Football Manager 1888 i pierwsi The Invincibles

Może niektórym to umknęło (szczerze to mi też) ale Sports Interactive w dniu 1 kwietnia "zapowiedział" Football Manager 1888. Z okazji tego dnia firma odświeżyła żart z 2013 roku w którym zamiast FM 2014 zapowiedzieli wersję opatrzoną właśnie numerem 1888. Pierwsze co się rzuca w oczy to styl graficzny i skojarzenie ze zdjęciami wywoływanymi w sepii. Ale polecam się przyjrzeć im dokładniej bo może nas ominąć kilka smaczków jak nowe współczynniki opisujące umiejętności zawodnika, tj.”Dżentelmeństwo” 

Ta niestety niedoszła edycja Football Manager gdyby faktycznie powstała miała uczcić pierwszy w historii sezon The Football League czyli protoplasty dzisiejszej Premier League. Zainspirowało mnie to by prócz o samej "grze" wspomnieć trochę o sezonie 1888/89 właśnie. Zwycięzcą ligi został wtedy zespół Preston North End, co ciekawe byli oni pierwszymi The Invincibles czyli zespołem który wygrał ligę nie ponosząc żadnej porażki. Sukces ten powtórzyli dopiero po 115 latach w sezonie 2003/2004 piłkarze Arsenalu. Na dodatek w tym samym sezonie zawodnicy Williama Sudell'a wygrali także FA Cup czyli Puchar Anglii zgarnijąc komplet zwycięstw.

A propos pana Sudella. Był on nie tylko menadżerem zespołu ale również przewodniczącym klubu, właścicielem młyna i działał w Territorial Force czyli coś trochę podobnego do naszych Wojsk Obrony Terytorialnej. Sudell był piłkarzem Preston North End, lecz wcześnie zakończył karierę zawodnika i poświęcił się klubowi już poza boiskiem. Dzięki niemu Preston które flirtowało z rugby i krykietem w 1880 postawiło całkowicie na piłkę nożną. Wprawdzie futbol dopiero rozwijał skrzydła ale Sudell już mógł być nazywany rewolucjonistą. Był jednym z pierwszych menadżerów który rozrysowywał taktykę na tablicy. Jeździł on po całej Szkocji i osobiście wyławiał zawodników do swojej drużyny. Według przepisów FA w zespołach mogli grać i zarabiać tylko piłkarze "lokalni". By obejść przepisy gwarantował on im pracę w swoim młynie. Jego taktyka była bardziej „defensywna”. Zamiast sześcioma napastnikami grał pięcioma. Jeden został cofnięty do pomocy i tak powstała formacja 2-3-5 która ustaliła standardy gry na najbliższe lata. Zmiana taktyki dała więcej opcji w grze podaniami oraz usprawniła grę z kontry. W skład zespołu wchodzili m.in. bramkarz James Trainer, Dave Russell, Joh Goodalli Jimmy Ross. Nazwiska teraz nam nic nie mówią ale byli to zawodnicy nieprzeciętni na boisku i wyjątkowi poza nim. Trainer grał w baseball by ćwiczyć chwyt. Russell był muzykiem i świetnym obrońcą, Goodall został królem strzelców ligi oraz organizował całą grę w ofensywie. Ross, "Little Demon", najniższy w drużynie ale po Goodall’u był drugim strzelecem ligi.

Nie będę opisywał przebiegu sezonu 1888/89 wystarczy napisać ze Preston zdominowali rozgrywki wygrywając 18 razy na 22 spotkania. Strzelili 74 gole tracąc tylko 15. Przy 12 drużynowej lidze, w czasach gdy za zwycięstwo przyznawano 2 punkty, zdobyli ich 40 a drugi zespół tylko 29. A FA Cup? Grano wtedy jeden mecz, w przypadku remisu mecz był powtarzany. Oczywiście Preston nie miało takiego problemu, a ich wyniki to: 3:0, 2:0, 2:0, 1:0, 3:0. Należy zaznaczyć, że zwycięstwo w lidze nie było wielkim zaskoczeniem. Preston już wcześniej pokazywało, że ma graczy wyjątkowych i świadomych swoich umiejętności. Legenda mówi, że podobno przed finałem FA Cup w 1888 roku zapytali sędziego czy mogą zrobić sobie zdjęcie z pucharem przed meczem bo przecież i tak go wygrają. Wprawdzie finał przegrali 1:2 z West Brom, ale ta historia pokazuje ich wiarę w siebie i swoje umiejętności, co potwierdzili na następnym roku. Zresztą wyniki w drodze do finału 26:0, 9:1, 4:0, 3:1, 3:1, 4:0 (międzyczasie jeden mecz oddany walkowerem) mogły utwierdzać w nich tą wiarę.

Futbol był wtedy inny, technologia, reżim treningowy, liga liczyła 12 zespołów, zasady gry były inne, ale wyczyn podopiecznych Williama Sudell’a jest niepodważalny i na zawsze zostanie czymś wyjątkowym.

Ale wracając do Football Manager 1888. Spróbowalibyście swoich sił by powtórzyć wyczyn pierwszych The Invincibles?