x

 

COOL CORNER - MUZYKA
OCENA mocne: 3, słabe: 0
zobacz komentarze

(Marillion) Przepis na błazeńskie łzy.

07-11-2016, 03:12, Unikalnych wejść: 4165

Historia Marillion - oczywiście w ogromnym skrócie - to dwa światy, których granice możemy wyznaczyć następującymi datami: 1981-88 (era Fisha jako wokalisty) oraz 1989-do dziś (era Steve’a Hogartha). Pierwsza to cztery albumy studyjne, które zapisały się złotymi zgłoskami w antologii rocka („Script For A Jester’s Tear“, „Fugazi“, „Misplaced Childhood“ i „Clutching At Straws“). Druga to już trzynaście longplayów (liczę tylko te, które zawierają nowy materiał)! Co łączy obie ery? Oczywiście muzycy. Ostateczny skład ukształtował się w roku 1984: Steve Rothery - gitary, Mark Kelly - instrumenty klawiszowe, Pete Trewavas - gitara basowa, Ian Mosley - perkusja. Ta czwórka - plus wokaliści: Fish (do 1988) i Steve Hogarth (od 1989) stworzyła jeden z najwspanialszych zespołów w historii muzyki. Ich dorobek jest tak bogaty, a droga, którą przebyli tak niezwykła, że z niepokojem zastanawiam się od czego zacząć... A zatem... zacznijmy od początku!


(Na zdjęciu u góry od lewej: Pete Trewavas i Mark Kelly, na dole od lewej: Steve Rothery, Fish i Ian Mosley)

Historia Marillion zaczyna się już w roku 1978, kiedy to perkusista Mick Pointner oraz basista Doug Irvine założyli zespół o nazwie Silmarillion. Nazwę zapożyczono od tytułu książki Tolkiena, wydanej w roku 1977. W roku 1979 dołączył do Silmarillion utalentowany gitarzysta Steve Rothery. Po kolejnych zmianach w składzie (m.in. „zatrudnienie“ potężnego Szkota z Dalkeitha, Dereka Williama Dicka, który przybrał pseudonim „Fish“ oraz klawiszowca Briana Jellimana) zespół skrócił swoją nazwę do Marillion. Steve Rothery podkreślał później, że to właśnie uporowi Jellimana zawdzięczają odrzucenie „Sil“; wszystko ponoć dlatego, żeby nazwa nie kojarzyła się ze słówkiem „silly“ (czyli „głupi“). Jednak Jelliman bardzo szybko musiał ustąpić miejsca Markowi Kelly.

Debiutancki longplay Marillion wydany został dopiero w roku 1983. Ironią losu jest fakt, że de facto założyciel formacji - Mick Pointner - był już wtedy „na wylocie“. Okazało się, że jego umiejętności nie są wystarczające, by sprostać wymogom profesjonalnej pracy w studio. Jednak koledzy (Fish, Rothery, Trewavas, Kelly), wśród których na lidera wybił się Fish, nie chcieli pozbawiać Pointnera możliwości nagrania wymarzonej płyty z zespołem, który przecież założył. I mimo nacisków szefów EMI, którzy proponowali wynajęcie muzyka sesyjnego - nie ugięli się. Dopiero rok później, po kilku nieudanych próbach z nowymi perkusistami (Andy Ward, John Martyr, Jonathan Mover) miejsce za bębnami zajął Ian Mosley. I tak zostało aż do dziś, czyli przez 32 lata!

Wróćmy jednak do roku 1983 i pierwszej płyty Marillion zatytułowanej „Script For A Jester’s Tear“.

Muzyka, której krytycy od razy przypięli etykietkę „rocka progresywnego“ i porównywali do dokonań Genesis ery Petera Gabriela, od pierwszych taktów intryguje i zachwyca. Doskonale pamiętam ten dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa, kiedy słuchałem tej płyty mając 16-17 lat...

So here I am once more
In the playground of the broken hearts...

...rozpoczyna swoją opowieść Fish przy wtórze szemrzących cichutko klawiszy pobudzonych do życia przez Marka Kelly’ego...

A więc ponownie jestem
Na placu zabaw złamanych serc
Jeszcze jedno doświadczenie,
Jeszcze jedna notatka we własnoręcznie napisanym pamiętniku
I zarazem jeszcze jedno emocjonalne samobójstwo
Przedawkowałem uczucia i dumę
Zbyt późno, by powiedzieć, że cię kocham
Zbyt późno, by jeszcze raz odegrać przedstawienie
Porzucam relikwie
Na placu zabaw przeszłości

Przegrywam na huśtawkach
Przegrywam na karuzelach
Przegrywam na huśtawkach
Przegrywam na karuzelach
Zbyt wiele, zbyt wcześnie, zbyt daleko by iść
Zbyt późno, by bawić się dalej
Gra jest skończona

(Repetycja)

Odtwarzam swoją rolę w klasycznym stylu męczennika
Bohatera o wykrzywionym uśmiechu
Aby wykrwawić rymy tej piosenki
Opisać rytuały, którymi mogę naprawić swoje błędy
Takie epitafium dla zaprzepaszczonego marzenia
By egzorcyzmami wskrzesić niemy krzyk
Krzyk zrodzony z cierpienia

Nigdy nie napisałem tej miłosnej pieśni
Słowa nigdy nie cisnęły mi się na usta
Teraz smutny nurzam się we wspomnieniach
Czyżbym spoglądał przez ideał?
I badam cienie po drugiej stronie poranka
Badam cienie po drugiej stronie żałoby
Obiecane wesele stało się stypą!

Głupiec zbiegły z raju
Spojrzy przez ramię i zapłacze
Siedząc będzie gryzł z żalu narcyzy
I zmagał się z pytaniem: dlaczego?
A gdy ty dorośniesz i opuścisz swój plac zabaw
Na którym pocałowałaś księcia, a znalazłaś żabę
Może przypomnisz sobie głupca, który pokazał ci własne łzy
Dał przepis na łzy

I pogrzebię swój spokój na zawsze
Gdy będziesz paradować w swej ślubnej sukni
W ciszy mego wstydu
Stanę się niemową, który nauczył się pieśni syren
Jestem już solistą w tej grze
Ale gra jest skończona

Czy wciąż możesz powiedzieć, że mnie kochasz?
Czy wciąż możesz powiedzieć, że mnie kochasz?
Czy wciąż możesz powiedzieć, że mnie kochasz?
Kochasz mnie?
Kochasz mnie?
Kochasz mnie?
Błazeńskie łzy...


Po takim trzęsieniu ziemi jak tytułowy, prawie dziwięciominutowy „Script For A Jester’s Tear“ zdajemy sobie już sprawę, że mamy do czynienia z albumem wyjątkowym.

Ból dorastania wiążący się z umieraniem kolejnych złudzeń (wygnanie z placu zabaw...), bohater próbuje uśmierzyć używkami („He Knows, You Know“), by znów zatracić się w żalu nad tym, co nieuchronnie przemija...

Niewinność, namiętność, pasja, miłość... Pozostaje pajączyna, którą tkamy wokół siebie tak długo, że w końcu nie potrafimy się wydostać („The Web“):

Deszcz tłucze w okno
Ta symfonia odbija się echem w moim wnętrzu
Obrzucam spojrzeniem ściany tego mieszkania
By skorygować granice swego grobowca

Jestem jak cyklopi w kamienicach
Jestem duszą bez celu
Płaczę wśród gumowych roślin
Ignorując kuszące drzwi
Wycinki z prastarych gazet
Leżą rozsypane po podłodze
Poplamione winem wylanym z potłuczonego szkła
Nic nie znaczące słowa, pożółkłe od czasu
Wyblakłe zdjęcia obnażające ból
Celulojdowe pijawki wysysające mój umysł

Czy skończyłaś już bawić się w kata?
Rzuciłaś tę fatalną kość?
Poradź, poradź, poradź mi -
Ten całun mi nie wystarczy

Starając się odrzucić te lgnące wspomnienia
Jestem tylko po to
By tarzać się w naszej przeszłości
Swymi wymówkami wytwarzam pajęczynę
Jej nitki - żyję nadzieją i modlitwą -
Będą trwałe.

