualnego powrotu jest niekorzystny dla klubu
- w kadrze Legii jest przynajmniej 5 graczy (młodszych!) którzy mogą obsadzić tę pozycję
- jeśli stawiamy na kogoś zza granicy, to niech to będzie ktoś, kto jest perspektywiczny i w przyszłości klub na nim zarobi,
- porównywanie jednego 32-latka z innym nie ma sensu, bo każdy organizm jest inny
- jeżeli polskie kluby mają liczyć się w Europie (bo tego chcemy, prawda?), to niech sprowadzają graczy zza granicy, którzy potrafią w tejże Europie zrobić różnicę. Bo "kręcenie obrońcami Termaliki, Podbeskidzia czy nawet Lecha, to tylko krajowy zaścianek i nic więcej. Na Zachodzie nikt się tą polską ligą nie interesuje, ponieważ nie ma ku temu żadnych argumentów.
- Wisłę Kraków zbudowano na początku lat 2000 na bazie POLSKICH graczy

To jest MOJE zdanie, z którym możesz się nie zgadzać. I rozumiem resentymenty w stosunku do Radovicia; każdy kibic ma do tego prawo. Ja przedstawiłem sprawę pragmatycznie i tyle.

Shrek


Komentarzy: 1511

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Das Gott

Dołączył: 2016-01-21

Poziom ostrzeżeń: -2

26-04-2016, 11:31

@Mahdi odbiję piłeczkę.

" - FINANSOWY aspekt ewentualnego powrotu jest niekorzystny dla klubu" - zgadzam się.

"- w kadrze Legii jest przynajmniej 5 graczy (młodszych!) którzy mogą obsadzić tę pozycję" - tutaj napisałem coś co po części się pokrywa z Twoją obserwacją: "Akurat zawodników mogących grać jako ofensywni pomocnicy w Legii jest multum – Duda, Hamalainen, Gueiherme, Prijović, Ryczkowski?, to Radovica też bym nie widział. Ale Radović także grał w Legii jako pomocnik, skrzydłowy i napastnik i pod tym względem nie można zapomnieć, że taka uniwersalność jest przydatna.

"- jeżeli polskie kluby mają liczyć się w Europie (bo tego chcemy, prawda?), to niech sprowadzają graczy zza granicy, którzy potrafią w tejże Europie zrobić różnicę. - Radović był właśnie w takim celu sprowadzony. Co więcej do czasu przyjścia Vrdoljaka, był największym transferem gotówkowym do Legii.

"Na Zachodzie nikt się tą polską ligą nie interesuje, ponieważ nie ma ku temu żadnych argumentów." - jeśli chodzi o kibiców zgoda. Jeśli chodzi o scoutów piłkarskich i menadzerów to nie. Można w Polskiej lidze kupić tanio zawodników, którzy będą potrafili dość szybko dostosować się do poziomu zawodników Pierwszej Jedenastki. Wymienię zawodników, którzy trafili do zagranicznych, zachodnich drużyn, bezpośrednio z Polskiej Ligi, nie grając w za dużo w Europejskich Pucharach: Seweryn Michalski, Jakub Świerczok, Michał Stępiński, Kamil Wilczek, Daniel Dziwnel, bracia Gikiewiczowie, a wymieniam tych z głowy. To czy sobie poradzili to już inna para kaloszy.


"- Wisłę Kraków zbudowano na początku lat 2000 na bazie POLSKICH graczy" - Twoje słowa: Na powrotach kończących karierę zawodników nigdy nie zbuduje się dobrej drużyny, którą można by bez wstydu pokazać w Europie. Dopiero tutaj pojawia się słowa POLSKICH Graczy. W myśl prawa Radović od pięciu lat może starać się o Polskie obywatelstwo. Więc można go traktować jako Polaka, czy jednak nie?


I znowu cytat z Ciebie: Aby nie być gołosłownym - jeżeli Legia chce kupić graczy, którzy zrobią różnicę, polecam takich dwóch - obydwaj z Ghany:

Clifford Aboagye (rocznik 1995), ofensywny pomocnik, własność Udinese, marnujący się w Granadzie B na wypożyczeniu.

Francis Narh (rocznik 1994), napastnik. Obecnie gra w Lewskim Sofia, wcześniej był graczem Banika Ostrava.

Mamy do wyboru, młodych i perspektywicznych, którzy nie jest pewne, że odpalą w Polskiej ekstraklasie. Legia, która ma fundusze może je przeznaczyć na tych dwóch. W grze, nie będzie z tym problemu. Jak się nie sprawdzą, a ich potencjał będzie wysoki zostaną odpowiednio spieniężeni. W realnym życiu, gdy nie sprawdzą się bądź co bądź, nie najsilniejszej lidze Polskiej, nie zostaną zakupieni za podobną kwotę przez inny klub, za jaką przyszli na Łazienkowską. Ba żeby nie szukać daleko jak było z chłopakiem wypożyczonym z Fluminense ( nazwisko uleciało na R). Miał być gwiazdą, ale zagrał tylko jeden mecz w barwach Legii. A sprawa Blanco, który był gwiazdą ligi greckiej? Nacho Novo, który radził sobie w Szkocji?

Stawianie sprawy tak jakby grała miała przełożenie na życie w stosunku jeden do jeden - "Zapytaj doświadczonych graczy, takich jak np. Rychooo, jakie wzmocnienia podniosłyby wartość sportową tej drużyny (i nie tylko tej)... Na pewno nie 32-latka po przejściach." To także Twoje słowa. Ja się z nimi nie zgadzam, a co więcej takie zdania będę piętnował, bo to jest wybacz za określenie HEREZJA.

"- stawianie na 32-latka po przejściach (na dodatek podatnego na urazy) jest bezsensowne" A tu jest coś z czym się zgodzę, bo to prawda. Radović jest takim zawodnikiem ( a przynajmniej ostatnie pół roku mógł spisać na straty).

Nigdzie nie napisałem, że powrót Radovica, powinien się odbyć. Uważam, że postawienie na szali jego umiejętności, z oczekiwaniami finansowymi powinno się co najmniej równoważyć ( a najlepiej, gdyby szalka z umiejętnościami pozostała na dole, jako cięższa). Skoro Rado chciał zarabiać więcej, to włodarze Legii dobrze postąpili, nie podpisując z nim kontraktu.

Czy w grze także masz takie dylematy? Ja nie waham się zatrudnić na sezon, czy dwa starszego gościa, który podniesie mi poziom gry drużyny. Wiem, że z finansowego punktu widzenia taki ruch to błąd, ale ja trenując klub, nie patrzę, na to ile za danego zawodnika mogę zarobić, tylko ile dany zawodnik, może zarobić dla klubu. Z drugiej strony nie trenuje klubów ze Światowego Topu, wiec to także może być inna rozgrywka.


Jaceq91


Komentarzy: 926

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-04-15

Poziom ostrzeżeń: 1

28-04-2016, 16:07

Tak czytałem wywiad z Rafałem Wolskim i w pewnym fragmencie zaraz pomyslałem o tym artykule czyli sens ściągania do klubu doświadczonych zawodników, którzy robią różnicę to jak fragment z tego wywiadu:
"Jest pan lepszym piłkarzem, niż przed wyjazdem do Włoch?

Jestem pewien, że tak. Przede wszystkim zebrałem sporo doświadczenia, czy to na treningach, czy choćby w samych występach. W Fiorentinie nie było ich dużo, ale dawały one sporo. Codziennie miałem do czynienia z zawodnikami klasy światowej. Podpatrywałem zagrania, z którymi się wcześniej nie spotkałem. Nawet, jeśli grałem mało, piłkarsko się wzmocniłem."

Od młodszych od siebie on się nie uczył, a nie każdy może wyjechać do Fiorentiny i "PODPATRZEĆ" zagrań tamtych piłkarzy, więc tym naszym łodym przydaje się ktoś taki w klubie który pokaże też to co zobaczył w Europie i co sam zademonstrował

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

14-07-2016, 20:28

A oto i nasz dobry znajomy... ;) Rado tym razem w barwach Partizana Belgrad spróbuje ograć nasze Zagłębie Lubin...



Pierwszy mecz drugiej rundy eliminacji do Ligi Europy: Partizan Belgrad - Zagłębie Lubin właśnie się zaczął - jestem strasznie ciekawa, w jakiej formie jest Radović.
Straciłam już nadzieję na jego powrót do Legii i chociaż życzę mu jak najlepiej, to jednak dziś kibicuję polskiemu klubowi. Rzecz jasna!

Nascimento1998


Komentarzy: 1419

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2015-12-02

Poziom ostrzeżeń: 0

14-07-2016, 22:53

Rado słabiutko w meczu z Zagłębiem. Swoją drogą Partizan niesamowicie zdominował Lubinian, ale oni potrafią grać, gdy przeciwnik naciera, dlatego jakoś specjalni się nie bałem (choć mogli stracić i dwie-trzy bramki). Szkoda sytuacji sam na sam Łuaksza Piątka, gdy już grali w osłabieniu. Cóż - dobry wynik na gorącym terenie.



Oby to był wielki sezon Zagłębie w pucharach i lidze - tego im życzę:-) Pierwsza czwórka Lech, Arka, Cracovia, Zagłębie to jedno z moich marzeń;-)

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

30-08-2016, 17:31

I to jest wiadomość!!! RADO JEDNAK WRACA :)))

Chyba jako pierwszy informował o tym portal 90minut.pl :


Nie ma jeszcze oficjalnego oświadczenia ze strony klubu, ale to pewnie kwestia najbliższych godzin...







Nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy ta wiadomość :) Choć przyznać muszę, że wiosną straciłam już nadzieję, że tak się stanie...
To będzie comeback w wielkim stylu! ;)

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

18-10-2016, 21:51

Nie myliły mnie przeczucia - moja tęsknota za Rado była uzasadniona!
Ja to wiedziałam zawsze, a Real przekonał się dziś - Radović to jest gość!!! :)







Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

04-11-2016, 00:11

Nie mogę odmówić sobie przyjemności skomentowania faktu, że... jak tylko Radović gra z Realem, to musi cos strzelić! ;) Dwa spotkania w LM, dwa gole - defensywa Królewskich nie jest w stanie poradzić sobie z tym, który przecież miał tylko spokojnie czekać piłkarskiej emerytury...
To prztyczek w Twoim kierunku, Mahdi ;)
A tak poważnie - zawsze uważałam, że Radović zasługuje na drugą szansę i że nie jest ani za stary, ani za słaby. I cieszę się, że potwierdził to z TAKIM rywalem, w dodatku dwukrotnie. Czekam na więcej ;)




To jest dla mnie po prostu piękne - taki comeback w wielkim stylu! A liczę, że Rado dopiero się rozkręca i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.



Wybaczą, wybaczą - ja tam już dawno zapomniałam. Zresztą, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.








Takich fighterów to ja lubię! :)

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10686

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

04-11-2016, 08:20

Nadal będę się upierał, że zatrudnienie piłkarza w takim wieku to działanie na krótką metę. Ale oczywiście gratulacje za gole (o postawie się nie wypowiem, bo meczu nie widziałem).

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

04-11-2016, 11:24

Mahdi, dnia 04-11-2016, 08:20, napisał:
Nadal będę się upierał, że zatrudnienie piłkarza w takim wieku to działanie na krótką metę. Ale oczywiście gratulacje za gole (o postawie się nie wypowiem, bo meczu nie widziałem).


Generalnie masz rację. Ale od tej reguły jest wyjątek - kiedy mamy do czynienia z piłkarzem wyjątkowym ;)
A Radović takim właśnie jest. Wyjątkowym dla Legii. To czysta symbioza. Legia potrzebowała i nadal potrzebuje kogoś takiego jak Rado, a on potrafi błyszczeć i wznosić się na szczyty swoich możliwości właśnie w Warszawie.
Prosta zależność, piękna historia. Liczę mocno i niecierpliwie czekam na dalsze jej rozdziały ;)

Ps. A że nie oglądałeś meczu - no cóż, możesz tylko żałować...
Ale to twój wybór, szanuję.
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki