x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 0, słabe: 0
zobacz komentarze

Szalony Gang terroryzuje Wembley

24-10-2015, 17:48, Unikalnych wejść: 3297
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

 

Pamiętam ten mecz jakby odbył się wczoraj - a przecież minęło aż 27 lat! Było dość ciepłe majowe popołudnie i TVP zdecydowała się transmitować finał Pucharu Anglii! To było coś! W owych czasach terminarz klubowy nie był tak absurdalnie przepełniony jak obecnie i każdy mecz pokazywany w telewizji chłonęło się z zapartym tchem.

14 maj 1988, naprzeciwko siebie Dawid i Goliat, czyli słynny Liverpool i skromny Wimbledon. Liverpool to w tamtym czasie absolutny hegemon w Anglii, od połowy lat siedemdziesiątych niemal co roku zdobywa tytuł mistrzowski: 1976, 1977, 1979, 1980, 1982, 1983, 1984, 1986, 1988... Do tego dochodzą wielkie sukcesy w Pucharze Mistrzów; „The Reds“ triumfują w 1977, 1978, 1981, 1984. W roku 1985 dochodzą do finału, gdzie - po tragedii na Heysel - przegrywają minimalnie z Juventusem 0-1 (gol Platniego z karnego podyktowanego za faul na Bońku). Po dramatycznych wydarzeniach w Brukseli, których sprawcami było angielskie, pijane bydło (bo inaczej ich nazwać nie można) - angielskie kluby zostały wykluczone na pięć lat z europejskich pucharów. A Liverpool - na sześć.

Jednak w Anglii to wciąż byli tytani. Prowadzeni z ławki przez (czasami jeszcze grającego!) menedżera, słynnego Kenny Dalglisha, zapewnili sobie w 1988 kolejny tytuł mistrzowski (tylko dwie porażki w 40 spotkaniach ligowych i 9 punktów przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem United). Na Wembley przybyli, aby skompletować dublet. Byli stuprocentowymi faworytami. Naprzeciwko nich stanęła bowiem ekipa Wimbledonu, która co prawda potrafiła napsuć sporo krwi rywalom, ale jednak w najwyższej klasie rozgrywkowej występowała dopiero drugi sezon! Zwano ich „Szalonym Gangiem“ ze względu na ostry, bezpardonowy styl gry, który preferowali. A już kompletnym psychopatą był Vinnie Jones! To był gość od specjalnych poruczeń, defensywny pomocnik, który zawsze pełnił rolę tzw. „plastra“ i pilnował najgroźniejszego zawodnika rywali. Przypominam sobie taką oto scenkę (również z roku 1988): Wimbledon grał z Newcastle, a Jones "krył" niezwykle utalentowanego Paula Gascoigne'a (słynnego „Gazzę“). Ludzie - on go centralnie przez cały mecz łapał za krocze!

Czytałem potem biografie zarówno Gascoigne’a jak i Jonesa... Oto co miły Vinnie klarował Gazzie, gdy był stały fragment dla Wimbledonu:

„Jak widzisz mamy rzut rożny, Grubasie, więc pójdę tam sobie na chwilkę, ale zaraz do ciebie, kurwa, wrócę i wyrwę ci jaja!“

Natomiast Gazza pisze:

„Nigdy w całym swoim życiu nie byłem bardziej przerażony niż grając przeciwko temu facetowi. Cały się trząsłem ze strachu!“

Ale wróćmy do finału Pucharu Anglii. W dzielnej ekipie Wimbledonu nie było wielkich gwiazd. No może oprócz fenomenalnego snajpera Johna Fashanu i Dennisa Wise’a (który później spędził 11 lat w Chelsea). Solidnym bramkarzem był kapitan Gangu, Dave Beasant, który ocierał się o reprezentację Anglii ale nie miał szans w rywalizacji z Peterem Shiltonem a potem Chrisem Woodsem. Co ciekawe Beasant jeszcze w sezonie 2014/15 był zgłoszony do rozgrywek w zespole Stevenage (pracował też jako trener bramkarzy). 11 października 2014 w wyjazdowym meczu przeciwko Carlisle United pełnił rolę rezerwowego. Miał ponad 55 lat! Wszystko to wydarzyło się zaledwie rok temu na czwartym poziomie rozgrywkowym w Anglii (League 2) czyli wciąż w lidze zawodowej!

Znów pozwoliłem sobie na dygresję, więc teraz już naprawdę przenieśmy się w czasie na Wembley, do 14 maja 1988 roku...

LIVERPOOL: Grobbelaar - Nicol, Gillespie, Hansen (k), Ablett - Houghton, Spackman (74, Mølby), McMahon, Barnes - Aldridge (64, Johnston), Beardsley.    

Menedżer - Kenny Dalglish.

WIMBLEDON: Beasant (k) - Goodyear, Young, Thorn, Phelan - Cork (56, Cunningham), Jones, Sanchez, Wise - Fashanu, Gibson (63, Scales).

Menedżer - Bobby Gould.

Przede wszystkim musicie zobaczyć jak grał Vinnie Jones, psychopatyczny defpom z numerem 4 na plecach. Obejrzyjcie sobie ten filmik dokładnie! Tak grał Wimbledon! Tak grał Vinnie! Przy nim Roy Keane jawi się jako niewinny harcerzyk:

W finale przeciwko Liverpoolowi nasz bohater z numerem 4 tak się „zameldował“ Steve’owi McMahonowi:

Nawet żółtej kartki za to nie dostał! A McMahon (też resztą twardziel nie lada!) otrzepał się, wstał i grał dalej jak gdyby nic się nie stało! Za to pokochałem piłkę angielską! Bo to była prawdziwie męska gra, nie było tam miejsca dla nażelowanych, płaczących lalusiów! Teraz trochę się pozmieniało... Tabuny miernych, horrendalnie opłacanych cudzoziemców i liga zupełnie zatraciła swą tożsamość.

W 37 miucie finału Wimbledon wywalczył rzut wolny, wykonał go prawą nogą Dennis Wise. Piłka poszła w pole bramkowe, Bruce Grobbelaar nie wyszedł do dośrodkowania, a wysoki Lawrie Sanchez wpakował ją do siatki.

Liverpool robił co mógł, stworzył sobie kilka fantastycznych okazji, ale albo nie miał szczęścia, albo obronną ręką wychodził z opresji Beasant. Peter Beardsley strzelił nawet gola, ale sędzia uznał, że przyjmując piłkę odepchnął Andy Thorna.

Wreszcie w 60 minucie arbiter podyktował rzut karny za faul Goodyear’a na Aldridge’u.

John Aldridge - świetny napastnik reprezentacji Irlandii - wziął piłkę i sam zamierzał wymierzyć sprawiedliwość. Ale Dave Beasant obronił!

Niewiarygodna fotka zrobiona w styczniu 2015 (27 lat po finale); Dave Beasant trzyma Johna Aldrige’a w czułych objęciach:

...A potem było dalsze bicie głową w mur przez Liverpool, lecz do końca nic się już nie zmieniło!

Pamiętam, że na poczzątku kibicowałem „The Reds“ jednak w trakcie gry zacząłem dopingować Wimbledon! Tacy byli waleczni, twardzi i zdeterminowani! Cieszyłem się wraz nimi!

Tak samo jak cały południowo-zachodni Londyn:

No i jeszcze zdjęcie dwójki naprawdę dużych indywidualności Wimbledonu; jeden strzelał mnóstwo goli (John Fashanu) a drugi robił spustoszenie w środku pola (Vinnie Jones):

Trzyminutowy skrót (bardzo dobrej jakości) z finału Pucharu Anglii AD 1988 (BBC):

SKRÓT MECZU

Kto ma ochotę poćwiczyć angielski - polecam wywiad przeprowadzony przez Adama Smitha z Lawrie Sanchezem, Terry Gibsonem (Wimbledon) i Rayem Houghtonem (Liverpool). Dowiecie się między innymi, że „Szalony Gang“ większą część nocy przed finałem spędził... w pubie! Najwcześniej zaczęli picie Andy Thorn i Alan Cork - od kilku kieliszków Krwawej Mary! To byli faceci!

WYWIAD

 

PO LATACH...

Vinnie Jones został aktorem!!! I to nie byle jakim! Dostaje oczywiście role czarnych charakterów i twardzieli:-)

SYLWETKA FILMWEB

Wimbledon zaczął się sypać... Najpierw z powodów „infrastrukturalnych“ domowe mecze rozgrywano na Selhurst Park, czyli na stadionie największego rywala - Crystal Palace! Kibicom trudno było to strawić! Potem nastąpiły jeszcze okropniejsze rzeczy: klub przeniesiono do miasta Milton Keynes, a w 2004 roku zmieniono nazwę na MK Dons.

Duża część fanów niezadowolona z tego wszystkiego, już w 2002 roku stworzyła klub o nazwie AFC Wimbledon. W 2006 roku to właśnie on ma prawo do kontynuowania tradycji Wimbledon FC. MK Dons zrzekł się wszelkich praw do trofeów i historii klubu z dzielnicy Merton.

Ciekawostką jest, że głównym sponsorem koszulkowym AFC Wimbledon jest Sports Interactive, a współczesny „Szalony Gang“ reklamuje naszą ulubioną grę!


Autor: Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce

KOMENTARZE
Brak komentarzy
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki