x

 

ZZA BRAMKI - VARIA
OCENA mocne: 3, słabe: 0
zobacz komentarze

Liga Mistrzów a w niej Polacy, Bundesliga, Bayern i Lewandowski – garść luźnych futbolowych refleksji

16-03-2017, 23:59, Unikalnych wejść: 2265
ZZA BRAMKI
VARIA

 

 

 

 

No i już prawie wszystko stało się jasne – znamy 8 najlepszych drużyn Europy 2017. Ostatnią parę ćwierćfinalistów UCL wyłonił środowy wieczór. Ku mojej radości, do szóstki: Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Real Madryt, Barcelona, Leicester City i Juventus Turyn, dołączyły: Atletico Madryt i AS Monaco.

 

 

Jeszcze tylko w piątek (17 marca) w samo południe losowanie ćwierćfinałowych par – i pozostanie nam tylko czekanie na kolejne mecze, które wyłonią najlepszą czwórkę.

Nie ma co prawda klubu z kraju nad Wisłą, ale polskich akcentów nie brakuje. Ba – o akcentach to można mówić chyba tylko w przypadku roli, jaką odgrywają w zespole mistrza Anglii Bartosz Kapustka i Marcin Wasilewski. Natomiast jeśli chodzi o takie ekipy, jak Bayern, Borussia, czy Monaco – to mamy tutaj graczy naprawdę dużego kalibru! Nasi reprezentanci regularnie wychodzą na mecze w wyjściowych składach, odgrywają w swoich klubach kluczowe role i stanowią o ich sile. Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek, Kamil Glik – ci piłkarze w dalszym ciągu pozostają w grze o puchar Ligii Mistrzów, a polscy kibice nadal mają komu kibicować w tych rozgrywkach.

 

 

Tak przedstawia się obecna sytuacja. Ja jednak chciałabym na chwilę cofnąć się nieco w czasie i nawiązać do wydarzeń, które (w pewnym sensie) nie są bez znaczenia w kontekście tego wszystkiego, co dziać się będzie na europejskich boiskach  w ciągu najbliższych tygodni.

Czy ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, zastanawiał się może ostatnio, ile to już lat minęło od chwili, kiedy to Polak wznosił wraz z kolegami z klubu puchar Ligi Mistrzów? 21 maja 2008 r. na Łużniki Stadium, Manchester United Tomasza Kuszczaka pokonał po dogrywce i serii rzutów krnych Chelsea Londyn. Polski bramkarz w tym spotkaniu jednak nie wystąpił, choć w sukcesie miał swój udział, kilkukrotnie strzegąc bramki Czerwonych Diabłów we wcześniejszych spotkaniach tej edycji LM. 

 

 

 

Wcześniej, a dokładnie: 25 maja 2005 r., także inny polski bramkarz, Jerzy Dudek, triumfował razem Liverpoolem.

 

 

12 lat temu – wielu z Was może tego nie pamiętać. Choć nieco starsze pokolenie nie wyobraża sobie, jak można nie pamiętać o słynnym „Dudek-Dance” podczas konkursu rzutów karnych…

 

 

Tak więc polscy bramkarze byli tymi, którzy jako ostatni cieszyli się z tego historycznego osiągnięcia i mogli doświadczyć radości związanej z samą ceremonią wręczania tego wspaniałego trofeum. Trofeum, o którym inni mogą tylko pomarzyć, czekać na niego latami, czasem nawet mocno się zbliżyć do niego, niemal na wyciągnięcie ręki…

 

Skoro o tym mowa - rok temu Bayern Monachium po raz trzeci z rzędu odpadł z rywalizacji o puchar Ligi Mistrzów na samym finiszu, klasyczna „wywrotka” tuż przed metą... Podobnie jak wcześniej (w sezonie 2012/13) przytrafiło się to Borussi Dortmund, w której składzie grało wówczas aż trzech Polaków, w tym nasz najlepszy snajper, Robert Lewandowski. Jakby nad naszymi rodakami wisiało jakieś fatum. Ciągle blisko i ciągle czegoś musi zabraknąć do szczęśliwego zakończenia tej futbolowej baśni...

 

 

Podsumujmy zatem – 4 lata temu, 12 maja 2013 r., nasze słynne „dortmundzkie trio” (Lewanadowski, Błaszczykowski, Piszczek) musiało uznać wyższość Bayernu. Na słynnym stadionie Wembley w Londynie, odwieczny bundesligowy rywal okazał się lepszy od Borusii, pokonując ją w finale Ligi Mistrzów 2:1.

 

 

Kolejne 3 sezony Lewnadowski spędził już w Bayernie Monachium i pod wodzą Pepa Guardioli rywalizację w UCH kończył za każdym razem na etapie półfinałów… O ironio – gdy „Lewy” grał przeciw Bayernowi, ten tryumfował, gdy stał się zawodnikiem klubu z Bawarii, musiał po trzykroć uznawać wyższość innych, odpadając w półfinałach.

Przez długi czas wspomniane sytuacje były przyczyną mojego fatalnego humoru i w zasadzie do dziś nie pogodziłam się z, moim zdaniem, wyjątkową złośliwością futbolowego losu. Uważam, że to strasznie niesprawiedliwe, że Robert Lewandowski po raz kolejny z rzędu musiał obejść się smakiem - mimo, że wcale nie jest gorszym napastnikiem/zawodnikiem, niż ci, którym dane było (i to nie raz) wznosić ten cholerny puchar...

Jest od większości z nich o niebo lepszy - tylko co z tego? Skoro trafił do TAKIEJ a nie innej Ligi…

Bundesliga. Przez trzy sezony pobytu Pepa Guardiioli w Monachium, prowadzony przez niego Bayern nie musiał zbytnio się wysilać, by w tej lidze brylować, bić kolejne rekordy i odstawać od reszty stawki przez cały sezon praktycznie. Jakby był z innej bajki...

To dawało złudne poczucie wielkości, usypiało czujność, zabijało sportową agresję (tę taką pozytywną) i głód zwycięstw... Taka jest moja prywatna teoria, która wyjaśniałaby tę niemoc  niemieckiego klubu na ostatniej prostej w drodze na futbolowy Olimp.

Ale przecież skoro nie było takiej potrzeby, by korzystać z całej mocy, to trener tego nie robił...  

Taka liga - w której potentatowi wystarcza minimalizm. No może nie zawsze, czasem trafia się przecież wymagający przeciwnik. Ale wtedy można sobie łatwo z nim poradzić, mając budżet niczym z kosmosu... Wystarczy na przykład podkupić ich kluczowego zawodnika (a najlepiej dwóch), choćby tylko po to, by jego rola ograniczać się miała do ławkowego stróża... Czy istnieje lepszy sposób na to, by zneutralizować wroga - osłabiając go fizycznie (kadrowo)i upokarzając psychicznie? Wszak sytuację z transferem Mario Goetze, czy zakontraktowanie przez Bayern Roberta Lewnadowskiego, nazwać policzkiem zadanym Borussi, to eufemizm... Wielu komentatorów używało wówczas mocniejszych słów. Czy w takich okolicznościach, dziwić może to, co się stało potem z drużyną Kloppa i nim samym? Każdy by stracił poczucie sensu i ochotę do pracy. Ostatnio także dortmundczycy stracili na rzecz odwiecznego rywala nawet swojego byłego kapitana, Hummelsa.

Ale wracając do tematu...

Skoro nie trzeba było pokazywać całego potencjału, to zawodnicy OCZYWIŚCIE woleli to wspomniane  truchtanie (zamiast przysłowiowego gryzienia trawy), rozkoszowanie się świadomością posiadania piłki przez 70% czasu gry, preferowanie takiej taktyki, która pozwala odnieść zwycięstwo najmniejszym nakładem sił...

Na zdrowy rozum, na logikę - to wielu z nas postąpiłaby podobnie w przeciętnych życiowych sytuacjach. Z lenistwa, ze zblazowania – ot, takie boiskowe kalkulowanie i cwaniactwo...

Dlatego tak po ludzku rozumiem i usprawiedliwiam zarówno Guardiolę jak i piłkarzy Bayernu.

W tak specyficznej, tak wyraźnie zdominowanej przez jeden klub lidze (w której na ogół toczy się pasjonująca walka co najwyżej o wicemistrzostwo, ewentualnie o Puchary), przecież nie ma potrzeby i sensu postępować inaczej...  

Prawda? A może się mylę…

Czy zatem taki Bayern (któremu mocno kibicuję), grający w takiej a nie innej lidze, jest w stanie wygrać wreszcie w tym roku Ligę Mistrzów? Czy zawodnicy Carlo Ancelottiego osiągną to, czego nie byli w stanie dokonać przez trzy lata pod wodzą Gurdioli? Czy te lata czegoś ich nauczyły? A jeśli tak, to czy będą potrafili wyciągnąć z tej nauki właściwe wnioski?

Od trzech lat wierzyłam w ten zespół i widziałam w nim moc, której potrzeba do mistrzostwa. Czy po serii rozczarowań, coś się w tej materii zmieniło?

 

 

Nie. Nadal twierdzę, że Bayern ma moc, ogromny potencjał, którego nie wykorzystywał w pełni przez ostatnie miesiące, lata nawet. Ma też wszelkie atuty, aby wygrywać nie tylko krajowe zawody, ale także tryumfować w LM. Ma nowego, świetnego trenera i absolutnie ponadprzeciętnych piłkarzy. To, czego, moim zdaniem, zawsze nieco mu brakowało, to większ ilość spotkań, które podnosiłyby piłkarzom poziom adrenaliny, zmuszały do maksymalnego wysiłku, wykształciły umiejętność dawania z siebie wszystkiego w niemal KAŻDYM MECZU.

Bayern w trakcie ligowego sezonu n ogół NIE MUSIAŁ tego robić.

W związku z tym, Bayernowi będzie ciężej niż innym (zwłaszcza klubom hiszpańskim), wygrać LM. Co nie znaczy, że nie jest to możliwe. Jest. Bawarczycy muszą tylko wskoczyć na wyższy (europejski, ponad niemiecki) poziom – i oby nie nastąpiło to zbyt późno...

Adrenalina i emocje w każdym niemal meczu, gra „na maxa” - to powinien być wykształcony nawyk, codzienność, automatyzm działania i naturalny rytm gry zespołu. Nie zaś jednorazowe, czy sporadyczne  akcje, związane właśnie z występami w europejskich pucharach. Spotkania na  ligowym podwórku, raczej już tego typu doznań piłkrzom Bayernu nie dostarczają. Przynajmniej nie w stopniu wystarczającym - i szkoda!

 

 

Oczywiście, możemy mówić, że zabrakło w ostatnich latach szczęścia... Jasne, to także. Ale przede wszystkim, Bayernowi zabrakło tego, co funduje swoim uczestnikom La Liga chociażby - trzech, czterech równorzędnych niemalże drużyn, pomiędzy którymi toczą się zażarte boje przez cały sezon. Dzięki czemu wynik zawsze jest niewiadomą, a o tytuł mistrzowski walka toczy się często do samego końca. W Hiszpanii nikt we wrześniu nie zaryzykuję stwierdzenia, że na 95% wygra Real, Barcelona, Atletico, czy może Sewilla... W Niemczech obstawiać Bayern można nawet przed rozpoczęciem sezonu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa, że pomyłki raczej nie będzie...

Ot i cały sekret i odpowiedź na pytanie: jaką tak naprawdę wartość ma ta (iluzoryczna?) potęga Bayernu, gdy zderza się z którąś z wymienionych wcześniej drużyn...

Trzy lata Guardioli w Monachium, trzy podejścia do LM, trzy porażki i trzy „hiszpańskie zmory” jak z najgorszych futbolowych koszmarów. 

Real, Barcelona, Atletico – te kluby wcześniej eliminowały po kolei Bayern z najbardziej elitarnych, klubowych rozgrywek naszego globu. Dla samego Lewandowskiego, czwartą zmorą okazała się być jego obecna drużyna, która w roku 2013, na angielskiej ziemi pokonała Borussię Dortmund, której barwy reprezentował wówczas nasz kapitan reprezentacji.

Tegoroczna edycja, to będzie już piąte poważne podejście Lewandowskiego do tego, by zatryumfować w UCL. Nie można mu odmówić ani cierpliwości, ani wytrwałości, ani wiary w końcowy sukces. Ma marzenie i nie poddaje się nawet wtedy, gdy już tylokrotnie legło ono w gruzach. Robert wciąż wierzy i nie przestaje walczyć, cały on!

Muszę się przyznać do tego, że w chwilach rozgoryczenia i zwątpienia, niejednokrotnie zaczynałam żałować, że Lewandowski jednak nie zmienił Bundesligi na bardziej wymagającą ligę...

Z całym szacunkiem do tej niemieckiej - która go ukształtowała i zrobiła z niego profesjonalistę pełną gębą. Ale tutaj osiągnął już pewien pułap, wyżej nie podskoczy. Niby to jest bardzo dużo, niby jest zadowolony i szczęśliwy w Monachium. Coś mi jednak mówi, że to go tak do końca nie zadawala - a czas płynie...

 

 

Ta sama refleksja tyczy się osoby trenera. Niczego nie ujmując Guardioli, to jednak z tyłu głowy gdzieś tam pałętało się pytanie, co by było gdyby Bayern zarządzany był ręką trenera, który nie tylko potrafi w odpowiednim czasie właściwie zmotywować i ustawić zespół, ale też jest w stanie wyciągnąć wnioski z poprzednich lat i wcześniejszych niedopatrzeń. Moim zdaniem Hiszpan wykonał w Monachium kawał dobrej roboty, ale mając takie możliwości i taki bagaż doświadczeń, mógł zrobić znacznie więcej w kwestii przygotowania drużyny do występów z LM. Takie jest moje zdanie. Nie potępiam go, ale też pomników stawiać mu nie zamierzam... Rozczarował mnie Guardiola i zawiódł. Choć zapewne, w swoim mniemaniu, zrobił wszystko, co mógł...

Jako zdeklarowana fanka Roberta Lewandowskiego, rok temu byłam straszliwie, bezgranicznie rozczarowana i rozgoryczona!!! Nie takiej wiosny życzyłam naszemu kapitanowi, on sam także nie na taką wiosnę czekał zapewne.

Oby ta okazała się dla niego wreszcie szczęśliwa. On w każdym razie nigdy nie zwątpił i nigdy się nie poddawał. W maju zeszłego roku, dzień po tym, jak jego Bayern odpadł w półfinale w starciu z Atletico, Lewandowski umieścił na jednym z portali społecznościowych taki oto wpis”

 

"We were fighting for our dreams! We failed. I still believe and I hope that one day the faith will lead me to the victory in the #UCL".

 

Prawdziwy „walczak”, „twardziel”, konsekwentnie podążający obranym przez siebie szlakiem...

I jak mu tu nie kibicować?

Powodzenia, Panie Robercie, niech to marzenie o LM w końcu teraz się spełni!!!

 

 

Mój typ na zwycięzcę tegorocznej edycji UCL?

Może być tylko jeden: oczywiście Bayern Monachium!

Obstawiam także, że na finał do walijskiego Cardiff załapie się także któryś z pozostałych klubów z Polakami w składzie – po cichu liczę na AS Monaco Kamila Glika. Choć powtórka z historii - czyli starcie dwóch niemieckich drużyna na Wyspach, też mogłoby być ciekawe. Zwłaszcza, że Łukaszowi Piszczkowi także mocno kibicuję!

 




 

Edycja tekstu - 17 marca:

W związku z tym, że dziś odbyło się wspomniane przeze mnie w powyższym tekście losowanie par ćwierćfinałowych, zamieszczam jego wyniki:

 

 


Autor: Nikita

KOMENTARZE

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10675

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 02:13 , ocenił powyższy materiał: mocne

Którakolwiek z tych korporacji, zwanymi "zespołami" piłkarskimi zwycięży - nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Jeżeli miałbym komuś kibicować, to kibicowałbym Leicester, jako parweniuszowi, który nigdy więcej nie załapie się do "dobranego" towarzystwa"...

"Liga Mistrzów" - chyba "Liga która gwarantuje udział bogaczom, aby jeszcze bardziej się bogacili".

Jaki sens ma rywalizacja sportowa, która już na starcie różnicuje szanse?! Kiedyś w Pucharze Mistrzów startowali tylko mistrzowie i to była esencja rywalizacji.... Widzew był w półfinale 1983! I to po odejściu największej gwiazdy - Bońka - do Juventusu (z którym zresztą Widzew ten półfinał przegrał!)

A teraz?

Nie, to nie dla mnie.... Kto nie widzi wielkiego szwindla będącego bękartem grupy G14 - jego problem....

pavel


Komentarzy: 1024

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Czasowy Ban - Czerwona kartka

Dołączył: 2016-01-24

Poziom ostrzeżeń: 4

17-03-2017, 07:14

Czy ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, zastanawiał się może ostatnio, ile to już lat minęło od chwili, kiedy to Polak wznosił wraz z kolegami z klubu puchar Ligii Mistrzów?
Nie? Podpowiedź mała – doś dawno to było, niestety. A dokładnie: 25 maja 2005 r., kiedy to Jerzy Dudek triumfował razem Liverpoolem. 12 lat temu – wielu z Was może tego nie pamiętać (...) Tak więc polski bramkarz był tym, który jako ostatni cieszył się z tego historycznego osiągnięcia i mógł doświadczyć radości związanej z samą ceremonią wręczania tego wspaniałego trofeum.


Bzdura. W 2008 Ligę Mistrzów wygrał Tomek Kuszczak z Manchesterem. Co więcej nie był tylko rezerwowym bo w tej edycji rozegrał z 7 spotkań. Także wstęp do poprawy.

@Mahdi Życie jest an tyle brutalne, że większość kibiców woli w LM obejrzeć spotkania po między wielkim, nawet jeżeli w swoich ligach zajęli miejsca 2-3, niz mecz pomiędzy mistrzem Estonii i Polski. Także ten cały wywód nie ma sensu, jest popyt jest podaż i tego nie przeskoczysz. Sama nazwa została tylko z powodów marketingowych i rozpoznawalnej marki, równie dobrze mogłoby się to nazywać superliga, wyzwanie najlepszych, czy co sobie tam nie wymyślisz.

Na zachętę nie ocenię tekstu, bo musiałbym za braki merytoryczne dać "słabe".

Shrek


Komentarzy: 1509

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Das Gott

Dołączył: 2016-01-21

Poziom ostrzeżeń: -2

17-03-2017, 08:10

Jest od większości z nich o niebo lepszy - tylko co z tego? Skoro trafił do TAKIEJ a nie innej Ligi…

Bundesliga. Przez trzy sezony pobytu Pepa Guardiioli w Monachium, prowadzony przez niego Bayern nie musiał zbytnio się wysilać, by w tej lidze brylować, bić kolejne rekordy i odstawać od reszty stawki przez cały sezon praktycznie. Jakby był z innej bajki...

To dawało złudne poczucie wielkości, usypiało czujność, zabijało sportową agresję (tę taką pozytywną) i głód zwycięstw... Taka jest moja prywatna teoria, która wyjaśniałaby tę niemoc niemieckiego klubu na ostatniej prostej w drodze na futbolowy Olimp.

Ale przecież skoro nie było takiej potrzeby, by korzystać z całej mocy, to trener tego nie robił...

Taka liga - w której potentatowi wystarcza minimalizm. No może nie zawsze, czasem trafia się przecież wymagający przeciwnik. Ale wtedy można sobie łatwo z nim poradzić, mając budżet niczym z kosmosu... Wystarczy na przykład podkupić ich kluczowego zawodnika (a najlepiej dwóch), choćby tylko po to, by jego rola ograniczać się miała do ławkowego stróża... Czy istnieje lepszy sposób na to, by zneutralizować wroga - osłabiając go fizycznie (kadrowo)i upokarzając psychicznie? Wszak sytuację z transferem Mario Goetze, czy zakontraktowanie przez Bayern Roberta Lewnadowskiego, nazwać policzkiem zadanym Borussi, to eufemizm... Wielu komentatorów używało wówczas mocniejszych słów. Czy w takich okolicznościach, dziwić może to, co się stało potem z drużyną Kloppa i nim samym? Każdy by stracił poczucie sensu i ochotę do pracy. Ostatnio także dortmundczycy stracili na rzecz odwiecznego rywala nawet swojego byłego kapitana, Hummelsa.


Bundesliga to obecnie liga jednego zespołu? TAK, niestety, gdyż patrząc jeszcze kilka lat temu wstecz była to liga, gdzie każdy mógł wygrać z każdym, a żeby osiągnąć sukces trzeba było grać na maxa w każdym meczu, z każdym przeciwnikiem. Powodem tego było równomierne dzielenie wpływów z transmisji telewizyjnych ( w przeciwieństwie do Hiszpanii, czy Włoch), oraz nie wydawanie horendalnych kwot na transfery przez najbogatsze klubu. Te zapoczątkował dopiero Bayern Monachium za czasów rządów Peppa Guardioli. Wcześniej jeżeli kluczowy zawodnik przechodził z klubu niemieckiego do innego niemieckiego robił to zazwyczaj na zasadzie transferów bezgotówkowych, ale częstsze były transfery gotówkowe z ligi niemieckiej do innych lig zagranicznych ( de Bruyne przeszedł do City, bo Bayern nie chciał zapłacić 40 mln euro, podobnie sprawa wyglądała z Dżeko). Obecnie trend jest taki, że zawodnicy przechodzą nie tylko do lig zagranicznych, ale także do rywali (Papastadopoulos z Werderu do Borussi, Kramer z Borussi M do Bayeru Leverkusen, Kruse z Volfsburga do Werderu, Castro z Leverkusen do Borussi D., Draxler z Schalke do Wolfsburga itd ), ale to nie tylko wina Bayernu, co całej piłkarskiej giełdy i psucia rynku. Do piłki nożnej wchodzi coraz większy kapitał, więc kluby chcące pozostawać w czubie także muszą ten kapitał najpierw zainwestować.

Inną sprawą jest to, że Bayern Guardioli nie tylko pokonywał rywali, ale przede wszystkim upokarzał ich. Biegając cały mecz i móc dotknąć piłkę ze 20 razy to frustrujące dużo bardziej, niż przegrać 4, czy 5 bramkami. Więcej nawet, bo Bayern strzelając 2 bramki, nie atakował dalej, by strzelić kolejne. Taktyka ta, skuteczna w Barcelonie, gdy Pep ją prowadził, okazała się nieskuteczna w Europie ( a zwłaszcza na hiszpańskie klubu, które nauczyły się grać przeciwko barcelońskiemu stylowi) i to było przyczyną porażki. Co gorsza Pep nie potrafił wyciągnąć wniosków ze swoich błędów i w dalszym ciągu forsował taktykę, której era dominacji skończyła się jakieś 2 - 3 lata wcześniej.

Mahdi, dnia 17-03-2017, 02:13, napisał:

Jaki sens ma rywalizacja sportowa, która już na starcie różnicuje szanse?! Kiedyś w Pucharze Mistrzów startowali tylko mistrzowie i to była esencja rywalizacji.... Widzew był w półfinale 1983! I to po odejściu największej gwiazdy - Bońka - do Juventusu (z którym zresztą Widzew ten półfinał przegrał!).



Hola, hola, hola, przecież nawet w PEMK było różnicowanie szans w postaci ... rozstawienia. W pierwszej rundzie ( a nawet nie wiem, czy w dwóch) nie mogli trafić na siebie Mistrzowie tych najlepszych piłkarsko krajów. Prawda, że Puchar rządzi się swoimi prawami i można było trafić na takie niespodzianki jak Steaua Bukareszt, czy Cervena Zvezda Belgrad, tylko czy wyłanianie najlepszego polega na tym, kto ma odpowiednie szczęście w losowaniu i dobrego bramkarza potrafiącego bronić karne?


A teraz?

Nie, to nie dla mnie.... Kto nie widzi wielkiego szwindla będącego bękartem grupy G14 - jego problem....

Zresztą troszkę Cię rozumiem, bo mi też obecna formuła Ligi Mistrzów nie do końca się podoba. Ja chciałbym, aby wróciła formuła z lat 90, z tym wyjątkiem, że w eliminacjach brali by udział tylko Mistrzowie Krajowi, a 4 najlepsze federacje miały zapewniony start w Fazie Grupowej. Tylko powiedz mi, czy miałbyś poczucie elitarności, gdybyś widząc Legię/Lecha/Pogoń Szczecin etc, grającego w grupie z ManUtd, AIK Solna Sztokholm i Olimpija Ljubljana? Czy mistrz Polski dostałby tak samo wielkie pieniądze, nawet gdyby wyszedł z grupy, jak podczas tegorocznej Ligi Mistrzów?

Poza tym narzekałeś, że ME robią się coraz bardziej plebejskie. Na 52 federacje do finałów dostało się 24 - niemalże połowa.

Więc co z tą elitarnością, gdy z 52 federacji ( albo chyba nawet 50 bo Lichtenstein i San Marino nie mają swoich Mistrzów), gra 16 przedstawicieli klubowych federacji?

Vagner


Komentarzy: 694

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Selekcjoner z Wysp Owczych

Ranga sponsorska: Sympatyk

Dołączył: 2016-09-20

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 08:49 , ocenił powyższy materiał: mocne

Ja jestem za Atletico, ale wygra pewnie Real lub Barcelona.

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 10:10

@Mahdi - znam Twoje zdanie na temat współczesnej formy rozgrywek tak prestiżowego turnieju, jakim jest LM i wręcz pogardy wobec tego, jak bardzo pieniądze zepsuły ideę i piękno piłki nożnej. Masz oczywiście wiele racji, ale, jak zauważył @Pavel, kluby, by utrzymać się na szczycie i przyciągać kibiców, muszą im zagwarantować to wszystko, czego ci oczekują - a nie ma lepszego "magnesu" niż wielkie nazwiska, a z te kosztują. Futbol to biznes, chcemy tego, czy nie...
I jakkolwiek okrutnie i bezdusznie to zabrzmi, kieruje się on prawami rynku opartymi na systemie popyt-podaż.
A stare piękne czasy, kiedy wszystko wyglądało zupełnie inaczej, już nie wrócą...
No chyba, że w wirtualnym wymiarze FM ;)

@Pavel - no cóż mi innego pozostaje, jak tylko bić się w piersi i przyznać do błędu, który słusznie mi wytknąłeś... Oczywiście korekta zrobiona.
Nie mam pojęcia, jak mógł mi umknąć ten Kuszczak? Może dlatego, że jakoś tak w tym Manchesterze nigdy nie mógł tak do końca się wybić, no a w samym finale nie wystąpił, pozostając w cieniu Van der Sar'a? Dudek był bardziej wyrazisty, a to jego show przy karnych to już przeszło do historii futbolu ;) To jednak w niczym mnie oczywiście nie usprawiedliwia - i gdybyś dał mi to "słabe", nie mogłabym mieć Ci tego za złe...

@Shrek - widzę, że zdanie na temat Bundesligi mamy dość podobne? Ja, mimo, że staram się śledzić ligę niemiecką i mimo wszystko bardzo ją cenię, to jednak lubię czasem zażartować sobie i twierdzę, że nie umywa się ona do Ekstraklasy, bo jest tak... przewidywalnie nudna, jeśli chodzi o lidera i końcowego zwycięstwie
W Polsce dreszczyk emocji towarzyszy rozgrywkom do samego końca na ogół... ;)

@Vagner - Atletico to ja bym życzyła sobie, aby w ćwierćfinale trafiło na Bayern właśnie - żeby Bawarczycy mogli wziąć rewanż! ;)

Generalnie cała ósemka wygląda ciekawie, finał tej edycji zapowiada się jak dla mnie super!

Mahdi
Wicemistrz Polski FM 2015, Mistrz Polski FM 2017, FM 2019, FM 2020, FM2021 i FM2022, 3. miejsce w Polsce FM 2018, Typer Sezonu 2020/21 - 2. miejsce, Typer Sezonu 2021/22 - 3. miejsce


Komentarzy: 10675

Grupa: Root Admin

Ranga: Ojciec Założyciel

Ranga sponsorska: Sponsor Główny

Dołączył: 2015-03-20

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 10:39

@Pavel - wiem, co woli kibic, bo mu się łopatą do głowy od 25 lat wpycha jaki to Real i Barcelona są cudowne... A inni jacy prowincjusze przy tych tuzach, jejku...

Co to wszystko ma wspólnego z Pucharem Klubowych Mistrzów Europy do którego tradycji "Liga Mistrzów" się odwołuje?! Dlaczego nie liczą całej historii od nowa?! Czemu liczą historię od 1956, a nie od 1993?!

https://pl.wikipedia.org/wiki/Liga_Mistrz%C3%B3w_UEFA

Dla mnie sprawa jest prosta: jeśli ta cała grupa G14 (teraz już nieformalna) od lat szantażuje UEFĘ odejściem ze struktur, to dla mnie sprawa jest prosta: PASZLI WON! Idźcie w diabły i zakładajcie tę swoją "superligę", "euroligę" czy co tam jeszcze chcecie. BAWCIE SIĘ SAMI, we własnym "elitarnym" gronie. Ciekawe po ilu latach kibicom "przeżarło by się" oglądanie tych samych meczów tych samych kilkunastu drużyn:



Nie rozumiecie tego, że od ponad 20 lat to są kpiny z czystej równej rywalizacji?!

@Shrek - rozstawienie to zupełnie co innego niż pozbawianie szans klubów z małych krajów poprzez wrzucanie ich w gęste sito eliminacji. a z bogatych lig do LM awansują bez gry 2 lub 3 drużyny, a czwarta walczy w ostatniej rundzie... Kpina, żart. Gdyby mistrz Polski miał zagwarantowane miejsce w LM i kasę z tym związaną, czy obecnie byłby na etapie takiej biedy (w porównaniu do krezusów)?

Jeśli chodzi o reprezentacje to jest zupełnie inna sprawa. I nie wiem po co w tym miejscu o tym piszesz? Tam jest przegięcie w drugą stronę, niedługo ponad połowa federacji będzie grała w EURO. Ale przynajmniej tam na starcie każdy ma równe szanse. A rozstawienia były od zawsze.

Kuszczak?

Nie dziwię się, że Nikita o nim nie wspomniała; chodziło chyba o grających piłkarzy, a nie siedzących na ławie:-) ?

Przy okazji - anegdotka o Kuszczaku (znów książka "Szamo..."):

"Lotnisko, reprezentacja Polski wraca ze zgrupowania. Wszyscy odlecieli, tylko nie Tomasz Kuszczak, bo on zamiast do Warszawy, podróżował do Manchesteru, w którym był wiecznym rezerwowym. Stoi więc w kolejce, obok dwóch dziennikarzy.
- Tomek, usiądź sobie, to trochę potrwa.
- Nie, postoję.
- Co, już się nasiedziałeś?
- Coś ty powiedział? Coś ty powiedział?!
- Nie, nic...
- Kurwa! "

:-)

Fubar
Typer Sezonu 2017/18 - 2. miejsce


Komentarzy: 1343

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Niezłomny Celt

Dołączył: 2015-12-03

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 12:44

Są wśród nas romantycy, co by chcieli Widzew w LM... Też bym chciał, żeby zamiast tego co jest nazywane LM, rzeczywiście były rozgrywki samych mistrzów. A dlaczego bym chciał? Miałbym więcej czasu w środy i wtorki na co innego - granie w FM;-), ponieważ, mecz pomiędzy mistrzem Rumunii a Mistrzem Austrii i interesował by mnie tyle co wczorajszy deszcz. No niestety czasy się zmieniają, też wysyłasz esemesy a mógłbyś iść na pocztę i wysłać telegram. I wcale nie czyje się kibicem napychanym łopatą;-}

Co do stworzenia super ligi, podejście "paszli won", nie skończy się źle dla nich tylko dla tych co zostaną. Telewizja poradzi sobie z ciekawym pokazywaniem tych samych meczy, ludzie też będą chcieli to oglądać. Właśnie w niepowstaniu jak do tej pory "superligi" upatruję nadzieję, że dla wielkich jednak tradycja to coś więcej. Oby nigdy nie zmienili zdania. Zadowolili się Ligą Mistrzów.

Co do BM... Nie wiem mam mieszane uczucia, kiedyś nazywali ich FC Hollywood, bo tam same gwiazdy. Byle kto nie pokonuje Arsenalu dwa razy po 5-1, może tym razem będą mieli więcej szczęścia w losowaniu i nie trafią na Hiszpanów. Ja osobiście trzymam kciuki za Monaco. Zobaczcie odkąd, rosyjski prezes się wkur... i przestał kupować gwiazdy, grają jak z nut.

Jeszcze jedno @mahdi: " Gdyby mistrz Polski miał zagwarantowane miejsce w LM i kasę z tym związaną, czy obecnie byłby na etapie takiej biedy (w porównaniu do krezusów)?"
Mistrz Polski przegrywał w ostatnich latach nie licząc tego roku, z takimi potęgami jak:
FC Basel, Celtic, Steaua Bukareszt, Helsingborgs, APOEL Nikozja, Sparta Praga - nie jest to wina "złego" systemu kwalifikacji do LM tylko gównianej polskiej piłki ligowej, która nie zasługuje na LM i kasę z tym związaną.

Shrek


Komentarzy: 1509

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Das Gott

Dołączył: 2016-01-21

Poziom ostrzeżeń: -2

17-03-2017, 16:47

FC Basel sezon wcześniej, czy w tym samym sezonie był w półfinale europejskiego pucharu, ale fakt faktem, nasza bieda jest związana z "fantastycznym" zarządzaniem.

Niestety, przeciętnych kibiców nie interesuje Mistrz Polski, Słowenii, czy Albanii, ich interesuje 4 zespół PremierLeague, bo jest tą, która ma więcej graczy, którzy prezentują lepszy poziom.

W MLS jest podział na tych których stać i na tych innych, a mecze są emocjonujące. Gdyby tak samo było w Europie, bogatsi bogacili by się jeszcze szybciej, a biedni ... cóż nie mieli by nawet szans by mierzyć się z tymi wielkimi.

Strasznie wkurza mnie takie ignorowanie zawodników rezerwowych. Ich wkład w sukces jest znaczący i może właśnie dlatego, napastnik strzela gola za golem, bo czuje oddech przeciwnika za plecami, a nie traci energii na poza sportowe sprawy, bo i tak nie byłoby innej alternatywy.

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 23:15

Właśnie uzupełniłam mój artykuł o wyniki losowania par ćwierćfinałowych UCL, dodatkowo podaję je tutaj, w komentarzu:



Jeśli ktoś z Was chciałby się zabawić w futbolowego proroka ;) zapraszam do typowania zwycięzców dwumeczów. Moim zdaniem, do półfinałów awansuje następująca czwórka:

Leicester
Monaco
Bayern
Juventus

Nikita


Komentarzy: 684

Grupa: Wirtualny Menedżer

Ranga: Dziewczyna Zza Bramki

Dołączyła: 2016-01-29

Poziom ostrzeżeń: 0

17-03-2017, 23:32

Fubar, dnia 17-03-2017, 12:44, napisał:
Co do BM... Nie wiem mam mieszane uczucia, kiedyś nazywali ich FC Hollywood, bo tam same gwiazdy. Byle kto nie pokonuje Arsenalu dwa razy po 5-1, może tym razem będą mieli więcej szczęścia w losowaniu i nie trafią na Hiszpanów. Ja osobiście trzymam kciuki za Monaco. Zobaczcie odkąd, rosyjski prezes się wkur... i przestał kupować gwiazdy, grają jak z nut.


No jednak znowu trafili na Hiszpanów, jak widać. Ja jednak szczęścia Bayernu upatruję w tym oto pięknym wspomnieniu:


Mila widziana powtórka z historii ;)

A co do Monaco - też na nich stawiam, zwłaszcza po tym, co zaprezentowali w ostatnim swoim meczu. Tak, jak pisałam wcześniej - marzy mi się "polski" finał: Bayern-Monaco, w którym jednak górą będzie Bayern...

@Shrek - tak to już jest z rezerwowymi, że raczej bohaterami nie zostają i mało kto ich docenia...
Choć może to i nieco niesprawiedliwe jest, jak słusznie zauważyłeś...
Co do samego Kuszczaka - ja szczerze mówiąc, nie wiem, jak to tak naprawdę z nim było, ale krążyły głosy, że przez baaardzo długi czas grzał ławę w Manchesterze tylko i wyłącznie dla pieniędzy, mimo że ponoć na brak propozycji klubów, w których mógłby regularnie grać, nigdy nie narzekał... Jego wybór. Nie oceniam tego.
Faktem jest, że puchar LM dane mu było wznieść - i tego nikt mu już nie odbierze!
Obecnie online: brak użytkowników online
Copyright © 2015-24 by Łukasz Czyżycki