Wielka draka w diecezji Kaszaka! Sława Dąbrowy Górniczej obiega świat.

Sława Dąbrowy Górniczej obiega glob, piszą o niej w gazetach na całym świecie. Ot, choćby w angielskim Daily Mail:

Afera ta jest znakomitym przykładem na hipokryzję kościoła. Mającego w pogardzie i nienawiści choćby "ideologię LGBT" (to ich określenie), oficjalnie potępiającego homoseksualistów i wszelkie odmienności oraz nakazujący ośmio-dziewięciolatkom spowiadać się z "grzechów"... Kościoła, który ma ambicje być, kuźwa, "drogowskazem moralnym". Sporo o zbrodniach KK możecie przeczytać TUTAJ, nie chcę więc powtarzać rzeczy oczywistych.

Natomiast chciałbym zarekomendować książkę-reportaż Frédérica Martela "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie". Autor przeprowadził rozmowy z watykańską wierchuszką (kardynałowie, biskupi) wśród których zdecydowana większość jest "praktykującymi" homoseksualistami! Jak to się ładnie w Watykanie mówi: "należą do parafii". Lektura naprawdę warta polecenia:

Patrząc z obrzydzeniem, jak cudaczna postać, którą wybrano na prezydenta rzuca hasło "tylko świnie siedzą w kinie" (w odniesieniu do poruszającego filmu Agnieszki Holland "Zielona Granica"), postanowiłem zacytować wierszyk niejakiego Dariusza Gutowskiego z Dąbrowy Górniczej. Proponuje on nakręcenie filmu lub wystawienie sztuki teatralnej opartych na kanwie ostatnich wydarzeń w jego mieście:

Film ten prawdę wam opowie,

Co też działo się w Dąbrowie,

Komedia i dramat w dwóch aktach,

Nic zmyślonego, wszystko na faktach.

Ostatnia noc sierpnia, rok dwudziesty trzeci,

Ze środy na czwartek czas tak wolno leci,

A skoro dziś ksiądz Tomasz w roli gospodarza,

Na gejowską orgię szansa się nadarza,

Nie ma na parafii księdza kanonika,

Zamówił więc kochanka, czyli latarnika.

Wszedł prostytut do izby, patrzy, a tu pech,

Miał być sam ksiądz Tomasz, a tu gości trzech,

Połknął dwie tabletki, trzy kwadranse dymał,

Potem była zmiana, i już nie wytrzymał.

Nowy afrodyzjak nic tu nie poradził,

Upadł na podłogę, zanim ksiądz mu wsadził,

Wikary w panice wzywa pogotowie,

Ksiądz Tomasz krzyczy, że się proboszcz dowie.

Wśród uczestników wybucha panika,

Gospodarz na klucz w końcu drzwi zamyka,

Ksiądz Tomasz precz każe iść ratownikom,

Ci wezwali policję, na zgubę grzesznikom,

"Dojedzie jeszcze ekipa ze straży,

Jak nie otworzycie, to się drzwi wyważy"!

I choć klechy czas jakiś pospołu się żarły,

Po kilku minutach drzwi się otwarły,

Na szczęście prostytut nazajutrz był zdrowy,

O akcji słyszało jednak pół Dąbrowy.

Czternastego września dzień był dlań ponury,

Bo wpłynęło pismo do prokuratury,

I w samej diecezji zrobiła się draka,

Księża zawieszeni decyzją Kaszaka

I wnet msze w diecezji się odprawiały,

Za kler zawstydzony i ...obolały.

A ksiądz Tomasz przez tę zabawę,

Zyskał wśród gejów zasłużoną sławę,

Bo któraż diecezja miała koguta,

Co by zamęczył prostytuta.

Pobił ksiądz rekord wiele znaczący,

Choć zwie się Zmarzły, a tak był gorący,

W pamięci potomnych ksiądz ten się zachowa,

Jako Tomasz Zmarzły, ogier z Jędrzejowa.

Nikt tej afery pod dywan nie schowa,

Nawet Chińczyk usłyszał, gdzie leży Dąbrowa,

I tak za sprawą rozpustnych kapłanów,

Dąbrowa bardziej znana, niż Niepokalanów.