(...)

Następnie Fish zabiera nas na „przyjęcie w ogrodzie“ („Garden Party“), utwór wyśmiewający tzw. elity oraz ich snobizm:

Dziś wydają przyjęcie w ogrodzie
Zaproszenia wzywają debiutantów do zabawy
Karierowicze polerują szczeble
Samowolni synowie na nowo odnajdują ojców
Wściekłe jaja i ogórki w kolejce
Niegrzecznie budzone ze swej drzemki
Znów nadszedł czas mordu na trawnikach
Przy spokojnych wodach rzeki Cam

Korki od szampana strzelają w słońce - znów
Śmigające jaskółki przegania melodia skrzypiec - znów
Zbombardowane Straussem chowają się nadąsane
Pod zmurszałymi daszkami - znów, znów
Aperitify wypite w zbyt dużej ilości
Powalają swych stołowników na trawę
Pary włóczą się po krużgankach
Społeczne pijawki cytują Chaucera

Syn doktora, córka pastora
Gdzie - czemu nie - czy powinni - czy wypada?
Proszę nie kłaść się na trawie
Chyba że w męskim towarzystwie

Kajakowanie na rzece Cam
To wspaniała zabawa - mówią
Polowanie z psami na nizinach
Zapraszamy! - mówią
Rugby to najlepsza gra dla mężczyzn - tak mówią

Kajakuję - poluję -
Chleję - odpoczywam
Bujam się - pierdolę!
Więc zapraszamy!
Oto przyjęcie!

Angie wybiela kolejnego siniaka
Matka się uśmiecha - ona też tak robiła
Gaduły ględzą, a plotki piętnują
Pozerzy pozują, fotoreporterzy błyskają!

Uśmiechy zbrukane sztucznym wdziękiem
Zamykaja się w królewskich ramionach
Wzmianki w lokalnych gazetach są już zapewnione
A potem powrót i zmieszanie się z tłumem
Ach cóż to za tłum!


Tymczasem w londyńskiej dzielnicy Chelsea młode kobiety żyją marzeniami, że kiedyś przybędzie po nie książę na białym koniu (no, niech będzie Ford Capri...), a one same zostaną gwiazdami ekranu. Oczywiście są to tylko miraże, a na razie pozostaje „kolejny poniedziałek w Chelsea“:

Katalogowa księżniczka, początkująca uwodzicielka
Ukryta w swoim celofanowym świecie, w błyszczącym mieście
Oczekuje księcia w białym Capri
Dynamiczny młody Tarzan zabiega o królową sypialni

Ona bawi się w aktorkę w tej łóżkowej scenie
Uczy się tekstów z barwnych magazynów
Zbierając wszystkie perły ze swych dziecięcych marzeń
Kandydując do głównej roli na srebrnym ekranie

Cierpliwości fałszywy aniele
Cierpliwości perfumowane dziecko
Pewnego dnia będą cię kochać
Oczarujesz ich tym uśmiechem
Ale na razie to tylko następny
Poniedziałek w Chelsea

(...)

Ona będzie się modlić o niekończące niedziele w Chelsea
Wchodząc w szafranowe zachody słońca
Czarować wymyślonych kochanków
W poszarpanych resztkach świtu
Zaspokojona, ale już zapomniana
Jak miraż w Saint Tropez
Była wonnym afodyzjakiem
Teraz jest tylko zeschłą różą...

Płytę kończy jeden z najwspanialszych utwórów w historii rocka progresywnego, „Forgotten Sons“. Jest to protest song przeciwko okrucieństwom wojny domowej w Irlandii Północnej, a postępowaniu armii brytyjskiej w szczególności. Oczywiście ma też kontekst uniwersalny, jako protest przeciwko militaryzmowi i przemocy. Ostry jak brzytwa głos Fisha doskonale pasuje do wspaniałego tekstu:

Armalit, uliczne światła niczym ukąszenie węża badają dachy
Szukając snajpera, żmii, wojownika
Śmierci czającej się w mroku
On cię okaleczy, zrani, zabije
Dla sprawy od dawna zapomnianej

Na nie tak obcych brzegach
Znajdziesz chłopców ochrzczonych wojną

Morfina!
Przeszywający krzyk!
Zły sen!

Jesteś tylko numerem na wojskowej przepustkach
Maskujących kombinezonach, workach z piaskiem
Twoja dziewczyna poślubiła twego najlepszego przyjaciela
Koniec miłości!
Zatrute pióro!
Skóra będzie ci zawsze cierpła
Rzucasz się, przewracasz, zasypiasz
Te rany palą tak głęboko!

Twoja matka dostaje fioła na widok filmowych kamer
Na panoramicznym ekranie znów ożywa pole śmierci
Twój ojciec wlewa w siebie jeszcze jedno piwo
Jest jednym z nielicznych, których to obchodzi
Wypełza zza saraceńskiej powłoki
Z bezpiecznej pozycji swego fotela w bawialni

Zapomniani synowie
Zapomniani synowie
Zapomniani synowie
Zapomniani synowie

Gdy patroluję dolinę trójbarwnych cieni, muszę obawiać się zła
Gdyż jestem tylko śmiertelnikiem
A śmiertelni mogą jedynie umrzeć
Zadając pytania i domagając się odpowiedzi
Od bezimiennych obserwatorów bez twarzy
Paradujących po wyłożonych dywanami korytarzach Whitehall
To na ich rozkaz dokonuje się profanacji, kaleczenia, słownej masturbacji
I napycha ich strzeżone, biurokratyczne kałduny

Ministrze! Dbaj o swoje dzieci!
Nie skazuj ich na potępienie przy likwidacji tych
Którzy występują przeciwko wam
Gdyż czyje jest królestwo, potęga i chwała?!
Na wieki wieków - amen!
Amen!
Amen!
Amen!

 
Stój! Kto idzie?!
Śmierć...
Zbliż się przyjacielu...

Jesteś tylko następną trumną
Grzebaną w Szmaragdowej Wyspie
Gdzie kamienne spojrzenia dzieci
Opłakują twoją śmierć z uśmiechem terrorysty
Podkładającego ogniste prezenty na sklepowych półkach
Zaś w alejach słychać śpiew granatów
Eksplodujących tymczasowym piekłem

Z kolejki po zasiłek do pułku,
W mgnieniu oka stałeś się profesjonalistą
Lecz gdy podczas wiadomości dziennika naród będzie cię opłakiwał
Skalkuluj cenę, którą płacisz nieznany żołnierzu
Sławny będziesz przez sekundę, a odznaczony dopiero po śmierci

Zapomniani synowie

Pokój Ziemi i umiarkowana łaska
Pani Brown - matka - straciła swoje dziecko
Jeszcze jeden zapomniany syn!

Płyta „Script For A Jester’s Tear“ - mimo że od jej wydania minęło ponad 33 lata - wciąż porusza. Krytycy nie mogli powstrzymać się co prawda od porównań do „starego" Genesis (fragment „Forgotten Sons“ poprzedzający słowa „Gdy patroluję dolinę trójbarwnych cieni muszę obawiać się zła, gdyż jestem tylko śmiertelnikiem“ przypomina jako żywo „The Knife“ Genesis z albumu „Trespass“ z 1970), ale to gruba przesada! Myślę, że niektórym zwyczajnie nie podobał się fakt, iż Fish - podobnie jak Peter Gabriel - ubarwiał swoje występy wymyślnymi makijażami, maskami i kostiumami.

Do dziś, gdy oglądam wideokasetę "Recital Of The Script" i widzę Fisha, który w "Forgotten Sons" wkłada "mundur" brytyjskiego żołnierza i "rozstrzeliwuje" publiczność - ciarki przechodzą mnie po plecach!

„Script...“ sprawił, że zniszczona przez punk rock moda na słuchanie dobrej, wartościowej muzyki (zwanej rockiem progresywnym czy też art-rockiem) - powróciła na początku lat 80-tych ze zdwojoną siłą.

 


Marillion - "Script For A Jester's Tear" (1983, EMI) - lista utworów:


 1. Script for A Jester's Tear (8:42)
 2. He Knows You Know (5:23)
 3. The Web (8:52)
 4. Garden Party (7:19)
 5. Chelsea Monday (8:17)
 6. Forgotten Sons (8:23)


 

 

 

Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce

KOMENTARZE

marjo_O


Komentarzy: 27

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-02-21

Poziom ostrzeżeń: 0

08-11-2016, 12:45 , ocenił powyższy materiał: mocne

Ale punkrocka to Ty szanuj.

DrWitt
Typer Sezonu 2021/22 - 2. miejsce


Komentarzy: 638

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-03-13

Poziom ostrzeżeń: 1

08-11-2016, 12:46 , ocenił powyższy materiał: mocne

Czytałem już wczoraj, zajefajna recenzja. No i te teksty. Muszę tej płyty posłuchać.

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10681

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

08-11-2016, 14:57

marjo_O, dnia 08-11-2016, 12:45, napisał:
Ale punkrocka to Ty szanuj.


Niestety, nie mogę go szanować... To oczywiście materiał na długi esej, ale punk rock to było zjawisko socjologiczne raczej , a nie muzyczne... Wymierzone nie tylko w system, ale również atakujący wiele doskonałych zespołów, tylko dlatego, że ich członkowie nie byli kabotynami i nieukami muzycznymi... Trudno traktować inaczej niż z odcieniem pobłażania choćby Sex Pistols, którzy nie potrafili grać, a ich lider, Rotten, nosił koszulkę z napisem "I hate Pink Floyd"...

Nie zmienia to oczywiście faktu, że z punk rocka ewoluowało wiele znakomitych zespołów, The Cure czy Joy Division nasuwają się tu niemal bezwiednie.

DrWitt - zachęcam gorąco:-)

Kaan


Komentarzy: 659

Grupa: Moderator encyklopedysta

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-10-25

Poziom ostrzeżeń: 0

09-11-2016, 17:01 , ocenił powyższy materiał: mocne

Jak dla mnie najlepsza płyta Marillion, no jeszcze "Fugazi" może się z nią porównać. Super recenzja.

marjo_O


Komentarzy: 27

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Uzdolniony Praktyk

Dołączył: 2016-02-21

Poziom ostrzeżeń: 0

10-11-2016, 12:47

Nie jestem ekspertem, ale ten rock o którym mówisz chyba powoli zaczynał zjadać własny ogon. Punk pokazał, że żeby grać nie trzeba tej całej otoczki typu wymyślne stroje czy koncerty na sto tysięcy - wystarczy gitara po dziadku i głośnik po babci. Trochę spłycone, ale myśl chyba jasna :) I rzeczywiście - to temat na niejeden esej.

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10681

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

10-11-2016, 13:29

marjo_O, dnia 10-11-2016, 12:47, napisał:
Nie jestem ekspertem, ale ten rock o którym mówisz chyba powoli zaczynał zjadać własny ogon. Punk pokazał, że żeby grać nie trzeba tej całej otoczki typu wymyślne stroje czy koncerty na sto tysięcy - wystarczy gitara po dziadku i głośnik po babci. Trochę spłycone, ale myśl chyba jasna :) I rzeczywiście - to temat na niejeden esej.


Sporo w tym prawdy, aczkolwiek ja zawsze patrzyłem na umiejętności - zarówno techniczne, jak i tworzenia dzieł wyjątkowych. A punk rock takich - niestety - nie pozostawił... Natomiast nowa fala, która przecież wyewoluowała z punk rocka dała nam wiele doskonałych zespołów, o których jeszcze nie raz będę pisał.
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki